Znaleziono 0 artykułów
06.09.2018

Światło pada na kobiety

06.09.2018
Małgorzata Szumowska na 75. Festiwalu Filmowym w Wenecji (Fot. Dominique Charriau/WireImage)

Małgorzata Szumowska w lutym odebrała Srebrnego Niedźwiedzia za „Twarz”, a teraz zasiada w jury festiwalu filmowego w Wenecji. Specjalnie dla nas w przerwie obrad, które trwają od rana do nocy, reżyserka opowiedziała nam o festiwalowej codzienności. – Najbliższe lata w polskim i światowym kinie będą należały do kobiet – mówi.

Zazdrościsz reżyserom filmów, które oglądasz w Wenecji?

Od wszystkich słyszę, że to mi zazdroszczą zasiadania w jury (śmiech). Prawda jest taka, że na festiwalu najbardziej komfortowy pobyt mają właśnie jurorzy. Twórca przyjeżdża na festiwal na trzy dni, jest w bardzo dużym stresie, bo nie wie, jak zostanie odebrany jego film. Jako jurorka jestem tutaj od początku do końca i czuję się bardzo zaopiekowana. 

Jak tu o ciebie dbają?

Przede wszystkim czuję się częścią grupy ludzi, z którymi spędzam czas od rana do nocy. Oglądamy filmy, jemy wspólne kolacje i włóczymy po wyludnionej Wenecji w nocy. To bezcenny czas. Rozmawiam z Guillermo del Toro, Chistophem Waltzem czy Naomi Watts o wszystkim, co oglądamy, ale nie tylko. Wszyscy się czegoś od siebie uczymy.

Jury 75. Festiwalu Filmowego w Cannes (od lewej): Christoph Waltz, Taika Waititi, Naomi Watts, Małgorzata Szumowska, Trine Dyrholm, Nicole Garcia, przewodniczący jury Guillermo Del Toro, Sylvia Chang and Paolo Genovese (Fot. Dominique Charriau/WireImage)

Czego?

Oglądam pod rząd dwadzieścia jeden filmów, niektóre wielkich reżyserów. To bardzo cenna lekcja. Obserwuję, jakie są trendy we współczesnym kinie, jakim językiem są opowiadane nowe filmy, a tym samym uczę się je robić. Zawód filmowca polega na ciągłej nauce. To jest wieczny proces.

Jakim szefem jury jest Guillermo del Toro?

To zatwardziały kinoman, który od wielu lat codziennie ogląda dwa filmy, a w weekendy nawet trzy, więc nie jest zaskoczony, że spędzamy po kilka godzin w kinie. Zwraca uwagę na warsztat reżyserów, potrafi zaskoczyć wszystkich, podając dokładną liczbę ujęć w filmie. Zwraca uwagę na obiektywy, cięcia i rytm.

Domyślam się, że ty oglądasz filmy zupełnie inaczej.

On jest świetnym rzemieślnikiem, ja kręcę filmy bardziej instynktownie, polegam w dużym stopniu na intuicji, ale oczywiście w pierwszej kolejności w oczy rzuca mi się, czy film ma formę, czy nie. Szukam oryginalności w sposobie opowiadania, nowych i świeżych punktów widzenia. Zastanawiam się, czy w filmie, który oglądam, jest coś, co mnie zaskakuje.

Małgorzata Szumowska na 75. Festiwalu Filmowym w Wenecji (Fot. Dominique Charriau/WireImage)

Dwa lata temu byłaś w jury na festiwalu w Berlinie. Czym różnią się te dwie imprezy?

Wenecja ma niepowtarzalny klimat. Atmosfera jest tu inna niż w Cannes i Berlinie, zresztą program konkursu w Wenecji jest bardzo dobry w tym roku. Na francuski i niemiecki festiwal przyjeżdża tłum sprzedawców, którzy robią tam głównie interesy. Te festiwale mają rynek. Tutaj tego nie ma. Włosi przywiązują ogromną wagę do stylu. Z głośników na plaży nie sączy się disco, które często słychać w Cannes. Gości jest mniej, czerwony dywan jest bardzej glamour. Berlinale jest z kolei festiwalem z pazurem politycznym. W Berlinie na czerwony dywan wchodzi się adidasach, w Wenecji byłoby to złamanie etykiety.

Jak czujesz się z tym, że w konkursie w Wenecji jest tylko jeden film nakręcony przez kobietę?

Źle. Będę chętnie nosić plakietę z napisem „50/50”, chociaż mam świadomość, że wprowadzenie parytetu do konkursów byłoby rozwiązaniem  mechanicznym. Z drugiej strony, kobietom należą się przywileje. Przez wiele lat byłyśmy sekowane. Nagrodę, którą otrzymałam w ubiegłym roku na Berlinale, dostały tylko cztery kobiety w historii imprezy, w tym Agnès Varda. Ale coś się zmienia. Wczoraj dowiedziałam się o przyznaniu mi nagrody Women in Film. Zostałam zaproszona przez księcia Monako do odebrania nagrody związanej z byciem kobietą w kinie. Widać wyraźnie, że teraz zwraca się uwagę na utalentowane reżyserki, której mają sukces na koncie. Światło pada na nas. Nie ukrywam, że jest mi to na rękę. Podobnie jak to, że kobiety w Polsce robią coraz lepsze filmy, często dużo lepsze od filmów kolegów. Najbliższe lata w polskim i światowym kinie będą należeć do kobiet.

Łukasz Knap, Wenecja
Proszę czekać..
Zamknij