Znaleziono 0 artykułów
10.10.2022

Premierowo na Vogue.pl: Berlińska kawiarnia Die Creme

10.10.2022
Fot. PION Studio

Berlińska kawiarnia została założona przez polską cukierniczkę, która do współpracy zaprosiła małą pracownię architektoniczną Together Studio. Pastelowe wnętrze, pełne eleganckich detali, nawiązuje do estetyki eklerek, bez, piętrowych tortów.

Zaczęło się od Instagrama. Kasia, mieszkająca w Berlinie cukierniczka, napisała do obserwowanego od dawna studia projektowego z propozycją współpracy. Szukała małego lokalu, chciała założyć swoją pierwszą kawiarnię. Trafiła na świetny moment. Sylwia, młoda architektka, po odejściu z międzynarodowej pracowni architektonicznej rozkręcała własną markę – Together Studio. Po tym jak projektowała sklepy dla luksusowych marek, chciała skupić się na kameralnych autorskich wnętrzach. A kawiarnia w Berlinie była pociągającym wyzwaniem.

Fot. PION Studio

Dla rannych ptaszków

Może wydawać się, że tu na każdym rogu jest jakieś ciekawe, modne miejsce z pysznym jedzeniem i to prawda, ale nie w tym punkcie miasta – mówi Sylwia, opisując okolicę ścisłego centrum, na granicy Charlottenburga i Schöneberg, gdzie razem z Kasią znalazły pięćdziesięciometrowy lokal. Powierzchnia musiała wystarczyć na pracownię cukierniczą i kawiarnię ze stolikami.
Podzieliłam przestrzeń dokładnie na pół – mówi Sylwia – Wiedziałam, że Kasia będzie chciała wszystko robić na miejscu sama.
Własna produkcja na zapleczu kawiarni nie zdarza się często, a podkreśla lokalny charakter i jakość słodyczy, dlatego Sylwia nie zamierzała jej ukrywać. Przez duże szklane drzwi, oddzielające pracownię od kawiarni, goście obserwują, jak wypieka się biszkopty, lukruje eklerki czy dekoruje piętrowe torty.

Miejsce z założenia miało mieć dynamiczną energię początku dnia. Działa od 8:00 do 16:00. Specjalizuje się w szybkich śniadaniach, kawie podawanej z ciastkiem albo w słodyczach na wynos. Sylwia przyznaje, że okolica, elegancka, dość zachowawcza, była punktem wyjścia w myśleniu o estetyce.

Fot. PION Studio

W ciasteczkowych kolorach

W Berlinie królują zimne, surowe wnętrza. A my wyszłyśmy od słodyczy. Obie myślałyśmy o przytulnym, ciepłym, może nawet cukierkowym charakterze – mówi.
Pastelowe tony ścian i kafelków ubrała więc w klasyczną kawiarnianą konwencję. Podłogę w czarno-białą szachownicę zrobiła z modnych płytek lastriko, okrągłe marmurowe blaty stolików zamówiła w różowym odcieniu, a kuliste klosze lamp w mosiężnych oprawach powiesiła tak, by pozostając w niewielkich odległościach, wypełniły cały sufit. To projekt polskiej marki Cleoni.
Sufit z białymi kulami jest naszym znakiem rozpoznawczym na Instagramie. Fotografuje go chyba każdy, kto znajdzie się tu pierwszy raz – opowiada. Szczególnie dumna jest z oryginalnej przedwojennej sztukaterii, którą odkryła w trakcie remontu, przebijając się przez podwieszany sufit.

W rekonstrukcji pomogła Kasia. Powiedziała, że rzeźbienie w gipsie niewiele różni się od dekorowania tortu – opowiada Sylwia. Cukierniczka weszła na rusztowanie i samodzielnie uzupełniła ubytki, przywróciła dawną świetność sztukaterii.

Modną geometrię, przywołującą styl lat 90., wprowadzają też krzesła, trójnożne z okrągłym siedziskiem i półwalcem w oparciu, zaskakująco stabilne i wygodne. – To kolejny produkt polskiej marki w tym wnętrzu, Salak – zaznacza.

Eksperymentalnym rozwiązaniem jest ściana vis-à-vis baru, na której co miesiąc zawieszony zostaje obraz innego artysty – od krakowskich klasyków, jak Andrzej Franaszek, po młodych berlińskich twórców. To rodzaj otwartej galerii, promującej ciekawych artystów (prace można kupić), a także sposób na urozmaicenie wnętrza.

Fot. PION Studio

Desery międzypokoleniowe

Chyba największym sukcesem jest fakt, że lokal zaakceptowali też starsi, bardziej konserwatywni mieszkańcy okolicy, których nie spotkasz w modnych, hipsterskich lokalach – mówi Sylwia.

Die Creme ma już stałych klientów, zaglądających tu o ulubionych porach i zamawiających „to, co zawsze”. – Bardzo się cieszę, że różne pokolenia i środowiska czują się w tej przestrzeni dobrze – dodaje architektka i tłumaczy, że kluczowe w tworzeniu miejsc okazują się niuanse.
Na przykład Niemcy nie lubią siedzieć zbyt blisko siebie. Żeby zachować prywatność rozmowy, zajmują co drugie krzesło – wyjaśnia. Tę obserwację uwzględniła, rozplanowując ustawienie stolików, wbrew komercyjnym normom. W lokalu zmieściło się tylko 10 stolików. Innym ważnym elementem jest styl obsługi. – Popularny studencki casualowy dress code jest domeną innych lokali. Tutaj serwis ma fartuszki i zaczesane do tyłu włosy.
Dbałość o eleganckie detale da się zauważyć nie tylko w obsłudze, we wnętrzu, ale także w dekoracjach słodyczy i sposobie ich przygotowania.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij