Znaleziono 0 artykułów
24.06.2022

Przyjaźń, przyszłość, projekty: Baz Luhrmann w rozmowie z Miuccią Pradą

24.06.2022
Olivia DeJonge jako Priscilla Presley w inspirowanym latami 60. tweedowym komplecie od Miu Miu na planie filmu „Elvis”. 

Trwająca 30 lat współpraca Baza Luhrmanna i Miuccii Prady stała się podstawą dla wspaniałej przyjaźni. W wyjątkowej rozmowie przeprowadzonej przed premierą „Elvisa”, najnowszego filmu reżysera, do którego razem z projektantką stworzyli kostiumy, wracają do dawnych momentów swoich karier. Odnoszą się też do obecnych czasów, pytając, czy w świecie mody jest miejsce na politykę.

Baz Luhrmann: Poznałem cię 30 lat temu. Przedstawiła nas sobie Kym Barrett, koleżanka Catherine [Martin, żony i współpracowniczki Luhrmanna], potem poszedłem na twój pokaz w Nowym Jorku. Kolejna była premiera filmu „Romeo i Julia”, który obejrzałaś z siostrą i mężem. Byliście jednymi z pierwszych ludzi na świecie, którzy go zobaczyli! Siedziałem cały w nerwach, a potem ty i Patrizio powiedzieliście mi, że na pewno będzie hitem. Odpowiedziałem: „Zwariowaliście!”. Wydaje mi się, że Patrizio założył się wtedy ze mną o wielką butlę szampana, a ja powiedziałem: „To absolutnie niemożliwe”.

Miuccia Prada: Zapłacił ci za tego szampana? Zazwyczaj trzeba mu o tym przypomnieć, gdy przegrywa zakład.

Luhrmann: Szczerze? Chyba nadal jest mi winien wielką butlę.

Prada: Dokładnie! [Śmiech]

Luhrmann: Produkcja stała się hitem, a wspomniany moment to początek naszej wspaniałej wspólnej podróży. Tego dnia nie rozmawialiśmy tylko o filmie, ale także o życiu i sztuce. Myślałem o tym, przygotowując się do tej rozmowy. Zawsze byliśmy do siebie podobni, w podejściu do życia, w kreatywności. Jesteśmy głodni tego, co może dać nam świat, i chcemy być jego częścią.

Prada: Dokładnie.

Luhrmann: Pomyślmy o wszystkich kostiumach, które razem stworzyliśmy, czy to do „Wielkiego Gatsby’ego”, czy „Australii” i teraz w „Elvisie”. Myślę o wszystkich rozmowach, które odbyliśmy na temat tego, co dzieje się na świecie.

Prada: To wspaniała przyjaźń. Możemy nie widzieć się przez rok, a potem zachowywać się, jakbyśmy rozstali się zaledwie pięć minut temu. Uważam, że to niesamowite. Nasza relacja jest tak wyjątkowa chyba dlatego, że mamy takie same zainteresowania. Jesteśmy ciekawi. Chcemy zrozumieć, jak funkcjonuje świat. Uwielbiamy tajemnice.

Luhrmann: W głowie mam obrazy naszych szalonych rozmów na dachu w Szanghaju albo jak zgubiliśmy się w Moskwie, pojechaliśmy w złe miejsce i znaleźliśmy się w pewnym klubie nocnym…

Prada: Tak! [Śmiech]

Luhrmann: Nasze rozmowy zawsze zaczynamy od czegoś istotnego, a kończymy zwykle na czymś mało ważnym… Przechodzimy od polityki do totalnie błahych tematów.

Prada: Idealnie to podsumowałeś. Szkoda, że ja nie umiałam tego tak ująć. Dokładnie tak to wygląda, zaczynamy od rzeczy istotnych, a kończymy na zupełnie przyziemnych. Bo gdy nie rozumiesz przyziemnych spraw, nie rozumiesz życia. Tak naprawdę ważniejsze jest to, by rozumieć to, co przyziemne.

Luhrmann: Wiesz, Miuccia, wydaje mi się, że zupełnie nie interesuje nas to, co pośrodku. Po prostu nie jest to dla nas istotne! Akceptujemy to, ale… Pamiętam świetną rozmowę, którą wiele lat temu odbyliśmy w galerii Tate w Londynie. Był to czas, gdy świat przeżywał wielkie wstrząsy. Powiedzieliśmy wtedy, że bywają takie momenty, gdy można być słabym, gdy sztuka może być tandetna, gdy powinno się wywracać wszystko do góry nogami. Są też momenty, gdy śmieci to po prostu śmieci. Właściwie to twoje słowa. Bardzo ciekawe jest to, że zawsze staramy się angażować w to, co właśnie dzieje się na świecie. Nie chodzi tylko o to, by umieć się do tego odnieść, ale by starać się nie być obecnym.

Prada: Wydaje mi się, że dziś tandetność się nie sprawdza. Nie wiem dlaczego, może razem do tego dojdziemy? To prawda, że świata nie da się pojąć, nie rozumiejąc wszystkiego śmieciowego, co jest z nim związane. Jednak od dwóch, trzech lat czuję, że to nic mi nie daje. Pewnie dlatego, że to tylko fantazja: bardzo wartościowa i mało wartościowa fantazja. Staram się ją dokładnie zrozumieć i być większą realistką. Być bardziej praktyczna. Bardziej przydatna. Nie wiem dlaczego, ale myślę, że to moment, gdy trzeba poważnie podchodzić do swojej pracy. To nie czas na mrzonki – oczywiście, zawsze będziemy marzyć – ale bardzo trudno jest zrozumieć, co się dzisiaj dzieje… metawersum, NFT, cały świat równoległy do tego, który znamy. Czy to dobre? Czy to niedobre? Jest też „cancel culture”, wszystkie poważne problemy, z którymi mamy do czynienia. Musimy zmienić sposób myślenia lub się przystosować. Czy to źle? Czy dobrze jest rozmawiać o polityce? Ja na przykład zawsze odmawiałam rozmów o polityce w pracy, ponieważ wydawało mi się, że być moda jest zbyt powierzchowna, a ja nie chciałam w jej kontekście wygłaszać swoich poglądów. Nie znosiłam rzucać słów na wiatr, szczególnie jeśli dyskusja dotyczyła poważnych spraw, ponieważ wymagają one dużo większego zrozumienia. Nawet jeśli mam o nich jakieś pojęcie, czuję, że nie muszę wykorzystywać do ich przekazania swojej pracy. Byłoby to dla mnie bardzo niekomfortowe, ponieważ nadal jesteśmy marką tworzącą luksusowe rzeczy dla bogatych ludzi. Ty jako reżyser masz dużo więcej wolności, bo możesz mówić o wszystkim. A ja? Czuję się źle, gdy jako osoba wykonująca taką pracę, jaką wykonuję, zaczynam rozmawiać o pewnych problemach, choć są one dla mnie naprawdę ważne.

Olivia DeJonge jako Priscilla Presley stylizowanej na lata 70. sukni od Miu Miu na planie będącym dokładną repliką słynnej posiadłości Elvisa Presleya w Graceland. 

Luhrmann: Mówisz o tym, co również czuję – że na każdym poziomie każdy punkt odniesienia się chwieje. To nie czas na fantazję i tandetę, to czas na bycie pożytecznym i praktycznym. Musimy zastanowić się, na kim nam zależy i na czym nam zależy. Bo jutro może tego nie być. Taki nastrój teraz odczuwam. Ciekawe jest to, że nie zgadzamy się tylko w jednej kwestii. Już kiedyś o tym rozmawialiśmy. Nie zgadzam się z tobą, że twoja moda nie jest sztuką.

Prada: [Śmiech]

Luhrmann: Kłócimy się o to, a ja po prostu tak uważam. Może ty tego nie widzisz, ale według mnie wyrażasz to, co dzieje się na świecie… choć oczywiście towarzyszą ci inne napięcia niż mnie. Musisz pokazać efekt swojej pracy co najmniej cztery lub pięć razy w roku. To bardzo często! Nie wiem, jak to robisz, ja nie byłbym w stanie. Pamiętam, że rozmawialiśmy o tym, gdy tworzyłaś swój „bananowy look”. Pamiętasz te szalone sukienki? To był czas, gdy ludzie rzeczywiście potrzebowali odrobiny humoru, radości i ironii. My tego potrzebowaliśmy! Widzę jednak, że kiedy pracujesz, nawet teraz, i nie mam na myśli tego, że twoje projekty są zmysłowe czy eleganckie, ale zawsze świadomie czy podświadomie starasz się odzwierciedlić w nich otaczający cię świat.

Prada: Tak, to prawda. Absolutnie się z tym zgadzam, ale nie chcę tego oficjalnie ogłaszać. Jeden z moich synów powiedział mi, że trzeba zajmować określone stanowisko, rozmawiać – w innym przypadku nasze idee się nie przebiją. To problem ze znanymi przedstawicielami inteligencji, z lewicową częścią. Ludzie, którzy nie chcą być postrzegani powierzchownie, siedzą cicho.

Luhrmann: A słychać tylko tych, którzy najgłośniej krzyczą.

Prada: Dokładnie.

Luhrmann: Powodem, dla którego chciałem zrobić film o Elvisie, nie był sam Elvis Presley. To opowieść o Ameryce lat 50., 60. i 70. A co ważniejsze, o człowieku, który nazywał się Pułkownik Tom Parker [menedżer Elvisa grany przez Toma Hanksa – przyp. red.], który tak naprawdę nigdy nie był pułkownikiem, Tomem ani Parkerem. Był naganiaczem do wesołego miasteczka i oszustem, który sprzedawał Elvisa. A Elvis był podatny na wszelkie wpływy, z którymi dorastał: muzykę country i western, rhythm and blues, a przede wszystkim gospel. Muzyka gospel to życie.

Prada: Czytałam o tym i myślę, że to bardzo interesujące.

Luhrmann: Elvis dorasta w jednym z białych domów przeznaczonych dla czarnej społeczności. Pułkownik Tom Parker jest oszustem, którego nie obchodzi muzyka, ale widzi, jaki Elvis ma wpływ na publiczność, i myśli: „To najlepszy występ rozrywkowy, jaki kiedykolwiek widziałem”. Sprzedawca i muzyk świetnie się dogadują, ale stają się tak wielcy, że w pewnym momencie sprzedawca, który chce być w centrum uwagi, choć tak naprawdę sam nic nie tworzy, zaczyna dominować w ich relacji. Dla mnie to metafora tego, co może zrobić Ameryka. Dała nam tak wiele nowatorskich, niezwykłych idei... W filmie Elvis zostaje zdominowany przez swojego menedżera. Nie oznacza to jednak, że film per se jest polityczny…

Prada: Oczywiście, że jest.

Luhrmann: To odbicie bieżących wydarzeń. Mam wrażenie, że w swojej pracy robisz to samo. Jesteś tego świadoma, ale ukrywasz to. Nie drukujesz tego jako sloganu na T-shirtach.

Prada: Właśnie o to mi chodzi. Zadaję sobie bardzo wiele pytań.

Luhrmann: Nie chcę oceniać innych, ale powiedziałbym, że oboje jesteśmy w punkcie, w którym widać, że wielu ludzi wokół nas przestało zadawać pytania. Z mojego punktu widzenia, gdy przestajesz to robić, w pewnym sensie przestajesz żyć. Już nie poszukujesz.

Prada: Ja mam również problem polegający na tym, że teraz świat jest naprawdę dostępny, ogromny, widzimy różne społeczności, różne religie, różne kultury. Gorączkowo poszukuję sposobów, by dowiadywać się nowych rzeczy, nawigować w tym, co dzieje się wokół, bo wszystko jest tak ogromne. W tym celu poprosiłam zespół Fondazione [mediolańska fundacja sztuki Prady – przyp. red.], by co tydzień organizować intelektualną debatę telefoniczną. Czytam informacje z różnych źródeł i rozpaczliwie staram się je zrozumieć, nauczyć czegoś, co w zasadzie jest niemożliwe. Co zatem robić? Nadal próbować syntetyzować swój własny research? Czy koncentrować się na tym, co już wiemy? Artysta Ryan Trecartin wspomniał kiedyś, że wspaniałym wynalazkiem byłaby tabletka pozwalająca na dowiadywanie się wszystkiego w takim tempie, w jakim rzeczywiście się to dzieje.

Olivia DeJonge jako Priscilla Presley połyskującej tunice od Miu Miu za kulisami filmu. Zdjęcie zrobiono na planie repliki showroomu International Hotel.

Luhrmann: Cóż, wiesz, że oboje naprawdę uwielbiamy takie historie…

Prada: Bardzo.

Luhrmann: Z mojej perspektywy widzę wszystkie momenty ostatnich lat jako płyty tektoniczne historii, które zaczynają się ze sobą zderzać, przez co świat staje się miejscem, w którym nikt nic nie wie. Ponieważ nie mogliśmy podróżować, nie mogliśmy połączyć się ze światem, było tak, jakby ktoś wyjął wtyczkę. Na szczęście potem zwykle nadchodzi restart. Ale wierzę, że zarówno ciebie, jak i mnie czeka zupełnie inne zakończenie, naszą pracą jest tyko rozszyfrowanie wszystkiego.

Prada: Zgadzam się w stu procentach. Myślę, że żyjemy w jednym z najbardziej istotnych okresów, gdy zachodzi największa rewolucja. Media społecznościowe, internet, najważniejsze wynalazki. Ważniejsze niż koło! I kto wie, co czeka nas teraz? Czasami wygląda to dobrze, czasami okropnie… W Europie toczy się wojna. Jesteśmy w samym środku czegoś nieznanego. Oczywiście w tym sensie czujemy niepewność i potrzebę zadawania pytań, próbujemy się temu przyjrzeć, próbujemy zrozumieć. Po pandemii mam wrażenie, że ludzie zaczęli się dzielić na tych, którzy coś zrozumieli, i na tych, którzy nie zrozumieli niczego. Czasem, gdy rozmawiam z ludźmi, intelektualistami i artystami, jest to bardzo widoczne. Są ci obecni w teraźniejszości i ci zagubieni w przeszłości. Jest pomiędzy nimi wyraźny podział.

Luhrmann: Wiesz, Miuccia, przez jakiś czas nie rozmawialiśmy, ponieważ całą pandemię spędziłem w Australii, ale nie mogę uwierzyć, jak podobne mamy poglądy. Dla niektórych ludzi te zmiany okazują się korzystne, sprawiają, że rozkwitają i nabierają nowej energii, a inni się wycofują – taka jest chyba ludzka natura. Doceniam to, że zdecydowałaś się na tak otwartą rozmowę ze mną, że nie boisz się powiedzieć: „Nie wiem, mam pytania, są rzeczy, których nie rozumiem”. Są ludzie, którzy twierdzą, że dokładnie wiedzą, co się dzieje, choć ty zdajesz sobie sprawę, że to nieprawda. Nie musimy zawsze znajdować we wszystkim sensu. Ale napędza nas to, że chcemy zrozumieć. Ja czuję tę energię. Czasem mam wrażenie, że wszystko jest chaotyczne i przerażające, ale jak mówi znane powiedzenie: „To był najlepszy czas, to był najgorszy czas”. Film i podróż, którą w związku z nim odbyłem, dają mi więcej energii niż cokolwiek innego od bardzo dawna.

Prada: To prawda. Ja odkryłam, że energię daje mi to, że polegam na sobie i staram się zrozumieć, co jest dobre, a co złe. Co należy robić. Zajmowanie pozycji, czy to w kwestii płci, rasy, religii, czy jakichkolwiek innych problemów społecznych i politycznych, nie jest proste. Musisz więc między nimi nawigować i samemu dojść do tego, co w dzisiejszych czasach jest właściwe, a co nie.

Luhrmann: Gdy poznaliśmy się jakieś 25 lat temu powiedziałaś: „Nie mam nic przeciwko popełnianiu błędów, o ile są to moje własne błędy”. Co oznacza, że trzeba słuchać innych, ale przede wszystkim siebie. Teraz bardziej niż kiedykolwiek. Na przykład teraz siedzę sam w tym ogromnym domu, ponieważ zaraziłem się covidem. Bardziej niż kiedykolwiek muszę polegać na samym sobie i jest mi z tym dobrze. Pracuję nad filmem i muszę znaleźć gazety, z których coś powycinam, i zrobię kolaż, albo użyć telefonu, ale nie przeszkadza mi to, bo zdałem sobie sprawę, że dobrze mi samemu ze sobą. Nie chodzi mi o to, że nikogo nie potrzebuję. Potrzebuję wszystkich, ale czasami, gdy rozdrabniasz się podczas współpracy z kimś innym, dużo z siebie dajesz, przestajesz zwracać uwagę na siebie. Wydaje mi się, że ostatnio odnalazłem siebie.

A zupełnie przy okazji – patrząc na ciebie na ekranie komputera, stwierdzam, że świetnie wyglądasz! Na młodą, pełną energii osobę, więc wydaje mi się, że też dobrze się ze sobą czujesz.

Olivia DeJonge jako Priscilla Presley w garniturze Miu Miu na planie będącym dokładną repliką słynnej posiadłości Elvisa Presleya w Graceland. 

Prada: Mam nadzieję [śmiech]. Rzeczywiście mam dużo energii, a jednocześnie nie jestem już najmłodsza, więc muszę myśleć o tym, kto mnie zastąpi. Ty jesteś dużo młodszy, więc możesz tego nie rozumieć, ale dla mnie to zaczyna być problem. Czy powinnam przestać? Czy powinnam nadal pracować?

Luhrmann: Nie jestem dużo młodszy od ciebie. Też o tym myślę. Czy powinienem przestać co pięć lat robić kolejny film?

Prada: Nie, nie, jesteś za młody.

Luhrmann: Ale o filmach, które robię, myślę jak o sukniach haute couture. O czymś bardzo ekskluzywnym. Po tym filmie postanowiłem, że będę bardziej pomagał młodym ludziom. Nie mówię, że nie stworzę już żadnego filmu. Próbuję przestać – ty też prawdopodobnie spróbujesz przestać i nie będziesz w stanie. Pomyślisz: „To koniec. Nie dam rady”, a potem i tak do tego wrócisz. Chcę pomagać innym, nowemu pokoleniu, ponieważ czuję, że mam im coś do zaoferowania. Nie chodzi o to, by mówić im, co mają robić, ale pomóc w realizacji ich planów. Gdy ja byłem młody, ludzie robili to dla mnie. Więc myślę, że rzeczywiście zajmę się tym, gdy skończę swoją pracę.

Prada: Możesz robić obie te rzeczy. Musisz je robić.

Luhrmann: Ty też! Nie porozmawialiśmy jeszcze o współpracy przy filmach. Najzabawniejsze jest to, że nasza współpraca to zawsze wisienka na torcie. Wychodzi bardzo naturalnie. My przyglądamy się twojej pracy, ty przyglądasz się naszej.

Prada: Czasem robimy więcej, czasem mniej, czasem nie robimy nic. Catherine to najwspanialsza kostiumografka, ale ja też czuję się zawsze częścią projektu. Nawet jeśli tak naprawdę nic nie zrobiłam, i tak czuję się jego częścią! [śmiech]

Luhrmann: Orson Welles powiedział kiedyś: „Wiem, jak to jest być młodym, ale ty nie wiesz, jak to jest być starym”. Dlatego uwielbiałem, gdy rodzice Catherine siadali przy jednym stole z naszymi dziećmi. Ponieważ uważam, że nieważne, kim jesteś ani skąd pochodzisz, doświadczenia życiowego nie da się kupić. Nieważne, jak jesteś mądry. Nie da się kupić doświadczenia pochodzącego z przeżytych lat. Myślę, że naszą odpowiedzialnością jest, by ci, którzy je przeżyli, i ci, którzy będą kontynuować ich dzieło i wymyślać nowe rzeczy, mogli się porozumieć.

Prada: Absolutnie się z tobą zgadzam. Właśnie przypomniało mi się pewne wydarzenie, które było dla mnie bardzo ważne. To otwarcie naszego sklepu na Broadwayu w grudniu 2001 roku, zaledwie kilka miesięcy po zamachach z 11 września. I że w pewnej chwili poszliśmy potańczyć.

Luhrmann: Powiem ci, na czym polega piękno tej historii. Ty i ja zawsze znajdujemy się w dramatycznych okolicznościach. Wydarzył się 11 września, a ty otwierałaś sklep, gdy w Nowym Jorku panowało poczucie, że nic nie będzie już takie samo. Nie wycofałaś się. Dwa miesiące po zamachach. A było to blisko miejsca tragedii.

Prada: Pamiętam pytania: „Czy to właściwe, czy niewłaściwe?”. Było to ryzykowne posunięcie, tak naprawdę podjęłam decyzję instynktownie. A potem przyszło tam tak wiele osób, przyszedł burmistrz, nowojorczycy to docenili.

Luhrmann: Pamiętam, że dwa miesiące później powiedziałaś: „Podejmę to ryzyko, ponieważ musimy pokazać, że życie nadal może się toczyć”. Ulica została zamknięta z powodu koncertu Micka Jaggera. Potem ty, ja i kilka innych osób poszliśmy potańczyć w maleńkim klubie nocnym Submercer po drugiej stronie drogi.

Prada: Pamiętam!

Luhrmann: Pod hotelem Mercer przy stojakach na wino. I było wspaniale, bo po tragedii ludzie zaczęli przypominać sobie, że choćby nie wiem co, trzeba żyć dalej. Bo przecież trzeba. Choć było to ryzykowne.

Prada: Życie toczy się dalej, nawet jeżeli tego nie chcesz. Życie toczy się dalej.

Luhrmann: Trudno przewidzieć, czy robimy coś właściwego. A może niewłaściwego? Ale nawet w najmroczniejszych czasach, nawet podczas wojny, nadchodzi moment, gdy ludzie chcą się spotkać, potańczyć, żyć i kochać. Doświadczyliśmy wspaniałych podróży, niesamowitych przygód. I wiem, że będziemy żyć dalej. Jestem gotowy na wszystko. Cokolwiek się wydarzy, nadejdzie jutro. Teraz jestem bardziej obecny, już dawno nie byłem tak obecny.

Prada: Bardzo mnie to cieszy.

Luhrmann: A teraz muszę skończyć film. Nie skończyłem jeszcze filmu!

Prada: [Śmiech]

Luhrmann: To prawda. Nie kłamię.

Artykuł oryginalnie ukazał się w „Vogue Australia.

Redakcja „Vogue Australia”
Proszę czekać..
Zamknij