Jaki sens miałby nasz ziemski żywot, gdyby nie był określony przez czas, ale byłby nieskończony? – pyta filozoficznie Alessandro Michele w liście towarzyszącym jego debiutowi na wybiegu Valentino. Projektant nie trwoni czasu, ani swoich niepojętych pokładów kreatywności, tworząc kolekcję, która jest zachętą do maksymalistycznej celebracji życia tu i teraz.
Swój debiut na wybiegu Valentino Alessandro Michele tytułuje „Pavillon des folies”, co w wolnym tłumaczeniu znaczy „pawilon szaleństwa”. Projektant upatruje w pięknie lekarstwa na niespokojne czasy, na udręki wynikające z ulotnej i nieokreślonej natury naszego przeznaczenia. Piękno w tej perspektywie ma być kotwicą stabilizującą nasze życie, a świadomość jego ograniczenia ma nadawać mu cel. W swoich filozoficznych rozważaniach nad pięknem Michele odnosi się do twórczości Martina Heideggera, Michela de Montaigne’a oraz Théophile’a Gautiera, francuskiego pisarza i poety, którego zdaniem „prawdziwe piękno to to, co nie służy żadnemu celowi.” Poszukuje go w świecie przyrody, obserwując relacje pszczół wabionych pięknem kwiatów, dostrzega je w dusznych bibliotekach, zapachu mokrej ziemi, misternie haftowanej koronce, tańcu świetlików i dotyku falbanek z organzy. Alessandro Michele jest prawdopodobnie największym marzycielem wśród współczesnych projektantów i to z dekadencką duszą. Ale o tym nie musi nam mówić. O tym opowiada jego pierwsza kolekcja zaprezentowana na wybiegu Valentino.
Niech żyje bal! Alessandro Michele debiutuje na wybiegu Valentino kolekcją pełną dekadenckiego przepychu
Debiutancka kolekcja nowego dyrektora kreatywnego Valentino – Resort 2025, które opiewała na zawrotną ilość 171 sylwetek – była preludium do dzisiejszego pokazu włoskiego domu mody. Warto zauważyć, że mimo ilości, każdy look był dopracowany w najdrobniejszym detalu, bo te mają u projektanta kluczowe znaczenie. Michele skrupulatnie zgłębił archiwa marki, wyciągając kluczowe dla DNA Valentino elementy z minionych dekad i przełożył je na język własnego stylu. Kolekcja zaostrzyła apetyt miłośników jego twórczości na to, co wydarzyło się podczas paryskiego tygodnia mody, na którym Michele zaprezentował kolekcję Valentino wiosna-lato 2025.
Alessandro Michele zamienia wybieg w przykurzony salon, a modeli i modelki czyni znużoną przepychem arystokracją
Modelki i modele przechadzali się po lustrzanym, popękanym wybiegu, stworzonym przez artystę Alfredo Pirriego. Zaproszeni goście zasiadali na krzesłach przykrytych zwiewnymi materiałami, przez które przebijało się światło. Wysnuwały się spod nich także wazy, harfy i stoliki, tak jakby zapomniany salon czekał, aż ktoś zerwie z niego chroniące przed kurzem zasłony i tchnie nowe życie. Czyżby to była alegoria do przejęcia kreatywnych sterów włoskiego domu mody przez Alessandro Michele?
Alessandro Michele urządził na wybiegu Valentino spektakl, w którym modele i modelki zdają się odgrywać role znużonej arystokracji wracającej z całonocnej gali. Każdy z nich ma na sobie kreacje pełną przepychu, nostalgii, ekstrawagancji i romantyzmu. Dla jednych falbanki, koronki i cekiny to za mało, dlatego zarzucają na ramiona lekkie jak mgła etole. Innym wystarczą rajstopy i transparentna bluzka. Każda z prezentowanych sylwetek dostała osobowość, która chce nam opowiedzieć swoją historię.
Powrót ekstrawagancji w retro wymiarze: Alessandro Michele zachwyca Paryż kolekcją pełną przepychu, dekadenckiego romantyzmu i trendów na wiosnę-lato 2025
Dyrektor kreatywny Valentino w wywiadach przed swoim debiutem zapowiedział, że nie chce, by Valentino było postrzegane wyłącznie przez pryzmat emblematycznej czerwieni, gdyż bogate archiwa mają o wiele więcej do powiedzenia o swoich wielkich twórcach. Sam Michele jest nie tylko marzycielem, ale i hedonistą. Z dziedzictwa Valentino czerpie zwłaszcza z dekad lat 70. (z naciskiem na hipisowskie inspiracje) i 90., jednak na wszystko nakłada swój filtr. Jak uważają jego krytycy – może nazbyt wyrazisty. Nie można mu jednak odmówić konsekwencji w lansowaniu własnej wizji piękna, w której podział na płcie nie obowiązuje.
Szlachetne jedwabie przeplatają się z przezroczystymi organzami i tiulami, krzykliwe fiolety i czerwienie są łagodzone przez beże, pastele i czerń. Projektant bezwstydnie łączy falbanki z koronkami, groszki z piórami, cekiny z woalami, krzycząc przez ekstrawaganckie stylizacje „więcej znaczy więcej!”. Miłośniczki jego stylu będą nosić wiosną kolorowe koronkowe rajstopy do koktajlowych sukienek z falbanami, sukienki w stylu vintage z wzorami ułożonymi z cekinów, a eleganckie marynarki z kokardami do baggy jeans. Sukienki boho w wydaniu Valentino, must-have już chyba każdej wiosennej kolekcji, spływają kwiatami i mają kołnierzyki, lub przybierają formę lekkich szlafroków od niechcenia przewiązywanych w pasie, odsłaniające przy tym ozdobną bieliznę. Obok kwiatów to groszki wiodą prym wśród printów sezonu, a wtórują im hippisowskie wzory rodem z lat 60 i 70.Do gry powracają ozdobne kapelusze, a krawaty zastępują cienkie szaliki. Za sprawą Alessandro Michelego na co dzień będziemy chcieli stroić się tak, jakbyśmy mieli iść na najlepszy w życiu bal.
Nowa era Valentino właśnie nastała. Nie będziemy musieli długo czekać, aż na kartach tej opowieści zobaczymy wielkich miłośników i przyjaciół Alessandro Michele z Dakotą Johnson i Harrym Stylesem na czele.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.