
Neurowellness to nie trend, a raczej przemiana cywilizacyjna, której jesteśmy świadkami. To, co kiedyś zapewniał jedynie czas spędzony w klasztorze, dziś oferuje nam biotechnologia ukryta w opasce EEG albo sensorycznej kapsule. Wystarczy kilka kliknięć i rytuał uważności dopasowany do osobistego poziomu kortyzolu jest gotowy – ta ewolucja wynika z potrzeby odzyskania przestrzeni psychicznej w świecie, który zapomniał o ciszy.
W reakcji na przeciążenie cyfrowe, głód ciszy, alienację oraz potrzebę głębszych doświadczeń powstał więc kompletnie nowy luksus: neurowellness, bo zdrowy, piękny i bogaty umysł jest dzisiaj na wagę złota.
Neurowellness, bazując na neuronauce, przekracza granice tradycyjnych spa
Trudno oprzeć się porównaniu neurowellness do kontrkulturowych poszukiwań sensu życia z lat 60., tyle że narzędzia mocno się zmieniły. Zamiast LSD dostajemy kontrolowane neurodoświadczenie, a w miejsce guru w aszramie – aplikację i terapeutkę mindfulness. Cel i potrzeba pozostają takie same: odnaleźć siebie. Paradoksem naszych czasów jest to, że używamy technologii, by jednocześnie od niej uciec, a odnowa w spa nie polega już na kolejnych kąpielowych rytuałach, lecz na „czyszczeniu” mentalnego ekranu i odzyskiwaniu wewnętrznej ciszy. Neurowellness, bazując na neuronauce, przekracza więc granice tradycyjnych spa. W takich miejscach, a jest ich coraz więcej, wysoko wyspecjalizowane urządzenia monitorują fale mózgowe, puls czy zmienność rytmu serca, aby je poznać, zmierzyć i wreszcie dobrać odpowiedni rodzaj treningu do indywidualnych potrzeb każdego gościa.
Neurologiczny hełm Sens.ai mapuje umysł, a potem zaleca terapię
Najbardziej zaawansowanym gadżetem stosowanym w nowoczesnych spa wydaje się Sens.ai, rodzaj neurologicznego hełmu, który na początek poznaje i mapuje umysł, a potem dzięki algorytmom prowadzi trening skupienia, daje neurofeedback (monitoruje fale mózgowe), medytację oraz fotobiomodulację światłem. Ta ostatnia jest formą fototerapii, która wykorzystuje światło o określonych długościach fal, aby pobudzać komórki do regeneracji, naprawiać tkanki i redukować stan zapalny. Dalej jest Narbis, czyli okulary wyposażone w algorytm stworzony w laboratoriach NASA. Ich zadanie to uczenie mózgu koncentracji przez przyciemnianie i rozjaśnianie soczewek w odpowiedzi na dekoncentrację. Okulary działają dzięki czujnikom oraz ich funkcji neurofeedbacku.
Za nowym nurtem stoi nie tylko potrzeba wewnętrznego spokoju, ale również fascynacja technologiami.
Liczy się nie tylko to, że medytujesz, ale jak skutecznie to robisz
Neurowellness obiecuje mierzalność – pokazuje wykresy fal alfa, jakość snu, poziom skupienia. Subiektywne „czuję się lepiej” zyskuje nową wagę: liczby, procenty, dane. To szczególnie pociąga pokolenie, które dorastało w kulturze quantified self, monitorując każdy krok, puls i cykl REM. Tu liczy się nie tylko to, że medytujesz – ale jak skutecznie. W aplikacjach wellness pojawia się więc uczenie maszynowe: algorytmy analizują nie tylko EEG, ale też mikroekspresję, ton głosu i mikrodrgania palców na ekranie.
Cały tekst znajdziesz w nowym wydaniu „Vogue Polska Beauty”, które można zamówić z wygodną dostawą do domu.

Zaloguj się, aby zostawić komentarz.