Znaleziono 0 artykułów
29.04.2023

Puppy yoga: Dogoterapia na macie

29.04.2023
Zajęcia Paw Yogi / Fot. Izabela Cichocka

Pies z głową w dół? Raczej wesoło merdający ogonem, bo tu priorytetem jest, by wszyscy czuli się dobrze: tak samo zwierzęta, jak ludzie. – A uczestnicy zajęć puppy yoga mówią później, że to najlepsze, co ich spotkało od dawna, że nie pamiętają, kiedy czuli się tak zrelaksowani i kiedy tyle się uśmiechali – mówi Gabriela Marczak, organizatorka jogi ze szczeniakami.

W czasie pandemicznych poszukiwań wewnętrznego spokoju i ucieczki od stresów narodziło się wiele trendów, które miały pomóc nam pokonać lęki. Jednym z nich była zdobywająca ogromne zasięgi w mediach społecznościowych puppy yoga, czyli zajęcia jogi w towarzystwie szczeniaków. Gabriela Marczak, jak prawdopodobnie większość osób, która się z nimi zetknęła, po raz pierwszy zobaczyła je na Instagramie i TikToku, gdzie jest mnóstwo filmików ze szczęśliwymi joginami i biegającymi wśród nich pieskami. Kiedy jednak szukała miejsca, gdzie mogłaby pójść na takie zajęcia, okazało się, że w Polsce ich nie ma. – Chociaż ta wizja wydawała mi się szalenie trudna, pomyślałam, że może sama mogłabym je zorganizować – wspomina.

Zajęcia Paw Yogi (Fot. Izabela Cichocka)

Co dość zaskakujące, Gabriela nie jest zapaloną entuzjastką jogi. Na zajęcia zapisała się na studiach i choć nie była to miłość od pierwszego wejścia na matę, to czerpała z ćwiczeń przyjemność. Z czasem jednak chodziła na nie coraz rzadziej. Kiedy zaczęła intensywnie pracować, pomyślała o powrocie do praktykowania jogi, bo przez długie godziny spędzone przy komputerze zaczął doskwierać jej kręgosłup. Równie mocno odczuwała brak towarzystwa zwierząt, których jest wielką miłośniczką. – Byłam już po wyprowadzce z rodzinnego domu, gdzie musiałam zostawić ukochanego kota. Mój tryb pracy i brak czasu były dodatkową przeszkodą, by zaadoptować psa, a ogromnie brakowało mi kontaktu ze zwierzętami. Pomyślałam, że zajęcia jogi razem z zabawą z pieskami to wymarzone połączenie dla osób w mojej sytuacji – mówi Gabriela.

Nie myliła się. – Niesamowicie jest nawet obserwować to, jak wiele szczęścia daje ludziom taka joga. Słyszę później od uczestników, że to najlepsze, co ich spotkało od dawna, że nie pamiętają, kiedy czuli się tak zrelaksowani, kiedy tyle się uśmiechali. Na tych zajęciach naprawdę zapominasz o tym, że gonią cię terminy, nie masz czasu dla siebie, może ostatnio coś się nie układało. To nieprawdopodobna dawka endorfin, której trudno szukać gdziekolwiek indziej – mówi Gabriela.

Bardziej zajęcia jogi czy zabawa z pieskami?

Zajęcia Paw Yogi (Fot. Izabela Cichocka)

Początki jednak wcale nie były łatwe. – Kiedy już postanowiłam, że sama zorganizuję zajęcia jogi ze szczeniakami, zrobiłam research na zagranicznych stronach internetowych i wpadłam na pomysł, by u nas uczestniczyły w nich psiaki ze schroniska – opowiada Gabriela. – Pomyślałam, że byłaby to dla nich szansa: i na wyjście z głośnego miejsca, otoczenia betonu i krat, i na socjalizację, a może i na znalezienie domu. Odezwałam się do kilku schronisk i fundacji, jednak wszystkie mi odmówiły. Zrobiły to z racjonalnych powodów, o których ja, jako laik, nie pomyślałam.

Jak powtarza, co wtedy sama usłyszała: – Nie znamy przeszłości szczeniaków ze schronisk, więc nie jesteśmy w stanie przewidzieć, czy obecność człowieka nie jest dla nich traumatyczna, nie mówiąc już o grupie ludzi, którzy chcą się z nimi bawić i przytulać.

Odmowę potraktowała jako lekcję, a tych było jeszcze przed nią wiele. Przyznaje też, że musiała przyswoić sobie ogrom wiedzy na temat szczeniaków. Potem zaczęła skrupulatnie sprawdzać i wybierać hodowle, do których właścicieli odezwała się z pytaniem, czy byliby chętni, by psiaki brały udział w tego rodzaju zajęciach. – Pierwsza sprawa to certyfikaty, druga – kwestia podejścia hodowców. Zależy nam, aby to były odpowiedzialne osoby, które cały czas będą w sali podczas zajęć i razem z nami będą monitorować, czy szczeniaki mają się dobrze. Nic nie może się odbywać kosztem zwierząt.

Następnym krokiem było odnalezienie studia jogi oraz osoby, która zgodziłaby się poprowadzić takie wyjątkowe spotkania. – Instruktor musi mieć świadomość, że nie będą to zwykłe zajęcia, a uczestników bardziej niż poprawne wykonanie sekwencji ruchów będzie interesował piesek, który akurat pojawi się w pobliżu. Prowadzący zdecydowanie musi mieć w sobie spokój i zrozumienie do tego, co dzieje się na sali. Obie strony muszą to potraktować jako eksperyment – wyjaśnia Gabriela.

Puppy yoga: Komfort szczeniaków jest priorytetem

Zajęcia Paw Yogi / Fot. Izabela Cichocka

Organizowana przez Gabrielę puppy yoga w Warszawie momentalnie zdobyła ogromną popularność. – Nie ma określonej grupy osób, która najczęściej pojawia się na zajęciach. Przychodzą 20- i 30-latkowie, ale też starsze osoby, w wieku 40-50 lat. To matki z córkami, przyjaciele albo małżeństwa. Wiele osób pierwszy raz przychodzi na jogę właśnie ze względu na pieski, dla mnie to jest trochę obudzenie w sobie dziecka – mówi.

Zajęcia Paw Yogi (Fot. Izabela Cichocka)

Zajęcia odbywają się wyłącznie w weekendy, ze względu na logistykę i pracę organizatorów. Liczba uczestników jest ograniczona i zależy też od tego, ile piesków będzie w niej uczestniczyć. Mimo że sala pozwoliłaby na udział ok. 25 osób, zwykle jest ich nie więcej niż 16, tak by na jednego pieska „przypadały” maksymalnie dwie osoby. – Ma to być komfortowe spotkanie dla obu stron – wyjaśnia Gabriela. – Słyszę czasem, że nie sposób zapisać się na nasze zajęcia, bo jest za mało miejsc i terminów. Spokojnie wyjaśniam, że nie może być więcej ze względu na dobrostan zwierzaków. To zawsze będzie naszym priorytetem.

Samojedy pchają się na kolana, a border collie mają mnóstwo energii

To nie jedyne krytyczne głosy, z jakimi spotyka się Gabriela. Najczęstszy zarzut? Że „chce dorobić się kosztem zwierząt”. – Spotykam się z takimi komentarzami w mediach społecznościowych i trudno, żeby ich nie było. Dobrze, że ludzie są wyczuleni na dobro zwierząt, interesują się nimi. Zanim zaczęliśmy zbieranie zapisów na pierwsze zajęcia, ustaliliśmy regulamin zachowania w stosunku do piesków, by żadnemu nie stała się krzywda. Każdy z uczestników podpisuje ten dokument i jest zobowiązany do jego przestrzegania. Obowiązuje u nas zasada, że to szczeniak decyduje, czy chce się z kimś bawić i to on musi podejść do człowieka. Jeśli nie – nie można być nachalnym.

Zajęcia Paw Yogi (Fot. Izabela Cichocka)

Pozostaje także pytanie, czy szczeniakom służą takie zajęcia. Na filmikach opublikowanych w mediach społecznościowych widać psiaki wesołe, rozbrykane albo spokojnie śpiące. Jak jest w rzeczywistości? – Dla szczeniaków jest to lekcja socjalizacji z ludźmi. Są w wieku, w którym za chwilę opuszczą mamę i rodzeństwo i będą musiały odnaleźć się w nowym domu, co na początku jest bardzo stresujące. Jedna z hodowczyń przyznała na przykład, że jej psiaki znają tylko ją i jej syna i nasze zajęcia to świetna okazja, by mogły oswoić się z innymi ludźmi. Widzę też, jak wiele zależy od rasy szczeniaków. Do tej pory najspokojniejsze były samojedy, to typowe przytulaki, które uwielbiają pchać się na kolana i chcą być głaskane. Z kolei niespożyte pokłady energii mają border collie. Dlatego wcześniej dajemy znać na naszym Instagramie, jakie zwierzaki będą obecne na kolejnych zajęciach, by uczestnicy mogli poczytać o rasie i w pewien sposób również przygotować się na to spotkanie – mówi Gabriela.

Na zajęciach, które organizuje Gabriela, hodowca jest zawsze obecny w sali, by szczeniaki czuły się bezpiecznie. On też zna je najlepiej, dlatego jest w stanie szybko wyczuć, gdy któryś jest już zmęczony zabawą, potrzebuje odpocząć czy ma inne potrzeby. Nad każdymi zajęciami czuwa także sama Gabriela ze swoim partnerem. Podobnie jak hodowca pilnują, czy uczestnicy przestrzegają zasad regulaminu, a pieski czują się dobrze.

I choć w pierwotnym założeniu jogę ze szczeniakami Gabriela chciała zorganizować dla siebie, sama ćwiczy w domowym zaciszu. – Na zajęciach jestem zbyt przejęta – śmieje się.


Więcej inspiracji znajdziecie w pierwszym wydaniu magazynu „Vogue Polska Sport & Wellness”. Do kupienia w salonach prasowych i online z wygodną dostawą do domu.

(Fot. Mateusz Stankiewicz)

 

Ewelina Kołodziej
Proszę czekać..
Zamknij