Znaleziono 0 artykułów
08.08.2020

Robert Doisneau: Uchwycić piękno próżności

08.08.2020
Robert Doisneau (Fot. Getty Images)

Trudno o lepszego reportażystę dokumentującego codzienne życie mieszkańców Paryża w XX wieku. Niedawno córki fotografa uporządkowały i złożyły w album zdjęcia Roberta Doisneau dla „Vogue'a”.

Michel de Brunhoff, redaktor naczelny „Vogue Paris” jeszcze od przed wojny, miał w zwyczaju jeden dzień w tygodniu przeznaczać na spotkania z fotografami, nie tylko z tymi uznanymi, ale i z debiutującymi, dobrze zapowiadającymi się. Rozmawiał z nimi o warsztacie pracy, dawał wskazówki i ciągle szukał talentów. Nie chciał dopuścić, by jakiś mu przez nieuwagę umknął. W 1949 roku zaprosił do redakcji 37-letniego Roberta Doisneau, który bynajmniej nie był już amatorem. W tamtym czasie absolwenta paryskiej École Estienne – wyższej szkoły sztuk pięknych założonej w XIX wieku – reprezentowała agencja Rapho, zapewniając mu stałe zlecenia. Autora ulicznych fotografii polecił de Brunhoffowi inny artysta, rzeźbiarz Andre Vigneau. A ten ponoć nie rekomendował byle kogo.

Od słowa do słowa naczelny zawarł pakt z Doisneau na trzy lata, na wyłączność. Czy można marzyć o czymś lepszym? Zwłaszcza tuż po wojnie?

„Kiedy de Brunhoff zatrudnił go w 1949 roku, ojciec był nadal młodym talentem, a praca dla »Vogue’a« i dla prestiżowego wydawnictwa Condé Nast otwierała wszystkie drzwi. Myślę, że ojciec bardzo się cieszył z kontraktu, choć praca, do której się zobowiązał, mijała się z jego zainteresowaniami. Wytrzymał te trzy lata. Potem chciał odzyskać wolność, ale do 1965 roku nadal współpracował z magazynem” – opowiadała Francine Deroudille, córka Doisneau w wywiadzie telewizyjnym.

(Fot. EastNews)

To właśnie dzięki Francine i jej siostrze Annette możemy poznać dziesiątki zdjęć Roberta Doisneau publikowanych w „Vogue’u”. Porządkując archiwa po śmierci ojca w 1994 roku, natrafiły na fotografie z eleganckich balów czy sesji mody, wróciły we wspomnieniach do lat 50., kiedy były małymi dziewczynkami, a „Vogue” stanowił dla nich namiastkę lepszego, niedostępnego świata. Elegancki, szlachetny papier, luksus i przyjemność. I tak postanowiły pokazać zapomniane zdjęcia współczesnej publiczności. Praca nad albumem Lata Vogue’a trwała długo. Pierwsza francuskojęzyczna edycja przygotowana przez wydawnictwo Flammarion była gotowa w 2017 roku. Premierze towarzyszyła wystawa w Wersalu, miejscu w końcu idealnym dla „Vogue’a”.

Ciekawe, co by powiedział na to sam autor. Nigdy by nie pomyślał, że jego sesje dla magazynu mody mogłyby wzbudzić tak wielkie zainteresowanie, sam schował je na dno którejś z szaf czy szuflad i popadły w zapomnienie. „Te zdjęcia pozostają nieznane, bo ojciec nie przywiązywał do nich wielkiej wagi. Ot praca, tak to traktował” – wspominała Francine Deroudille, która była też kuratorką wystawy.

„Patrząc wstecz, zdaję sobie sprawę, dlaczego Michel de Brunhoff zaoferował mi kontrakt. Byłem jak syn ogrodnika, zaproszony wraz z dziećmi do pałacu pod warunkiem, że wniosę świeżą perspektywę” – napisał Doisneau w 1986 roku. Jako syn hydraulika, wychowywany bez matki, która przedwcześnie zmarła, pozostający pod opieką mało sympatycznej ciotki, od dziecka spędzał dużo czasu na ulicy z dala od wytwornych domów i ich mieszkańców – tak więc świeżą perspektywę naczelny „Vogue’a” miał zagwarantowaną. Fotograf po raz pierwszy miał przekraczać progi miejsc, których nigdy by nie przyszło mu do głowy odwiedzać, zwłaszcza tych, gdzie bawiło się towarzystwo z tak zwanych wyższych sfer.

Cały tekst przeczytasz w letnim wydaniu „Vogue'a”.

Maria Fredro-Boniecka
Proszę czekać..
Zamknij