Znaleziono 0 artykułów
04.07.2023

Madonna: Moim sekretem jest seks

04.07.2023
Madonna w 1984 roku (Fot. Getty Images)

Na chwilę przed planowanym startem trasy koncertowej „Celebration” Madonna trafiła do szpitala z ostrą infekcją bakteryjną. Czy problemy zdrowotne pokrzyżują plany królowej popu? A może po ponad 40 latach kariery zdecyduje się zwolnić tempo?

Jeśli wierzyć doniesieniom, pod koniec czerwca niewiele brakowało, żebyśmy straciliśmy królową popu. Madonna trafiła do szpitala z ostrą infekcją bakteryjną. Prawdopodobnie podupadła na zdrowiu, przygotowując się do dwunastej w jej karierze trasy koncertowej. Tournée „Madonna: The Celebration Tour” miało objąć ponad 80 występów po obu stronach Atlantyku. Wyczerpujące próby trwały przez sześć dni w tygodniu po dwanaście godzin na dobę. 

Podobno gwiazda przez miesiąc walczyła z gorączką. Gdy po wielu dniach zmagania z chorobą znaleziono ją nieprzytomną w nowojorskim mieszkaniu, rodzina obawiała się o jej życie. Madonna trafiła na oddział intensywnej terapii, a o jej pogarszającym się stanie zdrowia poinformował menedżer Guy Oseary. Po wyjściu ze szpitala gwiazda postanowiła zwolnić tempo. Podobno zrozumiała, że za mało o siebie dbała. Choć wszystko wskazuje na to, że rekonwalescencja przebiega pomyślnie, na razie nie ma mowy o tym, by Madonna ruszyła w trasę. Ale w jej przypadku nic nie jest niemożliwe. 

Madonna w 2023 roku  (Fot. Getty Images)

Koncerty w ramach „Madonna: The Celebration Tour” zaplanowano jako podsumowanie trwającej już od ponad 40 lat kariery. Rok temu wydano „Finally Enough Love: 50 Number Ones”, kompilację remiksów największych przebojów królowej popu. Z tej okazji Madonna udzieliła wywiadu na swoim kanale na YouTubie. Na wiele pytań odpowiedziała tak samo: „seks”. Guilty pleasure? Seks. Obsesja? Seks. Sekret sukcesu? Seks. Życiowa mantra? Seks. Ulubiona czynność? Seks. Ulubiony przedmiot? Złoty naszyjnik z wibratorem. W quizie powinno było paść jeszcze jedno pytanie, na które odpowiedzią byłby „seks”. Na czym zrobiłaś karierę? 

Madonna: Skandalistka się starzeje 

W tym samym wywiadzie, jak przystało na skandalistkę, Madonna opowiadała też o wielkich penisach, największych życiowych błędach (– Małżeństwa, które mnie ograniczały) i, oczywiście, też trochę o muzyce – idolach takich jak David Bowie, aktualnej fascynacji Kendrickiem Lamarem i współpracy z Britney Spears, długo nazywaną księżniczką popu. Z ekranu spozierała wyprasowana twarz bez jednej zmarszczki – trochę robotyczna, jakby sztuczna inteligencja wygenerowała portret żywej osoby tak, by stała się awatarem. 

Za operacje plastyczne oberwało się gwieździe nawet od najwierniejszych fanów. Fala hejtu wylała się na Madonnę po rozdaniu nagród Grammy w lutym 2023. Zapowiadając występ Sama Smitha i Kim Petras, pokazała się w czarnym garniturze (płynność płciową lansowała, zanim to było modne), warkoczykach i teatralnej charakteryzacji, która równie dobrze mogłaby być maską. „Dlaczego nie starzejesz się z godnością?”, komentowali widzowie. „Godne starzenie się” to takie, którego nie widać, takie, które nie wzbudza kontrowersji, takie, które mieści się w kanonie. Dojrzała kobieta może albo postawić na naturalność jak Michelle Pfeiffer i Sharon Stone, by zbierać hołdy za pewność siebie, albo poddać się operacjom plastycznym, lecz w taki sposób, by nikt poza ekspertami nie podejrzewał ingerencji chirurga. Madonna – jak wszystko w życiu – zrobiła to jednak na maksa, po swojemu, na przekór zwyczajom. Taki modus operandi pozwolił jej osiągać sukcesy przez 40 lat. 

Wielokrotnie była pierwsza – w noszeniu krzyży, w kręceniu intymnego dokumentu o sobie, w wyzwoleniu seksualnym. Nigdy nie wyważała otwartych drzwi, zawsze przesuwała granice. Teraz broni praw sześćdziesięcioletnich kobiet do aktywności – i seksualnej, i zawodowej. – Jeśli jesteś człowiekiem ciekawym świata, nigdy nie zabraknie ci inspiracji – mówi, podkreślając swój niesłabnący apetyt na życie, na wszystkie jego mocne i słabe strony. Bo Madonna Louise Veronica Ciccone równie dobrze mogła wspiąć się na szczyt, jak spaść na samo dno. 

Madonna: Królowa popu, która nie potrafi śpiewać

Zanim Madonna stała się popkulturowym fenomenem, najpotężniejszą kobietą showbiznesu, żywą legendą, urodziła się jako jedna z wielu dziewczynek w licznej rodzinie włoskich imigrantów. Nazwana na cześć Matki Boskiej, przyszła na świat 16 sierpnia 1958 roku w Bay City w stanie Michigan (sama określiła miasteczko jako „duszne i prowincjonalne”). Jej mama, też Madonna, zmarła na raka piersi, gdy „Little Nonni” miała zaledwie pięć lat. 

Madonna w 2015 roku (Fot. Getty Images)

Jako zdolna uczennica Little Nonni otrzymała stypendium, na stanowym uniwersytecie studiowała taniec, by później przenieść się do Nowego Jorku (podobno miała w portfelu zaledwie 35 dolarów, choć jej brat twierdził, że to mit, który sama spreparowała – w rzeczywistości miała sporo kontaktów i pieniędzy), a poza tym, na chwilę, do Paryża. Imała się różnych prac, z większości z nich ją wyrzucano – na przykład z Dunkin Donuts za wylanie dżemu na twarz klienta. 

Pragnęła śpiewać, choć wielu wątpiło i do dziś wątpi w jej zdolności wokalne. Jej cienki, dziewczęcy, niezbyt oryginalny głos pasował jednak do radia i rodzącego się MTV – idealnie oddawał styl popu, lekkiego, łatwego, radosnego. Ale pop Madonny nigdy nie był do końca niewinny. Od pierwszych piosenek, takich jak przebój „Holiday” z 1983 roku, który uczynił ją gwiazdą, przemycała w tekstach opowieści o miłości, seksie i związkach. Wychowana w katolickiej rodzinie w poczuciu wstydu, walczyła o wyzwolenie swoje i sobie podobnych dziewczyn, poprzez przyjemność. 

Zadebiutowała jesienią 1982 roku singlem „Everybody”, debiutancka płyta „Madonna” ukazała się latem 1983 roku, a rok później jej pierwsza piosenka, „Borderline”, trafiła do pierwszej dziesiątki amerykańskiej listy przebojów. W sumie na pierwszym miejscu zestawienia znalazło się aż 12 jej piosenek (spośród kobiet więcej takich pierwszych miejsc mają na koncie Mariah Carey, Taylor Swift i Rihanna).

Nieprzypadkowo rozwój kariery Madonny splótł się z ekspansją MTV. Wizerunek kreowała w teledyskach. Tak jak każda kolejna płyta pokazywała jej nowe wcielenie (z tego sprawdzonego sposobu na metamorfozę korzysta dziś m.in. Taylor Swift), tak każdy klip pozwalał Madonnie zakładać kolejne kostiumy – tancerki flamenco w „La Isla Bonita”, oblubienicy Chrystusa w „Like a Prayer”, gwiazdy złotej ery kina w ulubionym przez nią samą wideo „Take a Bow”. Emisji dwóch teledysków odmówiło nawet MTV – nawiązującego do BDSM „Justify My Love” z 1990 roku oraz będącego parodią filmów gangsterskich „What It Feels Like for a Girl” z 2000 roku. 

Z byłym mężem Seanem Pennem (Fot. Getty Images)

Żeby nikt nie miał wątpliwości, że hasłem przewodnim Madonny jest seks, w 1992 roku wydała album „Seks” z własnymi aktami. Po 48 godzinach wyprzedał się, więc zamówiono dodruk, a w pierwszym tygodniu trafił na listę bestsellerów „New York Timesa”. 

Sama Madonna, podkreślając swój status symbolu seksu, nie pozwalała nikomu się uprzedmiotawiać. Wbrew panującemu jeszcze w latach 80. i 90. male gaze, to ona wyznaczała ramy dyskursu o sobie. Jedną z pierwszych ważnych piosenek, którą usłyszała w życiu, było „These Boots Are Made for Walkin” Nancy Sinatry z 1966 roku o „braniu spraw w swoje ręce”, jak to Madonna ujęła. – Nie wymyślam siebie na nowo. Odkrywam po prostu kolejne warstwy siebie i je odsłaniam. Jestem w podróży, a przygoda mojego życia wciąż się przeobraża – mówiła pod koniec lat 90. XX wieku.  

Madonna: Inne osiągnięcia i życie prywatne

Królowa popu chciała zawładnąć także kinem. Z różnym skutkiem zagrała w 19 filmach. Za „Evitę” z 1996 roku, ekranizację musicalu o Evicie Peron, otrzymała Złoty Glob. Aż dziewięć razy zdobyła jednak Złotą Malinę. Próbowała także sił jako pisarka. Od debiutanckiej książki dla dzieci „Angielskie róże” z 2003 roku wydała kolejnych dziewięć. 

Z córką Lourdes (Fot. Getty Images)

Media zawsze w równym stopniu zajmowały się jej prowokującymi piosenkami, jak bujnym życiem erotycznym. W latach 1985–1989 była żoną Seana Penna, w pierwszej dekadzie lat 2000. – brytyjskiego reżysera Guya Ritchiego. Spotykała się z Warrenem Beattym, Tupakiem, Dennisem Rodmanem, Lennym Kravitzem, Jeanem-Michelem Basquiatem i Johnem F. Kennedym Jr. Jeden z jej ostatnich chłopaków, Ahlamalik Williams, był młodszy o prawie 40 lat.

Na wielu partnerach nie zostawiła suchej nitki. Z zachwytem zawsze opowiada natomiast o swoich dzieciach. Doczekała się szóstki. Lourdes Marię Ciccone Leon, córkę ze związku z Carlosem Leonem, urodziła w 1996 roku. Rocco John Ritchie przyszedł na świat w 2000 roku. Syna Davida Bandę gwiazda adoptowała w 2006 roku, córkę Mercy James w 2009 roku, a bliźniaczki Esther i Stellę w 2017. Przemyśleniami na temat macierzyństwa podzieliła się w ostatnim wywiadzie dla „Vanity Fair”. – Wychowanie dzieci to najtrudniejsze zadanie w życiu. Wciąż nie wiem, jak być matką. Nikt nie da ci dobrego poradnika. Trzeba uczyć się na własnych błędach. I nigdy nie zaznaje się spokoju – tłumaczyła. Hołd dzieciom i zmarłej matce złożyła w poście, opublikowanym na Instagramie z okazji tegorocznego Dnia Matki. „Tęsknię za moją matką każdego dnia. Do trzydziestki nie chciałam zostać mamą, bo macierzyństwo kojarzyło mi się wyłącznie z cierpieniem, wyrzeczeniem i w końcu śmiercią. Wciąż uczę się równowagi między rolą matki i bezkompromisowej artystki. Nie chcę mówić, że jestem z moich dzieci dumna, bo to oznaczałoby, że w jakiś sposób do mnie należą. Mogę tylko dziękować losowi, że ich dusze wybrały mnie na ich matkę. Mamo, gdziekolwiek jesteś, mam nadzieję, że twoje wnuki cię uszczęśliwiają”, napisała Madonna.  

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij