Znaleziono 0 artykułów
03.07.2023

Jak najmłodsi polscy projektanci i projektantki zmieniają modę

03.07.2023
Projekt z kolekcji Zofii Sukacz

Chcielibyśmy opisać kiedyś polską nową falę w modzie albo znaleźć choćby grupkę osób, która razem wpłynie na dzieje ubioru. Na takie rewolucje musimy poczekać, ale możemy przyjrzeć się najmłodszym polskim projektantkom i projektantom, którzy zdobyli właśnie dyplomy na czołowych krajowych i europejskich uczelniach artystycznych: w Antwerpii, Londynie, Warszawie i Łodzi. Czy ktoś z nich wpłynie na historię mody?

Cezary Zalit, Królewska Akademia Sztuk Pięknych w Antwerpii: Labirynt pamięci, w którym grasuje iluzja 

Fot. Ligia Popławska

Cezary Zalit przyjrzał się obrazom, które powstają w pamięci, gdy ktoś przejdzie obok nas. Krótkie spojrzenie na mijaną osobę pozostawia ślad, a ten ulega zniekształceniom. – Pamięć modyfikuje ten moment. A środowisko, czas i miejsce, w jakich się znajdujemy, wpływa na działanie pamięci zaznacza projektant.

– Zarejestrowany kadr ulega przekształceniom, a my jesteśmy coraz mniej pewni tego, co i kogo widzieliśmy – dodaje autor kolekcji „Invasive Spaces”. Pamięć dokonuje inwazji na to, co zobaczyliśmy.

Patrząc na ubrania Cezarego, możemy odnieść wrażanie, że mimo iż stoimy w miejscu, widzimy je z różnych perspektyw i stron, albo że obserwujemy wiele strojów naraz. Głębia zderza się z płaskością, a zwykłość z niesamowitością. Tyły i spody wychodzą na przody i wierzchy, a rękawy są wciągnięte pod ubranie. T-shirty mają podszewki, tak jak płaszcze albo garnitury. To nie torebka wisi na ubraniu, lecz ubranie owija się wokół paska od torebki.

Tekstylne pnącza i ażurowe tkaniny powstały na bazie kolaży złożonych z przedstawień ścian, tapet, zasłon, dywanów, koronek. Zwykłe rzeczy z życia codziennego stają się trójwymiarową iluzją. Białą sukienkę zaburza prowadząca w głąb, ozdobna czarna dziura, z której zwisa ciemny, ażurowy tren. Materiał, z którego stworzone są rajstopy, wędruje od stóp do głowy, pokrywa top, marynarkę, chustę. Twarz zasłaniają sztuczne włosy, przez co wizerunek ulega rozmyciu, pogrąża się w mroku. Pamięć jest labiryntem, w którym zamiast Minotaura grasuje iluzja, to przed nią przestrzega nas „Invasive Spaces”.

Gustaw Duliński: Męskość została uwolniona

Fot. Piotr Rybiński 

– Garnitur stał się dla mnie symbolem dorosłego, odpowiedzialnego, trudnego i w pewnym sensie smutnego życia. Większość osób traktuje garnitur jak uniform pracowniczy. Nosi go z przymusu, z obowiązku i dla podkreślenia statusu. Nie ma dla nich znaczenia, jak dana rzecz wygląda i leży na ciele – mówi Gustaw, który połączył masowo produkowane garnitury z odzieżą zawodników i fanów piłki nożnej. Duliński użył dwóch podstawowych grup strojów, które zgodnie z fałszywą i bardzo konserwatywną wizją świata noszą „prawdziwi” mężczyźni, czyli twardzi, silni, wysportowani faceci, którzy zarabiają więcej niż kobiety i kontrolują domowy oraz światowy kapitał. Duliński zmienia modowe formy zniewolenia w kolekcję manifestującą wolność i indywidualizm.

Projekty ujawniają też uwikłanie płci w kapitalizm. Garniturowcy posłusznie wjeżdżają windami na szczyty warszawskich czy frankfurckich wieżowców, a stroje sportowe biją po oczach logo globalnych korporacji sponsorujących mecze i drużyny. Duliński stworzył herb nowego, fikcyjnego klubu sportowego i nadał mu własne nazwisko. Wplótł je również w globalnie rozpoznawalne sportowe znaki towarowe. Przejął symbolicznie kontrolę nad męskością i kapitalizmem. Piłka nożna nie jest już dla niego obowiązkową aktywnością narzucaną chłopcom na WF-ie, lecz pasją i przepastnym źródłem inspiracji, tak jak kultura i sztuka. Prawdziwie męskie jest dziś absolutnie wszystko. Prawdziwy chłopak może kopać piłkę, nosić garnitur, ale może się też stroić i malować.

Zofia Sukacz, Central Saint Martins w Londynie: Okrutna, lecz fascynująca Polska

Fot. Materiały prasowe

Kolekcja dyplomowa Zofii Sukacz oddaje hołd polskiej kulturze i krajowi, który jest jednocześnie fascynujący i niebezpieczny, nieludzki. – Od pięciu lat mieszakam za granicą i nie sądzę, żebym wróciła do Polski. Sytuacja polityczna skazuje tam kobiety na ogromne cierpienie i strach. Polkom odebrano bowiem prawo do decydowania o własnym ciele – mówi Sukacz, nawiązując do zaostrzenia prawa aborcyjnego. Polki otwarcie oskarżają rząd o to, że przyczynił się do śmierci co najmniej kilku z nich.

Kolekcja Zofii zrodziła się z zachwytu i tęsknoty za polską kulturą. Kroje i konstrukcje ubrań czerpią z ubiorów ludowych Mazowsza, Małopolski i Śląska. Sukacz wykorzystała również dekoracje typowe dla zakopiańskiej architektury drewnianej. Urodzona pod Krakowem projektantka odwołała się do pogańskiej wiary w moc przyrody. Oczarowały ją kwiaty, szczególnie maki, a także haftowane na szydełku obrusy – wykonała z nich spektakularną, powłóczystą suknię, która mogłaby być kostiumem postaci z „Ballad i romansów” Mickiewicza. Modelki na wybiegu wyglądały jak słowiańskie boginie miłości, lata albo urodzaju.

Zofia Sukacz zaznacza, że nawiązania do folklorystycznych strojów to hołd złożony rzemieślniczkom i artystkom ludowym.

Zuzanna Olszewska, Katedra Mody w Warszawie: Pokonać patriarchat

Fot. Materiały prasowe

Zuzanna Olszewska zażartowała z patriarchatu i toksycznej męskości. Symbol męskiej sił, czyli zarysy klaty osiłka, wpłynął na konstrukcję przerośniętej bluzy. Jedna z koszul przywodzi na myśl zwiotczałe mięśnie. Modele Zuzanny noszą torebki, a modelki – barczyste marynarki. Każda płeć może być według niej piękna, słaba albo silna. Mężczyzna nie musi wyzbywać się cech, które tradycja przypisuje kobietom; i odwrotnie.

Inspiracją była dla Olszewskiej postawa XIX-wiecznej emancypantki Amelii Bloomer, która brała udział w narodzinach feminizmu. Założyła „The Lily”, pierwszą północnoamerykańską gazetę tworzoną przez kobiety i skierowaną do kobiet. Bloomer była też reformatorką ubioru i jedną z pierwszych kobiet noszących spodnie. Damskie spodnie typu tureckiego łączyła z krótszą od nich spódnicą. „Bloomers”, czyli nazwa tego kompletu, odwołuje się do nazwiska jego propagatorki.

Kolejną muzą projektantki była jej babcia, która stała się głową rodziny i wpłynęła na życiowe wybory Zuzanny. – To ona sprawiła, że zainteresowałam się modą. Pokazała mi, jak działa maszyna do szycia. Nauczyła robienia na drutach i szydełkowania. Dała mi też karton wypełniony numerami „Burdy” z lat 90., których treść oddziaływała na moją kolekcję – mówi Zuzanna.

Tomasz Umbras, Katedra Mody w Warszawie: „Pięknym jest brzydkie, brzydkim piękne”

Fot. Materiały prasowe

Tomasza Umbrasa interesuje inność i nieprzystawalności czarownic. Upamiętnia Barbarę Zdunk, którą spalono na Wzgórzu Szubienicznym w Reszlu. Zdunk była najprawdopodobniej podpalaczką, która w przypływie zazdrości próbowała spalić swojego dużo młodszego partnera. Jej historię opisuje Jacek Wijaczka w tekście „Barbara Zdunk nie była czarownicą. Na stos zawiodła ją zazdrość i pragnienie miłości” („Gazeta Wyborcza”, 16.09.2021). Romans, nieślubne dzieci czy praca seksualna, którą wykonywała w więzieniu, świetnie pasują do legend o czarownicach, które bywały niezależnymi, odważnymi, nieprzestrzegającymi genderowych norm kobietami.

Projektant bada też związki czarownictwa z przyrodą. Słynne makbetowskie czarownice wrzucają do kotła:

„I kawał węża z bagniska;
Niech wrze kocioł, ogień błyska!
Oko traszki, żaby palec,
Wełna gacka i padalec
Język psa, kocie ogony
I ząb żmii rozwidlony”

(„Makbet” Williama Szekspira w przekładzie Macieja Słomczyńskiego, Kraków 1980)

Mikstura Tomasza powstała na bazie zwierzęcych skór i futer oraz kolorów upierzeń i sierści. Na jego strojach nie ma jednak reprodukcji umaszczeń. W wyglądzie zwierząt Umbras szuka mistycznej siły i istoty piękna. Jego badania zaowocowały efektownymi nadrukami o ekspresyjnych ognisto-włochatych kształtach. Ich barwy są tropikalno-malarskie, przypominają egzotyczne ptaki oraz malarstwo Paula Gauguina.

Umbras zachwycił się też zdjęciami poparzonych osób, które leczono skórami tilapii, a które wyglądają jak ludzko-rybie hybrydy. Kolejną inspiracją były gipsowe formy zabezpieczające złamane kończyny i ortopedyczne gorsety – to one wpłynęły na rzeźbiarskie formy ubrań. – Gipsowe opatrunki dopasowują się do ludzkiego ciała, stając się w ten sposób niepowtarzalnym odlewem, odciskiem człowieka. Są niczym ochronny kokon lub muszla na grzbiecie skorupiaka – mówi.

Ubrania nie są szyte, ale formowane. Tomasz zaznacza, że umożliwiła mu to technika „filcowania na mokro przy użyciu surowej wełny”. Zatem inspiracjami dla stworzenia szlachetnej kolekcji stały się: skazana na spalenie kobieta, piękna i zarazem odrażająca przyroda, deformacje ciała oraz skóry. 

„Pięknym jest brzydkie, brzydkim piękne
Wzlećmy w mgłę i powietrze stęchłe” – mówią chórem czarownice z „Makbeta”, stojąc na otwartym polu wśród błyskawic i gromów.

Dominik Żyża, ASP w Łodzi: Asamblaż i efekt kryształu

Fot. Materiały prasowe

Dominik Żyża sparafrazował twórczość Władysława Hasiora, gwiazdora polskiej sztuki, którego szczyt kariery przypadał na lata 60. i 70. ubiegłego wieku. Wyrafinowane, efektowne obiekty Hasiora powstawały najczęściej z rzeczy już istniejących, takich jak odpady techniczne, maszynowe, kran, obłupana figurka Marii, głowa lalki czy zardzewiałe rury. Zbieraniny śmieci zmieniał w wyjątkowe asamblaże – pobudzające ducha, intelekt i zmysły estetyczne kolażowe arcydzieła ułożone z trójwymiarowych przedmiotów. Ten sposób tworzenia doskonale pasuje do współczesnych zasad, zgodnie z którymi produkowanie nowych tworzyw należy ograniczyć do minimum.

Żyża zacytował i zinterpretował rzeczy z epoki Hasiora. Z sylikonu i żywicy epoksydowej zrobił piękne obcasy, buty i torebki, które do złudzenia przypominają popularne w okresie PRL-u kryształy – bogato dekorowane wazony, popielniczki czy szklanki zdobiące ówczesne regały. Zastosował też historyzujące tkaniny z odzysku.

Karol Malanowski, Katedra Mody w Warszawie: Radość albo brzemię

Fot. Marta Kaczmarek

Karol Malanowski pracuje w korporacji, w której obchodzone są owocowe czwartki, czyli dni, w których pracownicy zajadają się świeżymi owocami i spędzają razem czas w przestrzeniach wspólnych. Zwyczaj ten tworzyć ma zapewne przyjazną atmosferę i poczucie wspólnoty. Radosne, lecz nieco absurdalne wydarzenie mogłoby być jednak kanwą dla sitcomu.

„Owocowe czwartki” to również tytuł dyplomowej kolekcji Malanowskiego. Jedną z sylwetek zaburza gigantyczny banan, a ogromne rękawy naśladują wielkie różowe truskawki, połączone pastelową kokardą. Stroje są słodkie i zabawne, ale jednocześnie ciężkie i przytłaczające.

Marcin Różyc
Proszę czekać..
Zamknij