Znaleziono 0 artykułów
18.01.2022

Sisi: buntowniczka z pałacu Schönbrunn

18.01.2022
Fot. East News

W połowie XIX wieku uznawana była za najpiękniejszą kobietę na świecie. Ale wyjątkowa uroda stała się jej przekleństwem i obsesją. Mówi się, że była pierwszą anorektyczką Europy. Lubiła piwo, paliła papierosy, miała tatuaże. Współtworzyła własny mit. W latach 90. ubiegłego wieku porównywano do niej księżnę Dianę. Cesarzowa Elżbieta, Sisi, była buntowniczką wiedeńskiego dworu czy zagubioną romantyczną duszą?

Pałac Schönbrunn, Wiedeń. Skrzypiące pod stopami deski, w pomieszczeniach roznosi się zapach starego drewna i antycznych mebli. Zza ciężkich, złotych ram na zwiedzających spoglądają, uchwyceni na płótnach, członkowie jednej z najpotężniejszych dynastii Europy – Habsburgowie. Na jednym z obrazów – ona, cesarzowa Elżbieta. Opadające na plecy, sięgające kostek ciemne loki, przechylona w stronę widza głowa, regularne rysy twarzy, spokojne spojrzenie – niektórzy doszukują się w jej oczach smutku, inni siły, wątpliwości albo pewności siebie. Kim była kobieta z portretu? – Zawsze najbardziej interesujące dla mnie było oczyścić tę historyczną postać z klisz i legend. Z przygniatających jej prawdziwą osobowość kultu i kiczu. Chciałam ją jak najlepiej poznać – mówi w filmie dokumentalnym „Mythos Sisi” Katrin Unterreiner, autorka książki „Sisi. Mit i prawda”.

Fot. Getty Images

Cesarzowa Elżbieta odebrała swobodne wychowanie 

1837 rok. Na angielskim tronie zasiada królowa Wiktoria, angielską premierę ma powieść Karola Dickensa „Oliver Twist”, a Charles Lewis Tiffany i John B. Young otwierają w Nowym Jorku sklep, który nazywają „stationery and fancy goods emporium”, a później przemianują na Tiffany & Co. W wigilię Bożego Narodzenia w dość ekscentrycznej rodzinie na świat przychodzi księżniczka Elżbieta Amalia Eugenia von Wittelsbach, pieszczotliwie nazywana Sisi. Jej wychowanie nie mogłoby różnić się bardziej od rygoru, jakim od najmłodszych lat poddawany był jej przyszły mąż Franciszek Józef. 

Była ulubienicą ojca księcia Maksymiliana Józefa Wittelsbacha – wolnego ducha o niebywale bujnej wyobraźni. Obok domu kazał zbudować cyrk, w którym chętnie występował. Grał na instrumentach, recytował, czytał. Podróżował po Azji i Afryce. W Egipcie miał wejść na szczyt piramidy Cheopsa, by tam zagrać na cytrze. W trakcie wchodzenia razem z kompanami podróży jodłował, by poczuć się, jakby wspinał się po Alpach. Z podróży przywiózł rodzinie osobliwy suwenir – mumię. Sisi odebrała więc dość luźne wychowanie. Zdaniem jej matki Ludwiki Wilhelminy Wittelsbach miała tej swobody zdecydowanie za dużo. Ludwika pochodziła z wpływowej rodziny. Była siostrą królowej Prus Elżbiety, królowej Saksonii Amelii, królowej Saksonii Marii i arcyksiężnej austriackiej Zofii, matki Franciszka Józefa. Zawsze uważała, że jej małżeństwo zostało zaaranżowane z księciem zbyt niskiej dla niej rangi. W odwecie za cel obrała zapewnienie lepszej przyszłości dzieciom i odpowiednie wydanie ich za mąż. Niewątpliwie także po to, by podnieść własną pozycję społeczną. 

Fot. East News

Kiedy się poznali, Franciszek Józef miał 23 lata, Elżbieta 15

Sisi była lekkoduchem – jeździła konno, biegała, w pobliskich lasach rodzinnego bawarskiego Possenhofen zbierała jagody, by garściami wpychać je później do buzi i uśmiechając się, prezentować zabarwione od owoców czarne zęby. W tym samym czasie jej starsza o trzy lata siostra Helene, nazywana Néné, pilnie przygotowywała się do przyszłej roli. Uczyła się dyplomacji, języków obcych, tańców dworskich – wszystkiego, co będzie jej potrzebne, kiedy zostanie cesarzową Austrii. Nauka trwała pięć lat. Małżeństwo zaaranżowane zostało przez Ludwikę i jej siostrę Zofię. Kiedy nastał czas, a Néné miała poznać swojego przyszłego narzeczonego w letniej posiadłości Habsburgów w Bad Ischl, Franciszek Józef nie mógł oderwać wzroku od piętnastoletniej siostry swojej obiecanej wybranki. Nie tylko on. Także służba była oszołomiona urodą i urokiem Elżbiety, omyłkowo traktując ją jak przyszłą cesarzową. 

Franciszek Józef, zazwyczaj uległy matce, tym razem postawił na swoim. Powiedział, że albo Sisi zostanie jego żoną, albo nigdy się nie ożeni, przez co nie będzie w stanie spłodzić potomstwa, a tym samym następcy tronu. Elżbieta była zauroczona przystojnym, młodym cesarzem. Miał 23 lata, ona 15. „Cesarzowi się nie odmawia” – miała jej powiedzieć matka. Sisi nie zdawała sobie sprawy z tego, co ją czeka, gdy oficjalnie zostanie cesarzową i przeprowadzi się do Wiednia. 

Fot. Getty Images

16-letnia Sisi była w ciąży już kilka miesięcy po ślubie

Wiedeń wiwatował! Austria wreszcie doczeka się swojej cesarzowej! A do tego pięknej jak z obrazka. Zazdrościć będzie cała Europa! By Sisi mogła się przygotować do nowej roli, dali jej rok. Dwanaście miesięcy, podczas których otrzymała przyspieszony kurs dworskiej etykiety. Niemal z dnia na dzień z wolnej nastolatki stała się przyszłą królową, która musiała przyjmować wysokiej rangi gości z całego świata, chcących jej pogratulować i lepiej ją poznać. Regularnie otrzymywała też przesyłki z kreacjami, akcesoriami i biżuterią od zakochanego w niej Franciszka Józefa. Jako że pochodziła z bocznej, niekoronowanej linii Wittelsbachów, jej posag był raczej skromny i składał się głównie z rzeczy sprezentowanych jej przez cesarza. Gdy powiedziała sakramentalne „tak”, miała 16 lat. 

To nie były zwykłe zaślubiny, ale prawdziwa tygodniowa feta, pełna królewskich obowiązków, spotkań, rozmów, uścisków dłoni. Sisi pisała wiersze. W jednym z pierwszych, napisanym po przyjeździe do wiedeńskiego pałacu Habsburgów, porównała swoje nowe życie do więzienia i opłakiwała poprzednie, wolne, na bawarskiej wsi. 

Kiedy zwiedza się pałac Schönbrunn, można usłyszeć, jak głos w audioprzewodnikach cytuje słowa Sisi zapisane przez nią w pamiętniku, otwarcie sugerujące, że świat, w którym piętnastolatka wydawana jest za mąż i z dnia na dzień oczekuje się od niej królewskiego zachowania, nie jest w pełni normalny. Kilka miesięcy po ślubie Sisi była już w ciąży. Urodziła córkę Zofię, której imię – po sobie – nadała jej babcia, arcyksiężna Zofia. Dziecko od razu zostało zabrane matce. Podobnie jak druga córka Gizela i syn Rudolf. To jeszcze mocniej zaogniło konflikt Sisi z teściową.

Fot. Getty Images

Pierwsza córka cesarzowej Elżbiety zmarła jako dwulatka 

Zofia uważała, że Elżbieta nie traktuje swojej roli poważnie. Cesarzowa sądziła z kolei, że status europejskich monarchii jest mocno nadszarpnięty – szczególnie po rewolucji francuskiej i po tym, co stało się z inną Habsburżanką, Marią Antoniną. Sisi była zdania, że rodzina królewska powinna być bardziej widoczna i przystępna, co później w życie wprowadzono w monarchii angielskiej. Chodziła do szpitali, sierocińców, stając się – podobnie jak ponad sto lat później Lady Diana – królową ludzkich serc

Zofia ukróciła jednak te spotkania, twierdząc, że umniejszają one blaskowi monarchii. Na polu walki Franciszek Józef zasypywany był listami od matki i żony. Zofia skarżyła się, że Sisi lubi obserwować zwierzęta i bawić się z papugami, co nie jest dobrym zajęciem dla kobiety w ciąży. Wierzyła, że dziecko może później przypominać stworzenia, którym uwagę poświęca przyszła matka. Nakazała zatem Sisi, by całymi dniami patrzyła w lustro, albo – jeszcze lepiej – na portret Franciszka Józefa. Młoda cesarzowa czuła, że klatka, w której ją umieszczono, coraz bardziej się kurczy. Nie miała na nic wpływu. Największą osobistą tragedię przyniósł ostatecznie wyjazd cesarskiej pary w 1857 roku na Węgry, które Sisi szczerze pokochała. Między innymi dzięki jej staraniom 10 lat później kraj przyłączył się do Austrii, tworząc Austro-Węgry. 

Cesarzowa, wbrew radom teściowej, uparła się, by w pierwszą podróż na Węgry wybrać się z dwiema córkami. Starsza, Zofia, miała dwa lata. W trakcie wyczerpującej drogi dzieci zachorowały. Zofia po wielogodzinnych cierpieniach zmarła na rękach Sisi. 

Fot. Getty Images

Sisi była fanką gimnastyki, jeździła konno, ćwiczyła szermierkę

Arcyksiężna miała racje. I nie omieszkała przypominać o tym swojej synowej. Elżbieta nie nadawała się na matkę – takie miało być oficjalne hasło kampanii Zofii przeciwko Sisi. Młoda cesarzowa miała znajdować na swoim biurku prześmiewcze pamflety, które podkreślały, że prawdziwa królowa powinna dać swojemu krajowi następcę. Ale Sisi urodziła jedynie dwie córki. Rudolfa nie było jeszcze na świecie – urodził się w 1858 roku, kiedy Elżbieta miała lat 20. 

Wcześniej śmierć Zofii kompletnie załamała delikatną Sisi. Jej problemy z żywieniem zaogniły się. Zaczęła jeszcze mocniej skupiać się na jedynej rzeczy, na jaką miała wpływ – swoim ciele. Katowała je więc wielogodzinnymi treningami. Historycy twierdzą, że w swoich pałacach zorganizowała pierwsze europejskie siłownie – sale z drążkami, drabinkami, obręczami do ćwiczeń. Potrafiła spacerować przez osiem godzin bez przerwy. I to w tak szybkim tempie, że żadna dama dworu nie potrafiła dotrzymać jej kroku. Jeździła konno – była wówczas najlepszą amazonką Europy – i ćwiczyła szermierkę. Jak na swoje czasy była niezwykle wysoka. Mierzyła 172 cm i ważyła zaledwie 47 kg. Uprawiała głodówki, a w dniach, w których jadła, spożywała niewiele. Dla przykładu – tylko mleko. Maksymalnie sześć szklanek. Czasem zastępowała je wywarem z cielęcego mięsa albo koktajlem z surowych jajek. Lubiła też lody, które zamawiała z pobliskiej kawiarni Demel. Do dzisiaj na jej ścianach wiszą rachunki podpisane przez cesarzową. Jej mocno ściśnięta gorsetem talia mierzyła około 47 cm. W wiedeńskim muzeum Sisi niezwykłe wrażenie robią manekiny imitujące jej budowę ciała, na których prezentowane są kreacje cesarzowej. 

Fot. Getty Images

Mówi się, że to dzięki Sisi sylwetka z talią osy stała się popularna na salonach

Uroda i urok Sisi były legendarne. „Cesarzowa nie siada, tylko majestatycznie zajmuje miejsce; nie wstaje, tylko się podnosi; nie chodzi, tylko kroczy z godnością. Jej pojawienie się wprawiło mnie w niemy zachwyt” – relacjonował niemiecki cesarz Fryderyk. „To najbardziej czarująca ze wszystkich znanych mi kobiet. Co za godność! Co za śmiech! Co za dobroć! Jeśli tu wrócę, to tylko dlatego, by ją jeszcze raz ujrzeć” – wtórował mu Szach perski. Prezydent Francji Félix Faure określał ją mianem „boskiej”. Sisi, choć była naturalnie piękna, również wiele wysiłku wkładała w to, by swoją urodę jeszcze mocniej podkreślić i jak najdłużej zachować. Pewność siebie opierała na swoim wdzięku i pięknie. Codziennie rano brała poprawiające krążenie zimne prysznice. Wieczorami – długie kąpiele z olejkami, by nawilżyć skórę. Potrafiła kąpać się nawet trzy razy dziennie. Stosowała tak zwany zimny krem (coldcream), znany już od czasów starożytnego Egiptu, który był mieszanką wody, wosku i oliwy z oliwek. Sisi postanowiła go jednak ulepszyć i do swojej wersji dodawała wodę różaną, olej z sezamu i migdałów, a także olbrot, czyli rodzaj tłuszczu pobieranego z głowy kaszalota. Na noc nakładała na twarz surowe płatki mięsa cielęcego (ze względu na istniejący w nim kolagen), które w trakcie snu przytrzymywała specjalnie zaprojektowana do tego skórzana maska. Lubiła też nakładać maseczki z musu truskawkowego. Uważała, że jest niewolnicą swoich włosów, jednak nigdy nie chciała ich obciąć. Codzienne ich czesanie trwało trzy godziny. W dniu, w którym je myła, suszenie i układanie trwało całą dobę. Co dwa tygodnie traktowała włosy mieszanką koniaku i żółtka jajka. Na rozdwojone końcówki nakładała miksturę z nalewki z pokrzywy, wody cytrynowej i octu jabłkowego. 

Jej niezwykle szczupła sylwetka nie była zgodna z ówczesnym kanonem piękna. Mówi się, że to ona była odpowiedzialna za wprowadzenie na salony talię osy. 

Fot. Getty Images

Cesarzowa Elżbieta lubiła tatuaże, papierosy, piwo. Często ignorowała dworską etykietę.

Austriacka cesarzowa Sisi, tak jak francuska cesarzowa Eugenia, uznawana była za prawdziwą ikonę mody połowy XIX wieku. Elżbieta chętnie zamawiała kreacje od paryskiego krawca, ojca założyciela haute couture Charlesa Frederica Wortha, i lansowała wprowadzane przez niego nowoczesne trendy, jak na przykład nową krynolinę, która nie tworzyła już dookoła talii idealnego koła, ale była spłaszczona z przodu. To właśnie kreację od Wortha cesarzowa nosi na jednym z najsłynniejszych jej portretów, pędzla Franza Xavera Winterhaltera – tym, na którym we włosy ma wpięte diamentowe szarotki. Obraz z 1865 roku ukazuje cesarzową w kreacji szytej ręcznie z białej satyny i tiulu w srebrne gwiazdy, położonej na nowoczesnej, podkreślającej tył krynolinie, z opadającym na ramiona hiszpańskim dekoltem dekorowanym perłami i kamieniami szlachetnymi, z bufiastymi rękawami. 

Kochająca długie spacery Sisi prosiła szwaczki, by jej kreacje były odpowiednio skrócone. Cesarzowa pokazująca kostki stanowiła szokujący widok. Ale to niejedyny wizerunkowy skandal w jej wykonaniu. Po urodzeniu syna Rudolfa Sisi miała poczucie, że spełniła swój obowiązek, i chciała jak najczęściej i jak najdłużej przebywać z dala od Wiednia. Stąd jej podróże do Grecji – na Korfu kazała sobie nawet zbudować zamek, Achillion, gdzie mogła żyć z dala od królewskiej etykiety. Ku niezadowoleniu arcyksiężnej Zofii zaczęła robić wszystko, czego nie wypadało jej robić. Nie tylko regularnie uciekała z Wiednia i unikała męża, zaczęła też palić papierosy i cygara. A do tego kazała sobie w górnej części pleców wytatuować kotwicę. Dopiero parę lat temu okazało się, że prawdopodobnie nie był to jej jedyny tatuaż. Fryzjerka i powierniczka cesarzowej Fanny Angerer miała zdradzić swojej rodzinie, że Sisi poprosiła japońskiego artystę, by wytatuował nad jej pośladkami orła z rozłożonymi skrzydłami. Lubiła też piwo, zakazane damom przez etykietę dworską. Pijała je w przydrożnych oberżach podczas podróży. 

Fot. Getty Images

Sisi w wieku 31 lat po raz ostatni zgodziła się, by wykonano jej zdjęcie

Franciszek Józef niewątpliwie kochał swoją żonę i starał się ją rozpieszczać. Specjalnie dla niej, wiedząc, jak kocha zwierzęta, wybudował w Schönbrunn zoo i kazał sprowadzać z Afryki niewidziane wcześniej w Europie rasy. Na jedne ze swoich urodzin Sisi miała poprosić męża o tygrysa albo o szpital psychiatryczny. Arcyksiężna Zofia uważała jej zainteresowanie chorobami psychicznymi za niezdrowe. Franciszek Józef robił jednak wszystko, by spełnić zachcianki żony. 

Ale mimo wszystko cesarska para nie mogłaby się bardziej od siebie różnić – on skromny, pracowity, owoc rygorystycznej kindersztuby, ona – romantyczna marzycielka, inteligenta i bardzo oczytana. A przy tym niezwykle nieśmiała. 

Wierzyła, że nad jej życiem panuje klątwa. Była nieszczęśliwa – przytłaczały ją publiczna rola, śmierć pierwszego dziecka, a później samobójstwo jedynego syna Rudolfa. Choć nigdy nie była z nim blisko, to wydarzenie kompletnie ją załamało. Jej melancholia i stany depresyjne przerodziły się w ciężką depresję, na którą – zgodnie z poleceniem Zygmunta Freuda – w ramach leczenia otrzymywała dożylnie kokainę. 

W wiedeńskim muzeum Sisi można zobaczyć jej podróżny neseser, w którym w maleńkim drewnianym pudełeczku z wygrawerowanym złotym napisem „Cocainspritze” przechowywała strzykawki z narkotykiem. 

Zmarła w wieku 61 lat w Genewie. Zaatakował ją włoski anarchista Luigi Lucheni, gdy czekała przy molo na parowiec wycieczkowy. Morderca wbił jej pilnik w serce. Cesarzowa nie od razu zorientowała się, co się wydarzyło. Myślała, że Lucheni po prostu na nią wpadł. Podobno zanim odszedł, pomógł jej nawet wstać. Sisi weszła na pokład statku i, dopiero gdy odpłynął z portu, zaczęła mdleć. Po zdjęciu licznych warstw stroju zobaczyła zakrwawiony gorset. Nie udało jej się uratować z powodu silnego wewnętrznego krwawienia. Jak wyglądała w wieku 60 lat? Tego nigdy się nie dowiemy. Sisi chciała być zapamiętana jako piękna i młoda. Dlatego w wieku 31 lat po raz ostatni zgodziła się, by wykonano jej zdjęcie. Po czterdziestce nigdy nie pozowała już do żadnego portretu. Paparazzi do końca życia Elżbiety próbowali uchwycić jej twarz, ale nadaremno. Zawsze miała przy sobie wachlarz, którym się zasłaniała. To także – obok takich filmów jak „Sissi” Ernsta Marischki z Romy Schneider czy dwóch najnowszych seriali  ukazujących jej życie – stworzyło mit Elżbiety. Wiecznie pięknej, wiecznie młodej.

Kara Becker
Proszę czekać..
Zamknij