Znaleziono 0 artykułów
30.07.2022

Power of pink, czyli krótka historia różu

30.07.2022
Karen Mulder na pokazie Valentino, rok 1992 (Fot. Getty Images)

W 2020 roku, po latach monopolu czerni, bieli oraz soczystej zieleni Bottega Green, na wybiegi i ulice powrócił róż. Do mody wchodził nieśmiało – pod postacią pasteli i bladych odcieni Millennial Pink, aż w sezonie na wiosnę-lato 2022 zarumienił się do wściekłej fuksji. Nie – jak przyjęło się – infantylnej, a reprezentującej niezależność, seksualność, dumę. Współgrając z trendem barbiecore, ten kolor wreszcie jest symbolem hasła lalek Mattel „Możesz być, kim chcesz”.

Był rok 1952, kiedy w tłumie zgromadzonym w Gran Teatre del Liceu w Barcelonie Valentino Garavani dostrzegł kobietę ubraną w czerwoną sukienkę. – To nie był karmin, to był czysty ogień – wspominał po latach. – Kobieta w czerwieni zawsze wygląda wspaniale. Potężnie. Siły, jaką dodaje barwa, świadomy jest także obecny dyrektor kreatywny Valentino. Z tą różnicą, że Pierpaolo Piccioli nie lubi chadzać wydeptanymi ścieżkami. Po dekadach zerwał więc z charakterystyczną dla marki czerwienią. We współpracy z Instytutem Pantone opracował odcień PP Pink i wykorzystał go najpierw w jesienno-zimowym pokazie (od lokalizacji – hali targowej Carreau du Temple po projekty oraz cienie do powiek), a następnie – z pomocą innych projektantów – ubrał w ten kolor cały świat.

Valentino jesień-zima 2022 (Fot. ImaxTree)
Valentino jesień-zima 2022 (Fot. ImaxTree)

Jego intensywna fuksja nie jest jednak zwykłym kaprysem czy próbą patrzenia przez różowe okulary. Jak Piccioli podkreślił w rozmowie z brytyjskim „Vogiem”, koncentrując się w kolekcji na jednym tonie, zniwelował wszelkie rozproszenia i tym samym uwagę skierował na detale – perfekcyjne przeszycia, asymetryczne dekolty, bogate zdobienia. Zasygnalizował też nową erę włoskiego domu mody, nowoczesną, ale silnie osadzoną w archiwach (w końcu przez długi czas róż uznawano za bledszą o kilka odcieni czerwień).

A odwołując się do burzliwej historii barwy oraz teorii antropologa koloru Michela Pastoureau („to społeczeństwo >>robi<< kolor, definiuje go i nadaje mu znaczenie”), postanowił oddać różowi to, co boskie – zmyć z niego skojarzenia z infantylnością oraz uległością. – U mnie jest delikatny, ale i zmysłowy. Figlarny, hedonistyczny, potężny – mówił.

Linda Evangelista na pokazie Chanel Haute Couture, rok 1992 (Fot. Getty Images)

Think Pink

W swoich pracach Pastoureau na ogół rezygnował z opowiadania historii różu. Gdyby jednak dostał zadanie jej opisania, pewnie pominąłby moment wyodrębnienia barwy (w Europie nazwano ją dopiero pod koniec XVIII stulecia). Darowałby sobie też fascynację arystokracji pastelowymi odcieniami w okresie rokoko oraz spadek statusu koloru po wynalezieniu sztucznych barwników. Z marszu wszedłby w prawdziwe oko cyklonu – spór o róż, o to, czy jest słodki, niewinny, pretensjonalny, a może ostry i feministyczny.

Carla Bruni na pokazie Chanel, rok 1996 (Fot. Getty Images)

Różowe okulary

Jak wskazuje Kassia St. Clair w książce „The Secret Lives of Colour”, aż do XIX w. róże i niebieskości nie były przypisywane płci. A jeśli już, to w niebieski jako delikatny i czysty częściej ubierano dziewczynki. W róż – jaśniejszą odmianę czerwieni, a zatem symbol potęgi i władzy – chłopców. Za przełom uznaje się końcówkę stulecia – powiązanie pudrowych odcieni z erotyzmem i nagością (barwą ust, sutków, rumieńców) oraz wyraźny podział na jasne tony kobiece i ciemne męskie. Jednak to kampania marketingowa z lat 50., której celem było zwiększenie sprzedaży odzieży dziecięcej, ugruntowała genderowy podział barw.

Claudia Schiffer na pokazie Chanel, rok 1996 (Fot. Getty Images)

Symbolem tej kolorowej rewolucji jest portret pierwszej damy Stanów Zjednoczonych Mary Eisenhower z balu inauguracyjnego w 1953 r. Jej bujna suknia z landrynkowej tafty, a później cukierkowe detale, które wprowadzała do wnętrz (różowa pościel, wanny, umywalki, kafelki kuchenne czy malowany w peonie imbryk), stały się obiektem pożądania kobiet w całych USA i – zgodnie z późniejszymi działaniami PR-owców – urzeczywistnieniem amerykańskiego snu pań domu i dziewczynek.

Pokaz domu mody Nina Ricci, rok 1992 (Fot. Getty Images)

Szok. Róż, LGBT+ i feminizm

Gdyby na tropie różu Pastoureau odnalazł w sobie żyłkę do mody, pewnie wspomniałby też o projektantce Elsie Schiaparelli, która kolor ten przypisała kobietom jeszcze w latach 30., choć w bardziej feministycznym wydaniu. Róż, ale nie byle jaki – pełnokrwista mieszanka magenty i bieli o nazwie Shocking Pink – był doskonałym dopełnieniem jej surrealistycznej wizji haute couture. Stał się podstawą identyfikacji wizualnej marki, kolorem, który przybrały fiolka perfum Shocking i końcówki palonych przez nią papierosów. Był „zuchwały, życiodajny, jak wszystkie światła, ptaki i ryby na świecie razem wzięte. Czysty i nierozcieńczony” – opisywała go. Mniej więcej w ten sam sposób można scharakteryzować młodzieżowe odcienie różu z lat 60., róż P-618, który psychiatra Alexander Schauss uznał za barwę o właściwościach kojących, czy fuksję, która pod koniec XX w. pojawiła się na okładkach albumów punkrockowych i polityczno-społecznych transparentach.

Schiaparelli jesień-zima 2021 (Fot. materiały prasowe)
Richard Quinn jesień-zima 2022 (Fot. ImaxTree)

Dla osób LGBT+ stała się bowiem symbolem dumy, dla kobiet – siły. Przyjmując róż, homoseksualiści zdjęli z koloru piętno wstydu – to trójkąty w tym odcieniu byli zmuszeni nosić nieheteronormatywni więźniowie obozów koncentracyjnych i to hasłem „różowa plaga” określano we Francji epidemię AIDS. Kobiety – wpinając w ubrania różowe wstążeczki jako symbol walki z rakiem piersi czy ubierając się w róż na feministyczne protesty – odcięły się z kolei od uległego, ugrzecznionego i silnie zseksualizowanego obrazu barwy. Zaczęła ona reprezentować polityczne nieposłuszeństwo oraz władzę nad własną seksualnością i prawami reprodukcyjnymi.

Prada jesień-zima 2022 (Fot. ImaxTree)
Valentino haute couture jesień-zima 2022 (Fot. ImaxTree)

Róż nosimy (tylko w szczęśliwe) środy

Przez całe lata 50. Christian Dior powtarzał, że róż to „najdelikatniejszy z kolorów. Ten od szczęścia i kobiecości”. Dziś dyrektor kreatywny Gucci Alessandro Michele widzi w nim przede wszystkim temperament. „Sprawia, że czujesz się słodko i seksownie, niezależnie od płci”, mawia. Wokalistka Miley Cyrus twierdzi, że to bardziej manifest niż kolor. Raper Kanye West, że zawsze będzie jego pierwszym wyborem, gdyby przyszło mu rozstrzygnąć spór „błękit czy róż”. Zgadza się z nimi Miuccia Prada, choć dodaje, że to barwa odpowiednia tylko na te najszczęśliwsze dni w roku.

Loewe jesień-zima 2022 (Fot. ImaxTree)

Wnioskując po kreacjach z czerwonego dywanu, szczęście w ostatnich miesiącach dopisuje szczególnie aktorkom Anne Hathaway i Florence Pugh. Travisowi Barkerowi, Jakeowi Gyllenhaalowi i supergwieździe Formuły 1 Lewisowi Hamiltonowi. Ciałopozytywnej raperce Lizzo czy projektantce Verze Wang, która ubrana w róż od stóp do głów, świętowała 73. urodziny.

Florence Pugh (Fot. Getty Images)

Na tę różową euforię wpływ mają projektanci – w pierwszej kolejności Pierpaolo Piccioli, zaraz za nim Loewe, Lanvin, Michael Kors, Molly Goddard, Richard Quinn, Balenciaga czy Prada. A także Jacqueline Durran, kostiumografka wyczekiwanego filmu „Barbie” z Margot Robbie i Ryanem Goslingiem w rolach głównych, która na dobre rozkręciła fascynację seksownym, kampowym i kiczowatym światem lalek Mattel.

W nurcie barbiecore entuzjaści mody doszukują się pierwotnych założeń twórców lalki – zamiaru wykreowania postaci, która będzie wzorem do naśladowania. W końcu przez ponad 60 lat istnienia Barbie powstała w kilkuset zróżnicowanych rasowo i rozmiarowo odsłonach i dorobiła się CV, którego mógłby jej pozazdrościć sam Elon Musk. Była weterynarką, naukowczynią, a nawet – jako astronautka – odwiedziła nieosiągalny dla Elona kosmos. „Obalamy stereotypy – w szczególności ten sugerujący, że jeśli nosisz różowy, nie możesz być bystra”, „Róż jest głośny. Sygnalizuje – jestem tutaj. Pojawiam się w biznesie, na imprezach, gdziekolwiek chcę” – piszą internauci.

(Fot. Getty Images)

Róż to nowa czerwień

Fani tego koloru dekonstruują też utarte obrazy. We „Wrednych dziewczynach”, które „róż noszą w środy”, odnajdują zaraźliwy dowcip. W supermodelkach, które w latach 90. podbijały wybiegi w kusych różowych setach, nie widzą mdłej słodkości, a przepis na to, jak dumnie nosić nawet najbardziej cukierkowy odcień. W Elle Woods (Reese Witherspoon) z „Legalnej blondynki” – siostrę, która ubrana w różową garsonkę postanawia za wszelką cenę dostać się na Harvard, by stoczyć bitwę o honor i szacunek w imieniu wszystkich blondynek. Jej historia to także opowieść o kobiecej solidarności (Elle pomaga przyjaciółce uwolnić się od przemocowego męża) i feministyczna epopeja, która na długo przed ruchem #MeToo poruszyła temat nadużyć seksualnych w miejscu pracy.

Kadr z filmu "Barbie" (Fot. materiały prasowe)

Redaktorka naczelna amerykańskiego „Voguea” Diana Vreeland jeszcze w połowie XX w. mówiła, że róż to nowa czerń. Ale by udowodnić, że nie tylko pasuje do wszystkiego, lecz może także reprezentować niezależność, kontrolę nad własną seksualnością i kobiecą (ale nie tylko) solidarność, potrzeba było 60 lat.

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij