Znaleziono 0 artykułów
22.05.2022

Liryka linijek: Dom Lesage

22.05.2022
(Fot. Getty Images)

Projektanci piszą obszerne kolekcje, oni – na skrawkach tkaniny rysują symboliczne fragmenty. Lesage projektował i wykonywał wzory dla Elsy Schiaparelli, Christiana Diora, Yves’a Saint-Laurenta, Balenciagi i Chanel. Dla wielu z tych marek pracuje do dziś.

Historia domu Lesage, najstarszej i najsłynniejszej pracowni zdobień świata, sięga 1858 roku. Firma zaczynała działalność pod nazwą La Maison Michonet. Powstanie Michonet było częścią większego zjawiska. Po rewolucji francuskiej zakończonej w 1799 roku lokalne rzemiosło przeżywało głęboki kryzys. Rozpadły się cechy i stowarzyszenia, zakłady rzemieślnicze straciły możliwość funkcjonowania i przekazywania savoir-faire. Nie traciły jednak zapału i po burzliwych 10 latach zaczęły się podnosić. Próby reaktywacji branży ruszyły około 1806 roku. Powoli poprawiała się jakość życia paryżan, chętniej niż w ostatnich dekadach wydawali pieniądze na przyjemności. Przełom przyszedł jednak dopiero za sprawą Napoleona III. Gdy przejął władzę w państwie, branża ręcznych wyrobów dostała wielki zastrzyk gotówki. Cztery miliony, wtedy suma niebotyczna, poszły na same uroczystości koronacyjne. Luksus należało podstymulować ze względów wizerunkowych. Jak w „Historii luksusu” dokumentuje Henri Baudrillart, Napoleon zamawiał biżuterię, lyońskie jedwabie, lny z Saint-Quentin, welwety, drogocenne lamy z metalicznych nici, hafty i zdobienia na ceremonialne stroje. To wszystko miało sprawić, że władza zabłyśnie i zbuduje odpowiedni dystans do nizin. Ci, którzy mogli, próbowali władzę gonić w błysku. We Francji nastała era zbytku – niezbyt korzystna dla dołu długiej drabinki. Z punktu widzenia zdobniczego dziedzictwa otworzył się nowy, bujny rozdział, który moda parafrazuje i cytuje do dziś.

(Fot. Getty Images)
(Fot. Getty Images)

Ten pęd do luksusu przełożył się na biznes. W tym samym czasie prężnie rozwijały się fabryka kryształów Baccarat, firma złotnicza Christofle, Hermès, Louis Vuitton, a w 1858 roku podwoje otworzył pierwszy couturier – Charles Frederick Worth. To za sprawą popularności Wortha luksusowe zakłady rzemiosła artystycznego otwierały się w Paryżu jeden po drugim – niemal z dnia na dzień w mieście powstało czterdzieści nowych pracowni haftu i tkaniny. Dla porównania – dzisiaj działa około dziesięciu. Kreacje Wortha uginały się od pereł, szklanych paciorków, jedwabnych lamówek, inkrustacji na aksamitach, sutaszy, pomponów, koronek, haftów, szenili, frędzli, guzików, strasowych kwiatów. Dom Michonet odstawał od konkurencji tak jakością, jak i fantazją, był więc ulubionym dostawcą Wortha, władzy i całej klasy aspirującej. Przedsiębiorstwo sprawnie działało bez przerw, nawet w latach 20. XX wieku, gdy zmieniły się styl życia i narzucone przez nową wystawę światową trendy. Kreacje Wortha stały się zupełnie nieadekwatne do wymogów nowej estetyki, hafty i zdobienia Michonet wprost przeciwnie.

(Fot. Getty Images)

W tym punkcie historii splatają się losy Alberta Michoneta i Alberta Lesage’a. Ten drugi, po perypetiach wojennych i biznesowych, które należałoby opisać w odrębnym tekście, wrócił właśnie po długiej nieobecności do Paryża. Przyjechał ze Stanów Zjednoczonych Ameryki, gdzie z komisarza handlowego przebranżowił się na kupca mody. Zawód ten stawał się wtedy dokładnie tym, czym jest do dziś. Po amerykańskich doświadczeniach i latach łapania dystansu do Francji przyglądał się z wielką ciekawością nowo uformowanej branży mody. Michonet zwrócił jego uwagę zdolnością do adaptacji, innowacyjnością i talentem w wyłapywaniu nowych kierunków wizualnych.

(Fot. Chloé Le Drezen)

Cały tekst znajdziecie w majowym wydaniu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych i online

Kamila Wagner
Proszę czekać..
Zamknij