Znaleziono 0 artykułów
01.02.2024

Serial „Cristóbal Balenciaga” pozwala zajrzeć za kulisy pracy legendarnego projektanta haute couture

01.02.2024
Serial „Cristóbal Balenciaga” na Disney+ (Fot. materiały prasowe)

Cristóbala Balenciagi nie byłoby bez Władzia Jaworowskiego d’Attainville. Francuski arystokrata polskiego pochodzenia był nie tylko partnerem biznesowym, lecz także wielką miłością projektanta. Serial o legendarnym couturierze można oglądać na platformie Disney+. 

Cristóbal Balenciaga (Alberto San Juan) tworzy kolekcję złożoną niemal w całości z czarnych sukni. Jest rok 1948, a legendarny projektant, który podbił Paryż jeszcze przed II wojną światową, opłakuje śmierć ukochanego. Te kreacje mogły być jego ostatnimi – mistrz myślał wtedy o przejściu na emeryturę. Władzio Jaworowski d’Attainville (Thomas Coumans) nie tylko projektował dla Maison Balenciaga kapelusze (często równie, a może i bardziej spektakularne od kreacji), pełnił też rolę nieformalnego menedżera i specjalisty od PR-u Cristóbala i decydował o strategii marki. Arystokrata urodzony ze związku Polaka z Francuzką pozostał miłością życia hiszpańskiego kreatora couture.

Serial „Cristóbal Balenciaga” na Disney+ (Fot. materiały prasowe)
Serial „Cristóbal Balenciaga” na Disney+ (Fot. materiały prasowe)

Twórcy serialu „Cristóbal Balenciaga”, który można oglądać na platformie Disney+, Aitor Arregi, Jon Garaño i Jose Mari Goenaga, wznoszą zresztą „Wladziowi” pomnik. Gdy Balenciaga nie ma weny, d’Attainville sugeruje ukochanemu zmianę proporcji sylwetki. – Dlaczego talia musi być zawsze w tym samym miejscu? I czy w ogóle musi gdzieś być? – pyta kreatora, próbującego przełamać kryzys twórczy. Gdy Balenciaga nie zamierza wyjść po pokazie, by przywitać się z publicznością, partner nie naciska. Zamiast tego chodzi na przyjęcia sam, by za swojego genialnego mizantropa nawiązywać niezbędne do prowadzenia biznesu relacje. Gdy Balenciaga zaprzecza, jakoby posługiwał się jakimikolwiek stylistycznymi manierami, Wladzio tylko łagodnie się uśmiecha. D’Attainville scenarzystom przydaje się nie tylko do rozładowywania napięć tytułowego bohatera, bycia jego głosem, jego zewnętrzną emanacją. Wladzio to niejako druga – równie niezbędna – twarz mody. 

Serial „Cristóbal Balenciaga” na Disney+ (Fot. materiały prasowe)

Serial o mistrzu couture z połowy XX wieku nie opowiada tylko historii życia bohatera. Pokazuje, w jaki sposób działa system. Żeby założyć dom mody, a zwłaszcza maison haute couture, który zdobył aprobatę paryskiego syndykatu, nie wystarczy talent. Oczywiście, od niego się zaczyna. A sława Balenciagi go wyprzedzała. Na próbowanie sił w Paryżu namówiła go sama Coco Chanel, która uważała syna rybaka i krawcowej z baskijskiej wioski rybackiej Getaria za wizjonera. Na swoim terenie powitała go jako godnego rywala (później pojawił się też Christian Dior, o którym opowie jeszcze inny serial). Ale niewątpliwy talent Balenciagi, zdaniem wielu najwybitniejszego couturiera XX wieku, na nic by się zdał, gdyby nie umiejętności społeczne d’Attainville’a, kapitał inwestora, Nicolása Bizcarrondo, który uciekł z Hiszpanii przed wojną domową w 1937 roku, i katorżnicza praca szwaczek, hafciarek, krojczych. Pracownicy Balenciagi pozwali zresztą swojego przełożonego, gdy dom mody miał się zamykać. Szef nigdy nie był zadowolony – kazał w nieskończoność poprawiać każdy szew. 

Balenciagi nie byłoby bez gwiazd

Na ekranie trudno pokazać pracę twórczą, czego przykładami są mniej lub bardziej udane filmowe biografie malarzy. Balenciaga jako artysta (– Wreszcie się pan przyznał, że uważa się pan za artystę – słyszy projektant) przez większość czasu szukał inspiracji, przeglądał archiwa, myślał, a myślenie nie należy do telegenicznych czynności. Zamiast procesu twórczego pokazano więc jego materialne efekty – szycie, przymiarki, wreszcie pokazy. Może dlatego w serialu trochę brakuje magii haute couture – chciałoby się jeszcze głębiej zajrzeć za kulisy, by zrozumieć, jak działał umysł legendy wysokiego krawiectwa. 

Serial „Cristóbal Balenciaga” na Disney+ (Fot. materiały prasowe)

Serial obrazuje też, że Balenciagi nie byłoby bez gwiazd. Jego suknie nosiły Marlene Dietrich, Greta Garbo, Grace Kelly, Ava Gardner, Audrey Hepburn, Jackie Kennedy. Sławnych klientek nie pokazano na ekranie, ale cały odcinek poświęcono sukni ślubnej szytej dla królowej Belgii, Fabioli. Ceremonię zaślubin w 1960 roku oglądano niemal z takim nabożeństwem, jak dwadzieścia lat później Royal Wedding Lady Di z księciem Karolem. I tak jak w przypadku kreacji Diany, suknia królowej zrobiła furorę. Kto sądzi, że „influencerki” od niedawna dyktują trendy, szybko zmieni zdanie. A jeśli chodzi o wpływowe postaci, w serialu nie mogło zabraknąć także dziennikarek, redaktorek i stylistek, które mogły i mogą projektanta wynieść na szczyt albo strącić z piedestału. 

Serial „Cristóbal Balenciaga” na Disney+ (Fot. materiały prasowe)

Balenciadze zabieganie o zainteresowanie mediów nie przychodziło z łatwością, ale rozumiał, że z głosem Carmel Snow trzeba się liczyć. Osią ekranowej opowieści nie stała się jednak relacja Balenciagi ze Snow, a z inną, skromniejszą przedstawicielką prasy. Prudence Glynn z „The Times” (Gemma Whelan z „Gry o tron”) wiele lat zabiegała o wywiad z emerytowanym projektantem. To jej oczami oglądamy jego baskijską posiadłość, jego relację z Ramónem (Adam Quintero), który w pracy i w życiu prywatnym zastąpił d’Attainville’a, jego ambiwalentny stosunek do przeszłości. Choć Glynn daleko do Oriany Fallacci, rozmówczyni zadaje kilka niewygodnych pytań. Dlaczego dom mody Balenciaga nie zaprzestał działania podczas II wojny światowej, podczas gdy Chanel zamknęła interes? Kogo projektant ubierał w czasie nazistowskiej okupacji Paryża? Czy tęskni za Wladziem? Balenciaga udaje, że nie rozumie, jak bardzo moda jest polityczna. Wie natomiast, że ból, strata, żałoba go uskrzydlały, inspirowały, kazały robić rzeczy wielkie. I po śmierci ukochanej matki, która nauczyła syna tajników sztuki krawieckiej, i po odejściu Władzia Balenciaga tworzył najlepsze kolekcje. 

Moda jest sztuką, więc poświęca się dla niej wiele, często więcej niż samego siebie – pracę innych ludzi, relacje z najbliższymi, zdrowie. Na plakacie serialu Balenciaga wygląda zza kotary, bo twórcy pragną przedstawić go jako tego, którego projekty bronią się same. Ale konstatacja, że za nieskazitelnymi kreacjami krył się człowiek niedoskonały, nie wystarczy, by obronić serial. Do jego interpretacji konieczne okazuje się spojrzenie nie w przeszłość, a w przyszłość. 

Balenciaga, nie chcąc sprzedawać swojej osobowości tak jak sukienek, wykreował wizerunek enigmatycznego, nieprzystępnego, trudnego geniusza, który pasował do kreacji dostępnych dla nielicznych. Dziś żaden liczący się projektant nie może obejść się bez konta na Instagramie, nie tylko służbowego, bez intrygującej biografii, fascynującej osobowości (i, oczywiście, sztabu doradców, setek milionów zastrzyku gotówki, promocji na wszystkich kanałach). 

W Balenciadze rządy sprawuje Demna, owiany legendą jak założyciel domu mody. W ostatnich latach marce zdarzało się stać na czele rankingu najbardziej pożądanych według platformy Lyst. Balenciaga wciąż utrzymuje się w pierwszej dwudziestce, ale skandale – „poważne błędy”, jak określił je dział PR-u – zaważyły na ocenie klientów. Demna trzyma się jednak wciąż zasady Cristóbala – jego kreacje to nie tylko materiał i kobieta, która nosi projekt. – Trzecim komponentem jest przestrzeń – dopiero wraz z nią rodzi się moda – tłumaczy Balenciaga w serialu. Tym, co po nim pozostało, są właśnie rzeźbiarskie konstrukcje – suknia infantki z przeskalowanym dołem, Sack Dress pełna objętości wokół talii, „balonowy” żakiet z „nadmiarem” materiału z tyłu czy sukienka rozkwitająca jak tulipan. W każdym z tych przypadków to nieuchwytne „powietrze” definiuje sylwetkę kobiety, styl Balenciagi, tajemnicę mody.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij