Znaleziono 0 artykułów
18.01.2023

Panny młode w sukniach ślubnych Vivienne Westwood

18.01.2023
(Fot. Benjamin Wheeler)

Choć jej moda kojarzyła się z buntem, dama Vivienne Westwood projektowała także jedyne w swoim rodzaju suknie ślubne, o czym pamiętają wszystkie fanki „Seksu w wielkim mieście”. Pięć panien młodych – od byłej pracownicy brytyjskiego „Vogue’a”, która uwielbia komedie romantyczne Richarda Curtisa, po aktorkę, która jako nastolatka kupowała akcesoria Red Label – zdradza, dlaczego nie wyobrażały sobie innej kreacji na ten wyjątkowy dzień.

Sabina Szymura, szefowa działu PR w Totême: Ponadczasowa w jedwabiu

(Fot. Bella West)

Na weselu w Hauser & Wirth Somerset w sierpniu 2021 roku byłam ubrana w suknię Minerva z linii Vivienne Westwood Bridal. Wcześniej miałam inne czarne sukienki ready-to-wear jej projektu, a to była jedyna suknia, którą przymierzyłam. Uważałam, że ta konkretna sylwetka bez gorsetu jest bardzo nowoczesna, uwielbiałam też to, jak charakterystyczne dla Vivienne drapowanie zostało wykorzystane do uszlachetnienia dekoltu. Wykonana w Wielkiej Brytanii z jedwabiu suknia to ponadczasowy projekt, który mam nadzieję jeszcze kiedyś założyć.

Anna Shaffer, aktorka: Romantyczna w zbroi

(Fot. Archiwum własne)

Wiele sukien ślubnych przypominało mi komunie i chrzciny. Działo się w nich za dużo albo za mało. Myślę, że właśnie w tym Vivienne Westwood była perfekcyjna: rozumiała kobiece ciała, ale wyraża zmysłowość i seksowność nie poprzez delikatność i elegancję, a poprzez strukturę i moc. W drapowaniu jej sukien ślubnych jest bardzo wiele romantyzmu, ale wciąż widać kobiecą sylwetkę. Może to nastoletnia ja ściskająca kurczowo torebkę Vivienne Westwood albo ten moment Carrie Bradshaw albo po prostu anarchia we mnie, kochającej kochać, ale chcącej białego ślubu na własnych warunkach. Wiedziałam, że jeśli to ta jedyna w swoim rodzaju suknia na ten jedyny w swoim rodzaju dzień, musi to być Vivienne Westwood. Gdy założyłam suknię po raz pierwszy, poczułam się w stu procentach sobą. Model Betty Boop z gorsetem, w kolorze złamanej bieli, był moją zbroją, w której pomaszerowałam do ołtarza, gotowa na kolejny rozdział. Była idealna, a ja i moja 16-letnia wersja zawsze będziemy za to wdzięczne królowej Viv.

Ellie Robertson, szefowa produkcji sesji w Net-a-Porter: Silna w gorsecie

(Fot. Emilie White Photography)

Gdy zaczęłam szukać sukni na londyński ślub we wrześniu 2021 roku, nigdzie nie widziałam siebie. Wszystkie kreacje wydawały się zaprojektowane dla bardzo określonego typu panny młodej. Chciałam sukni, w której czułabym się sobą (oczywiście w najlepszym, najbardziej efektownym wydaniu). Nie mówcie tego księdzu, który udzielił nam ślubu, ale wydaje mi się, że sprowadza się to do przestarzałego stereotypu: dychotomii dziwki i Madonny. Chciałam być ubrana na biało, ale bez wiążących się z tym kolorem skojarzeń. Chciałam czuć się kobieco, ale i punkowo, seksownie, ale elegancko, wyjątkowo, ale nie pretensjonalnie. Nikt nie rozumiał tego lepiej niż Vivienne Westwood. Najtrudniej było dokonać wyboru, który z jej projektów założyć. Zakochałam się w Bagatelle i Cora Cocotte, potem wybrałam jednak Orianę z jej kolekcji z roku 2021. Sama konstrukcja sukni była dziełem sztuki: wydłużony gorset utrzymywał mój spory biust na miejscu. Czułam, że jestem silna, że jestem naprawdę sobą, tak jak „powinna” czuć się każda panna młoda.

Genevieve Morano Campori, założycielka Strange Field Flowers: Punkowa w złocie

(Fot. Kai Gillespie)

Nigdy nie sądziłam, że wezmę ślub. To było dla mnie stresujące doświadczenie. Potrzebowałam punkowej sukni. A nie było przecież większej punkówy niż Vivienne. Chciałam czegoś szalonego, uszytego z dużej ilości tkaniny, o romantycznym charakterze. Biała kreacja to wiktoriański koncept skupiający się na dziewictwie – ja nie byłam dziewicą, gdy wychodziłam za mąż, więc pomyślałam, dlaczego do diabła miałabym być ubrana na biało. Wybrałam złoto, które pasowało odcieniem do mojej skóry i było spójne z budynkiem, w którym wzięłam ślub, XVI-wieczną posiadłością na obrzeżach Florencji należącą do rodziny mojego męża Giuseppego. Projektantki Galena i Marie ze studia Vivienne pomogły stworzyć wykonaną na zamówienie tkaninę z jedwabnej lamy duchesse i organzy. W skład projektu wchodziła drapowana sukienka mini z trzymetrowym trenem na wierzchu. Pod spodem znajdowała się też ołówkowa spódnica, którą mogę ponownie założyć.

Lorraine Pascale, modelka i szefowa kuchnia: Rockandrollowa w półdługiej sukni

(Fot. Benjamin Wheeler)

To musiała być Vivienne – serce, dusza, rock and roll brytyjskiej mody. Wybrałam ten projekt, bo chciałam czegoś innego… Krótka sukienka wydawała mi się nieodpowiednia na ślub, a długa trochę zbyt tradycyjna. Ta, która miała w sobie trochę z każdej z nich, okazała się idealnym kompromisem.

Artykuł ukazał się oryginalnie na Vogue.co.uk.

Laura Hawkins
Proszę czekać..
Zamknij