Znaleziono 0 artykułów
10.10.2025

Zyta Rudzka w nowej powieści sprawdza, czy trójkąt miłosny daje szczęście

10.10.2025
(Fot. Jim Heimann Collection/Getty Images)

Jak wyobrażasz sobie sielankowe wakacje? W agroturystyce 40 minut od Warszawy, z alpakami pasącymi się obok domku zbudowanego ze szkła i jasnego drewna? W leśnym spa z żeliwnymi wannami między krzakami malin? A może wybierzesz wypad na „full countryside experience” na wsi, a wokół nic – tylko las, jezioro i kury?

Tej trzeciej opcji najbliżej jest do sielanki, do której zaprasza nas Zyta Rudzka. W jej nowej powieści „Tylko durnie żyją do końca” obserwujemy perypetie osobliwego trójkąta żyjącego powoli, zwyczajnie. Nic spektakularnego, nic wywrotowego, nic, co miałoby nas wgnieść w ziemię, zszokować, zniesmaczyć (choć zniesmaczony swobodą Lidy jest w powieści ksiądz).
Ot, istnienie.

Trójkąt miłosny, który gra do jednej bramki

Główna bohaterka i narratorka – Lida – mówi, że ma dobre życie, szczodre jak świński cyc. Fryzurę jak tort, figurę jak lizak, a głos jak ptasie mleczko. Rękę do bimbru, motoru i mężczyzn. Z kultury poważa tylko kulturę fizyczną, odwraca się tylko w czasie treningu. Żyje prosto. Codziennie pływa w rzece, uczy wychowania fizycznego w szkole, mieszka z dwoma mężczyznami – Zychem i Rochem, zgrają psów, świnią o imieniu Elvis i kurami w domu na wsi. Pije pigwową wódkę pędzoną przez Rocha. Ugania się za spokojem, a „dla rzeki rzuciła miasto”.

Trochę tu jak w antycznej Grecji. Jeśli pływanie – to nago, jeśli dionizje – to na całego. Dwóch ukochanych mężczyzn, samogon i boskie nicnierobienie. Jaki stosunek wobec siebie mają Lida, Zych i Roch? „Śpimy w jednym łóżku, łączą nas różne stosunki. Musieliśmy się rozćwiczyć. Trójkąt ostry czy polarny każdy może zmajstrować. Dobrze nam w tym składzie, gramy do jednej bramki” – pisze Rudzka.

Nie są już młodzi, powoli wietrzeją, „zalatują nudą”, ale Lida – nie przebierając w słowach, jak wszystkie bohaterki powieści Zyty Rudzkiej – pamięta dokładnie, jak „gorącym towarem” byli jej chłopcy – „poczynając od fiuta, a kończąc na sercu”. Teraz jednak popołudnia mijają im na doglądaniu drzewek pigwowych i raczeniu się z drzew ich nektarem. Zazwyczaj – w ciszy. W końcu, jak mówi Lida: „Nie mamy sobie już nic do powiedzenia, co nas bardzo zbliża”.

Bohaterka Zyty Rudzkiej – Lida – musiała pogrzebać sportową karierę

To porzucone przez Lidę miasto czasem wraca – na przykład wtedy, gdy bohaterka próbuje skontaktować się z córką, Jagodą (wiecznie zapracowaną, nieodbierającą telefonów). Lub wtedy, gdy do sielanki Lidy wdziera się jej ojciec. Mecenas specjalizujący się w rozwodach, z którego starość „wygrzebała resztki elegancji”. Przyjeżdża zawsze niezapowiedziany, w słomkowym kapeluszu, który kupił specjalnie na wiejskie wywczasy. Na gospodarstwo i styl życia córki pokręci głową, wypije bimbru, zabierze ze sobą jajka od kur, wyzbiera, upakuje wszystkie jabłka i wraca do miasta. A trójka domowników wyjazd gościa świętuje „urżnięciem się ze szczęścia”. Są też momenty, gdy tymi spalonymi mostami trzeba jednak do miasta wrócić. Z bólem, jak do dawno porzuconego kochanka.

Wraca też przeszłość – niesprawiedliwa, grzebiąca raz na zawsze sportową karierę Lidy. Wracają dorastanie i słowa trenera: „z takimi cycami to na ulicę albo do rozrodu”. I depresja, złamane marzenia, łzy, które zahartowały duszę Lidy.

(Fot. materiały prasowe)

Czy takie życie może dawać szczęście?

Sielanka to taka koślawa, trochę na opak, ale może dzięki temu właśnie – prawdziwsza? To nie oda do „wsi spokojnej, wsi wesołej”: w jeziorku niedawno utopiła się matka z dwójką małych dzieci, w szkole młodzież rozsyła nagie zdjęcia koleżanki, a las – jak mówi Lida – „to nie jest, kurwa, las dla poetów. Nawet w większej rozpaczy czy po pijaku żadnego wiersza ku pokrzepieniu nie sklecisz”. Mimo tego trójce bohaterów jest tu dobrze.

Ojciec Lidy (i – przyznam – ja na początku też) nie bardzo może uwierzyć w to, że takie życie może przynosić spełnienie, jednak Roch odpowiada mu: „Zygmunt, ja mam inne widoki. Patrzę na Lidę, na Ziuta. Leżę w trawie, patrzę na pigwy. Są ze mną psy. Mam broń i Hegla pod tyłkiem. Niczego mi nie brak. Cała nasza trójka miała plan, żeby żyć bez planu i ten plan w stu procentach wykonujemy”. I z tym już nie dyskutuje ani Zygmunt, ani ja. 

Nie dyskutuję i przestaję wątpić, gdy czytam o mieście, do którego Roch, Zych i Lida pasują jak pięść do nosa. Small talki (kuzyn: „Czy kury się niosą?”, Lida: „Mam więcej jaj niż ty”) to nie ich bajka, tak samo jak afirmacje podczas przytulania się do drzew, butelka wina za osiemdziesiąt złotych i pilates.

U Rudzkiej kobiety nie pytają o pozwolenie na życie po swojemu

Gdyby teleturniej „Jaka to melodia?” miał kategorię „literatura”, trafiłabym po jednej nutce (jednym zdaniu?), otrzymując fragmenty książki, takie jak ten: „Ma awarię zdrowotną, czasem nie trafia w słowo”. Lub ten: „Gustujemy nawadniać się w ciszy, tylko czasem słowo o szkło brzdęknie”. Prawda, że od razu widać odpowiedź: Zyta Rudzka? Jej zdania – jak zwykle: krótkie. Nie ma tu długich dialogów. Opowieść Lidy płynie swobodnie, wartko. Rozdziały są niedługie, bo Lida opowiada życie tak, jakby za chwilę miała odejść od czytelnika i pójść napić się bimbru. A my czekamy, bo chcemy więcej.

U Rudzkiej kobiety nie pytają o pozwolenie na życie po swojemu. Lida, jak wcześniej Wera z „Ten się śmieje, kto ma zęby”, to bohaterka z krwi i kości – silna, bezczelna, wybierająca ruch: do przodu, do rzeki, do pracy, do życia.

Tylko durnie żyją do końca. Śpią tam, gdzie ich zmorze – w ogrodzie, w sadzie, pod płotem. Swojego życia za bardzo nie analizują. Cieszą się sprawnością, wodą, pogodą. Lida kończy opowieść: „Całe lato pływałam, nie tracąc ani jednego dnia na sprawy ważne”. 

Rudzka pokazuje, że sielanka wcale nie musi wyglądać jak wczasy ze Slowhopa. Może pachnieć potem, pigwą i błotem spod gumofilców. Może być nieidealna, ale prawdziwa – taka, w której cisza ma większą wartość niż słowa, a spokój daje nie plan, tylko – po prostu, zwykłe życie. 

Aleksandra Pakieła
  1. Kultura
  2. Książki
  3. Zyta Rudzka w nowej powieści sprawdza, czy trójkąt miłosny daje szczęście
Proszę czekać..
Zamknij