Rzeźbiarskie odlewy: propozycje biżuteryjne YES na wiosnę-lato 2025

Biżuteria marki YES na sezon wiosenno-letni ma tyle wymiarów, kształtów i charakterów, ile sama kobiecość. Dodatki, przywodzące na myśl prace Constantina Brâncușiego, doskonale wpisują się w obecne trendy, nadając formom znaczenia.
O jednej z rzeźb Brâncușiego krąży popularna legenda. Według przekazów na odlaną z mosiądzu kompozycję „Bird in Space” w transporcie miała zostać nałożona opłata celna w wysokości zawrotnej wówczas kwoty 600 dolarów. Straż graniczna – być może ze względu na długość liczącego prawie 3 metry obiektu – ani trochę się na nim nie poznała. Piękną, strzelistą bryłę opodatkowała nie jak sztukę, lecz jak materiał budowlany, widząc w niej niewiele więcej niż metalowy pręt konstrukcyjny. Dziś to nie do pomyślenia, ale aż do procesu nikt w tej niemal jubilerskiej formie nie dostrzegł ręki rzeźbiarza. Dopiero przed sądem autor dowiódł, że przedmiot sporu, oprócz określonej materialności, ma w sobie komponent metafizyczny. Choć był to precedens, udało się. Dziś tej „wartości dodanej” oko szuka już z automatu.

Strzelisty kształt obsesją rzeźbiarza
Constantin Brâncuși oryginał wspomnianej formy stworzył w 1923 roku. Od tamtej pory nie mógł się od wypracowanego kształtu uwolnić. Przez lata odtwarzał ją kilkanaście razy z różnych materiałów. Czasem strzelisty kształt, zredukowany do maksimum, a mający oddawać lekkie, choć dynamiczne wznoszenie ptaka do lotu, rzeźbił z polerowanego marmuru lub ze złocistego metalu. To, czego wartość kilkadziesiąt lat wcześniej kwestionowali celnicy, w 2005 roku na aukcji sprzedało się za 26 milionów dolarów. Niezrozumienie Brâncușiego mogło wynikać z prostej przyczyny – wywrotowego charakteru jego prac, nieprzypominających niczego dotychczas znanego.
Idea zaklęta w minimalistycznym kształcie przemawia do projektantów YES
Zamiast przedstawień figuratywnych czy awangardowych ciosanych brył Brâncuși tworzył miękkie, organiczne formy, które instalował na rzeźbionych, drewnianych podstawach. Nie tworzył wiernych wizerunków kobiet – interesowała go raczej idea kobiecości, jej archetyp i duchowa istota. Ciała i twarze kobiet przekształcał w zaoblone formy geometryczne, zredukowane do minimum. Miały oddawać wewnętrzne piękno i harmonię, a nie zewnętrzne podobieństwo cielesne. Z tej idei czerpią w tym sezonie projektanci YES. Trzy linie biżuterii marki idealnie wpisują się w założenia tego wyjątkowego artysty. Charakteryzują się szlachetnością materiału, perfekcją formy i intrygującym minimalizmem.

Kontrasty szlachetnych materii
Perły wpisane w geometryczne metalowe ramy z kolekcji Pearls przywodzą na myśl gładkie marmury w totemicznych kompozycjach ustawione na geometrycznych podstawach. Kontrasty widać tu w niuansach. Satynowe powierzchnie pereł delikatnie rozpraszają światło, podczas gdy gładkie, złocone powierzchnie odbijają je jak lustra. Ten balans między materiałem klasycznie stosowanym w jubilerstwie a modernistycznym kształtem daje nowoczesny efekt, który nie potrzebuje już towarzystwa innych dodatków. Proste sznury pereł wykończone kulistym, złoconym zapięciem czy kolczyki osadzone na złotych stożkach i sztyftach na obłej owalnej podstawie polubią towarzystwo geometrycznych, ascetycznych zestawów w kolorach z pracowni Brâncușiego: kości słoniowej, gołębiej szarości i naturalnych brązów. Warto skontrastować je z surową fakturą lnu czy gniecionej bawełny.

Więcej znaczy lepiej
Czyste linie i organiczne formy charakteryzują również kolekcję La Prima, czyli „pierwszą”. Nie chodzi tu o hierarchię czy kolejność tworzenia, a o pozytywne wzmocnienie przyszłych właścicielek potrójnych pierścionków o ciekawej fakturze skręconego złotego drucika o kwadratowym przekroju czy klasycznych, połyskujących naszyjników żmijek. To przypomnienie, że siebie i swoją ekspresję, niezależnie od tego, jaka by ona była, powinnyśmy stawiać na pierwszym miejscu. Ta zachęta do introspekcji i emocjonalności kojarzy się jednoznacznie ze słynną „Mademoiselle Pogany” z 1912 roku z lekko tylko zaznaczonym spojrzeniem i dłońmi połączonymi w subtelnym geście. Jak w kompozycji „Endless Column”, elementy te można dokładać, tworząc swoiste kaskady, zgodne tak z ideą modernistyczną, jak i z nowym trendem „stacking done right”. Idealnie nadają się do tego pierścionki o miękkich, zaokrąglonych kształtach i te z linii Shine, stworzone tak, żeby rozpraszać światło we wszystkich kierunkach, jednocześnie odważnie przyciągając spojrzenia. By zmaksymalizować efekt, można śmiało połączyć rzędy załamujących promienie bransoletek z ciosanymi ogniwami z połyskującą transparentną spódnicą czy plisowaną sukienką z lamy. Równie dużo blasku pierścionki przypominające roślinne pnącza dodadzą T-shirtom i spodniom cargo, czyli stylizacjom właściwym raczej artystom przy pracy niż ich muzom.

Rzeźbiarski kunszt i przemyślany balans
Kolekcja Simple nawiązuje z kolei do jednego z piękniejszych i najbardziej kobiecych dzieł Brâncușiego – „Kobiety śpiącej”. Jej owalna, spoczywającą na boku głowa o spokojnej twarzy emanuje energią tajemnicy. Podobny do niej kształt mają kolczyki formowane w krople, szerokie otwarte obrączki z dwóch kolorów metalu i pękate pierścionki. Biżuteria z tej selekcji siłę rażenia zawdzięcza skali. Na tych dużych formach doskonale widać rzeźbiarski kunszt i przemyślany balans światła i cienia. Dzięki charakterystycznej architekturze te ozdoby stają się deklaracją siły, szczególnie gdy połączyć je z power lookiem typu garnitur. Ponadczasową biżuterię warto zestawić też z zegarkiem przypominającym o przemijaniu, pamiętając, że sztuka noszenia ozdób może z estetycznych kategorii formy i faktury wejść w obszary symboliczne. W końcu podobnie jak wytwory artystów, dla każdego z nas te wyjątkowe obiekty znaczą coś zupełnie innego.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.