Znaleziono 0 artykułów
17.03.2020

„Spisek przeciwko Ameryce”: Ostrzeżenie przed paniką

17.03.2020
(Fot. Materiały prasowe HBO)

David Simon, twórca „Prawa ulicy”, uznawanego za najlepszy serial wszech czasów, adaptuje powieść Philipa Rotha z 2004 r. Nowa produkcja HBO wbija w fotel jako alternatywna wizja historii, groźnie przypominająca aktualną rzeczywistość.

Bohaterami wydanej w 2004 r. powieści Philipa Rotha są przedstawiciele rodziny amerykańskich Żydów z Newark (rodzinnej miejscowości pisarza), którzy w czasie II wojny światowej musieli skonfrontować się ze zmianą polityczną w Stanach. W wyborach prezydenckich z Franklinem Rooseveltem zwyciężył wtedy Charles Lindbergh: bohaterski lotnik, populista i ksenofob. Pod nowymi sterami Ameryka z miesiąca na miesiąc przeobraża się w kraj autorytarny. Rosną napięcia społeczne i nastroje antysemickie. Pogrom wisi w powietrzu. Rodzinie Levinów grozi wyprowadzka do budowanego na prowincji getta.

(Fot. Materiały prasowe HBO)

Rok przed śmiercią w korespondencji z redaktorką „New Yorkera” pisarz przyznał, że łatwiej mu zrozumieć wizję historii Ameryki, w której wybory prezydenckie zwycięża ktoś w rodzaju Lindbergha niż wybór na prezydenta Donalda Trumpa. Nie przebierając w słowach, nazwał go zwyczajnym oszustem. Dodał, że jego powieść nie miała być ostrzeżeniem, tylko formą ćwiczenia wyobraźni. Rzeczywistość napisała jednak czarniejszy scenariusz. Chyba łatwiej wyobrazić sobie prezydenta faszystę niż idiotę. To za dużo nawet na umysł formatu Rotha.

Związków między fikcją a rzeczywistością w serialowym „Spisku przeciwko Ameryce” jest jednak bardzo dużo. Nie mogło być inaczej, biorąc pod uwagę to, że twórcą jest David Simon, znany ze słynnego „Prawa ulicy” („The Wire”) i „Kronik Times Square”. Produkcje firmowane jego nazwiskiem charakteryzuje zawsze solidna kwerenda, dbałość o realizm i socjologiczne spojrzenie na sytuację bohaterów. Nie dziwi więc, że Simon zrezygnował z powieściowej pierwszoosobowej perspektywy siedmioletniego chłopaka na rzecz polifonicznej narracji, w której jest miejsce dla wszystkich członków rodziny: ojca Hermana (Morgan Spector), jego żony (Zoe Kazan), ich dzieci Philipa (Azhy Robertson) i Sandy’ego (Caleb Malis), mieszkającego z nimi dorosłego kuzyna Alvina, ciągle wpadającego w tarapaty (Anthony Boyle), i last but not least Evelyn (Winona Ryder), siostry Bess, romansującej z wpływowym rabinem Lionelem (John Turturro).

(Fot. Materiały prasowe HBO)

„Spisek przeciwko Ameryce” kręcono w minionym roku, ale nie sposób, oglądając go, nie myśleć o trwającej właśnie pandemii koronawirusa. Nie tylko w kontekście kuriozalnego wystąpienia Trumpa, który zamykając granice, obwieścił, że „Ameryka ma najlepszy system opieki zdrowotnej na świecie” (coś podobnego mógłby powiedzieć serialowy Lindbergh). Simon świetnie pokazuje, że gdy zmieniają się reguły społecznej gry, eskaluje agresja, niepokój oraz izolacjonizm w społeczeństwie zainfekowanym przez mowę nienawiści. Nikt chyba nie potrafi przewidzieć, jaką przyszłość przyniesie nam w najbliższych tygodniach (miesiącach?) pandemia, ale serial HBO można oglądać jako ostrzeżenie przed paniką, egoizmem i biernością.

Serial broni się bez szukania odwołań do współczesności. Warto rozsmakować się w scenografii i kostiumach odwzorowanych z pełną dbałością o detal. Montaż być może chwilami zbyt jaskrawo kontrastuje rodzinną i sąsiedzką sielankową codzienność z narastającym konfliktem politycznym i społecznym. Ale byłoby przesadą oskarżać Simona o efekciarstwo. Rzadko zaskakuje nas zwrotami akcji, woli skupiać się ewolucji postaw bohaterów. To początkowo pełni nadziei ludzie wierzący w pogodną przyszłość tolerancyjnego kraju, zbudowanego przez imigrantów. Rzeczywistość zweryfikuje boleśnie ich optymizm, chociaż warto podkreślić, że serial Simona nie jest cyniczny. Nigdy nie wyśmiewa też idealizmu.

(Fot. Materiały prasowe HBO)

Atutów poza rozmachem produkcji należy szukać w obsadzie. Pełno tu niespodzianek. Wszystkie główne role to strzały w dziesiątkę. Morgan Spector i Zoe Kazan świetnie spisali się w roli amerykańskiego małżeństwa próbującego zrozumieć swoją sytuację, podobnie jak ich dzieci grane przez Azhy’ego Robertsona i Caleba Malisa. Dużym zaskoczeniem są kreacje Johna Turturro i Winony Ryder. Ten ostatni duet ogląda się z wielką przyjemnością, podobnie jak występ Anthony’ego Boyle’a jako młodzika biorącego sprawy w swoje ręce. Można śmiało szukać wśród obsady tego serialu laureatów przyszłorocznej Nagrody Emmy. Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej.

„Spisek przeciwko Ameryce” jako alegoria momentami przypomina „Opowieść podręcznej”, a w każdym razie jej bardziej realistyczną odsłonę. To opowieść o świecie, w którym nagle nic do siebie nie pasuje. Laboratorium postaw w sytuacji próby. Brzmi znajomo?

Łukasz Knap
  1. Kultura
  2. Kino i TV
  3. „Spisek przeciwko Ameryce”: Ostrzeżenie przed paniką
Proszę czekać..
Zamknij