Znaleziono 0 artykułów
30.08.2023

Anne Hathaway nową ambasadorką Shiseido

30.08.2023
(Fot. Dzięki uprzejmości Shiseido)

Anne Hathaway została ogłoszona nową globalną ambasadorką linii do pielęgnacji twarzy Shiseido Vital Perfection. Z tej okazji rozmawiamy z aktorką o jej nowej roli, stylu, który przeżywa renesans, i podziwie dla generacji Z.

 

– Wcześniej naprawdę się bałam i wycofywałam – wyznaje Anne Hathaway. – Teraz wolę cieszyć się tym, co mam na sobie, nawet jeśli nie noszę dokładnie tego, co wypada. Ma na myśli oczywiście wewnętrzną przemianę, która doprowadziła do renesansu jej stylu, tzw. renesAnne’su, w ciągu ostatnich dwóch lat.

Pozwólcie, że dołączę do grona zagorzałych fanów jej stylu i powiem: Anne zawsze wygląda dobrze. Zeszłej wiosny, osobiście tego doświadczyłam, gdy spotkałam ją w Mandarin Oriental w Nowym Jorku, 53 piętra ponad kwitnącym Central Parkiem. Miała na sobie oversize’owy fioletowy garnitur Valentino i, oczywiście, parę błyszczących butów na platformie Garavani. Hathaway jest ikoną milenialsów, dzięki rolom w tak często cytowanych klasykach jak „Pamiętnik księżniczki” (2001 r.) czy „Diabeł ubiera się u Prady” (2006 r.), jednak sama przyznaje, że to pokolenie Z wpłynęło na jej bardziej eksperymentalny styl. – Wiem, że to brzmi, jakbym się podlizywała, ale jestem na czasie tylko dzięki pokoleniu Z – mówi. – To pokolenie, które potrafi świetnie bawić się modą. Ich wybory to zawsze strzał w dziesiątkę, podkreślają ich indywidualny styl.

Siedząc naprzeciwko Hathaway, trudno nie zachowywać się jak jej psychofanka. Myślę: Ten uśmiech! Te włosy! Na pierwszym planie jest jednak jej idealna porcelanowa cera. To właśnie wczoraj Shiseido ogłosiło, że Hathaway jest nową globalną ambasadorką linii Vital Perfection, w której znajdują się luksusowe kremy, balsamy i maseczki przywracające skórze młodzieńczy blask i energię. – Jeśli masz szczęście żyć naprawdę długo, twoja cera będzie zapisem twojej osobistej historii – mówi Hathaway. – Jeśli możesz potraktować ją z miłością, otoczyć opieką i szacunkiem, odżywiać ją najlepiej jak umiesz, będzie ci się odpłacać do końca życia. Aktorka podkreśla, że jej pielęgnacyjna filozofia mniej skupia się na perfekcyjnym wyglądzie, a bardziej na całościowym podejściu.

Trudno wyobrazić sobie lepszą osobę do promowania hasła kampanii ,,Potencjał nie ma wieku” niż zwyciężczyni Oscara. Zeszłej jesieni Hathaway wkroczyła w czwartą dekadę życia i nową erę swojej kariery, którą przypieczętowała rolą pani domu z lat 60. w pokręconym thrillerze „Instynkt matki” czy tą świeżo przyjętą – rozwiedzionej 40-letniej matki spotykającej się z liderem boysbandu w nadchodzącym „The Idea of You”, opartym na powieści fanfiction o Harrym Stylesie.

Z okazji współpracy z Shiseido z Anne Hathaway rozmawiamy o radości z pielęgnacji skóry, podejściu do mody i odnalezieniu równowagi w jej życiu.

(Fot. Dzięki uprzejmości Shiseido)

Shiseido to marka z niesamowitą historią i dziedzictwem. Jakie to uczucie stać się jej częścią?

Nie wiem, od czego zacząć. Jestem zaszczycona, że marka poczuła, że pasuję do tej roli. Jest synonimem najwyższej jakości dla tak wielu pokoleń. Jestem naprawdę podekscytowana faktem, że zostałam uznana za osobę, która mogłaby ją odzwierciedlić.

Co najbardziej podziwiasz w marce, która odzwierciedla tradycje i wartości japońskiej kultury?

Opiekę, troskliwość, rygor i pasję. Ta pasja może być czymś bardzo głośnym, ale jednocześnie bardzo cichym, co wcale nie umniejsza jej intensywności. Czuję, że moja relacja z Shiseido pozwoliła mi spojrzeć przejrzyściej, doświadczać głębiej i doceniać więcej. Firma wyznaje wiele japońskich wartości, więc było to bardzo ekscytujące obserwować, jak staje się globalną marką bez utraty swojego charakteru, integralności i tożsamości.

Co było najbardziej ekscytującego w staniu się nową twarzą linii Vital Perfection?

Odkrycie, jak dobrze działa! Musiałam jednak trochę się przyzwyczaić do tej nazwy. Jestem świadoma tego, że ludzie odczuwają dużą presję związaną ze słowem „perfekcja”, ale pomyślałam o tym z innej perspektywy i bardzo się podekscytowałam, bo zrozumiałam, że jeśli produktem jest kosmetyk do pielęgnacji skóry, to ty ją aktywujesz, wydobywasz z niej to, co ma najlepszego w środku. To jest produkt dla każdego. Sposób na wzmocnienie czegoś, co już posiadasz. Na tym polega koncept inkluzywnej perfekcji.

Kiedy zaczęła cię pasjonować pielęgnacja skóry?

Gdy miałam dwadzieścia kilka lat, pracowałam z pewną aktorką i choć zawsze myślałam, że pielęgnacja skóry jest ważna, dopiero u niej zobaczyłam, jak wygląda zmywanie makijażu na koniec każdego dnia. Robiła to warstwowo. Oczyszczanie jej skóry było wieloetapowym procesem. Wtedy zaczęłam traktować moją delikatniej, z większymi wyczuciem i uważnością. Efekt tego był znaczący. To zabawne, bo zauważyłam, że im dłużej pielęgnacja skóry jest dla mnie priorytetem, tym mniej makijażu nakładam. Nie ma nic złego w make-upie, nakładam go dość dużo w mojej pracy. Ale w życiu jestem naprawdę szczęśliwa z moją cerą.

Co sprawia, że pielęgnacja skóry jest dla ciebie rytuałem dbania o siebie?

Po pierwsze, przeznaczam na to czas, bo mam wrażliwą cerę. Brak czasu oznacza dla niej później stres. Nigdy nie opisałabym mojej skóry jako specjalnie wymagającej, ale zdecydowanie potrzebuje ona uwagi. To jest przyjemność. Lubię czuć się zajęta moim życiem. Uważam to za element bardzo sprowadzający na ziemię. I tak jest, gdy docierasz do miejsca w życiu, w którym masz już od lat wyrobione nawyki i wiesz, że one działają. Rozwijasz coś w rodzaju relacji z nimi. To uczucie zmywania makijażu na koniec dnia, uczucie nawilżenia skóry przed pójściem spać, to uczucie, gdy nakładasz produkt na skórę, wiedząc, jak bardzo ją to uszczęśliwi.

Na odpowiednią pielęgnację skóry jest wywierana bardzo duża presja. A ja myślę, że nie ma tak naprawdę dobrego lub złego sposobu pielęgnacji. Jeśli masz szczęście dotrzeć do pewnego wieku w życiu, to zdajesz sobie sprawę, że twoje nawyki są twoim dziedzictwem. Bardzo mnie to ekscytuje. Fascynuje mnie idea inwestycji w samą siebie, którą – mam nadzieję – urzeczywistnię pewnego dnia.

Nie możemy rozmawiać o pięknie bez omówienia twoich wszystkich ostatnich wielkich modowych momentów. Co inspiruje cię do podejmowania większego ryzyka?

Wiele rzeczy. Po pierwsze, Erim Walsh. Moja niesamowita stylistka! Jej styl ma na mnie ogromny wpływ, a sposób, w jaki nosi wszystkie rzeczy, jest najbardziej niewymuszonym, jaki widziałam. Samo zobaczenie, jak nosi ubrania, sprawiło, że zachciałam robić podobnie. Jeśli coś widzisz, to też tak możesz. Jestem naprawdę zainspirowana pokoleniem Z. Ich relacja z modą, sposób, w jaki ją odbierają, to czysta zabawa.

(Fot. Getty Images)

Generacja Z uwielbia kolor!

Dopamine dressing to świetna zabawa, ale też moda sama w sobie, w której projektanci się bawią, a ludzie się tym cieszą. Może tak było zawsze, a może ja byłam tą osobą z boku, obserwującą, jak wszyscy dobrze się bawią. Ale sama umiejętność zabawy sprawia, że moda jest dziś bardziej dostępna dla mnie niż kiedykolwiek.

Dlaczego myślisz, że radość z mody jest teraz dla ciebie bardziej dostępna?

Zapytałaś mnie o to, jak zmienił się mój styl. Myślę, że przez długi czas uważałam, że mogę mieć tylko jeden. Czułam się zagubiona, bo nie wiedziałam, czym on jest, dopóki nie zdałam sobie sprawy, że mam tak naprawdę wiele stylów. Dlatego uwielbiam być aktorką. Kiedy uświadomiłam to sobie, poczułam, że coś się we mnie odblokowało. Taka już jestem. U każdego to wygląda inaczej. Niektórzy mówią: ,,Codziennie tylko czarny golf”.

Jako redaktorka działu urody zawsze wyczekuję tych wszystkich momentów związanych z urodą podczas wielkich wydarzeń. Co myślisz o efektownych fryzurach i makijażu?

Pracuję z niesamowitymi ludźmi, którzy potrafią zrobić dosłownie wszystko. Naprawdę dobrze się bawimy. Jestem zwolenniczką lojalności i długodystansowych relacji. Z niektórymi ludźmi pracuję już od dekad. I czuję, że dobrze nam się układa. Pracowaliśmy naprawdę ciężko, by być tu, gdzie jesteśmy, i bardzo to doceniamy. Więc naprawdę się tym cieszymy. Pracuję z kreatywnymi ludźmi, którzy dążą do perfekcji. To owocuje.

(Fot. Getty Images)

Na czerwonym dywanie króluje glamour, a jak wygląda twój styl poza pracą?

Poszukuję równowagi. Jest tak wiele aspektów mojego życia, które toczą się na najwyższych obrotach, że kiedy nie jestem w pracy i kiedy nie czuję tak wielkich oczekiwań względem mojej osoby, zwykle wybieram prosty styl. I bardzo wygodny. Ale nie czuję się komfortowo, jeśli nie znajduje się on na pograniczu elegancji. Prawdopodobnie nigdy nie będę chodzić po mieście w dresach, ale znajdę coś równie wygodnego. Zdecydowanie mam swój własny tryb off-duty.

W jaki inny sposób odnajdujesz równowagę w życiu?

Rozmawiałam o tym z jedną moją bardzo mądrą przyjaciółką, która powiedziała: „Nie przemawia do mnie słowo równowaga, bardziej przemawia do mnie słowo harmonia. I to bardzo we mnie rezonuje, bo równowaga sprawia wrażenie kolejnej rzeczy na liście do zrobienia. A kiedy jej nie masz, pojawia się pytanie: „Dlaczego?”. Przeciwieństwem jest harmonia, gdzie jedynie zastanawiasz się: „Co sprawia, że wszystko nadaje na tych samych falach?”. Tak wiele rzeczy jest związanych z byciem obecnym tu i teraz. Nie jestem idealna. Jestem człowiekiem i cały czas się uczę, ale wiem, że cokolwiek robię, jeśli będę w tym całkowicie obecna, to będę czuła się lepiej.

Wywiad został skrócony i edytowany.

Gildia aktorów i gildia scenarzystów strajkują. W wyniku tego aktorzy nie promują filmów ani seriali ze swoim udziałem. Wywiad oraz towarzyszące niemu wideo zostały wykonane przed rozpoczęciem strajku.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.com

Lauren Valenti
Proszę czekać..
Zamknij