Znaleziono 0 artykułów
10.03.2024

Czy wiązanie się z byłym partnerem albo partnerką to zawsze dobry pomysł?

10.03.2024
(Fot. COLUMBIA PICTURES / ROSENTHAL, ZADE / AlbumEAST NEWS)

„Tylko nie myśl teraz o powrocie do swojego eks!” – pisano w mediach społecznościowych, kiedy Jennifer Lopez i Ben Affleck zeszli się ponownie. Dlaczego wiązanie się z byłym partnerem albo partnerką wydaje się niebezpieczne, a jednocześnie pociągające? Rozmawiamy o tym, czy budowanie na nowo relacji raz już zakończonej może mieć sens.

Wracamy do dawnych relacji z powodu samotności, tęsknoty, wygody, niepewności, sentymentu, ale czasami również w poszukiwaniu poczucia bezpieczeństwa. Ta ostatnia potrzeba ujawnia się zazwyczaj, kiedy jesteśmy świeżo po rozstaniu i czujemy, że zrobilibyśmy wszystko, żeby odzyskać miłość. Joanna Coles w „Love Rules: How to Find a Real Relationship in a Digital World” porównuje myśl o powrocie do dawnego związku do comfort food, czyli czegoś, co może dać poczucie uspokojenia, ale niekoniecznie jest zdrowe.

Mamy tendencję do idealizowania byłych partnerów i partnerek. – Gdy nie układa nam się w obecnej relacji lub poprzednie związki okazały się rozczarowaniem, wspomnienie osoby, z którą kiedyś byliśmy, może stać się dla nas bardzo atrakcyjne – tłumaczy seksuolożka i terapeutka par, współautorka książki „Sztuka bycia razem”, Agata Stola. Ekspertka zwraca uwagę na sytuację, kiedy to my zakończyliśmy relację i kolejna nam się nie udaje, więc możemy mieć poczucie, że choć w poprzednim związku nie wszystko było idealne, ktoś naprawdę nas kochał i nie był taki zły.

Szczególnie romantyzujemy nasze relacje z czasów młodzieńczych, kiedy życiowe okoliczności były inne niż aktualne. – Historie o byłych partnerach, partnerkach, osobach partnerskich, które słyszę w gabinecie, są często przyporządkowane do pewnego etapu życia – kiedy byłam na studiach, kiedy nie miałam dzieci. Ze wspomnień wyłania się obraz beztroski i wolności w towarzystwie partnera, z którym jeździliśmy na koncerty, podróżowaliśmy, nie musieliśmy zmagać się z różnymi życiowymi trudnościami. Do takiego wspomnienia chętnie się wraca, szczególnie w trudnych chwilach – mówi Agata Stola.

Czy warto próbować wrócić do dawnej relacji romantycznej

Druga szansa i dalsza dynamika relacji zależą od wielu czynników. Przede wszystkim od tego, kto kogo zostawił, ale też jak zakończył się związek, z jakiego powodu. Oraz od tego, w jakim dziś jesteśmy momencie. A także od tego, czy obie strony w czasie, w którym nie były razem, pracowały nad sobą i są gotowe zmierzyć się ze zmianami. Nie zawsze powrót do eks to fatalny pomysł.

– Poznaliśmy się, gdy miałam 15 lat, chodziliśmy razem do szkoły. Ja zbuntowana artystyczna dusza. On starszy o rok, ambitny piłkarz – opowiada mi Ola. – To była pierwsza, piękna i zdecydowanie intensywna jak na nastoletnie czasy miłość. Spędzaliśmy ze sobą każdą wolną chwilę. Rozstaliśmy się po dwóch latach, kiedy on zaczął grać w klubie na drugim końcu Polski. Próbowaliśmy związku na odległość, ale nie udało się. Wróciliśmy do siebie po dziesięciu latach, choć przez ten czas po rozstaniu unikałam go jak ognia. Każde przypadkowe spotkanie było dla mnie bardzo emocjonalne, bo nigdy nie wyleczyłam się z tego uczucia. Nie mieliśmy w planach powrotu do siebie, po prostu umówiliśmy się na spacer, gdy każde z nas zakończyło swój paroletni związek. Po tym spacerze był kolejny i kolejny… Szybko zdecydowaliśmy się zamieszkać razem i dziś mamy wspaniałego syna! Nie miałam obiekcji co do powrotu, bo czekałam na niego dziesięć lat – wyjaśnia.

Gdy dopytuję, co dała im nowa perspektywa połączona z doświadczeniem starego związku, Ola odpisuje mi, że przede wszystkim oboje zdążyli dorosnąć, doświadczyć wielu rzeczy i na podstawie poprzednich relacji wiedzieli już, jakiego związku nie chcą tworzyć. A to, że byli już kiedyś razem, dało jej poczucie spokoju. „Znałam go, jego przyjaciół, rodziców oraz jego przyzwyczajenia, które przez lata się nie zmieniły. Tu nie było miejsca na udawanie”.

(Fot. Buena Vista Pictures/Courtesy Everett Collection/Everett Collect)

Kiedy związek z byłym partnerem nie ma sensu

Szukając bohaterek do materiału, najwięcej historii czytałam jednak o nieudanych powrotach, które były tylko odwlekaniem w czasie nieuniknionego. „Ludzie z jakichś powodów się rozstają i sama miłość to czasami za mało”, „Reanimacja trupa i strata kolejnych trzech lat” – pisały internautki. Podcasterka Joanna Okuniewska w swojej książce „Ja i moje przyjaciółki idiotki” odkopywanie i przywracanie do życia związkowego trupa nazywa „exhumacją”.

Zdarza się to najczęściej wtedy, gdy wierzymy, że tym razem nam się uda, będzie inaczej, lepiej, bo ktoś się zmienił. Często jednak nie zauważamy i nie rozumiemy, że ten związek jest dla nas krzywdzący, że nie czeka nas wspólna wspaniała przyszłość. Jagoda potrzebowała roku, by to zrozumieć i tym razem rozstać się z partnerem na dobre. – Po raz pierwszy rozstaliśmy się po około 1,5 roku i to była jego decyzja, zostawił mnie z dnia na dzień – wspomina. – Był to związek na odległość. Po niecałym roku zamieszkaliśmy razem, gdy przeprowadził się do mojego miasta, ale po kilku miesiącach wspólnego mieszkania stwierdził, że nie jest gotowy na budowanie tak poważnej relacji i chce się wyszaleć. Wstał, spakował się i wyprowadził. Choć nie byliśmy razem, i tak mieliśmy ciągle ze sobą kontakt. Wróciliśmy do siebie po około dwóch miesiącach. Wyszło to od niego, a ponieważ przeżywałam żałobę po tym związku, uznałam, że tym, czego potrzebuję, żeby stanąć na nogi, jest powrót do niego. Nie miałam żadnych obiekcji, bo brakowało mi dystansu, nie dałam sobie czasu, żeby przez to przejść, przeprocesować to. Nie myślałam racjonalnie.

Nasz drugi związek był inny, bo nie mieszkaliśmy razem. Żyliśmy z dnia na dzień, bez planów, wspólnej przyszłości, nie było żadnych deklaracji. Z perspektywy czasu widzę, że były to bardziej randki niż budowanie relacji. Drugi raz rozstaliśmy się definitywnie po roku. Wyszło to naturalnie, bo oboje potrzebowaliśmy czasu, żeby dojrzeć do takiej decyzji, która i tak była nieunikniona. Wtedy ja też byłam już gotowa, żeby się rozstać, chociaż było to bolesne. Ale nie mieliśmy żadnych perspektyw, dogorywaliśmy razem przez ten rok raczej na stopie przyjacielskiej niż romantycznej. Tak naprawdę rozstawaliśmy się przez cały ten czas – podsumowuje Jagoda.

Czasem można na nowo docenić dawną miłość

– Byli świetną parą, dobrze się rozumieli w różnych obszarach swojego życia, ale jedna osoba chciała założyć rodzinę, a druga tej rodziny nie chciała – Agata Stola wspomina przykład z gabinetu. – Rozstali się na kilka lat, nie widzieli się w tym czasie, do powtórnego spotkania doszło zupełnie przypadkiem. Do terapeutów przyszli od razu przegadać to, w jakim są miejscu i czy są w stanie ustalić kompromisy w kluczowych kwestiach dotyczących wspólnego życia – zrobili to, bo kiedy się rozstawali, nie podjęli próby terapii, więc trudne tematy wciąż nad nimi wisiały. Co się okazało – mężczyzna, który bardzo chciał dzieci, w pewnym momencie zdał sobie sprawę, że jego partnerka jest miłością jego życia i pragnienia rodzicielskie nie są w stanie zmienić jego uczuć. Okazało się, że w niej też wiele się zmieniło, bardzo za nim tęskniła, ale dopiero po latach potrafili świadomie porozmawiać o swoich potrzebach i wątpliwościach. Nie będę zdradzać, czy ostatecznie zdecydowali się na dziecko, czy nie, ale mogę powiedzieć, że dziś są razem i są szczęśliwi.

Istotny jest więc czas – również, a czasem przede wszystkim, ten spędzony osobno, kiedy zmieniamy się, nasze relacje z innymi ewoluują, popełniamy błędy, wyciągamy z nich lekcje, uczymy się wybaczać, nabieramy dystansu, układamy życiowe priorytety i przepracowujemy to, co wymaga przepracowania. Zdarza się jednak, że do Instytutu SPLOT, w którym przyjmuje Stola, zgłaszają się osoby porzucone kilka czy kilkanaście lat wcześniej, które cały czas marzą o powrocie do eks. – To jest coś, czym zajmujemy się w terapii, koncentrujemy się na uwolnieniu od tych trudnych emocji. Bo to jest ogromne cierpienie, tęsknota za kimś, kto już ułożył sobie życie, kto całkowicie bez nas realizuje swoje potrzeby i pragnienia – tłumaczy ekspertka.

Takie osoby idealizują byłą lub byłego. – Niestety social media robią tutaj bardzo dużo złego. Przeglądamy profile byłych, stories, tworzymy fikcyjne konta, co nie pozwala nam się uwolnić – dodaje Stola. 

Czasem jednak internet pomaga nam znaleźć kogoś po latach, umożliwia łatwiejszy kontakt. Tak było w przypadku Magdy. – Dziesięć lat po naszym rozstaniu odwiedziłam miejsce, w którym pracował, gdy się poznaliśmy. Miałam nadzieję, że go tam spotkam, i tak się stało. Długo rozmawialiśmy, pożegnaliśmy się i chwilę później napisał do mnie na Instagramie – wspomina.

Wcześniej byli ze sobą 2,5 roku. Ona miała 20 lat, A. był trzy lata młodszy. – W tym czasie studiowałam, on był w technikum. Nasze zainteresowania zaczęły się rozjeżdżać, brakowało tematów do rozmów, pojawiły się różnice nie do pogodzenia. Zerwaliśmy w 2012 roku – opowiada Magda. Miała wiele obiekcji dotyczących powrotu, przede wszystkim dlatego, że oboje byli po rozwodach i mieli dzieci. Zastanawiała się: jak one to przyjmą? A co, jeśli nie wyjdzie, a one zdążą się do niego przywiązać?

Dziś tworzą patchworkową rodzinę. Mieszkają razem z dziećmi Magdy, córka partnera przyjeżdża co dwa tygodnie na weekend, widują się też w tygodniu. – Jednocześnie nasz związek jest na zaawansowanym etapie, bo dom, praca, dzieci, jak i na początkowym, bo jesteśmy razem niecałe dwa lata i ciągle się docieramy – opowiada. – Kiedyś wkurzało mnie, że on wydaje pieniądze, których nie ma, że jest gadżeciarzem. Dziś wiem, że lubi po prostu ładne rzeczy, ale nie są one dla niego priorytetem, ma dojrzalsze podejście niż wtedy, kiedy miał 17 lat. Ja też się zmieniłam – nie dostrzegałam tego, że byłam złośliwa, stroiłam fochy jak nastolatka. Teraz staramy się nie popełniać tych samych błędów, rozmawiamy o swoich uczuciach. Kiedyś też nie doceniałam, że bycie dla siebie dobrym, miłym i serdecznym było dla nas standardem. Oboje w poprzednich małżeństwach doświadczyliśmy czegoś zupełnie innego, dlatego teraz doceniamy takie proste rzeczy i cieszymy się, że możemy na siebie nawzajem liczyć. Niby znamy się od podszewki, ale jednocześnie wszystko jest nowe – mówi.

Przy powrotach do eks dobrze jest skorzystać z pomocy specjalisty

O korzyści z ponownego zaangażowania się w tę samą relację pytam Agatę Stolę. – Odpowiem jak każda terapeutka – to zależy. Jest w niej dużo znajomego, dzięki czemu można szybciej wejść w fazę intymności. Z większym spokojem przyjmujemy też pewne wady czy przyzwyczajenia drugiej osoby, bo nie są one zaskoczeniem, tylko świadomie decydujemy się na powrót z nimi żyć. Bywa jednak, że to one są powodem wcześniejszego rozstania, a do powrotu wiedzie nas nadzieja, że osoba się zmieniła. Takie tematy trzeba przegadać, zanim podejmie się decyzje o powrocie, i upewnić się, że na przykład pewne rzeczy akceptujemy, a pewnych nie. Pamiętajmy jednak, że kiedy ktoś przekraczał nasze granice, stosował przemoc fizyczną lub psychiczną, nie był otwarty na komunikację czy nie liczył się z naszym zdaniem i potrzebami – wtedy należy mieć dużą dozę ostrożności przy powrotach. Najlepiej skorzystać z pomocy specjalisty, aby omówić to, co w relacji było złe, i wtedy podjąć decyzję co do dawania kolejnej szansy. Ani przy powrotach do eks, ani w relacjach, które trwają, nie wychodźmy z założenia, że ktoś się czegoś domyśli. Musimy stawiać na jasną, życzliwą komunikację, mówić, gdzie są nasze granice i jakie mamy oczekiwania, a nie liczyć, że ktoś wyczyta coś między słowami.

 
Ismena Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij