Znaleziono 0 artykułów
27.03.2021

Związek z partnerem po terapii

27.03.2021
Związek z partnerem po terapii (Fot. Getty Images)

„Pieprzyć nagie fotki, przyślij mi fakturę od psychoterapeuty, żebym wiedział, że nad sobą pracujesz” – głosiło hasło amerykańskiego artysty Balloon Guy. Chciałabym powiedzieć to samo wszystkim tinderowym matchom.

Jestem po trzydziestce, miałam w życiu kilka poważnych związków i kilka błahych relacji. Miałam też męża, który miał być na całe życie. Jak się okazało, wcale nie chciał związku na dobre i na złe. To ja czułam presję, żeby wreszcie założyć rodzinę. 

Po rozwodzie i terapii poczułam, że znów mam carte blanche. Otarłam łzy i podjęłam decyzję: lepiej funkcjonuję w związku niż bez. Chcę mieć u boku mężczyznę. Zaczęłam metodyczne poszukiwania na Tinderze. Nie męża, który będzie składał wielkie obietnice, może kochanka, ale nie na jedną noc, na pewno partnera o podobnych poglądach. Gotowego na stworzenie zdrowej relacji. To się okazało nie lada wyzwaniem. 

Ognisty temperament

Po godzinie spędzonej na Tinderze ktoś, kto wyglądał interesująco na zdjęciach, zaproponował, żeby wymienić się telefonami. Nie minął kwadrans, a dostałam pierwszego dickpica. Nie uważam się za osobę pruderyjną, nie wstydzę się swojego ciała i nie ściszam głosu, mówiąc słowo „seks”. Ale to naruszyło moje granice. Naprawdę nie miałam ochoty ich oglądać. Ktoś zrobił to dla własnej przyjemności, nie licząc się z moimi emocjami. Zniknął, szukając nowej ofiary.

Kard z filmu 'Poradnik pozytywnego myślenia" (Fot. Snap Stills / Rex Features/EAST NEWS)

Romantyczny książę

Kilka tygodni i kilkanaście matchy późnej zaczęłam rozmowę z Bartkiem. Podobny wiek, podobne doświadczenia, zupełnie inne zainteresowania, ale wrażliwość zbliżona. Wiadomość na dzień dobry, kilka zdjęć podesłanych w ciągu dnia i rozmowa na dobranoc wypełniły emocjonalną lukę. Czułam się uwiedziona i przywiązana, zanim zobaczyłam go na żywo. Gdy spotkanie nie okazało się katastrofą, postanowiłam dać sobie szansę.

Tempo było zawrotne – ciągłe wiszenie na telefonie, wyjazdy na weekend, prezenty, plany wakacyjne, choć była dopiero wczesna jesień. Po kilku tygodniach romantycznej gorączki nagle coś się zmieniło. Cisza, dystans, rozpacz. Musiałam zrobić coś niewybaczalnego, żeby z dnia na dzień stracić takiego chłopaka.
– On złapał swoją fazę, a później nie był w stanie dźwignąć rzeczywistości, którą sobie zaprojektował – mówiła przyjaciółka. – Niedojrzały mitoman-romantyk – puentowała druga. – Lęk przed bliskością, na pewno DDA – wyrokowała trzecia.

Związek z partnerem po terapii (Fot. Getty Images)

Partner bez partnerstwa

Po tym doświadczeniu stałam się ostrożna. Nie chciałam wiązać się zbyt szybko. Podczas gdy ja cieszyłam się z nowoczesnego modelu, mój „partner” wcale nie był partnerski. Przyzwyczajony do tego, że jego niedostępność stawała się dla kobiet wyzwaniem, był rozczarowany moją potrzebą niezależności. Z tygodnia na tydzień zamykał się w sobie, wytykał mi chłód i zarzucał pracoholizm. Zwyciężył narcyzm.

Tych mężczyzn łączy bezrefleksyjne popadanie w schematy. Żaden z nich nie potrafił przeprowadzić otwartej rozmowy na temat związku. 30- i 40-latkowie nie mieli elementarnej wiedzy o sobie i swoich potrzebach. Tej samoświadomości nie mogli raczej wynieść z domu. Przydałoby się co najmniej kilka spotkań z psychologiem. Na szczęście terapia przestaje być tabu. Chodzą na nią nastolatki, rozwodzące się pary i kobiety w każdym wieku. Pora na was, drodzy mężczyźni. Zamiast nagich fotek, drogich kolacji czy cynizmu pokażcie mi proszę, że chociaż trochę wam zależy, na mnie i na was samych.

Marta Szwarc
Proszę czekać..
Zamknij