Znaleziono 0 artykułów
09.07.2023

Mieszkanie, czyli kolaż: 45 metrów na warszawskiej Pradze

09.07.2023
Fot. Oni Studio

Zaglądamy do dwupokojowego mieszkania 35-letniej Pauliny, dyrektorki artystycznej. Mocne formy i odważna gra kontrastów sprawiły, że wnętrze w socrealistycznym bloku wygląda nowocześnie. Jak to możliwe? Projektant Marcin Czopek z pracowni Mistovia oprowadza nas po swojej realizacji.

– Paulina wybrała moją pracownię na podstawie realizacji, które publikuję w mediach społecznościowych. Powiedziała, że na mieszkanie na warszawskiej Pradze polowała od dłuższego czasu. Zrobiła nawet moodboard wymarzonego wnętrza. Dokładnie wiedziała, czego chce – mówi Marcin Czopek z pracowni Mistovia.

Fot. Oni Studio

Ustawne mieszkanie na osiedlu z lat 50. 

Osiedle Praga II, które w latach 50. XX wieku zaprojektowali architekci Jerzy Gieysztor i Jerzy Kumelowski, ma socrealistyczny rodowód. Wysokie sufity, lastrykowe klatki, monumentalne bramy, a jednocześnie ukryte między budynkami dziedzińce z zielenią, które przypominają, że „pałace dla ludu” są nimi głównie z fasady. W istocie pozostają dobrze przemyślaną mieszkaniówką z całym zapleczem – skwerami, usługami, przychodniami i przedszkolami. 

Po latach bronią się też wnętrza. Wysokie na ponad trzy metry mieszkania, ustawne pokoje czy solidne ściany izolujące dźwiękowo to jakość starego budownictwa, dla której można podjąć ryzyko, na przykład zdecydować się na generalny remont. Czasem jest on pełen zaskakujących zwrotów akcji, ale tym razem nie było dramatycznie. – Pierwotny układ 45-metrowego mieszkania został zachowany, wyburzyliśmy jedynie dwie ścianki działowe – mówi Marcin. Do kontenera trafiły stolarka drzwiowa i linoleum z podłogi – nie były oryginalne, więc nie budziły sentymentów. Pozbycie się tego zostawiło szerokie pole do eksperymentów. – Planowałem nawiązywać do kontekstu miejsca, ale nie dosłownie – przyznaje.

Fot. Oni Studio

Mozaika materiałów, kolorów i faktur

Białe ściany – bez gładzi, za to z oryginalną gruzełkowatą fakturą – połączył z ukochaną przez inwestorkę, 35-letnią dyrektorkę artystyczną, szarą podłogą z mikrocementu. W łazience na ścianach i podłodze położył małe białe kafelki. Efekt szkolnej „kartki w kratkę” albo wariacja na temat białych kwadratowych kafli w szkolnej łazience sprawia, że przestrzeń jest bezpretensjonalna. Małą łazienkę rozświetla słońce sączące się przez ścianę z luksferów. – Bardzo podobne możesz znaleźć w przejściu, kilkaset metrów od budynku – dodaje Czopek.

Jasna rama pozwala na żonglowanie mocnymi formami. Kuchnia to odważna gra kontrastów. Stalowy moduł z płytą ceramiczną, zlewem i praktycznym blatem z wodoodpornego laminatu wrasta w wyrafinowaną drewnianą zabudowę. Fronty z naturalnego forniru przypominają ciężki kredens z lat 50. Wzrok hipnotyzuje wzór czeczotki. 

To wciąż bardzo praktyczny mebel – zapewnia Marcin. W eleganckiej drewnianej ścianie ukrył, oprócz szafek, piekarnik, ekspres do kawy czy lodówkę. Kuchnia otwiera się na salon, a tu dominantą okazuje się okrągły stół z różowego lastryka, obłości powtarzają krzesła vintage projektu Bruno Reya, motyw kamyczków odnajdziemy w przeskalowanej fioletowej wersji przy kuchennym parapecie. – Ponieważ Paulina jest freelancerką i zdarza jej się pracować z domu, poszerzyłem parapet, zmieniając go w wygodny blat, który może przydać się podczas gotowania albo służyć jako biurko – tłumaczy projektant.

Fot. Oni Studio

Marcin Czopek ulubione motywy powtarza, cytuje albo rozwija. W łazience projektuje zgrabną szafkę podumywalkową z czeczotkowym fornirem. Lampy sufitowe z salonu powtarza w sypialni, jagodowy kolor przenosi na monolityczną garderobę. Białą łazienkową kratkę pożycza na kawałek ściany w kuchni. Kuchenny kredens odtwarza w salonie na jednej ze ścian, ale w zmodyfikowanej wersji. Tym razem szaro-czarne usłojenie działa jak tapeta z psychodelicznym nadrukiem. – To naturalne, barwione drewno, cięte pod nietypowym kątem. Fornir w 1985 roku został zaprojektowany przez słynnego postmodernistę Ettore Sottsassa – objaśnia Marcin i wskazuje na kolejny ekstrawagancki element: drzwi ze szczotkowanej stali, tej samej, którą oglądaliśmy w kuchni. 

Mozaikę materiałów, kolorów i faktur dopełnia zielony kamień na sąsiadującej ścianie, gdzie znajduje się fantazyjny portal drzwi wejściowych z pomarańczową lampką.
– Daje delikatne światło, buduje ciepłą atmosferę – tłumaczy.

Fot. Oni Studio

Budżet nie pozwalał na szaleństwa, dawał możliwości

Ale zdecydowany chemiczny kolor lampki jest częścią innej układanki. Koresponduje z trawiastozielonym stolikiem vintage, fioletowymi listwami oświetleniowym, szafą i różową lampą w łazience. – To ukłon w stronę barwnej estetyki Grupy Memphis – mówi projektant, który te drobne elementy wyposażenia potraktował jak wisienki na torcie. Dopełniają wnętrze, nadając całości lekki, eklektyczny charakter.

– Cieszę się, że przy budżecie, który dawał możliwości, ale nie pozwalał na szaleństwa, mogłem pozwolić sobie na tyle swobody – mówi Marcin Czopek. Od początku myślał o wnętrzu jak o kolażu – nie tylko stylów i materiałów, lecz także marek.

Fot. Oni Studio

Priorytetem była dla mnie fornirowana zabudowa i ona pochłonęła lwią część wydatków. W wielu miejscach bez kompleksów sięgaliśmy też po sprawdzone rozwiązania popularnych marek. Na przykład szkielet kuchni i garderoby w sypialni, składane lustro w łazience to Ikea – mówi. Zielony stolik znalazł w praskim butiku z włoskim wzornictwem Vintage Collective, różowa lampa w łazience czy kanapa i stolik kawowy to projekty niszowych polskich marek – Lexavala i Tamo.
Najważniejsze w projektowaniu są kontekst i spójność. To dzięki nim wnętrza stają się autentyczne – podsumowuje Marcin.

Fot. Oni Studio
Podpis
Fot. Oni Studio
Fot. Oni Studio
Fot. Oni Studio
Fot. Oni Studio

 

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij