Biegowa interpretacja estetyki jutra

Jeszcze kilka lat temu bieganie kojarzyło się głównie z samotnymi ścieżkami, maratonami na czas i startami w niedzielne poranki. Dziś? To coś znacznie więcej niż sport. To społeczność. Ruch. Estetyka. Narracja. Przestrzeń, w której rekordy prędkości stykają się z modą uliczną, designerskimi butami, manifestem indywidualności i wspólnym rytmem takich grup jak Swords Athletics. Bieganie to styl życia.
Eksplozja popularności biegania stworzyła nową kategorię biegaczy – takich, którzy nie ścigają się wyłącznie z czasem, lecz także z konwencją. To osoby, dla których buty do biegania to coś więcej niż wyposażenie – to statement. Jak adizero EVO SL – buty, które nie pytają, czy jesteś gotów na start, ale czy czujesz prędkość – na trasie treningowej, na koncercie albo w drodze na kawę z ekipą.

– Dla mnie bieganie to walka, i to nie z czasem, tylko z samą sobą – mówi Pola Sobuń, ceniona polska fotografka, absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego i PWSFTViT, członkini Swords Athletics. Przejście z powolnego truchtania do biegów w dobrym tempie nie było dla niej procesem płynnym. Pola uczyniła z tego bowiem challenge. – Od listopada zeszłego roku biegam niezmiennie z planem treningowym pod wyznaczone starty, a od niedawna również pod okiem trenera biegowego – opowiada. I choć w Excela zerka czasem z duszą na ramieniu, obawiając się, jaki „koszmar biegowy” ją czeka, to walka, progres i poczucie, że z dnia na dzień jest w czymś lepsza, są dla niej bezcenne. – A jeśli nie zawsze dobiegnę tam, dokąd planowałam, to przynajmniej dobrze wyglądam. Przed treningiem psikam się perfumami Hermèsa i stroję, jakby to był performance. Kocham dobrze wyglądać i dobrze się czuć na co dzień, więc dlaczego miałabym też nie pocić się w dobrym stylu?
Estetyka, która niesie
Zacierające się granice między sportem a stylem to już nie trend – to codzienność. – Przestały istnieć w momencie, gdy do codziennych stylizacji włączyliśmy buty sportowe – wspomina Sobuń. Dziś sneakersy, a nawet biegowe modele, jak EVO SL, to często ikony stylu same w sobie. – Buty do biegania, ze względu na wygodę, są najchętniej wybieranym obuwiem. I ja się temu w ogóle nie dziwię, bo komfort powinien być naszym priorytetem. Sama nie założę czegoś, co mnie uwiera. Wygoda i styl muszą iść w parze, bez kompromisów – dodaje fotografka.
Dokładnie tak zostały zaprojektowane adizero EVO SL – lekkie, szybkie, inspirowane topowym modelem Pro EVO 1, ale gotowe na miejską dżunglę. W tych butach nie liczy się, ile masz w nogach, tylko czy jesteś gotów.

Pola Sobuń gotowa dopiero zaczyna być. Dziś nie czuje się jeszcze częścią nowej kultury biegania, która przekracza sportowe granice. – Chociaż bieganie to aktualnie lwia część mojego życia, to dopiero we wrześniu mam zamiar przebiec swój dziewiczy maraton. Takie określenia są więc dla mnie odległe – mówi.
Bieganie jako forma wyrazu artystycznego
To, co z kolei fotografce jest bliskie, to postrzeganie biegania jako czegoś więcej niż jednej z dyscyplin sportu. – Doskonałym przykładem w tym zakresie jest dla mnie Marc Jose, który pokazuje, że bieganie to forma zabawy. Osobiście uważam, że można je też traktować jako performance, bo kto normalny wychodzi w niedzielę i przebiega ze mną 56 kilometrów jako mój trener? – śmieje się.

Pola bez zawahania przyznaje jednak, że wietrzenie głowy, któremu bieganie sprzyja jak niemal żadna inna dyscyplina sportu, za każdym razem owocuje nowym strumieniem świadomości i setką pomysłów, które pojawiają się na trasie. – Ich zapamiętanie i spisanie po zakończonym biegu to niezłe wyzwanie! – zdradza.

Kontrola nad przestrzenią i odkrywanie jej na nowo
Dla Kuby Wyszomierskiego, doktora geografii, pasjonata map i również członka Swords Athletics, bieganie to codzienność i sposób spędzania czasu z przyjaciółmi. – Bieganie to część mojej tożsamości. Codzienności, wokół której kręci się połowa mojego życia – podkreśla. Poprzez bieganie Kuba zaznacza też swoją obecność w przestrzeni. – Biegnąc, nie tylko jestem jej użytkownikiem, lecz także ją tworzę, reinterpretuję jej sens. Chodnik, po którym biegnę, staje się dla mnie miejskim torem lekkoatletycznym, swoistą sceną, która na ułamek sekundy nabiera nowej funkcji oraz nieoczywistego znaczenia – opowiada.

Przygodę z bieganiem Wyszomierski rozpoczął w Londynie. – Zaczynałem wówczas doktorat. Mieszkałem niedaleko Primrose Hill, z którego roztacza się piękna panorama miasta. Gdy w instytucie dostałem kawałek biura (oraz dostęp do prysznica!), postanowiłem, że będę do niego dobiegał – mogłem dzięki temu częściej odwiedzać ten punkt widokowy. Tak zrodziła się regularność, która zostałą ze mną do dziś – wspomina.
Kolejnym z przełomowych momentów w biegowym życiu geografa było dołączenie do ekipy Swords Athletics. Moment ten przypadł na czas pandemii. – Wtedy szybko zrozumiałem, że bieganie to sport zespołowy – mówi.

Dziś Kuba bawi się trasami jak artysta mapą. – Planowanie tras może być zabawą z siatką miasta, z jego infrastrukturą. Lubię myśleć, że to też jakaś forma twórczości – kreatywna praca z przestrzenią – tłumaczy. Za formę ekspresji uznaje również samo bieganie – czy to za sprawą strojów, zdjęć, filmów, czy publikacji w mediach społecznościowych. – Bieganie to często powód do dumy, więc naturalne jest, że ludzie chcą dzielić się tym doświadczeniem i nadają mu osobisty charakter – dodaje.

Nowa tożsamość: „biegacz swordsiak”
Kuba nie trzyma się sztywnych reguł, choć rytuały nie są mu zupełnie obce. Gdy biega – to z muzyką. Przed startem – w maratonie, ale i w lokalnej „piątce” – idzie do fryzjera. Po zrobionej życiówce wypija z kolei piwo z jednego z butów, w których biegł. – Przez ostatnie pięć lat biegania miałem jednak okazję nie tylko pościgać się w fajnych biegach, ale przede wszystkim współtworzyć społeczności zbudowane wokół biegania – mówi. Nie dziwi więc, że nową kulturę biegania postrzega jako ruch społeczny, który redefiniuje sport jako coś więcej niż rywalizację czy trening. – To przestrzeń na zabawę formą, eksplorowanie tożsamości, romans z kreatywnymi dziedzinami życia – wyjaśnia.
Swords Athletics to znacznie więcej niż drużyna
Warszawska grupa Swords Athletics, do której należą Pola i Kuba, nie tylko wspólnie biega. – Wiele ekip, jak Swords, YFR czy Bambas, stało się grupami społecznymi, które poza bieganiem integrują się przez wspólne akcje albo tworzą własną estetykę (np. poprzez autorski merch) – zauważa Wyszomierski. Równolegle startują w zawodach i wciągają w sport osoby, które wcześniej widziały bieganie tylko w telewizji.

To właśnie społeczność nadaje nowej kulturze biegania sens. Bo kiedy biegniesz sam – wygrywasz z sobą. Ale kiedy biegniesz z ekipą – zmieniasz reguły gry. – Bieganie w grupie pomaga mi w utrzymywaniu regularności. Ciężko zrezygnować z treningu, gdy jest mróz i pada śnieg, ale wiesz, że twoja ekipa czeka, i nie chcesz zostawić jej na lodzie. Dodatkowo biegając w tak różnorodnej grupie jak Swords Athletics, wiem, że przychodząc na trening, mogę często liczyć na pozasportową wymianę doświadczeń i przemyśleń – zdradza Kuba.
adizero EVO SL – buty jutra
– Jak sfotografowałabym szybkość? – zastanawia się Pola. – Byłaby smugą, poświatą na długim czasie naświetlania. Byłaby czymś totalnie abstrakcyjnym, nieuchwytnym, enigmatycznym. Ale gdybym miała sfotografować szybkiego człowieka, na pewno użyłabym lampy reporterskiej, żeby poza ciałem w dynamicznym ruchu zamrozić emocje mu towarzyszące, bo tych jest dużo – wizualizuje Sobuń.

Buty adizero EVO SL to z kolei biegowa interpretacja estetyki jutra. Technologia Lightstrike Pro gwarantuje energię i sprężystość. Ale to ich wygląd sprawia, że chcesz w nich wyjść – nawet jeśli dziś nie masz zaplanowanego treningu.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.