Sporty Spice została nową muzą Jonathana Andersona, który niedawno objął stery jako dyrektor kreatywny domu mody Dior. Wokalistka legendarnego zespołu zdradza, że poczuła z projektantem wyjątkową, wspólną więź. To projekt, który pokazuje inne oblicze Mel C.
– Jonathan chciał po prostu, żebym była sobą – mówi Mel C w rozmowie z brytyjskim „Vogue’iem”.
Można się było spodziewać, że Jonathan Anderson, dyrektor kreatywny domu mody Dior i założyciel marki sygnowanej jego własnym nazwiskiem, będzie miał słabość do Spice Girls – w końcu to człowiek należący do pokolenia milenialsów.
Najwidoczniej jednak było to zaskoczenie dla Melanie C, która dowiedziała się o tym, że projektant jest wielbicielem ich zespołu, dopiero gdy Jonathan Anderson odezwał się do niej z zaproszeniem do występu w jego nowej kampanii reklamowej.
– Było mi bardzo miło – mówi Mel C od zawsze kojarzona jako Sporty Spice. – Jonathan to taki niezwykły projektant, eklektyczny we wszystkim, co robi. Tak naprawdę nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy, więc bardzo przyjemnie było usiąść z nim i zdać sobie sprawę, że on [także] jest moim fanem.
Mel C mówi, że szybko zdali sobie sprawę, że mają ze sobą wiele wspólnego. – Bardzo ciężko pracuje – stwierdza. – Jest bardzo płodny kreatywnie i robi tak wiele różnych rzeczy, a ja w pewnym sensie postrzegam samą siebie w podobny sposób: Dzięki muzyce, ale i [na przykład] dzięki pracy w teatrze, miałam wiele możliwości.
Wspólna praca nad kampanią Loafer była zupełnie nowym doświadczeniem dla Sporty Spice. Ta sesja może ukazać nowe oblicze Mel C
W trakcie naszej rozmowy Mel C wyznaje, że jest „potwornie zmęczona”, choć w kampanii Loafer wygląda, jakby było wręcz przeciwnie. Na zdjęciach patrzy spokojnie w obiektyw, ubrana w obszerną, prążkowaną koszulę i oversize’owe spodnie w kratę. Z kolei na innych fotografiach widać, jak rozsiada się wygodnie na krześle w kremowym swetrze, z okularami przeciwsłonecznymi wiszącymi na masywnym łańcuszku oraz z charakterystyczną torebką, będącą zawsze w zasięgu jej dłoni.
– Jestem zachwycona, że jest to coś, dzięki czemu ludzie zobaczą moje zupełnie inne oblicze –mówi piosenkarka, szczególnie zauroczona niebieskimi jeansami i miękkim wełnianym swetrem, które nosiła na planie. – Czułam się w nich tak dobrze i tak szykownie. Po prostu nie chciałam ich zdjąć.
Choć jest sławna od prawie 30 lat i spędziła przed obiektywem niezliczone godziny, praca przy „bardzo prostej, bardzo surowej” kampanii modowej była dla Sporty stosunkowo nowym doświadczeniem. – To doświadczenie mogło stać się ekstremalnie onieśmielające – mówi. – Jednak cały zespół był naprawdę uroczy – świetnie się bawiliśmy. Jonathan chciał po prostu, żebym była sobą.
Mel C nie odżegnuje się od swoich modowych korzeni. Nawet podczas eleganckich wyjść na czerwony dywan nawiązuje do sportowych elementów
Mel mówi, że teraz, mając 51 lat, nie różni się wcale za bardzo od dziewczyny, która w wielkim stylu wdarła się do świata show-biznesu w 1996 roku. Nawet jeśli obecnie równie często, co w ubraniach z trzema paskami, można ją zobaczyć w prążkowanych garniturach od Jeana Paula Gaultiera.
– Prawdopodobnie, mając dwadzieścia kilka lat, przeszłam fazę, kiedy chciałam, by postrzegano mnie jako odrębną jednostkę – mówi o wysiłku, jaki po rozpadzie Spice Girls wkładała w eksperymentowanie ze stylem, z którym miała być kojarzona już na zawsze. – Potem wróciłam do korzeni. Pomyślałam sobie: „kogo próbuję oszukiwać?” Jestem na wskroś Sporty.
Ten powrót jest doskonale widoczny w fitnessowej estetyce jej albumu „Sweat”, który niebawem ma ujrzeć światło dzienne. Mel C tak mówi o teledysku do pierwszego singla: „(…) siedzę na rowerze spinningowym, ale mam na sobie szpilki. Albo stoję na orbitreku, ale jestem ubrana w niesamowite, długie rękawiczki z frędzlami”.
Taka formuła – wierna estetycznym korzeniom Mel C w duchu athleisure, choć z porządną dawką glamour – przenika również do podejścia wokalistki w kwestii wieczornych wyjść na czerwony dywan. – Nawet jeśli mam na sobie coś naprawdę kobiecego, zawsze będzie w tym jakieś odniesienie do stylu sportowego. Czy to pod postacią sneakersów zestawionych z cudowną suknią Hervé Léger, czy sportowego stanika pod przepięknym garniturem. Spójrzmy prawdzie w oczy, nigdy nie zrezygnuję z dresów.

Zaloguj się, aby zostawić komentarz.