Znaleziono 0 artykułów
08.07.2025

Glenn Martens opowiada o pierwszej kolekcji haute couture dla Maison Margiela

08.07.2025
Glenn Martens trzyma na rękach border terriera Murphy'ego. Jego pierwsza kolekcja haute couture zostanie zaprezentowana 9 lipca 2025 roku w Paryżu. (Fot. dzięki uprzejmości Maison Margiela)

W grudniu 2024 roku Glenn Martens objął stanowisko dyrektora kreatywnego Maison Margiela. Teraz prezentuje debiutancką kolekcję haute couture dla tego domu mody. – Będzie krzykliwa – zapowiada projektant, którego z założycielem marki, Martinem Margielą, łączą zamiłowanie do awangardy i belgijskie pochodzenie.

Zostań dołącz do klubu Vogue Business, aby uzyskać nieograniczony dostęp do raportów i analiz dostępnych wyłącznie dla Członków, narzędzi do śledzenia trendów w takich kategoriach, jak Uroda czy TikTok, oraz ekskluzywnych newsletterów i zaproszeń na wydarzenia.

Historie ze świata mody rzadko zaczynają się w Burger Kingu. A jednak to właśnie tam przebywał Glenn Martens dokładnie w chwili, gdy pod koniec stycznia został dyrektorem kreatywnym Maison Margiela. Martens przytacza tę opowieść, wybuchając śmiechem. – Kupiłem nieruchomość w Normandii, na wsi. Byłem tam od czterech dni. Wyłączyli prąd i ogrzewanie, więc chroniłem się przed chłodem przy kominku i ani razu nie brałem prysznica. W poniedziałkowy wieczór jechałem z powrotem do Paryża pokryty sadzą, ze słomą we włosach. O 20 zadzwonił mój prawnik i powiedział: „Natychmiast się zatrzymaj!”. Więc zjechałem do Burger Kinga i właśnie tam podpisałem umowę z Margielą. Następnego ranka o 10 dotarłem do atelier.

Już 9 lipca Glenn Martens zaprezentuje swoją pierwszą kolekcję dla założonego w 1988 roku domu mody Maison Margiela

Teaser pierwszej kolekcji haute couture Glenna Martensa dla Maison Margiela, która zadebiutuje na paryskim tygodniu mody w środę. (Fot. dzięki uprzejmości Maison Margiela)

To kolekcja Artisanal, która stanowi część szytej ręcznie, tworzonej w atelier linii. Martin Margiela wprowadził ją na rynek w 1989 roku, a do paryskiego kalendarza haute couture weszła w roku 2006.

Będzie dość krzykliwa – zapowiada Martens. – Kolekcja Artisanal zawsze stanowiła fundamentalny środek wyrazu Margieli. A ta pierwsza kolekcja wyznacza dla mnie moment, by określić, jakim głosem będę mówił, oraz by zjednoczyć się z wartościami przyświecającymi Margieli w momencie założenia marki poprzez moją ich reinterpretację.

Granica pomiędzy teaserem a spoilerem jest cienka, a jej przekroczenie wydaje się kuszące. Dość powiedzieć, że Martens oprowadza mnie po atelier, które jest równie wybuchowe, co krzykliwe za sprawą zamierzonej bliskości przeróżnych materiałów i elementów estetycznych – surowości i bogactwa, brutalizmu i obfitości, kontroli i ekstrawagancji, nastrojowego mroku i radosnego bum! A wszystko to w kontrolowanym środowisku zdefiniowanym przez emanujące siłą sylwetki.

Martens zauważa: – Nie mówię, że wszystko wygląda tak, jak to początkowo zaprojektowałem. Ale na tym polega proces. Ubrania są lepsze niż moje rysunki. Istnieją pewne określone punkty wspólne – zarówno jeśli chodzi o filozofię polegającą na dawaniu codziennym przedmiotom drugiego życia poprzez ich twórczą reinterpretację, która była kluczowa dla pracy Martina Margieli, oraz o belgijski charakter będący cechą wspólną Margieli i Martensa. Są też maski.

Dzisiaj je przymierzamy – mówi Martens. – Następnie trafią do mechanika samochodowego, który je zlutuje. Na pierwszym pokazie Martina Margieli w sezonie wiosna-lato 1989 pojawiły się zamaskowane postaci, podobnie jak w wielu późniejszych. Ten zabieg kierował uwagę ku ubraniom, a nie modelkom, które je założyły.

Martens utożsamia się więc z najwyższą wartością domu mody, na którego czele teraz stoi. – Wszystko zaczyna się od integralności ubioru: powinien mówić sam za siebie. To powód, dla którego Martin zamaskowywał swoje modelki. Uważam, że to interesujące i pełne sprzeczności w dzisiejszych czasach, gdy sukces pokazu zależy od aktywności modelek w mediach społecznościowych. Podoba mi się, przynajmniej na razie, że naprawdę staram się mówić o ubraniach: to one są najważniejsze. Mam nadzieję, że ubrania same w sobie będą święcić triumfy w mediach społecznościowych.

Pierwszy pokaz Martina Margieli na sezon wiosna-lato 1989 obejmował zamaskowane stylizacje (po lewej), podobnie jak wiele kolejnych, które można było zobaczyć w kolekcji wiosna-lato 1996 (środek) i jesień-zima 1998 (po prawej). (Fot. Condé Nast Archive)

Martens ma również nadzieję, że powinny one wpłynąć na połączenia nerwowe odpowiadające za pożądanie u nowej grupy klientek couture, która stanowiła dla niego najważniejszy punkt odniesienia, gdy w 2022 roku projektował gościnnie kolekcję couture dla Jeana-Paula Gaultiera. – Dało mi to bardzo potężny warsztat pozwalający na zrozumienie potrzeb i zachcianek klientek couture. Nie będziemy jednak szyć sukni wartej 75 tys. dolarów, ręcznie haftowanej w całości, bo to by tu nie pasowało. Zamierzamy natomiast znaleźć inną formę bogactwa i przepychu. Miejmy nadzieję, że trafi ona do kogoś trochę bardziej przekornego.

Martens i jego nowi współpracownicy spędzili trochę czasu na przyglądaniu się kobietom, dla których projektują. – Ta kobieta niczym się nie przejmuje – mówi o wymyślonej przez nich duszy tego domu mody. – Może mieć na sobie najpiękniejszą szyfonową suknię lub skórzany płaszcz, a i tak wyjdzie na deszcz, by dotrzeć pieszo na umówioną kolację, bo czekanie na taksówkę trwałoby zbyt długo. Nie będzie miała problemu z pójściem na wernisaż i piciem wina z plastikowego kubka. Sama skręca sobie papierosa. Piękno i seksapil zdecydowanie zależą od postawy.

Glenna Martensa i Martina Margielę łączą korzenie – obaj pochodzą z Belgii

W jaki jeszcze sposób Martens uczył się kodów Margieli? – Za sukcesem domów mody stoją ich wartości założycielskie i ich kody. A więc, będąc nowym dyrektorem kreatywnym, należy je respektować. Prawdziwym pięknem jest późniejsze ich posiadanie i wcielanie w życie na nowe sposoby.

Martens podkreśla ogromny wpływ Margieli na modę. – Sam jestem jednym z dzieci z pokolenia Margieli. Martin to ktoś więcej niż projektant – to szkoła, która zmieniła sposób myślenia wielu ludzi. Japończycy doszli do tego odrobinę wcześniej, ale wydaje mi się, że w Europie to właśnie Martin zaprowadził tę zmianę, zapoczątkował myśl, że ubrania nie muszą się opierać na klasycznej konstrukcji. Była to próba znalezienia innego sposobu patrzenia na piękno, na konstrukcję i na modę w ogólnym ujęciu. Od tamtego czasu jest to etos dla wielu projektantów, u niektórych z nich bardziej bezpośrednio, u niektórych mniej. Jestem przekonany, że zawsze byłem kimś, kto podążał za tą ideą.

Drugi teaser debiutanckiej kolekcji. „Znajdziemy inną formę przepychu i bogactwa, i miejmy nadzieję, że ktoś nieco bardziej bezczelny się w to zaangażuje” – mówi Martens. (Fot. dzięki uprzejmości Maison Margiela)

A to prowadzi do oryginalności, poczucia własności i tożsamości. Martens znowu się śmieje, relacjonując konfrontacyjną naturę jego dogłębnej analizy świata Margieli. – Gdy tu przybyłem, poprosiłem swoją stylistkę o wszystkie archiwalne projekty Martina. Wcześniej zawsze oglądałem je jedynie w książkach. Gdy w końcu zobaczyłem je w rzeczywistości, poczułem ogromne rozczarowanie sobą. Pomyślałem: „Mój Boże, wcześniej, gdy byłem w Y/Project, po prostu wszystko kopiowałem!”.

Nawet jeśli efekty 13-letniej pracy Martensa dla tej niezależnej francuskiej marki były podświadomie przesycone wpływami Margieli, są też i tacy, którzy w dużo bardziej rozmyślny sposób korzystali z kreatywnego kanonu jego nowego domu mody. – Margiela jest źródłem, z którego czerpie wielu projektantów i wiele marek, niektóre z nich robią to bardziej dosłownie niż inne. Uwielbiam ten dom mody za jego założycielskie DNA, choć duża część tego DNA została rozkradziona. Pragnę elegancko odzyskać niektóre z tych elementów oraz odnaleźć mój własny sposób na poradzenie sobie z nimi.

Martens szanuje też spuściznę Johna Galliana, który pełnił funkcję dyrektora kreatywnego od października 2014 roku do 11 grudnia 2024 roku. Martens mówi: – Uwielbiam wszystko, co tutaj zrobił… John to geniusz haute couture. Stworzył własny fantastyczny świat, a produkt był z nim bardzo mocno powiązany. Nie umiem opowiadać tak jak on. Galliano trafił do Margieli trzy lata po zakończeniu swojej 13-letniej kadencji w domu mody Christian Dior, gdzie przygotował niektóre z najbardziej wystawnych i narracyjnie ekspresyjnych pokazów couture, jakie świat mody kiedykolwiek widział. Jego unikatowa artykulacja tego czołowego domu mody w mainstreamie francuskich marek luksusowych znalazła odbicie w jego pracy dla Maison Margiela.

W czasach Martina ten świat był dużo bardziej niszowy. Luksus polegał na wyłączności za sprawą niezależnego sposobu myślenia. Obecnie chodzi w nim również o rzemiosło i krawiectwo: John wniósł to do marki i musimy nadal to budować, ponieważ jest to element rozwoju tego domu mody. W dużym stopniu jestem osobą z ulicy. I naprawdę wydaje mi się, że zwykła ulica była również punktem wyjścia dla Martina. Znowu chcę nawiązać z tym kontakt – mówi Martens.

Glenn Martens i Renzo Rosso, prezes OTB Group na pokazie Diesel we wrześniu 2022 r. (Fot. Victor Boyko/ Getty Images/ Diesel)

Glenn Martens zaprojektował pierwszą kolekcję haute couture dla Maison Margiela, jeszcze zanim przekroczył próg atelier

Martin powinowactwo dusz z Margielą opiera też na pochodzeniu. – Myślę, że istnieje coś, co jest prawdziwie belgijskie. Nie mogę nazwać Belgii najpiękniejszym krajem świata – jest tu deszczowo, przemysłowo, brakuje natury i piękna. Musimy więc odnajdywać piękno tam, gdzie się go nie spodziewamy – mówi Martens. – A więc niezależnie od tego, czy jest to Dries Van Noten próbujący zestawiać najbardziej obrzydliwe kolory i niespodziewanie odkrywający coś pięknego, czy jest to Martin sięgający po plastikową torebkę i sprawiający, że staje się ona czymś luksusowym. Myślę, że jest to belgijska postawa. Bardzo chciałbym przywrócić ją temu domowi mody – dodaje.

Martens ujawnia, że zanim zameldował się w Maison Margiela pierwszego dnia pracy, 28 stycznia miał już zaprojektowaną kolekcję couture. – Wszedłem tam z całością rozpisaną w najdrobniejszych szczegółach: wszystkie kolory, wszystkie mood boardy, wszystko. Musieli to tylko opracować. Cóż, jestem prymusem. Wiedział, że Renzo Rosso, dla którego Only The Brave (OTB) Group Martens pracował już jako dyrektor kreatywny marki Diesel od 2020 roku, będzie miał wobec niego oczekiwania. – Musiałem przyjść przygotowany.

W weekend przed Gwiazdką pojechał do Wenecji i podchmielony zaczął doprecyzowywać swoje pomysły w hotelowej restauracji. – Miałem mnóstwo książek i zacząłem umieszczać w nich notatki na karteczkach samoprzylepnych. Następnie podczas pobytu w domu swojego brata w Brugii – mieście, w którym się urodzili i wychowali – wymyślał i szkicował kolekcję. Martens wrócił do domu, bo zmarł ich dziadek, który w zeszłym roku otrzymał honorowy list od belgijskiego króla Filipa z okazji swoich setnych urodzin.

Choć krytykuje Belgię, Brugię uznaje za jedno z najpiękniejszych miast w Europie. – Historia Margieli jest bardzo melancholijna i poetycka.

Glenn Martens trzymający Murphy’ego, swoją „tajną broń” w atelier Maison Margiela. (Fot. dzięki uprzejmości Maison Margiela)

Glenn Martens obowiązki dyrektora kreatywnego w Maison Margiela będzie łączył z projektowaniem dla Diesla

Pierwsze kilka tygodni nowego szefa w pracy może się wiązać z napięciem, zarówno dla nowego projektanta, jak i zespołu. Martens przyprowadził jednak do atelier Maison Margiela swoją sekretną broń: uroczego i charakternego border terriera o imieniu Murphy. Podczas naszej drugiej rozmowy, na Zoomie, widzę go na ekranie. – W zasadzie wszyscy od razu się w nim zakochali. Kupiłem go jakiś miesiąc po tym, gdy zacząłem tu pracę. Chodzi ze mną praktycznie wszędzie.

Zgodnie ze zwyczajem, jaki wypracowaliśmy podczas naszych spotkań w Mediolanie w związku z Dieslem, a przedtem w Paryżu ze względu na jego pracę w Y/Project, zakończyliśmy z Martensem rozmowę zakazanym papierosem przy oknie. A skoro już mowa o Dieslu, którego dyrektorem kreatywnym pozostaje, projektant wydawał się pewien, że jest w stanie efektywnie dzielić swój umysł i czas między wymagania stawiane przez jeansowego giganta mającego siedzibę w Mediolanie a swój nowy dom.

Diesel to Diesel, wiesz? To marka gen Z, streetowa, raveowa, popowa… Już mnie tam nie ma, popijam herbatę w ogrodzie ze swoim psem. Ale uwielbiam wartości wyznawane przez Diesla i nadawanie im swojego punktu widzenia. Nie oznacza to, że musi to być dokładnie w moim stylu, i to jest w porządku. Tak naprawdę myślę, że na tym polega praca dyrektora kreatywnego w jakiejkolwiek marce, która nie nosi jego nazwiska. To, że Martens zaprezentował wiele doskonałych pokazów Y/Project podczas swoich pierwszych kluczowych trzech lat w marce Diesel, stanowi dowód na to, że jest w stanie poradzić sobie z pracą w dwóch miejscach naraz.

W najbliższym czasie będzie jednak skupiał się na Maison Margiela. Opierając się w białej bluzce o parapet w swoim mieszkaniu, Martens patrzy na skąpany w słońcu Place des États-Unis i zauważa: – Chcę wziąć na klatę i sukces, i porażkę. Zobaczymy, co będzie.

Komentarze, pytania lub opinie? Napisz do nas na feedback@voguebusiness.com.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue Business.

Luke Leitch
  1. Ludzie
  2. Portrety
  3. Glenn Martens opowiada o pierwszej kolekcji haute couture dla Maison Margiela
Proszę czekać..
Zamknij