Znaleziono 0 artykułów
16.12.2022

Kate Winslet o pracy z córką Mią Threapleton nad filmem „I Am Ruth”

16.12.2022
(Fot. Joss Barratt)

„Młodzi ludzie szukają akceptacji zupełnie obcych im osób” – mówi Kate Winslet o działaniu mediów społecznościowych. To jeden z tematów filmu „I Am Ruth”, w którym aktorka gra ze swoją córką Mią Threapleton.

– Wszystko jest improwizowane – mówi Kate Winslet o „I Am Ruth”, najnowszym filmie z antologii „I Am” Dominica Savage'a, współtworzonej przez kobiety. – Nie było żadnego scenariusza... Każde słowo, które wypowiadaliśmy, wymyślaliśmy na bieżąco.

Poruszający film, stworzony dla Channel 4, bada zepsute relacje między Ruth, graną przez Winslet, a jej nastoletnią córką, Freyą, graną przez pierworodne dziecko Winslet, Mię Threapleton. Zdrowie psychiczne Frei staje się coraz bardziej zaburzone przez jej telefon. – To było naprawdę wyjątkowe doświadczenie... i dla matki, i dla córki. Dzięki tej pracy odkryłam nowe rzeczy, które szanuję i podziwiam we własnym dziecku.

Zgodnie z założeniami serii zarówno Winslet, jak i 22-letnia Threapleton pracowały nad formą filmu. – Chciałam opowiedzieć o elementach macierzyństwa i bycia matką, które mogą być niesamowicie wymagające, a jednocześnie przeżywane są w osamotnieniu – mówi Winslet „Vogue'owi”. – Zawsze myślałam dość intensywnie o szkodliwym wpływie mediów społecznościowych na młodych ludzi i myślę, że w tej chwili prawdopodobnie jest już tak źle pod tym względem, że nie może być gorzej. Mia również podziela te uczucia. Obie aktorki – z których żadna nie ma konta w mediach społecznościowych – czerpały z prawdziwych doświadczeń swoich przyjaciół. – Jest taka scena, kiedy Ruth siedzi na łóżku i mówi... „Nie czekam już na nic z radością”. To jest dosłownie rozmowa, którą odbyłam z bardzo bliską przyjaciółką kilka lat temu.

W uderzający sposób film przygląda się szkodom wyrządzonym przez wszystkie strony, w tym przez rodziców próbujących poprawić sytuację w niezdarny sposób. – Nie chcieliśmy unikać naprawdę trudnych elementów tego, jak może wyglądać życie rodzica wychowującego nastolatka lub bycie nastolatkiem doświadczającym negatywnych, mrocznych myśli. Momentami dla Winslet trudne było obserwowanie swojej córki w roli. – Były momenty, kiedy myślałam: „Mój Boże, ona to robi, ona naprawdę to robi!'” i chciałam ją przytulić, zatrzymać jej działanie.

Laureatka Oscara dzieli się z „Vogiem” swoimi obawami, dotyczącymi mediów społecznościowych i doświadczeniami, związanymi z byciem rodzicem.

(Fot. Joss Barratt)

Jak układała się pierwsza wspólna praca z córką?

To było naprawdę niezwykłe. I bardzo trudne dla nas obu, ponieważ, oczywiście, kiedy tworzy się historię matki i córki, nieuchronnie pojawią się sytuacje, w których pojawiają się prywatne sprawy, a my z pewnością wiemy, jak na siebie nawzajem wpływać. Na szczęście jesteśmy sobie bardzo bliskie i zawsze miałyśmy dość otwartą relację, jeśli chodzi o sposób komunikacji. To zdecydowanie pomogło, kiedy pracowałyśmy nad tak trudnymi tematami. A córka po prostu wywarła na mnie ogromne wrażenie. Ma naturalny styl i odwagę.

Stałaś się sławna przed szumem mediów społecznościowych. Czy martwiłaś się o Mię wchodzącą teraz do branży?

Tak, myślę, że miałam pewne obawy. W tej chwili Mia nie korzysta z żadnych mediów społecznościowych. Jest wiele fałszywych kont, na których widnieje jej imię, ale to nie ona. Chcę chronić prywatność moich dzieci i chciałabym, żeby zachowywały swoje tajemnice. Żeby były tym, kim są jako ludzie, i doświadczały świata na swój własny sposób. Myślę, że kiedy media społecznościowe przejmują kontrolę, mogą zasadniczo wpłynąć na to, jak przeżywasz każdy dzień swojego życia, nawet jeśli chodzi tylko o myślenie o zrobieniu zdjęcia swojego jedzenia lub o sfotografowanie nowych butów, które kupiłaś, lub chmur na niebie. Zamiast po prostu jeść jedzenie albo cieszyć się butami czy patrzeć na niebo w jakiś sposób ludzie szukają aprobaty dla tego, co robią. W niektórych przypadkach, tak myślę, takie podejście do codzienności rozwija się w przesadny sposób. Ludzie oczekują komentarzy, chcą, żeby ich spostrzeżenia były lubiane. Młodzi ludzie szukają akceptacji, jaką mogłyby otrzymać od zupełnie obcych im osób, od jakiegoś środowiska ludzi, którzy mają opinie, czasem dobre, czasem złe. Uważam, że to naprawdę przerażające. Ale Mia jest odporną, dość silną młodą kobietą, więc radzi sobie dobrze.

Czy media społecznościowe miały wpływ na twoją rodzinę?

Jak dotąd nie miały żadnego, w dużej byliśmy byliśmy zabezpieczeni przed takim wpływem. Ale czasami jest to dość zabawne, bo, tak czy inaczej, w mediach społecznościowych czasami coś się wydarzy. Na przykład ktoś mówi do mnie: „O mój Boże, cały ten internetowy szum wokół Avatara, wow, musisz być podekscytowana! A ja: „Nie wiem o chodzi!”. To znaczy nie mam pojęcia. Kiedyś taki szum brał się z pierwszych stron gazet, ale teraz prasa nie ma już takiego znaczenia. Nikogo już nie obchodzą gazety, może poza „Guardianem”, ale i tak głównie czyta się go online. I w zasadzie nie powinnam mówić, że z drukowanej prasy liczy się tylko „The Guardian”, bo ja też czytam go online. Ale to są wybory, których dokonaliśmy, które były właściwe dla naszej rodziny, i one nam odpowiadają.

Czy kiedykolwiek czujesz, że brakuje ci rozmów?

Nie. Bo czuję, że odbywają się rozmowy, jakie chcę przeprowadzić w swoim życiu. Czuję, że niczego nie brakuje. Czuję się bardzo szczęśliwa. Przypuszczam, że powodem, dla którego zadałaś mi to pytanie, jest właśnie to, czego obawiają się młodzi ludzie – że jeśli nie jesteśmy częścią jakiejś rozmowy w mediach społecznościowych, coś nas omija. Nie mam żadnego pojęcia o tych rozmowach, nigdy go nie miałam; to samo dotyczy moich dzieci. One nie czują, że coś im umyka. Przyjaciele mojego syna odchodzą od mediów społecznościowych, bo martwią się, że te media przeszkadzają im w kreatywności. Niektórzy z nich są artystami, fotografami, muzykami i nie chcą odbierać tego szumu komentarzy. Chcą po prostu kierować się uczciwością, robić rzeczy, które mają dla nich znaczenie i czerpać z tego przyjemność, a nie czuć się dotkniętym przez kogoś, kto mówi: „Cóż, nie jestem pewien, czy lubię ten utwór”. Albo: „Ten wiersz był do niczego”. Zamiast słyszeć te głosy z zewnątrz, czasem od ludzi, których nawet nie znają, wolą po prostu być szczęśliwi, robić kreatywne rzeczy, bez potrzeby aprobaty czy potrzeby dowiedzenia się, że coś ich omija. Więc fakt, że w ogóle zadałaś mi to pytanie, jest naprawdę interesujący, nie sądzisz?

(Fot. Joss Barratt)

Myślę, że główna różnica w podejściu do mediów może mieć związek z rozpowszechnianiem czyjejś twórczości. Kiedy ty robisz film, wszyscy o tym wiedzą. W przypadku ludzi na początku kariery nie ma tak wielu skutecznych sposobów, by ich praca została zauważona.

Tak, absolutnie rozumiem, że dla niektórych osób media społecznościowe są bardzo przydatnymi, pozytywnymi narzędziami. Jest kilka niesamowitych wegańskich blogów kulinarnych, które śledzę. I często myślę: „O mój Boże, nigdy bym nawet nie usłyszała o tych ludziach, gdyby nie to, że mogę otrzymać od nich e-maila”. Dostrzegam, że dzięki mediom społecznościowym mogę wzbogacić moje życie, doceniać młode talenty, że powstają fora dla ludzi, którzy mogą dzięki temu poznać osoby myślące podobnie do siebie. Ale trudne wydaje mi się, że młodzi ludzie naprawdę nie wiedzą, jak zarządzać korzystaniem z mediów społecznościowych. A w niektórych przypadkach ma to niestety wpływ na ich zdrowie psychiczne. To są tematy, które chcieliśmy wprowadzić do „I Am Ruth”, na tych sprawach się skupiliśmy.

Jak radzisz sobie z trudniejszymi elementami rodzicielstwa? Jak na przykład podchodzisz do nastolatka, który zachowuje się w sposób, którego nie chcesz?

Myślę, że ostatecznie nie ma żadnego zbioru zasad, żadnej instrukcji. Są chwile, kiedy patrzyłam moim dzieciom w oczy i myślałam: „O Boże, nie wiem, co zrobić, nie wiem, co powiedzieć”. Często ludzie w łatwy sposób zakładają, że kiedy masz wysoką pozycję lub jesteś ważny w oczach opinii publicznej, twoje życie z pewnością przypomina wielką, puszystą chmurę doskonałości. Oczywiście tak nie jest. Powiedziałabym, że jedną rzeczą, o którą na pewno staram się dbać, jest rozmawianie z moimi dziećmi, słuchanie  ich obojgiem uszu i znalezienie czasu, żeby usłyszeć, co mają do powiedzenia. Ponieważ rosną tak szybko – są teraz nastolatkami – i tak naprawdę mogą im się przydarzyć ważne rzeczy, które, jeśli nie zaangażujemy się w rozmowę z nimi, możemy jako rodzice przegapić.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

Amel Mukhtar
Proszę czekać..
Zamknij