Znaleziono 0 artykułów
07.08.2018

Obyś żyła długie lata

07.08.2018
„Nieposłuszne” (Fot. Materiały prasowe M2 Films)

Nieposłuszne” Sebastiána Lelio opowiadają historię dwóch kobiet wychowanych w ortodoksyjnej gminie londyńskich Żydów. Jedna, żeby żyć zgodnie ze sobą, porzuca wspólnotę, druga przyjmuje jej reguły. Czy będą żyć długo, a co ważniejsze, szczęśliwie? 

Są takie opisy filmów, które powodują u mnie natychmiastowe wstrzymanie zakupu biletu, błyskawiczne przejście na inną stronę internetową, wirtualną ucieczkę z kina. Takie na przykład, że jest to „historia zakazanej miłości dwóch kobiet, które na przekór wszystkim postanawiają zawalczyć o swoje uczucie”. Boże, Bożenka – myślę sobie wtedy niczym Lukrecja z „Lubiewa” – nuda to musi być niemożebna, dramat straszliwy, śpiączka kinematograficzna czeka mnie niechybnie. „Zakazana miłość” i „na przekór wszystkim” nie mogą bowiem wróżyć nic dobrego. Strzeż się panie Majku, powtarzam sobie wówczas. Nie ryzykuj. Losu nie kuś marnego, bo co się zobaczyło, odzobaczyć się nie może. I pamiętaj, zawsze masz Netflixa.

„Nieposłuszne” (Fot. Materiały prasowe M2 Films)

Ale człowiek, jak wiadomo, nieraz jest głupi. Rozumu nijak słuchać nie chce i kusi go, by wbrew intuicjom do takiego, dajmy na to, Kina Muranów się wybrać, gdzie Roman Gutek bezlitośnie ambitne filmy serwuje. I już gapi się w ekran jak gej w sklepik z brokatem. Już przeżywa, już wzrusza się zanadto, już na pofilmową dyskusję z przyjaciółmi argumenty zbiera. Wszystko będzie omówione, na czynniki pierwsze rozłożone, przedyskutowane po stokroć przy kolejnej butelce wina. Bo poszedł jednak człowiek o słabowitej sile woli na ten film o „zakazanej miłości”, co to „na przekór wszystkim” się dzieje. I nie pożałował. Film okazał się być dziełem pod każdym względem przepysznym. Och, jaki to kąsek smakowity.

„Nieposłuszne” (Fot. Materiały prasowe M2 Films)

„Nieposłuszne” Sebastiána Lelio (w kinach od 3 sierpnia), reżysera, który nie tak dawno dostał Oscara i wór innych nagród za świetną „Fantastyczną kobietę”, opowiadają historię dwóch kobiet wychowanych w ortodoksyjnej gminie londyńskich Żydów. Pierwsza, grana przez Rachel Weisz, to Roni Krushka – córka lidera społeczności, rabina Krushki, która zrywa z dotychczasowym życiem, by ułożyć własne po drugiej stronie Atlantyku. Druga, grana przez Rachel McAdams, to Esti Kuperman – żona Dovida Kupermana, ulubionego ucznia rabina Krushki. Całą trójkę – Roni, Esti i Dovida – łączy przyjaźń od najwcześniejszych lat dziecinnych. Roni i Esti łączy, jak się okazuje, coś jeszcze. Nie będę pisał nic więcej o fabule filmu. Milczę jak powązkowskie grobowce, by czytelni(cz)kom nie odbierać przyjemności oglądania. Skrobnę tylko jeszcze na zachętę, że wyreżyserowane jest to dzieło znakomicie na podstawie równie znakomitego scenariusza, który z kolei powstał na kanwie debiutanckiej powieści Naomi Alderman „Nieposłuszeństwo” (Wydawnictwo Sic!), a obie Rachele grają, co tu dużo mówić, wybornie.

Nie jest to – ma się rozumieć – ani pierwszy, ani ostatni film traktujący o osobach homoseksualnych w kontekście żydowskim albo odwrotnie. Powstało ich już całkiem sporo, zarówno dokumentów, jak i filmów fabularnych, żeby tylko wspomnieć „Amazing Grace” Amosa Gutmana, „Drżąc przed Bogiem” Sandiego Simchy Dubowskiego, „Aimée i Jaguar” Maxa Färberböcka, „Paragraf 175” Roba Epsteina i Jeffreya Friedmana, „Całując Jessikę Stein” Charlesa Hermana-Wurmfelda, „Oczy szeroko otwarte” Haima Tabakmana, „Yossiego i Jaggera” Eytana Foxa, czy „Kto mnie teraz pokocha?” braci Tomera i Baraka Heymannów. Teraz dołączają do nich „Nieposłuszne”, które poruszają podwójną, można by rzec, trudność głównych bohaterek. Pierwsza to status kobiety w świecie ortodoksyjnych Żydów, druga to status kobiety homoseksualnej tamże. Dla wielu to nieszczęście w nieszczęściu.

„Nieposłuszne” (Fot. Materiały prasowe M2 Films)

O pozycji kobiet w świecie ortodoksyjnych i ultraortodoksyjnych Żydów napisano tony książek. Po polsku oczywiście niewiele, więc watro tu wspomnieć znakomitą „Najtrudniej jest spotkać Lilit” Anki Grupińskiej, która wchodzi w świat kobiet w epicentrum ortodoksji, czyli jerozolimskiej dzielnicy Me'a Sze'arim. Jedni uważają, że kobiety są tam uprzedmiotowione, całkowicie podporządkowane woli mężczyzn i de facto uciemiężone. Inni, że dostają od swojej społeczności poczucie bezpieczeństwa, którego poza nią nigdy by nie dostały. Dyskusja na ten temat pewnie nie skończy się nigdy. 

Inaczej sprawy się mają z homoseksualizmem ortodoksyjnych Żydówek. Wydaje się być straszny niczym jedna z plag egipskich, bo stoi w sprzeczności ze wszystkim, w co ortodoksyjny świat wierzy. Rolą kobiety jest bycie matką i żoną, a homoseksualizm to grzech. Być w takiej społeczności lesbijką (gejem zresztą też) to jak zostać szatanem wcielonym. Są wtedy tylko dwa wyjścia. Opuścić społeczność (można też być wygnaną), co jest równoznaczne z całkowitym odcięciem od rodziny i przyjaciół, lub żyć w niezgodzie ze sobą, ukrywając prawdziwą tożsamość. 

Roni wybrała opcję pierwszą, zaczynając nowe życie nowojorskiej fotografki. Esti nie potrafi odejść z jedynego świata, który zna, więc próbuje budować szczęście u boku kochającego męża. Jest to jednak miłość jednostronna. Miłość w gruncie rzeczy tragiczna, bo oparta na pozorach. Ma przede wszystkim spełnić oczekiwania społeczności. Nic więcej. 

May you live a long life – mówią do siebie siebie członkowie filmowej społeczności. Życzenia długiego życia są oczywiście wspaniałe. Któż by nie chciał żyć sto lat? Pytanie tylko, czy liczy się sama długość żywota, czy też jego jakość. Czy życie nie powinno być przypadkiem nie tylko long, ale także happy? Odpowiedzi na to szuka swoim najnowszym filmem Sebastián Lelio. Proszę poszukać jej razem z nim.

Mike Urbaniak
Proszę czekać..
Zamknij