Znaleziono 0 artykułów
10.10.2025

Keira Knightley o stylu, „Kobiecie z kabiny dziesiątej” i książce dla dzieci

10.10.2025
(Fot. materiały prasowe)

W momencie gdy jej najnowszy film, „Kobieta z kabiny dziesiątej”, debiutuje na Netflixie, Keira Knightley opowiada o swoim stylu, o swojej książce dla dzieci inspirowanej życiem jej dwóch córeczek oraz o projekcie, który mógłby nakłonić ją do powrotu do dramatów kostiumowych.

Keira Knightley polubiła thrillery. Po rolach sygnalistki z czasów wojny w Iraku w filmie „Brudna gra” (2019), reporterki badającej sprawę seryjnego mordercy z lat 60. w „Dusicielu z Bostonu” (2023) oraz agentki Helen Webb w „Black Doves” (2024) 40-letnia londyńska aktorka, która dwukrotnie otrzymała nominację do Oscara, daje z siebie wszystko w „Kobiecie z kabiny dziesiątej”, netflixowej adaptacji bestsellera Ruth Ware z 2016 roku.

 

W nastrojowym filmie, którego akcja rozgrywa się na mrocznym jachcie, Knightley wciela się w Laurę „Lo” Blacklock, zawziętą dziennikarkę piszącą reportaż o miliarderach. Pewnej nocy, na samym środku czarnego jak atrament morza, Lo jest przekonana, że widzi, jak ktoś zostaje wyrzucony za burtę. Jednak wrogo nastawieni do niej właściciele i goście jachtu – grani przez Guya Pearce’a i Hannah Waddingham, Daniela Ingsa i Kayę Scodelario – starają się ją przekonać, że to wszystko tylko wytwór jej wyobraźni.

Gdy rozmawiamy na Zoomie, Knightley wygląda młodzieńczo ze swoim idealnie ułożonym, godnym pozazdroszczenia bobem z przedziałkiem na bok, ubrana w białą koszulę Valentino z koronkowym kołnierzykiem. Jest szczera, niezwykle skromna i tryska energią. Podnosi nogi do góry, by pokazać mi w kamerze swoje złote buty za kostkę. – Są niesamowite. Jestem zachwycona tym lookiem – śmieje się.

Gdy pomyśli się o „Brudnej grze”, „Dusicielu z Bostonu”, „Black Doves”, a teraz „Kobiecie z kabiny dziesiątej”, widać, że zagrałaś serię postaci, które starają się odkryć i ujawnić prawdę. Co pociąga cię w tego rodzaju projektach?

Rozrywka. Zawsze lubiłam opowieści o Jane Marple. „Kobieta z kabiny dziesiątej” przypomina mi thrillery z lat 70., takie jak „Syndykat zbrodni” czy „Rozmowę” o wyluzowanych mężczyznach o podejrzanej reputacji. To moja szansa, by zrobić coś podobnego, ale uwspółcześnionego.

Lo jest naprawdę nieustępliwa.

Podobała mi się jej pewność siebie. Rzadko trafia się okazja, by zagrać taką postać. Sprawiła, że poczułam się silna.

Grana przez Keirę Knightley Lo w filmie „Kobieta z kabiny dziesiątej”. (Fot. materiały prasowe)

Na planie towarzyszył ci wspaniały zespół aktorów. Zaprzyjaźniliście się? 

Oni wszyscy są przemiłymi ludźmi i rozkoszowali się tym, że mogą grać tak okropne postaci. Myślałam, że uda nam się napić szampana i się wyluzować, ale w rzeczywistości nie wolno nam było niczego dotykać, siadać na żadnych meblach ani wchodzić na dywany. Ten jacht byłby naprawdę wygodny dla 12 gości, ale przy 70-osobowej ekipie filmowej i 20 osobach z obsady sporo czasu spędzaliśmy w maleńkich przestrzeniach. Zdecydowanie nie było to tak luksusowe doświadczenie, jak to sobie wyobrażałam.

Potem zobaczymy cię też w drugim sezonie „Black Doves”. Czego możemy się spodziewać po kolejnym rozdziale historii Helen?

Zaczęliśmy zdjęcia w tym tygodniu! Będzie więcej morderstw, zamętu i, oczywiście, kaszmiru. Tym razem wraz z Benem zapragnęliśmy wspólnie zabijać ludzi, bo ostatnio nie mieliśmy ku temu okazji. Mamy też kilka naprawdę fajnych nowych postaci. 

Powinnam również wspomnieć o „Podkręć jak Beckham”, filmie, który był dla mnie bardzo ważny, gdy dorastałam.

Wiele kobiet ze mną o nim rozmawia. A w czasie pracy nad filmem wszyscy pytali: „Co to ma być?”. Moja starsza córka widziała tylko dwa moje filmy – „Dziadka do orzechów i cztery królestwa” i „Podkręć jak Beckham”. Gra w piłkę nożną i wszystkie jej dziesięcioletnie koleżanki już go widziały. Cudownie być częścią czegoś, co do dzisiaj przemawia do tak wielu osób.

To niesamowite, jak przez lata rozwinęła się piłka nożna kobiet.

Latem tego roku oglądałyśmy reprezentację Wielkiej Brytanii na Euro. „Zeszłej nocy miałam najlepszy sen na świecie. Śniło mi się, że strzeliłam decydującego gola na Euro”, powiedziała mi córka. Popłakałam się. Zdałam sobie sprawę, że ja nigdy nie miałam takiego snu. A każdy z moich kolegów o tym marzył. Taki jest efekt rozwoju piłki nożnej kobiet. Moje dzieci mogą o tym marzyć.

(Fot. materiały prasowe)

Trwają prace nad scenariuszem do sequela „Podkręć jak Beckham”. Co robią teraz Jess i Jules? Myślisz, że w końcu zostały parą?

Już wtedy nam się tak wydawało. Dosłownie wczoraj urządziliśmy sobie spontaniczną burzę mózgów z Simonem Stone’em, reżyserem „Kobiety z kabiny dziesiątej”. On mówił: „Jules na pewno jest teraz trenerką”. A ja na to: „No dobra, ale co stało się z Jess?!”. On odpowiedział: „Jest trenerką innej drużyny i rywalizują ze sobą”. Simon nie oczekuje zapłaty za ten pomysł. A czy są razem? Może zerwały ze sobą i wracają do siebie? Kto wie – 25 lat to kawał czasu, tak wiele mogło się wydarzyć.

Byłam zachwycona twoim niedawnym lookiem Erdem na premierze. Mam wrażenie, że odkąd skończyłaś 40 lat, czerpiesz większą przyjemność ze strojenia się.

Zachwyciła mnie ta kreza. Nigdy wcześniej jej nie nosiłam, co jest zaskakujące, biorąc pod uwagę, w ilu filmach kostiumowych grałam. W tej sukni miałam wrażenie, że powinnam dojechać na premierę konno, z ogromnym mieczem w ręce i ściąć komuś głowę. Czułam się jak waleczna królowa, i właśnie to uwielbiam u Erdema. Można stworzyć w swojej głowie całą historię i uwierzyć, że na tę jedną noc jest się kimś innym. Tego oczekuję od mody. Gdy wychodzę na czerwony dywan, zdecydowanie lubię wybierać szalone looki, bo na co dzień noszę jeansy i T-shirty.

Keira Knightley na londyńskim pokazie specjalnym „Kobiety z kabiny dziesiątej”.

A czy ekscytujesz się na myśl o debiucie Matthieu Blazy’ego w Chanel?

Nie będzie mnie na pokazie, bo kręcę „Black Doves”. Ale oczywiście obejrzę go online. Jestem niezwykle podekscytowana – uwielbiałam go i nie mogę się doczekać, aż zobaczę, co robi dla Chanel.

Kiedy będziesz miała najbliższą okazję, by założyć nowy projekt Chanel?

Mam nadzieję, że już wkrótce. Chcę po prostu rzucić się na nową kolekcję, gdy tylko zejdzie z wybiegu. Powiem: „Ludzie, dajcie spokój. Po prostu mi ją dajcie. Już od jakiegoś czasu ze sobą pracujemy, więc lepiej, żeby to było coś dobrego, okej?” [Śmieje się].

W tym miesiącu odbędzie się także premiera twojej książki dla dzieci, „I Love You Just the Same”, o małej dziewczynce, której życie zmienia się, gdy pojawia się rodzeństwo.

Sama napisałam i zilustrowałam tę książkę, więc mam nadzieję, że się spodoba. Początkowo stworzyłam ją dla mojej córki. Miała problemy ze snem i wypracowałyśmy sobie rytuał – wieczorem rysowałam dla niej obrazek. Kiedy budziła się w środku nocy, wiedziała, że o niej myślałam, bo czekał na nią rysunek.

Zaczęło się od zwykłego serduszka, ale potem prosiła: „Możesz narysować taką dziewczynkę, jak ja? Możesz narysować moją siostrę? Czy może tam być ptaszek? I kotek?”. Pewnego dnia, gdy moja młodsza córka miała sześć miesięcy, ząbkowała i cały dzień płakała, Edie powiedziała: „Czy mogłabyś narysować ptaszka, który zabiera sobie dzidziusia?” [Śmieje się]. Co było najbardziej genialną rzeczą, jaką kiedykolwiek usłyszałam od pięciolatki. Odpowiedziałam: „Pewnie, mogę to zrobić”. Potem pomyślałam: „Za tym kryje się historia”. I stąd się to wzięło. To książka przygodowa, ale opowiada też o rywalizacji pomiędzy rodzeństwem i lęku separacyjnym, na który cierpi wiele dzieci.

(Fot. materiały prasowe)

Zawsze rysowałaś?

Zawsze uwielbiałam rysować. Co zabawne, Simon & Schuster, moje wydawnictwo, zaakceptowało ją na tydzień przed tym, jak zaczynałam pracę przy „Black Doves”, a deadline miałam dosłownie w tym samym momencie, gdy ją kończyłam. Więc nagle zaczęłam pracować na dwa etaty – na jednym wszystkich zabijałam, a na drugim rysowałam urocze gołąbki wysmarowana sztuczną krwią.

A czy wróciłabyś do filmów kostiumowych?

Kocham ten gatunek. Uwielbiam historię i próby przedstawiania jej na nowo. Ale grałam w wielu takich filmach i nie lubię się powtarzać. Musi to być postać, jakiej wcześniej nie grałam. Teraz szukam filmów, które są dobrą rozrywką, porządnych thrillerów, właśnie to uwielbiam w „Black Doves”. Ale kto wie? Tak jak mówiłam, nigdy nie nosiłam krezy ani nie wystąpiłam w niczym z epoki elżbietańskiej, więc może coś takiego? A może mogłabym być członkinią rodu Medyceuszy? Byli dość żądni krwi.

A co teraz oglądasz na Netflixie?

„Ród Guinnessów”! Uwielbiam Jamesa Nortona.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

Radhika Seth
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. Keira Knightley o stylu, „Kobiecie z kabiny dziesiątej” i książce dla dzieci
Proszę czekać..
Zamknij