
Yoko Ono i John Lennon to bez wątpienia jedna z najsłynniejszych power couple w historii muzyki. Jaki był sekret tej pary? Co udało im się razem osiągnąć? Dokument „One to one: John and Yoko” oparto na nieznanych dotąd materiałach archiwalnych. Twórcy filmu –reżyser Kevin Macdonald i współreżyser Sam Rice-Edwards – przyglądają się trudnemu okresowi w życiu pary, próbując odkryć powody ich politycznego zaangażowania.
W trakcie wystawy „Yoko Ono: Music of the Mind” prezentowanej w okresie 11 kwietnia – 31 sierpnia 2025 roku w Martin Gropius Bau w Berlinie można było oglądać ekskluzywną edycję pracy „pieces of sky”. Nie tylko nawiązuje ona do głównego i powtarzającego się motywu w całej twórczości Yoko Ono: nieba, ale też bezpośrednio koresponduje z „Helmets (Pieces of Sky)” z 2001 roku – pracy również prezentowanej w trakcie ekspozycji. To dzieło stworzone z byłych hełmów wojennych, wewnątrz których znajdują się stosy puzzli. Zwiedzające osoby są zachęcane do sięgania po pojedyncze elementy układanki, bowiem każdy z nich stanowi część większego obrazu nieba.
Dla samej artystki to przypomnienie ważnej idei – każdy z nas jest częścią większej całości, a my wszyscy jesteśmy częścią siebie nawzajem. To też swoista zachęta do pacyfizmu. Przecież wspólne, a jednocześnie jednostkowe tworzenie szerszego obrazu z pojedynczych elementów może oznaczać jednoczenie granic, terytoriów, na których niegdyś toczyły się wojny. Być może Yoko Ono chce nam przekazać, że kiedyś wszyscy dopasujemy wzajemnie swoje fragmenty, tworząc wspólną, zjednoczoną całość. To wizja dokładnie jak z „Imagine” Johna Lennona, który śpiewał:
„Pod nami nie ma piekła
Nad nami tylko niebo
Wyobraź sobie, że wszyscy ludzie
Żyją dzisiejszym dniem”.
„Imagine” Johna Lennona to piosenka symbol, która mimo swojej prostoty niosła mocny, pacyfistyczny przekaz. Jej utopijna wizja pokoju wciąż inspiruje
Ta piosenka symbol jest tak prosta, że z łatwością zaśpiewa ją dziecko, a jej tekst zrozumie już na pierwszych lekcjach angielskiego. Jak pamiętamy, Lennon każe nam wyobrazić sobie świat bez piekła i niebios, bez kar i nagród – tylko ziemia pod nami i błękit nad nami. Żyjemy dniem dzisiejszym, zniesiono własność oraz podziały państwowe, więc nie ma o co walczyć ani umierać. Jedyną religią jest pokój. Ludzie dzielą się wszystkim po równo. Lennon kończy swój song bardzo osobiście:
„Powiecie, że jestem marzycielem,
Ale nie jedynym,
Wierzę, że któregoś dnia przyłączysz się do nas,
i świat będzie jednością”.
Śpiewa tę balladę łagodnie, dokładnie tak jak przepływające nad głowami chmury. Piękny to dzień, gdy na niebie nie widać dronów ani samolotów wojskowych. Chodzi o utopię, gdy w każdym zakątku globu ustaną konflikty zbrojne i nareszcie zapanuje pokój. Pokój taki jak ten, gdy para zakochanych leży nago w łóżku: karmią się nawzajem, palą i oglądają coś na ekranie. Wierzą, że wszyscy powinni czuć takie szczęście, jak oni w tej chwili.
„One to one: John and Yoko” dokumentuje szczególny okres w życiu Johna Lennona i Yoko Ono. Twórcy filmu pragnęli odkryć źródła politycznego zaangażowania słynnej pary
Podczas seansu „One to one: John and Yoko” jesteśmy w malutkim mieszkaniu w Greenwich Village na przestrzeni lat 1971–1972. Zza żaluzji wychyla się słońce, a z popielniczki snuje cienkie pasemko dymu. Pościel została niedbale rzucona na łóżko, miarowy sygnał płynie z nieodłożonej słuchawki kablowego telefonu. To właśnie tym okresem zdecydowali się zająć reżyser Kevin Macdonald („Ostatni król Szkocji”, „Jeden dzień we wrześniu”) i współreżyser Sam Rice-Edwards. Twórców interesowało przede wszystkim poszukiwanie źródeł zaangażowania Lennona i Ono w politykę, dlatego obserwujemy, jak rewolucyjne postawy rodzą się pomiędzy dwojgiem ludzi w zmierzwionej pościeli.
Intymność była dla Johna i Yoko środkiem wyrazu. Poznali się na jej wernisażu, gdy oboje byli już bardzo znanymi, w pełni ukształtowanymi artystami. John w mig zrozumiał ideę sztuki Yoko – uczestniczki awangardowego ruchu Fluxus. Na jej zaproszenie skierowane do widzów, by młotkiem wbijali gwoździe w płótno, John zapytał, czy może uczynić to w swojej wyobraźni. Yoko pojęła, że ma do czynienia z pokrewną wrażliwością, i tak zaczęła się ich znajomość.
Afirmowali miłość ikonicznym performance’em „Bed-ins for Peace” (1969), gdy protestowali przeciwko wojnie w Wietnamie, w obronie praw człowieka, a zwłaszcza równych praw dla kobiet. Ich ówczesna outdoorowa kampania „WAR IS OVER! IF YOU WANT IT” podkreślała zwłaszcza tę drugą część zdania. Los świata zależy od nas. Sprawczość jest w naszych rękach.
Zaangażowanie polityczne Yoko Ono i jej udział w życiu Lennona były ogromne. Czego dowiemy się z dokumentu o słynnej parze ze świata muzyki?
Media od razu znienawidziły Ono, obwiniając ją o rozpad Beatlesów i niż twórczy Lennona. Trudno wyobrazić sobie poziom mizoginii, jaki spotkał artystkę w latach 60. i 70. Groźby śmierci, pogróżki, szczucie, jakiego doświadczała Ono, da się porównać tylko z aktami nienawiści wobec Courtney Love z zemsty za kryzys Nirvany. Jak w atmosferze tego, co dzisiaj nazwalibyśmy hejtem, mogła zrodzić się pokojowa rewolucja?
Yoko Ono miała doświadczenie w muzyce eksperymentalnej, była też zaangażowana społecznie i politycznie. Swoim głosem posługiwała się niczym instrumentem, współpracując choćby z Johnem Cagem. Pierwszy wspólny album z Johnem Lennonem, czyli „Unfinished Music No. 1: Two Virgins” (1968), okazał się dużym sukcesem artystycznym, mimo że był śmiałym zwrotem w stronę awangardy. Za to „Some Time in New York City” (1972) to już dowód agitacji, który zyskał reputację najgorszego albumu w karierze Lennona. Co działo się pomiędzy wydaniem tych dwóch krążków? To właśnie historia, którą opowiada dokument o Johnie i Yoko.

Przeskakiwanie po kanałach, a może rewolucja? Reżyser dokumentu – Kevin Macdonald – potrafi zręcznie kreować świat fantazji, ale nie daje się uwieść jego naiwności
Film „One to one” podkreśla rolę mass mediów w twórczości Lennona i Ono. Para słynęła ze spędzania mnóstwa czasu w łóżku przed telewizorem. Reklamy z lat 50. i 60. budowały świat, z którego wyrastał bunt tych dwojga przeciwko dominującemu status quo. Był to sprzeciw wobec papki informacyjnej jednocześnie wzmacniającej potrzeby konsumenckie, jak i osłabiającej poczucie sprawczości jednostki.
Dokument w reżyserii MacDonalda jest zmontowany tak, by przypominał uczucie towarzyszące nam podczas przeskakiwania po kolejnych kanałach telewizyjnych. Wystąpienia prezydenta Nixona przeplatają się z raportem z przeglądania zawartości śmietnika pod domem Boba Dylana, a zamieszki w więzieniu Attica nakładają się na słodkie piosenki, reklamy kosmetyków i sprzętów AGD. Chaos aktualnie zalewających nas treści ma swój rodowód właśnie w tamtej epoce. Reżyser „One to one” ma w ręku pilota i każe nam podążać za niecierpliwą uwagą ówczesnych widzów. Mamy poczuć stan umysłu, jaki można nazwać ówczesnym brainrotem, choć było to dekady przed erą scrollowania internetu na smartfonach.
Na jednym z kanałów widzimy w końcu Johna i Yoko prowadzących popularny show, do którego zapraszają aktywistę Jerry'ego Rubina, aby zrugał widzów za płytką potrzebę rozrywki oraz obojętność wobec spraw naprawdę istotnych. W Nowym Jorku John i Yoko zaczynają planować działania, które pozwoliłby skupić się na właściwej i potrzebnej Ameryce zmianie. Cele są rozliczne: głównym jest zdecydowanie zakończenie wojny w Wietnamie, jednak bardzo istotne są też sprawy równości rasowej.
Gdy za sprawą koncertu udaje się wyciągnąć z więzienia Johna Sinclaire’a, aresztowanego za posiadanie odrobiny marihuany, Lennon zaczyna wierzyć, że od teraz będą z Ono jeździć po więzieniach w ramach akcji „Free the People”. Założeniem ma być wyciągnięcie zza krat jak największej liczby osób osadzonych, co wiąże się z kosztami – wydatkiem rzędu 10 tysięcy dolarów w każdej placówce,
„To świetny pomysł!”, mówi agent Lennona, postać wątpliwa z wielu powodów. Naiwność dobroczyńców, którzy po jednym sukcesie wierzą, że uzdrowią wszystkich, jest w optyce filmu ujmująca, ale zarazem też przerażająca. Mcdonald umiejętnie pokazuje kres tej fantazji.
Jak śpiewał Lennon w jednym z utworów: „Gdyby każdy żądał pokoju na świecie zamiast kolejnego odbiornika telewizyjnego, rzeczywiście zapanowałby pokój”.
Nowy film o Ono i Lennonie to próba ukazania procesu rodzenia się prawdziwej zmiany. Niektóre z prezentowanych w dokumencie nagrań to prawdziwe perełki
Zamiast krytykować nadmierny idealizm prowadzący do zniweczenia szlachetnych idei, film skupia się na tym, jak z chaotycznych działań wyrasta prawdziwa zmiana. Kulminacją filmu jest koncert charytatywny „One to One”, który odbył się w Madison Square Garden 30 sierpnia 1972 roku – jedyny solowy koncert Lennona po odejściu z Beatlesów. Nagrania z niego to prawdziwe perełki, które składają się na odpowiedź artystów na otaczającą ich rzeczywistość.
Słuchamy ich w kontekście konkretnych wydarzeń: Ono śpiewa „Looking Over From My Hotel Window”, Lennon „Hound Dog”, „Mother” i wreszcie „Imagine”. Dla wysłuchania tych nagrań warto poddać się nierzadko męczącej praktyce skakania po kanałach, która cechuje film McDonalda.
Tytułowy koncert „One to One” zorganizowano na rzecz niesławnej Willowbrook State School – największej w Stanach placówki zajmującej się dziećmi z niepełnosprawnością intelektualną. Podczas legendarnego występu zebrano ponad 1,5 miliona dolarów, które miały zostać przeznaczone na poprawę jakości życia podopiecznych Willowbrook. Tak się jednak nie stało, a zebrane środki zostały potem sprzeniewierzone, ale w filmie ta kwestia zostaje potraktowana raczej marginalnie.
W dokumencie ważna jest nie realna zmiana, jaką udaje się wprowadzić artystom do przestrzeni publicznej, ale pytanie o to, jak percypują rzeczywistość zamknięci w swojej bańce. Szczególnie istotne są rozmowy telefoniczne Yoko i John nagrane z podsłuchu. Zarejestrowane wymiany zdań z agentami czy ciągłe próby kontaktu składają się na rejestr frustracji. Wynika z nich, że nawet tak znaczące osoby jak Lennon i Ono nie miały wpływu na nierzadko najbardziej podstawowe działania.
Refrenem „One to one” jest poszukiwanie much do nagrania eksperymentalnego filmu „Fly” (1970–1971) autorstwa Ono i Lennona, w którym owady chodzą po nagim ciele performerki. Ponawiane wielokrotnie wysiłki artystki, żeby zamówić rój much na plan zdjęciowy w środku zimy, dodają absurdalnego humoru opowieści.

May Ping to trzecia osoba w duecie John i Yoko, która wpływa na dynamikę ich relacji. Asystentka słynnej pary odegrała niemałą rolę zarówno w ich życiu, jak i w pracy
Skądinąd można się dowiedzieć, że w „Fly” zatrudniono kobietę uzależnioną od heroiny, by wykorzystać jej bezruch po podaniu narkotyku. Autorka tej informacji May Ping, asystentka Ono i Lennona, opowiada, że łapała muchy w kuchni chińskiej knajpy, co zdaje się grubą przesadą. Czyni to w dokumencie „The Lost Weekend. A love story” (2022), który dodaje trzecią osobę do słynnego duetu John i Yoko. Jednak resztę jej zwierzeń warto potraktować poważnie.
„The Lost Weekend…” jest opowieścią o młodziutkiej May Ping, zatrudnionej do pomocy przy sesjach zdjęciowych, która z czasem zaczęła odgrywać kluczową rolę w dynamice między Lennonem a Ono.
Wróćmy do „Imagine” – okazuje się, że słynną chwilę każdy pamięta inaczej. May Ping wspomina moment, gdy po raz pierwszy usłyszała improwizację Lennona, bo Yoko poprosiła go, żeby wreszcie napisał piosenkę o czymś istotnym. Asystentka skupia się przede wszystkim na problemach w relacjach. Opowiada, jak syn Lennona, Julien, dzwonił do ojca, ale Yoko blokowała połączenia i kazała May mówić, że Johna nie ma w domu.
Ping czuła się wykorzystana przez swoją zwierzchniczkę, dla której była nie tylko asystentką w studiu, lecz także narzędziem osobistej manipulacji. Yoko podsunęła May jako kochankę Johnowi, żeby kontrolować intymność męża. Film jest też oskarżeniem artystki o sterowanie emocjami otoczenia.
„One to One” to obraz podążający z życiorysem duetu John i Yoko w niezwykle trudnym życiowo momencie. Jaki jest główny temat produkcji?
„One to One: John i Yoko” prezentuje niełatwy okres w życiu i twórczości duetu znanych artystów. Walcząc o córkę Ono porwaną przez jej biologicznego ojca, Lennon ma zostać deportowany ze Stanów Zjednoczonych zaledwie parę dni przed narodzinami ich syna. Rasizm, seksizm, wścibstwo to dla Ono chleb powszedni. Na archiwalnych zdjęciach doskonale widać, jak ogromnie jest przygnębiona.
Choć film nie pokazuje najjaśniejszych stron w życiu i karierze swoich bohaterów, to późniejsza twórczość artystki jest dowodem jej siły, zdolności do przekucia trudności w napęd do rewolucji. W 1972 roku Ono opublikowała artykuł „Feminizacja społeczeństwa” w „The New York Times”, czym wzywała do kobiecej solidarności i uwrażliwiała społeczeństwo na wartości związane z kobiecością. Zwróciła uwagę na to, że feminizm drugiej fali wcale nie reprezentuje wszystkich kobiet, pomijając zwłaszcza te niebiałe.
Te wątki osobistej kampanii i aktywności Ono są już jednak w filmie nieobecne. Głównym tematem pozostaje napięcie między potrzebą realnej zmiany i bezsilnością, jaką napotyka aktywizm, nawet w wykonaniu osób tak wpływowych jak Lennon i Ono.
Awangarda i masowa popularność to dwa bieguny twórczości słynnego duetu. Na wystawie Yoko Ono w Berlinie można odnaleźć pewne odpowiedzi związane z tym rozdźwiękiem
Na wystawie Yoko w Berlinie czytam fragment manifestu artystki. „Wywodzę się z tradycji, w której jeśli zagrasz utwór na scenie, a cała publiczność wyjdzie, będzie to bardzo udany koncert, ponieważ oznacza to, że twoja praca jest tak kontrowersyjna, tak odjechana, że nie można jej zaakceptować. Jeśli grasz utwór, którym wszyscy mogą się po prostu cieszyć i spokojnie wysiedzieć do końca, to uderzyłeś w najbardziej zgrany akord w muzyce. Moja twórczość nie miała nigdy być natychmiastowa, nie miała osiągnąć natychmiastowej popularności” – pisze Yoko Ono.
Może te słowa tłumaczą, dlaczego para nie sięgała po bezpośrednie efekty i próbowała doprowadzić do kompromisu między awangardą a masową popularnością. John i Yoko przybyli z zupełnie innych sfer i spotkali się – we dwoje czy w trójkę z May Ping – w miłosno-twórczej wymianie. Na ile ich przykład może dziś być inspirujący?
Film kończy się informacją, że para opuściła Greenwich Village w 1973 roku i przeprowadziła się do budynku Dakota na Upper West Side. Pamiętamy tragiczne wydarzenie, które zakończyło ten okres 8 grudnia 1980 roku zabójstwem Johna Lennona. Rozpacz nie wisi jednak nad „One to one”, przekaz filmu niesie za sobą jakąś jasność.
Obłoczki na lazurowym niebie pojawiają się nad Nowym Jorkiem. Choćby były widoczne w słońcu tylko przez chwilę, nie pozostaje nic innego, jak nacieszyć się pogodą – tak samo ulotną, jak zakochanie Johna i Yoko, a także każdej innej pary.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.