Znaleziono 0 artykułów
16.05.2025

Kolarka Katarzyna Niewiadoma-Phinney swoją siłę pokazuje, kiedy ma pod górkę

16.05.2025
(Fot. Getty Images)

Do srebrnego medalu igrzysk europejskich i brązowego mistrzostw świata kolarka Katarzyna Niewiadoma-Phinney w zeszłym roku dołożyła puchar Tour de France Femmes. Dokonała tego, mimo że pechowa kraksa odebrała jej szansę na olimpijski krążek zaledwie dwa tygodnie wcześniej. Ale Polka swoją siłę pokazuje także wtedy, kiedy ma pod górkę.

Po wygranej znajdujesz czas, żeby ją celebrować, czy raczej szybko wracasz do myślenia o następnych wyzwaniach?

Wszystko zależy od wyścigu. Obecnie, w marcu, jesteśmy w takim momencie sezonu, kiedy co tydzień odbywa się coś specjalnego. Pamiętam, jak w zeszłym roku wygrałam La Flèche Wallonne po pięciu latach startów i zawsze myślałam, że jeśli w końcu zwyciężę, zrobimy wielką imprezę i wszyscy będziemy świętować. Oczywiście cieszyliśmy się i celebrowaliśmy sukces całą drużyną, mieliśmy wspaniałą kolację, ale po trzech dniach już czekał nas następny ważny wyścig. Rano, gdy się budzisz, wiesz, że masz kolejny cel. Uświadomiłam sobie wtedy, że to jest trochę śmieszne – każdy z nas goni za wygraną, ale gdy nagle ona przychodzi, uczucie euforii trwa maksymalnie godzinę. Potem znów ruszasz do przodu. Nieco przykre, ale prawdziwe – nikt nie będzie mówił cały czas, że wygrałam Tour de France, bo teraz wszyscy skupiają się na tym, kto będzie zwycięzcą kolejnej edycji albo czy będę w stanie obronić tytuł. Żyjemy tym, co będzie, a nie tym, co już było.

Na finiszu wyścigu emocje są ogromne, często pojawiają się również łzy. Co w kolarstwie wywołuje tak silne reakcje?

(Fot. Getty Images)

Wynikają one chyba z bólu, którego doświadczamy. Boli wszystko. Trwa to chwilę, potem mija. W kolarstwie pozwalamy sobie wejść w stan, w którym jesteśmy tak zmęczone, że potęguje się wrażliwość, a nasze ego czy zadziorność po prostu znikają. Jesteśmy bardzo delikatne, bo cierpimy. Moment, gdy wysiłek się kończy, a jeszcze słyszysz, że wygrałaś, jest jak przebudzenie z traumy. Pojawia się totalne szczęście.

Co sprawia, że nie odpuszczasz, gdy organizm jest na granicy wytrzymałości albo jedziesz w ekstremalnych warunkach?

Wydaje mi się, że działa instynkt, bo wtedy trzeba dokręcić mocniej. Zawsze możemy, ale nie zawsze chcemy. Kiedy bardzo cierpisz, najlepiej jest pozwolić swojemu ciału robić to, co potrafi, i przestać za dużo myśleć. Momenty największego bólu są podczas podjazdu, kiedy narzucone jest wysokie tempo, a nagle zaczynają się ataki. Wiesz, że musisz wstać z siodełka raz, drugi, trzeci, ale jest coraz ciężej. Możesz od razu pomyśleć, że już nie chcesz, ale rzecz w tym, żeby nigdy się nie poddać.


(Fot. HEIN GIJSBERS)

Cały tekst znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Sport & Wellness”. Zamów je już dziś z jedną z dwóch okładek do wyboru i wygodną dostawą do domu.

Agata Godlewska
  1. Ludzie
  2. Talenty
  3. Kolarka Katarzyna Niewiadoma-Phinney swoją siłę pokazuje, kiedy ma pod górkę
Proszę czekać..
Zamknij