Znaleziono 0 artykułów
26.08.2022

Czterdziestka nową czterdziestką

26.08.2022
(Fot. Getty Images)

Dziś 40-letnie kobiety kwitną, osiągając sukcesy w życiu osobistym i zawodowym. Jednak czterdzieste urodziny wciąż są dla wielu momentem granicznym. Tymczasem to nowe rozdanie dla skóry, ciała i duszy, które dobrze jest mądrze wspierać, a jedyne z czym warto się pożegnać, to obsesyjne spoglądanie w PESEL.  

Co łączy Natalie Portman, Joannę Kulig i Gisele Bündchen? Są niezwykle atrakcyjne, aktywne, posiadają imponujący dorobek artystyczny i… wszystkie są po czterdziestce. To model, który funkcjonuje nie tylko w przypadku gwiazd. Dojrzałe kobiety po latach spędzonych w korporacjach zakładają nowe firmy, zmieniają związki, rodzą dzieci, chodzą na studia, dbają o siebie. Dlaczego więc niektórym z nas te urodziny kojarzą się z końcem? Jak mówi psycholożka Maria Rotkiel, w naszych głowach istnieje nieaktualny już stereotyp. Czterdziestka wydaje się graniczną datą, bo nasze mamy po jej przekroczeniu miały już nastoletnie dzieci i dopiero zaczynały zajmować się sobą. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Czwórka z przodu może być dobrym początkiem. Zarówno pod kątem poziomu i zadowolenia z życia, czucia się dobrze we własnym ciele, jak i otwartości na nowe.

Wiek metrykalny a wiek skóry

Dlaczego nie identyfikujemy się z inżynierem Karwowskim ani jego żoną z „Czterdziestolatka”? Ponieważ nie tylko inaczej żyjemy, ale i wyglądamy niż w latach 70., 80. czy 90. minionego stulecia. Mamy też odmienne możliwości. Dawniej w większym mieście było zaledwie kilka gabinetów kosmetycznych. Dziś na każdym większym osiedlu oprócz SPA, salonu manikiuru można zobaczyć też klinikę medycyny estetycznej. Kiedyś dostępne były wyłącznie kremy Nivea, po które stało się w kolejce w peweksie, makijaż był rzadkością, a perfumy niedostępnym luksusem z Zachodu. Największym objawem dbania o siebie było pójście do kosmetyczki, która robiła mechaniczne oczyszczanie cery i kładła na twarz maseczkę. Zmieniły się nie tylko techniki pielęgnacji, ale i świadomość samych konsumentek.

(Fot. Getty Images)

Jesteśmy w stanie dziś tak zadbać o skórę, że czterdziestolatka może wyglądać jak trzydziestolatka. Wierzę w działanie zabiegów biostymulujących, które nie zmieniają rysów twarzy. Hitem w naszej klinice są: osocze bogatopłytkowe i mikronakłuwanie z czynnikami wzrostu, peelingi, aminokwasy, polinukleotydy oraz lasery. To zabiegi, które pobudzają, zagęszczają, wygładzają i ujednolicają skórę. Odmładzają, ale w sposób naturalny, dlatego nikt się nie zastanawia, ile lat ma kobieta, tylko jak pięknie wygląda! Niektóre stałe pacjentki przychodzące do mojego gabinetu od lat czują się młodziej niż 10 lat temu. Dbają o skórę synergistycznie, nie opalają się, nakładają krem z filtrem, stosują witaminę C, regularnie wykonują zabiegi, przywiązują wagę do pielęgnacji – mówi dr Agnieszka Nalewczyńska, specjalistka ginekologii, lekarz medycyny estetycznej z Kliniki Estebelle w Warszawie.

Czy zabiegi kosmetyczne i dermatologiczne są niezbędne? Liczy się właściwa pielęgnacja. Po czterdziestce w skórze zachodzi wiele zmian. Hormony zaczynają inaczej pracować (zwłaszcza kiedy z roku na rok zaczyna drastycznie obniżać się poziom estrogenu), spada ilość kolagenu, zmniejsza się grubość skóry, a także jej prawidłowe unaczynienie. Jak mówi dr Nalewczyńska, w związku z tym nie są dłużej naprawiane drobne „błędy”, z którymi organizm radził sobie do tej pory: przebarwienia, delikatne zmarszczki, suchość skóry. To moment, kiedy warto zainwestować w dobrą pielęgnację. Dbając o skórę, stymulując ją i serwując jej sprawdzone składniki aktywne, nie ma dużej różnicy w jej wyglądzie pomiędzy 39. a 49. rokiem życia. Jednak jak podkreśla specjalistka, czasu nie da się cofnąć. Można jednak wiek „zatrzymać”.

(Fot. Getty Images)

Ciało dwudziestolatki, doświadczenie czterdziestolatki

Z drugiej strony czterdziestka to dla większości z nas moment, w którym w końcu się od siebie „odczepiamy”. Nie będziemy już aniołkami Victoria’s Secret, choć w przyszłości możemy pójść w ślady Heleny Norowicz i zostać modelkami age plus. Nie czujemy dłużej presji, żeby być chude, wysportowane czy z idealnie odbitym od nasady, pokrytym kolorem włosem wyciągniętym na szczotce – siwe też są okej. Nie musimy też za wszelką cenę mieć idealnego domu czy torebki Bottegi. Wrzucamy na luz.

Moje audytorium warsztatów to zwykle kobiety około czterdziestki. Często zwracam się do nich: przypomnij sobie siebie 20-letnią i powiedz, kogo widzisz. Odpowiedzi to: zahukaną, skoncentrowaną na spełnianiu oczekiwań albo obsesyjnie w coś wkręconą dziewczynę. Niezwracającą uwagi na siebie. Inwestującą w nietrafione relacje. Chciałybyśmy mieć ciała 20-latek, ale nie to, co czują i przez co przechodzą. Sprzyjają temu również dobre trendy. W końcu po przeskakiwaniu ze skrajności w skrajność doszłyśmy do równowagi. Nie odchudzamy się, ale zdrowo odżywiamy. Nie katujemy na siłowni, a prowadzimy zdrowy, aktywny tryb życia, żeby mieć sprawne ciało. Dbamy o wygląd, jednak bez przesadnych modyfikacji – mówi Maria Rotkiel.

Oprócz psychoterapii i warsztatów, na które chodzimy, częściej robimy też coś dla ciała, bo aktywność fizyczna odmładza nie tylko sylwetkę, ale przede wszystkim zapewnia sprawność. Wystarczy spojrzeć na popularność jogi.

Podczas praktyki fizycznej i pranajamy (ćwiczeń oddechowych) zwiększamy pojemność płuc i przyjmujemy więcej tlenu. Robiąc pozycje skrętne oraz lateralne, tworzymy przestrzeń między komórkami (organy oczyszczają się z toksyn, energia w ciele przepływa swobodniej). Wykonując skłony, pozycje odwrócone, zwiększamy ukrwienie w twarzy (owszem, stanie na głowie odmładza!). A u osób, które regularnie medytują, cofa się wiek biologiczny. Chodzi o obniżenie poziomu stresu i podwyższenie ogólnego zadowolenia. Joga powoduje, że mniej patrzysz na siebie, a bardziej siebie czujesz. Nadużywane w żargonie branżowym #selflove jest efektem ubocznym tej intymności ze sobą, jaką dają praktyka jogi oraz świadome bycie tu i teraz – mówi Natalia Zawada, instruktorka jogi.

(Fot. Getty Images)

Zbuntowana i dobrze „zbudowana”

Czy 40. urodziny są przesadnie podkreślane jako wyjątkowe? Jak mówi Maria Rotkiel, przełom w naszym pokoleniu związany jest z tym, że jesteśmy zmęczone zadaniowością, braniem na swoje barki zbyt wielu rzeczy, zajmowaniem się problemami innych, pracą, domem. Czterdziestka jest momentem psychicznej dojrzałości, kiedy po 20 latach nadużywania siebie przychodzi moment buntu. Zmieniamy coś w życiu i zaczynamy siebie traktować z miłością, czułością, akceptacją. Jednocześnie stawiając na własny rozwój. Od czego zacząć? Czasami wystarczy pójść na jedne zajęcia, przeczytać inspirujący artykuł czy wysłuchać podcastu. Zgodnie z powiedzeniem, że kropla drąży skałę, można stopniowo zmieniać myślenie o sobie i miejscu, w którym chce się być. Zapisać się na zajęcia boksu, jogi, psychoterapię. Zacząć dbać o skórę, której nie wystarczy już krem nawilżający. Intensywną ekspozycję twarzy na słońce zastąpić opalenizną z tubki, a cerę chronić SPF 50 (twarzy najlepiej w ogóle nie opalać, za co odwdzięczy się po latach lepszą jakością w gęstości czy jednolitym kolorze). Zgodnie z zasadą odpuszczania sobie warto żyć po swojemu i robić to, co aktualnie jest dla nas dobre, zamiast mówić, że na coś jest za późno. W wieku 40 lat jest się bardziej wiarygodnym w pracy, doświadczonym życiowo. Można zmienić wszystko albo… nie zmieniać nic. Farbować włosy, a innym razem nosić siwe. Rozwijać się duchowo, uprawiać sport, wyjechać w daleką podróż, podjąć nową pracę, wyjść za mąż, wziąć rozwód, tańczyć, urodzić dziecko (albo nie rodzić wcale), zbudować dom albo go sprzedać i wynająć pokój. Jedyne, co warto zakończyć w tym wieku, to obsesyjne spoglądanie w PESEL, które niczego nie wnosi. Koncentrując się na tym, na co realnie mamy wpływ, jak kondycja ciała czy skóry, przestaniemy tracić siły na rozmyślania o upływającym czasie.

Maria Kowalczyk / nostressbeauty
Proszę czekać..
Zamknij