Znaleziono 0 artykułów
18.05.2022

Zuza i Piotr Paradowscy: Forma otwarta

18.05.2022
Fot. PION Studio

Motywy zaczerpnięte z historii architektury i projektowania Zuza i Piotr Paradowscy przepisują na współczesny język. Nie boją się koloru, doceniają tradycyjne rzemiosło. Ich specjalność? Kontrastowe faktury, nieoczywiste połączenia materiałów: różnych gatunków drewna i kamienia. 

– To nie jest tak, że projektujemy do momentu, w którym jesteśmy w stanie stworzyć kompleksową dokumentację i przekazać ją klientowi. U nas ten proces trwa do samego końca budowy, a nawet zahacza o etap, kiedy lokal zaczyna być użytkowany. Wówczas możemy ocenić, jak nasza wizja sprawdza się w praktyce – mówi Piotr Paradowski.  
– Jakie wnętrze, spośród tych, które stworzyłeś, jest dla ciebie ważne? 
– Jednym z punktów zwrotnych w mojej karierze był projekt restauracji Zenit na krakowskim Kazimierzu. Przyciągnął uwagę osób z branży, sprawił, że wskoczyłem na wyższy zawodowy poziom. Pewnie powinienem postawić na tę realizację. Ale, szczerze mówiąc, nie czuję z nią dziś ścisłego związku. Myślę, że to dlatego, że nie przygotowałem jej z Zuzą. Swoje projekty dzielę na te sprzed pojawienia się Zuzy i na te, które zrobiliśmy razem. Te drugie cenię o wiele bardziej. Zuza okazała się brakującym elementem, w pracy i w życiu. 

Fot. PION Studio

Poznali się na studniówce Zuzy. Przyjaciółka Piotra była jej koleżanką z klasy, zaprosiła go na imprezę specjalnie po to, żeby ich połączyć. Twierdziła, że tworzyliby wspaniałą parę. 
Rzeczywiście było bardzo miło, ale nie pociągnęliśmy tego. Zabrakło nam odwagi, jesteśmy dosyć wycofani. Potem byliśmy w rozjazdach. Spotkaliśmy się ponownie przypadkiem po siedmiu latach, na ulicy w Krakowie. Umówiliśmy się na kolację i tydzień później mieszkaliśmy razem – wspomina Zuza. 

Do Paradowski Studio dołączyła mniej więcej po dwóch latach. Jednak od początku trwania ich związku doradzała Piotrowi. 
 Pytałem ją o zdanie w różnych kluczowych dla mnie kwestiach. Nigdy nie było u nas tak, że jedna osoba opowiada o pracy, a druga jej przytakuje. To zawsze jest twórcza wymiana, dyskutujemy. Bardzo dużo nas łączy, ale też mamy różne cechy, które się uzupełniają. To daje nam poczucie bezpieczeństwa. Łatwiej się działa, jeśli nie jest się samotnie obciążonym odpowiedzialnością za biznes – tłumaczy Piotr.

Fot. PION Studio

W rubryce „podobieństwa” można by im wpisać zbieractwo. Miłość do podróży. Obydwoje mają też na koncie doświadczenie mieszkania za granicą. Zuza studiowała w Londynie kierunki związane z modą – Fashion Design with Textiles na University of Arts London oraz Fashion Department w Royal Academy of Fine Arts w Antwerpii, Piotr po studiach architektonicznych na kilka lat wyjechał do Azji. Jednak i Zuzę, i Piotra ciągnęło do Polski, chociażby ze względu na sentyment do tradycyjnego polskiego rzemiosła, które w okresie transformacji zostało niesłusznie zaniedbane.
Do projektowania doszli różnymi drogami. Jej wrażliwość ukształtowała mama, z zawodu florystka. 

U Piotra najpierw była muzyka. Skończył szkołę muzyczną, wiele lat śpiewał w chórze Filharmonii Krakowskiej. Występował w spektaklach, wątek aktorsko-muzyczny był mu bliski, szczególnie w okresie dorastania. 
Fascynację projektowaniem wnętrz przypieczętowała u Piotra praca w Hongkongu. Po wyjeździe do Azji zatrudnił się w dwóch biurach zajmujących się realizacjami o wysokim standardzie. – To właśnie tam zorientowałem się, że projektowanie wnętrz to coś więcej niż wyposażanie domów czy mieszkań w niezbędne sprzęty. Dostrzegłem, że chodzi o poszukiwanie i zderzanie ze sobą różnych emocji.
Emocje są we wszystkim, co robimy – wtrąca Zuza.

(Fot. Katarzyna Gatkowska)

Cały tekst znajdziecie w pierwszym wydaniu „Vogue Living”.

Hanna Rydlewska
Proszę czekać..
Zamknij