
Roboty Ręczne jak zwykle zajmują się tym, co otula – zarówno w alpejskich plenerach, jak i w domowym zaciszu. Wzornictwo marki jest i dla ciała, i dla ducha.
W tym sezonie marka Roboty Ręczne przenosi nas w Alpy, na austriacko-włoską granicę. – Po raz drugi zdecydowaliśmy się stworzyć tutaj kampanię – mówi Marta Iwanina-Kochańska, założycielka i projektantka Robotów, którą widać na zdjęciach. Choć fotograf jest ten sam, bo za obiektywem jak zwykle stanął jej mąż, projektant wzornictwa Jan Kochański, atmosfera jest inna. – Poprzednio uchwyciliśmy zamieć na zboczach gór, tym razem pokazujemy sielski obrazek – zaznacza.
Fani marki zyskują wgląd w prywatny świat Kochańskich kręcący się wokół wełnianych przędz, skórzanych torebek i ręcznie wyplatanych koszyków. Obserwatorzy Robotów Ręcznych w mediach społecznościowych w poprzednich sezonach mogli podróżować z marką na Półwysep Helski i w Tatry, a nawet zajrzeć do ich rodzinnego domu, gdzie przygodę z dzierganiem zaczyna piąte pokolenie kobiet.
Kolekcja Robotów Ręcznych wprowadza inne kolory przędz i nowe modele, ale estetyka pozostaje niezmienna

– Teraz szukaliśmy przestrzeni i spokoju, miejsc, w których życie toczy się niezmiennym rytmem – tłumaczy Iwanina-Kochańska. Z rozmysłem wybrali gospodarstwo pełne zwierząt – krów, kur i kotów, z końmi i pszczołami po sąsiedzku. – Wszyscy wstają tu razem ze słońcem, które szybko chowa się za górami. Natura dyktuje rytm i determinuje sposób funkcjonowania. W krajobrazie znalazłam ukojenie – opowiada. Podczas tego pobytu nie zamierzała pracować, ale urzeczona miejscem, mimo że nie zabrała ze sobą znacznej części nowej kolekcji, zdecydowała, że to ten czas i miejsce. – Zależało mi, żeby na zdjęciach słychać było ciszę – opowiada poetycko. Ten klimat pasuje do wartości jej marki, też w znacznej mierze niezmiennej. Już od 14 lat Roboty Ręczne działają pod prąd, promując rękodzielnicze tradycje i klasyczne wzornictwo na lata. – Wprowadzamy nowe wzory, ale niezmiennie czerpiemy z dziewiarskich tradycji. Wprowadzamy inne kolory przędz, eksperymentujemy z nowymi modelami, ale one wciąż osadzone są w wełnianej klasyce, lekko zaadaptowanej do współczesności – tłumaczy, wskazując na golf z bufiastymi rękawami i dużą kamizelkę idealną do budowania jesiennych warstw. Na obu modelach widać piękne warkocze, ulubione sploty ryżowe i plastry miodu po mistrzowsku wyrobione z włóczek w neutralnych kolorach. Widać tu też szale o strukturze boucle i misternie dziergane kapturki – w tym sezonie nowe, zakończone długimi wąskimi szalikami, które można owinąć wokół szyi. Alternatywą dla nich są ażurowe czepki dziergane z alpaki z włosem albo z bawełny w wariancie całorocznym. W kolekcji nie mogło zabraknąć nowych kolorów wełnianych skarpet, tym razem także wykończonych falbanką, i kapci z owczej skóry, które od lat pozostają bestsellerem Robotów.
W kolekcji Robotów Ręcznych znajdziemy także rzeczy szyte z firanek – spódnice, spodnie i baskinki

Inspiracje Iwaniny-Kochańskiej nie ograniczają się do alpejskich plenerów. – W cieple tutejszych domów znalazłam atmosferę, którą mają za zadanie tworzyć nasze otulające produkty – wspomina i dodaje, że wieszane tu tradycyjnie w oknach zazdrostki, oddzielające zimny zewnętrzny świat od przytulności domu, to też trop, który rozwija od jakiegoś czasu. W zeszłym roku Roboty Ręczne rozpoczęły szycie z firanek zachowanych na rodzinnym strychu. – Część z nich pochodzi z domu mojej mamy, część przekazują nam przyjaciele rodziny. Zaczęliśmy od szycia z nich dekoracyjnych worków, dziś to także spódnice, baskinki i spodnie, które zimą można nosić warstwowo – tłumaczy. Ma z nimi bogate skojarzenia. Gdy na nie patrzy, myśli o dziewiarkach pracujących nad robótkami w zaciszach swoich domów i o chwilach z dzieciństwa. Koniec końców właśnie o tym jej marka jest – o czasie, o komforcie, o wspólnocie. O uwadze poświęconej tworzeniu rzeczy wiecznych – powoli, oczko po oczku.










Zaloguj się, aby zostawić komentarz.