Znaleziono 0 artykułów
05.11.2023

Francuskie marki, dzięki którym zbudujecie kapsułową garderobę w paryskim stylu

05.11.2023
(Fot. materiały prasowe)

Są wśród nich zarówno marki, które skradły serca konserwatystek paryskiego stylu, jak i nowego pokolenia, czerpiącego z barokowych obfitości oraz frywolności Moulin Rouge. Jest adres, pod którym znajdziecie prawdziwie francuskie trencze na jesienną niepogodę, kaszmirowe swetry oraz niezawodne torby. Jest tu trochę romantycznego spojrzenia na Francję i odbicie tego, jaka jest – zbudowana na kulturowym tyglu i tak barwnej dziś modzie.

Musier Paris: Z miłości do Paryża. Moda od stóp do głów

(Fot. materiały prasowe)

Musier Paris przeszło niemal taką samą drogę, co kultowe dziś Rouje, bo też zostało założone przez influencerkę. Na inżynierii kończą się jednak podobieństwa między markami, bo w przeciwieństwie do urodzonej w Paryżu Jeanne Damas, wychowana w Biarritz Anne-Laure Mais Moreau nie romantyzuje, nie upiększa, ani nie koloryzuje wizerunku inspirującej ją stolicy Francji. Kocha ją taką, jaka jest. A jest zbudowana na kulturowym tyglu (– Oczywiście, kolekcje odzwierciedlają mój styl. Ale marka nie skupia się na mnie. Łączę w niej wpływy dziewczyn z różnych światów – gwiazd oraz anonimowych kobiet spotykanych na ulicy – mawia Anne-Laure). Styl Musier Paris bywa minimalistyczny, ale i maksymalistyczny. Ponadczasowy oraz ekscentryczny.

(Fot. materiały prasowe)

W swoich projektach Mais Moreau zestawia złote dla miasta lata 20. XX w. (patrz: asymetryczna sukienka Margarita zwieńczona falbaną) z estetyką przełomu mileniów oraz z tym, co tu i teraz. Proponuje bitnikowskie ramoneski, architektoniczne płaszcze czy ażury, jakby nawiązujące do koronkowego dziedzictwa Calais. Są tu ołówkowe spódnice i stereotypowoparyskie pantofelki Mary-Jane. Ale, by nie były zbyt dosłowne, Anne-Laure pozbawia je pięty.

Tym, co z kolei w Musier jest paryskoparyskie, są nonszalancka sylwetka i równowaga między damskim a męskim. Francuskość przenika na wskroś także DNA marki, bo już na początku Mais Moreau nawiązała współpracę z lokalnymi producentami, rzemieślnikami z krwi i kości. Póki co nie powierzyła im tylko skonstruowania tak charakterystycznych dla jej stylu jeansów. Ale zdaje się, że nie jest jeszcze gotowa zmierzyć się z perfekcją ulubionych lewisów 501 z drugiej ręki.

Loulou Studio: Po włóczce do kłębka. Najpiękniejsze dzianiny we Francji

(Fot. materiały prasowe)

Ukończyła szkołę projektowania i odbyła liczne staże w kolorowej prasie. Pracowała jako asystentka stylisty i doradczyni światowej sławy projektantów. Ale zamiast solidnego przygotowywania się, ten intensywny etap kariery Chloé Harrouche przypominał raczej zaprawę bojową do pędu i konsekwencji, jakie wiążą się z prowadzeniem autorskiej marki. A jest tego niemało, zwłaszcza że z tak bogatym branżowym CV Chloé chciała zrobić to możliwie jak najlepiej.

(Fot. materiały prasowe)

Zaczęło się klasycznie – od dostrzeżenia luki i chęci jej zapełnienia. W tym konkretnym przypadku – od niemożności znalezienia swetra idealnego: przystępnego cenowo, dzierganego ze szlachetnej włóczki, minimalistycznego w formie, ale nie w wyrazie. Loulou Studio zaoferowało więc całą paletę dzianin, od kaszmirowych polówek w pięknych szarościach po wełniane małe czarne i bluzy; mięsiste kardigany o grubych splotach i awangardowe sukienki do ziemi. Ale że, zgodnie z marzeniem Harrouche, Loulou rozkochało w sobie paryżanki (jak sama mówi à première vue), w krótkim czasie oferta poszerzyła się o trencze, spodnie czy spódnice. Już nie tylko dziergane na szydełku. – Jestem pracującą mamą, dlatego tak ważne było dla mnie skompletowanie garderoby dla zapracowanych kobiet w każdym wieku – tłumaczy sposób myślenia stojący za nowościami marki. – Chodziło mi o zaprojektowanie minimalistycznych, jakościowych ubrań, które możesz szybko zarzucić na siebie rano i bez konieczności całkowitej transformacji zostać w nich aż do wieczora.

Marie Marot: Popelinowy zawrót głowy. Koszule na każdą okazję

(Fot. materiały prasowe)

Gdy dziennikarze proszą paryżankę Marie Marot, by opisała swój styl, ta od razu przechodzi do sedna: ponadczasowy, minimalistyczny, wygodny. Albo odwrotnie: wygodny, minimalistyczny, ponadczasowy. W tych trzech słowach zamknęła także przepis na swoją autorską markę, której butik powinien odwiedzić każdy, kto myślał, że o białej koszuli powiedziano już wszystko.

(Fot. materiały prasowe)
(Fot. materiały prasowe)

Marot oversize’owe i taliowane, barwne i monochromatyczne koszule kolekcjonuje od dziecka, ale chyba dopiero cytat z Karla Lagerfelda („Jeśli zapytacie, czy istnieje modowy wynalazek, którego autorem chciałbym być, odpowiem wprost: żałuję, że to nie ja wymyśliłem białą koszulę. Dla mnie jest podstawą wszystkiego, reszta przychodzi z czasem”) dał jej śmiałość, by pasję przekuć w biznes. Tak jak szanowany couturier wiedziała bowiem, jak wiele stylizacyjnych opcji daje popelinowy klasyk. Zdawała sobie sprawę z możliwości ciągłego przeprojektowywania jego kołnierza i mankietów. Wzorem są dla niej fasony męskie (czerpie z tych pamiętanych z dzieciństwa, w stylu artystów, takich jak Rodin czy Pierre Soulages; stąd przeskalowane kroje, konserwatywna kolorystyka, najwyższej jakości tkaniny), zawsze jednak dodaje szczyptę seksapilu. Poprzez newralgiczne rozmieszczenie guzików formuje zmysłowe dekolty lub fasony, które umożliwiają dostrzeżenie jakże francuskiej koronkowej bielizny.

MaisonCléo: Powrót do przeszłości. Ubrania szyte na zamówienie

(Fot. materiały prasowe)

Może i założonemu w 2017 r. MaisonCléo daleko do pożądanego francuskiego je ne sais quoi, nonszalancji i minimalizmu. Więcej tu nawiązań do barokowego przepychu, figlarności Moulin Rouge, ludwikowskich kokardek czy falban. Ale w końcu i model sprzedaży marki jest bardziej historyczny. Modę prêt-à-porter zastępuje tu codzienne haute couture, szyte na zamówienie i dopasowane na miarę.

(Fot. materiały prasowe)

Pomysł na taką formułę zrodził się z buntu dwudziestokilkuletniej Marie wobec nadmiernej produkcji, nieszanowania środowiska przez branżę, narzucania zawrotnych marż. Chcąc udowodnić, że można inaczej, odeszła z wygodnej posady na platformie odsprzedażowej Vestiaire Collective, by razem z mamą, krawcową, tak jak poprzednie pokolenia kobiet w jej rodzinie, założyć rzemieślniczą markę. W MaisonCléo Marie i Cléopâtre kultywują francuskie tradycje (wspierają fabrykę koronek w Calais), promują transparentność (stąd dane o kosztach produkcji, tkanin czy marketingu) i szyją z deadstocków – resztek materiałów, które pozyskują od okolicznych krawców.

Kiedy przeglądam nasze kolekcje, bywa, że zauważam brak spójności – mawia Marie. – Używamy najróżniejszych tkanin, stosujemy odmienne techniki szwalnicze, bawimy się krojem. Ale zdaje się, że to właśnie w tym ich miszmaszu tkwi klucz do sukcesu. W MaisonCléo każdy znajdzie coś dla siebie. Tu wpływy Y2K (patrz: sztuczne futerka, spódniczki mini, jedwabiste slip dresses) przeplatają się z bufiastymi koszulami z kołnierzykami, inspirowanymi garderobą babci młodej przedsiębiorczyni. Są nawiązania do mody Lazurowego Wybrzeża, Prowansji, no i Paryża w postaci dzianinowych setów w płomiennej czerwieni czy szydełkowych sukienek à la Jane Birkin.

Jérôme Dreyfuss: Antropologia paryskiej mody. Torby na lata

(Fot. materiały prasowe)

21 lat istnienia marki Jérôme’a Dreyfussa (zdobywał doświadczenie u Johna Galliano czy Hervégo Légera, prywatnie to mąż Isabel Marant), a co za tym idzie, pracy nad torbą idealną, bardziej przypomina pisanie doktoratu aniżeli budowanie kaletniczego imperium. Sam proces projektowania Dreyfussa bliski jest antropologicznym badaniom niż klasycznemu działaniu w branży mody. Jérôme praktycznie nie szkicuje, tworząc, bazuje na szczegółowych notatkach, w których wypunktowuje codzienne obserwacje.

(Fot. materiały prasowe)

Znajdziecie w tych zapiskach odpowiedź na pytanie, jakie formy harmonijnie dopasowują się do ciała w ruchu. Poznacie tajniki ergonomii ludzkiej sylwetki, analizę wagi torebki do pracy i szczegóły na temat tego, jak dużo powinna mieścić. Na pewno są też fragmenty dotyczące estetyki, paryskiego stylu, który Dreyfuss opisywał w niejednym wywiadzie, oraz odpowiednich tkanin. Dla niego są nimi skóry garbowane roślinnie w warsztatach we Włoszech i Francji, produkowane metodami tradycyjnymi i pochodzące wyłącznie z przemysłu rolno-spożywczego.

Potwierdzenie słuszności studiów Jérôme’a? Jego debiutancka torba Billy (dostępna w formie bagietki, worka czy kuferka ozdobionego licznymi dżetami i kontrastującymi fakturami), która do dziś uchodzi za bestseller.

Po więcej inspiracji zapraszamy do najnowszego wydania „Vogue Polska Leaders”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

Pola Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij