Znaleziono 0 artykułów
03.03.2024

Kontrowersyjny debiut Seána McGirra w domu mody Alexander McQueen

03.03.2024
Seán McGirr zadebiutował w domu mody Alexander McQueen (Fot. Getty Images)

Seán McGirr obiecywał wpuścić więcej światła do domu mody Alexander McQueen. Ale jego debiutancką kolekcję na sezon jesień-zima 2024 spowijał mrok. Dlaczego pokaz irlandzkiego projektanta wzbudził tak ogromne kontrowersje? 

„Sarah, wracaj”, „Nigdy czegoś podobnego nie widziałem”, „To nie jest McQueen, którego kochałam”, pisali fani domu mody założonego przez Lee McQueena po debiutanckim pokazie Seána McGirra. Żaden pokaz tego tygodnia mody nie wzbudził takich kontrowersji, jak nowe otwarcie w jednej z najbardziej legendarnych marek.

Seán McGirr zadebiutował w domu mody Alexander McQueen (Fot. Getty Images)

Seán McGirr w wywiadzie udzielonym na chwilę przed pokazem przekonywał, że pod jego rządami dom mody Alexander McQueen znów stanie się młodzieńczy, świeży, zbuntowany. Przyznawał też, że zabrakło mu czasu na przejrzenie archiwów, bo został powołany na stanowisko w grudniu 2023 roku, na trzy miesiące przed pierwszym pokazem.

Seán McGirr zadebiutował w domu mody Alexander McQueen (Fot. Getty Images)

Wybrał więc swoją ulubioną kolekcję Alexandra McQueena, idola, dzięki któremu sam zamarzył o karierze w modzie, by wziąć ją na warsztat. Zdecydował się na Birds z wiosny 1995 roku nawiązującej do hitchcockowskich „Ptaków”. Sam McGirr też kocha horrory z „Egzorcystą” na czele, filmy Davida Lyncha i Quentina Tarantino. Choć pochodzi z Dublina, projektant już od dawna oddycha londyńskim powietrzem. I jeśli czegoś udało mu się kolekcją na sezon jesień-zima 2024 dokonać, to z pewnością złożyć hołd najciemniejszym zaułkom metropolii. Modele i modelki z wybiegu wyglądali niczym bywalcy nielegalnych rave’ów w klubach, których adresu nikt nie zna, sutenerzy stojący na rogach ulic, dzieciaki z tych gorszych dzielnic. 

Seán McGirr zadebiutował w domu mody Alexander McQueen (Fot. Getty Images)
Seán McGirr zadebiutował w domu mody Alexander McQueen (Fot. Getty Images)

U Alexandra McQueena zachwycała zawsze gra półcieni – mrok przeszywało światło, na jasności kładł się cień. Wydaje się, że McGirra kusi ciemna strona mocy. U niego bunt nie ma już posmaku nadziei – to raczej ostatnie podrygi ostatniego pokolenia, które żyje ze świadomością, że nie ma planety B. Modele i modelki na pokazie przemierzali wybieg z zaciętymi twarzami – wściekli, wylęknieni, wygłodniali. Podczas gdy McQueen słynął z perfekcyjnego krawiectwa – tam, gdzie ciało miało być swobodne, dawał mu wolność, a tam, gdzie miało być spętane, oplatał je gorsetem – McGirr już tylko więzi nas w swoich projektach. Czy to w swetrach z przeskalowanymi golfami przypominającymi kokon (z którego nie rodzi się jednak żaden motyl), czy to w płaszczach związanych w talii tak mocno, że trudno złapać oddech, czy w lateksowych sukienkach, które stają się kaftanem bezpieczeństwa uniemożliwiającym ruchy rąk. Czy to – niezbyt zresztą subtelna – metafora szaleństwa, które ogarnęło świat? Czy to ostateczna niezgoda na modę, która upiększa rzeczywistość, a więc jakoś ukrywa jej grzechy? Czy to ironiczny komentarz do ubrań z ostatnich lat, które musiały być przede wszystkim wygodne? – Nie ma we mnie nostalgii. Ona mnie blokuje – mówił projektant. Chciał wylansować „szorstki glamour”, ale zapomiał o tym, co w McQueenie najważniejsze – potężne piękno. Za często popadał w banał, za mało uwagi przywiązywał do detali, za bardzo chciał prowokować. Czy po tej kolekcji dostanie drugą szansę? W przeciwieństwie do poprzedniczki, Sarah Burton, u McGirra żadna księżniczka z pewnością nie zamówi sukni ślubnej

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij