
Uderzenia gorąca, wahania nastoju, problemy ze snem – te wszystkie objawy wywołuje menopauza.
O menopauzie właściwie się nie rozmawia. Choć między mną a moją mamą nie ma tematów tabu, o „przekwitanie”, jak do niedawna patriarchalnym językiem określano ten stan, nigdy jej nie pytałam, a ona z własnej woli nie urządziła mi na ten temat pogadanki. W gronie przyjaciółek dyskutujemy o rodzicielstwie, rozstaniach i rozstępach. Temat menopauzy (jeszcze?) się nie pojawił. Taką aurą tajemnicy owiane były do tej pory chyba tylko pierwsza menstruacja, debiut seksualny, poród. Mimo wszystko w tych kwestiach radziłam się autorytetów – mamy, ginekolożki, bardziej doświadczonych, starszych kobiet. A o menopauzie nikt się nawet nie zająknął. Ta zmowa milczenia wkurzyła Naomi Watts.
Naomi Watts doświadczyła perimenopauzy w wieku, w którym kobiety starają się o dzieci
Gdy starająca się wówczas o dziecko, borykająca z niepłodnością i z desperacją poszukująca odpowiedzi aktorka usłyszała, że wchodzi w perimenopauzę, nie mogła w to uwierzyć. Przecież skończyła dopiero 36 lat! Czyżby przed czterdziestką miała rozpocząć się dla niej… starość? My, kobiety, wciąż obawiamy się pierwszych zmarszczek, zmian sylwetki, wahań hormonalnych, nie mówiąc już o utracie miesiączki, która kojarzy nam się z płodnością, a więc z możliwością wydania na świat dzieci, a więc z witalnością. Naomi pragnęła zostać matką, Naomi pragnęła żyć pełnią życia, Naomi pragnęła zachować młodość.
Ostatecznie wszystko to okazało się możliwe mimo perimenopauzy i późniejszej menopauzy. Ale najpierw gwiazda musiała zasięgnąć języka – rozmawiała z dietetykami, lekarzami, psychologami. Wcześniej wielu ekspertów, których się radziła, nie potrafiło połączyć kropek. Jej objawy wskazujące na menopauzę – fale gorąca (w książce „Już się nie boję!” sugestywnie opisuje oblewające ją poty), suchość pochwy, nietrzymanie moczu, huśtawki nastrojów, zmiany skórne, wahania libido, mgła mózgowa – uznawano za symptomy różnych schorzeń. Ale dopiero gdy połączono je w całość, mogła rozpocząć się walka Watts o godne życie dojrzałej kobiety.
Jak przejść przez perimenopauzę? Nie ma jednego rozwiązania
Aktorka nie cofa się przed niczym w swojej misji ratowania siebie, pomocy innym kobietom i obalenia tabu. Dosłowne opisy dolegliwości, intymne wyznania na temat pożycia małżeńskiego z Billym Crudupem (opisywana przez nią scena pierwszego zbliżenia z przyszłym mężem bawi i wzrusza), autentyczne emocje stanowią o sile jej książki na równi z wnikliwą analizą menopauzy, której autorka dokonuje z zaproszonymi gośćmi. Watts podaje też remedium w pigułce. Jak przeciwdziałać uderzeniom gorąca? Wysypiaj się, nawadniaj, ubieraj na cebulkę. Jak rozwiązać problemy żołądkowe? Bierz probiotyki. Jak poczuć się lepiej? Jedz zdrowo, ruszaj się, panuj nad stresem. I, przede wszystkim, pamiętaj o hormonalnej terapii zastępczej, która naprawdę czyni cuda, pozwalając cieszyć się życiem – miłością, seksem, zdrowiem – o wiele dłużej.
„Już się nie boję!” Naomi Watts to książka, którą powinny przeczytać kobiety w każdym wieku

„Już się nie boję!” wykracza jednak poza ramy poradnika. To swoisty traktat na temat stanu, w którym znajdzie się każda z nas. Męska perspektywa zepchnęła to powszechne dla kobiet doświadczenie na margines. W duchu herstorii nareszcie należy je odzyskać. Jak tego dokonać? Wyzbyć się wstydu, mówić o tym głośno, dzielić się przeżyciami. Tak by zbudować prawdziwe siostrzeństwo – nie tylko kobiet przechodzących przez menopauzę, ale wszystkich, które też to czeka. Choć Watts przedmiotem swoich rozważań uczyniła przede wszystkim menopauzę, tak naprawdę pisze o tym, co to znaczy być kobietą – o niezwykłej radości, którą czujemy, gdy w ciąży po raz pierwszy czujemy ruchy dziecka w brzuchu, o euforii zakochania, także w dojrzałym wieku, gdy same nie dawałyśmy już sobie szans na miłość, o akceptacji swojego ciała z jego mniejszymi i większymi niedoskonałościami.
Jedna z przyjaciółek Watts określiła menopauzę jako czas świadomego wyboru, refleksji, mówienia prawdy – wtedy mogą rozpaść się związki, które przestały spełniać nasze potrzeby, i narodzić nowe, lepsze, wtedy dzieci mogą wyfrunąć z gniazda, wtedy przyjaźnie mogą ulec przewartościowaniu. Coraz częściej z podziwem obserwuję dojrzałe kobiety, które z odwagą przyznają: „Już się nie boję”.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.