Znaleziono 0 artykułów
20.07.2025

Wiedźma wie więcej, czyli wielki powrót czarownic w popkulturze

20.07.2025
Veronica Lake pozująca w stroju wiedźmy w 1942 roku. Aktorka zagrała w filmie „Ożeniłem się z czarownicą” (Fot. Bettmann / Contributor)

Była symbolem niezłomnego ducha, intelektualnej potencji i seksualnej wolności, a dziś obstawione kryształami czarodziejki z TikToka rozmieniają ją na drobne. Jak ocalić wiedźmę? Można czytać wydaną właśnie w Polsce książkę „Kaliban i czarownica” włoskiej badaczki i działaczki feministycznej Silvii Federici. Albo oglądać „Wednesday”.

Czarownice wróciły. Tłumnie pojawiają się w filmach i serialach, które wreszcie właściwie odczytują potęgę wiedźmy, przez lata redukowaną do postaci odstręczającej Baby Jagi z mrocznych bajek. Wiedźma dziś jest bezkompromisowo sobą, jak Elfaba w znakomitej kinowej wersji musicalu „Wicked”. Wiedźma kwestionuje zastany porządek, chodzi własnymi ścieżkami, nie gra wedle narzuconych z góry reguł – jak Sabrina w świetnym remakeu młodzieżowego serialu sprzed lat albo jak Wednesday Addams z popularnej produkcji Netflixa. Potrzebę polemiki ze stereotypowym postrzeganiem wiedźmy widać też w feministycznych publikacjach – to w końcu ikoniczna postać w historii ruchów emancypacyjnych czy w opowieści o kobiecości w ogóle. Wydana właśnie przez Karakter książka „Kaliban i czarownica. Kobiety, ciało i akumulacja pierwotna” włoskiej badaczki Silvii Federici to żelazna klasyka literatury feministycznej i punkt wyjścia do rozważań na temat znaczenia czarownic, bo u Federici wiedźma jest symbolem kobiecej siły, z rozmysłem unicestwionym, by wzmacniać patriarchat i rozwijać kapitalizm, a polowania na czarownice to przecież nic innego jak perfidny zamach na siostrzeństwo – tę więź, która jest źródłem siły w walce z opresyjną, limitującą rzeczywistością.

Jenna Ortega jako Wednesday Addams w produkcji Netflix (Fot. Materiały prasowe)

Jak zniszczyć kapitalizm? Zapłacić kobietom

– Polowania na czarownice były kluczowym narzędziem w budowie patriarchalnego porządku, w którym ciała kobiet, ich praca, ich seksualne i reprodukcyjnej moce podlegają rządom państwa i stanowią zasoby gospodarcze – tłumaczyła Silvia Federici w rozmowie z hiszpańskim magazynem „Lobo Suelto!”. – Łowcy czarownic byli w mniejszym stopniu zainteresowani wymierzaniem kar za konkretne przekroczenia, a bardziej chodziło im o wyeliminowanie takich form kobiecości, które nie były tolerowane w nowym społeczeństwie. Ich zadaniem było sprawić, aby pewne zachowania kobiet jawiły się w oczach opinii publicznej jako wstrętne i odstające od normy. Zarzut uprawiania czarów był tak ogólny, że nie sposób było go zweryfikować, a jednocześnie wzbudzał gigantyczny postrach. Można było go użyć, by ukarać dowolną formę oporu, a najzwyklejsze, codzienne czynności stawały się podejrzane – kontynuowała badaczka w wywiadzie sprzed 10 lat.

Książka „Kaliban i czarownica” ukazała się po raz pierwszy w 2004 roku. Federici zależało na tym, by pokazać, że pozycja kobiety we współczesnym społeczeństwie jest pokłosiem represji, które stosowano w czasach gospodarczej transformacji i narodzin kapitalizmu. „Już u początków ruchów kobiecych działaczki i teoretyczki feministyczne uważały pojęcie ciała za klucz do zrozumienia zasad męskiej dominacji i stworzenia żeńskiej tożsamości społecznej” – wyjaśnia w przedmowie. „Bez względu na różnice ideologiczne feministki rozumiały, że hierarchiczne uszeregowanie ludzkich zdolności i utożsamienie kobiet z poniżającą koncepcją cielesnej rzeczywistości służyło utrwaleniu patriarchalnej władzy i wyzysku pracy kobiet przez mężczyzn. Analiza seksualności, prokreacji i macierzyństwa postrzegana więc była jako fundamentalne zagadnienie zarówno teorii feministycznej, jak i historii kobiet. To przede wszystkim feministki odkryły i potępiły przemoc i strategie stosowane w męskocentrycznych systemach wyzysku do dyscyplinowania, jak również zawłaszczania kobiecego ciała”. Federici nie ma wątpliwości – w tak zorganizowanym świecie ciało kobiety nie jest jej prywatną własnością, jest dobrem publicznym. Fabryką produkującą siłę roboczą, która napędza rozwój ekonomiczny. Włoska badaczka od zawsze poświęcała mnóstwo uwagi nieodpłatnej pracy kobiet i twierdziła, że gdyby wynagrodzić je – po stawkach rynkowych – za prowadzenie domu, opiekę nad dziećmi czy starszymi członkami rodziny, czyli robienie tego wszystko, co odciąża mężczyzn zajętych normatywnie rozumianą karierą, kapitalizm okazałby się niewydolny finansowo. Hipoteza o niechybnej zapaści potwierdza z kolei, że to system, który jeszcze nie zbankrutował tylko dlatego, że opiera się na wyzysku grup mniej uprzywilejowanych, w tym właśnie kobiet.

Szkoda czasu na seks

Co ma wiedźma do upolitycznienia kobiecego ciała? Przemielona przez popkulturę opowieść sugeruje, że czarownice sporządzały magiczne mikstury, rzucając tajemne zaklęcia, a swoje nadprzyrodzone moce zdobywały, wchodząc w sojusze z samym diabłem. Tak, wiedźmy i czarownice miały dostęp do innego, nieznanego mężczyznom świata – świata kobiet, a te nadprzyrodzone moce wynikały z wiedzy o tym, jak działa kobiece ciało. Z kolei magiczna mikstura była najpewniej prozdrowotnym naparem serwowanym przez wprawną zielarkę. Wiedźmy wiedziały więcej, również o przerywaniu niechcianych ciąż, a dostęp do aborcji zwraca kobiecie władzę nad własnym ciałem, które już nie musi być fabryką, za to może służyć doświadczaniu przyjemności. „Polowania na czarownice potępiły kobiecą seksualność jako źródło wszelkiego zła, czyniąc ją zarazem głównym narzędziem restrukturyzacji życia seksualnego. Zgodnie z nową kapitalistyczną dyscypliną pracy kryminalizowano każdą aktywność seksualną, która nie służyła prokreacji ani zachowaniu majątku w obrębie rodziny albo która zabierała czas i energię potrzebne do pracy” – pisze Federici w swojej książce. I dodaje, że analizując opisy procesów kobiet oskarżanych o czarownictwo, można stworzyć listę aktywności seksualnych, które uważano za nieproduktywne, więc ich zakazano, jak stosunki homoseksualne i seks ludzi z różnych klas. Kompletnie bezcelowy był też taniec.

Czarownica nie szkodzi

A więc prawdziwa wiedźma tańczy jak Wednesday Addams na balu maturalnym? Ta słynna scena z pierwszego sezonu produkcji Netflixa (premiera nowych odcinków już 6. sierpnia) precyzyjnie oddaje, co powinna symbolizować czarownica – odwagę i niepodległość. I można się zżymać, że to tylko błyskotliwie wymyślona choreografia do rozrywkowego serialu dla młodzieży, ale w radykalnym buncie głównej bohaterki, która zrobi wszystko, by nie pasować, nawet gdy próbują ją zmusić, manifestuje się przecież niepokorna, wyemancypowana kobiecość.

Kiernan Shipka jako Sabrina w serialu „The Chilling Adventures of Sabrina” (Fot. Materiały prasowe)

Ciekawe – i krzepiące! – że jakościowa popkultura o czarownicach jest tak kompatybilna z akademicką refleksją nad historią kobiet. Świetnie zagrana przez Kiernan Shipkę Sabrina z serialu „The Chilling Adventures of Sabrina” sprzed pięciu lat (to remake sympatycznego, ale jednak nie tak mądrego tytułu „Sabrina. Nastoletnia czarownica”) też jest buntowniczką. Podważa zasady panujące w elitarnej szkole (i jest to bardzo feministyczna kontestacja), domaga się równości i sprawiedliwego podziału władzy. Jednocześnie „The Chilling Adventures of Sabrina” jest świetną opowieścią o konstytuującej się seksualności młodej kobiety, świadomości pożądania, bez przestarzałego demonizowania potrzeb i zachwytów ciała. A „Wicked”? Feministyczne badaczki procesów czarownic, w tym Silvia Federici, zgodnie zauważają, że polowania rozbijały siostrzeńskie kręgi i wspierające kobiece przyjaźnie. Te, które bały się, że same zostaną oskarżone i spalone na stosie, donosiły na sąsiadki i koleżanki. Polowania na czarownice skutecznie izolowały kobiety od siebie, nastawiały je przeciwko sobie, nauczyły widzieć w sobie nawzajem zagrożenie. Ten sposób myślenia wciąż blokuje nas przed skuteczną praktyką siostrzeństwa. A „Wicked” jest opowieścią o siostrzeństwie, ale też o wykluczeniu – to przecież pouczająca bajka, która zmusza do konfrontacji z instalowanym odgórnie strachem przed wszystkim, co inne.

Najbardziej magiczną ze sztuczek jest więc trwać tak wiernie przy swoim, jak te wszystkie czarownice. I taką wiedźmę – krnąbrną, niezależną, wolną – należy ocalić. Zanim pogrzebią ją wyrachowane biznesmenki, które sprzedają miłosne zaklęcia na Etsy i stawiają tarota na YouTubie, żerując na powszechnym poczuciu zagubienia i samotności. To nie wiedźma, jeśli szkodzi innej kobiecie.


Fot. Okładka książki „Kaliban i czarownica” Silvii Federici, tłum. Krzysztof Król, wydawnictwo Karakter (Materiały prasowe)

 

Angelika Kucińska
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Wiedźma wie więcej, czyli wielki powrót czarownic w popkulturze
Proszę czekać..
Zamknij