Znaleziono 0 artykułów
21.09.2023

Sabato De Sarno: Chciałbym, żeby ludzie znów zakochali się w Gucci

21.09.2023
Fot. Federico Ciamei

Chcę tego. Pragnę tego. Chcę, by ludzie znowu zakochali się w Gucci. Dlatego w swoim pokazie używam słowa „ancora” – mówi Sabato De Sarno, który zaprezentuje pierwszą kolekcję dla marki Gucci podczas mediolańskiego tygodnia mody.

Artykuł oryginalnie ukazał się na stronie Vogue Business. Aby zapisać się do newslettera Vogue Business, kliknij tutaj.

– W modzie najpierw zachwyciłem się marką Gucci – mówi Sabato De Sarno, siedząc w jednym z czterech foteli Le Bambole Maria Belliniego znajdujących się w jego rzymskim gabinecie. Na kolanach siedzi mu jamnik Luce. Projektant niedawno objął stanowisko dyrektora kreatywnego Gucci, marki należącej do wycenianej na 10 miliardów dolarów grupy Kering. Piesek już zadomowił się w XVII-wiecznym Palazzo Mancini będącym siedzibą główną Gucci, jednak De Sarno, 40-latek o chłopięcej urodzie i ogromnej wrażliwości, nadal próbuje się tu odnaleźć – poznaje zespoły, testuje produkty i udziela wywiadów. W rozmowie cofa się w przeszłość. – Gdy po raz pierwszy przyjechałem do Rzymu, zaskoczył mnie widok kolejki przed luksusowym butikiem. Czułem się jak dziś mój siostrzeniec na wycieczce do Disneylandu. Gdy przyszła moja kolej, kupiłem marynarkę projektu Toma Forda. Aksamitną, w odcieniu głębokiej czerwieni, z czarnym kołnierzykiem. By ją kupić, sprzedałem naszyjnik, który podarowali mi rodzice. Do dziś o tym nie wiedzą – wspomina projektant.

Ta pierwsza marynarka Gucci

Dziś jego uniform składa się z czarnych T-shirtów, czarnych jeansów i białych, wysokich converse’ów, choć tamta marynarka Gucci wciąż wisi w jego szafie. – Teraz jest na mnie za mała, ale wciąż ją uwielbiam – śmieje się.

Absolwent mediolańskiego Istituto Secoli przez chwilę pracował w Dolce & Gabbana i Pradzie, a potem przez ponad dekadę w Valentino. – Choć jestem marzycielem, nigdy mi się nie śniło, że trafię do Gucci – mówi.

Zanim kupił tę marynarkę, De Sarno wiedział już, że chce zostać projektantem mody. – Dorastałem w wiosce Cicciano pod Neapolem. Interesowałem się tym, co noszą ludzie na ulicach, bo tym wywieramy pierwsze wrażenie. To właśnie wtedy zacząłem myśleć o tworzeniu ubrań, ponieważ w ten sposób pomaga się ludziom być sobą – tłumaczy.

Praca zespołowa, która bazuje na więziach

Do bycia sobą zachęcił zespół Gucci. – Poprosiłem wszystkich do swojego gabinetu i powiedziałem: „Wiem, że jestem waszym dyrektorem kreatywnym, ale jestem też Sabato i zaledwie 20 dni temu byłem na waszym miejscu. Wiem, że się boicie, bo zachodzi wiele zmian, a wy czujecie się częścią starego Gucci. Ale teraz jesteście tutaj, jako moja ekipa, a ja potrzebuję waszych opinii – mówi. Największymi sprzymierzeńcami De Sarno wydają się Remo Macco, weteran Gucci, który w zeszłym roku został mianowany dyrektorem projektowym, oraz dyrektor artystyczny Riccardo Zanola, z którym De Sarno wcześniej pracował w Valentino.

Na przestrzeni 14 lat De Sarno zdobył zaufanie Pierpaola Picciolego z Valentino, awansując z pozycji dyrektora działu dzianin dla kobiet i mężczyzn, którą zajmował w 2009 roku, na jego prawą rękę. Przyjęcie pożegnalne, które Piccioli urządził dla niego pod koniec kwietnia, na którym wszyscy ubrani byli w T-shirty z napisem „I ❤ SdS”, odbiło się szerokim echem w mediach społecznościowych. Świat mody wysokiej nie jest przyzwyczajony do takiego publicznego okazywania emocji. O swoim byłym szefie De Sarno mówi: – Nie jesteśmy do siebie podobni, ale łączy nas wiele rzeczy i myślimy w ten sam sposób. To jest dla mnie ważne. Nie mogę zostać w miejscu, w którym nie czuję, że mogę być sobą, ponieważ jako nastolatek straciłem dużo czasu, nie będąc sobą – wspomina. Mówi, że coming outu dokonał dopiero, gdy opuścił dom rodzinny i wyjechał do szkoły w Mediolanie. Było to pierwsze miejsce, w którym poczuł się wolny.

De Sarno w otoczeniu zespołu i modelek ubranych w looki z kolekcji. Fot. Federico Ciamei

Sabato De Sarno: Wszystko zaczyna się od płaszcza

Gdy w styczniu Kering ogłosił, że De Sarno przejmuje stery w Gucci, Marco Bizzarri, ówczesny prezes zarządu powiedział, że projektant został zatrudniony, by „napisać kolejny rozdział w historii Gucci”, „wzmacniając modowy autorytet tego domu mody, a jednocześnie korzystając z jego bogatego dziedzictwa”. Słowo, którego projektant używa w kontekście Gucci, to „włoskość”. Jak mówi, Gucci „to włoska marka z ogromnym dziedzictwem. Włoska pod względem rzemiosła, włoska, jeżeli chodzi o gust, a wydaje mi się, że to zatraciliśmy. Chcę to przywrócić. Włoskość to z pewnością część mojej historii”.

Niektórzy projektanci są artystami, a inni inżynierami. De Sarno jest dumny z przynależności do tej drugiej kategorii. Wybrał Istituto Secoli (który potem zmienił nazwę na Istituto Carlo Secoli), ponieważ oferowano tam techniczne wykształcenie. – Inne szkoły chciały, żebym tworzył moodboardy. A ja pragnąłem zdobyć praktyczne umiejętności – tłumaczy. W Pradzie jego staż przerodził się w pracę na pełen etat w studiu wzorniczym Delii Coccii – przekształcał dwuwymiarowe szkice w ubrania 3D. – Ona tworzyła płaszcze i to dlatego dziś są one moją pasją. Kolekcjonuję je, bo ona była najlepsza w Pradzie – wspomina.

„Pragmatyczna” kolekcja, którą zadebiutuje De Sarno

Jeśli słowo „ekscentryczny” kojarzyło się z kolekcjami poprzedniego dyrektora kreatywnego marki, Alessandra Michelego, De Sarno woli modę pragmatyczną. Jego debiutancki pokaz dla Gucci prawdopodobnie zostanie otwarty płaszczem o minimalistycznym kroju i konstrukcji, wykonanym z wełny, z taśmą z rypsu ze znakiem firmowym marki, którą obszyto jej rozcięcie z tyłu, będącą nienachalnym, ale trudnym do pominięcia znakiem szczególnym. – Poczułem pilną potrzebę zebrania projektów, które mi się podobają, a których nigdzie nie znajduję. Owszem, na świecie istnieje wiele płaszczów, ale to mój płaszcz, moja forma, moja tkanina, moje detale – mówi. Ogólna sylwetka kolekcji, zgodnie z tym, co widzieliśmy w tym sezonie w Nowym Jorku i Londynie, jest krótka. Spódniczki mini zaprojektowane przez De Sarno połączone są z wbudowanymi w nie szortami, które lekko wystają poza ich rąbek. – Dodaje to pewności siebie – mówi. Powrócą klasyczna torebka Jackie, ale z miękkiej skóry, „na co dzień”, oraz torebka Bamboo.

Pokaz, który mogą obserwować przechodnie na ulicach Mediolanu

Jako zaprzeczenie istniejącego status quo pokaz Gucci na ten sezon nie odbędzie się w Gucci Hub, głównej siedzibie marki rozciągającej się na obrzeżach Mediolanu, która została otwarta w 2016 roku. De Sarno wybrał ulice otaczające Accademia di Brera, historyczny uniwersytet sztuk pięknych, gdzie według jego wyobrażenia ludzie będą zbierać się na balkonach, by oglądać przechodzące modelki. Muzyka Marka Ronsona, oficjalnego reżysera dźwięku pokazów Gucci, do którego najnowszych prac zalicza się soundtrack do „Barbie”, może nawet sprawić, że zaczną tańczyć.

Sztuka odgrywa ogromną rolę w życiu De Sarno. Na zwiedzaniu galerii spędza weekendy z mężem Danielem, prawnikiem z Brukseli. Kolekcjonować sztukę zaczął, zanim się poznali, gdy był „bardzo młody”. Skłania się ku pracom, które „skłaniają do myślenia”. Na obrazie wiszącym za jego biurkiem widnieje napis „Everything is great / Everything is shit / Everything is boring / Everything is alright / Everything is fucked / Everything is sexy / Everything is dull”. To dzieło młodego artysty z Chicago, Erica Stefanskiego. Wymienia też Lucia Fontanę, „nie ze względu na używane przez niego kolory, czy poprzecinane płótna, ale z powodu osobistych notatek, które zapisał na ich odwrocie”. Gdyby miał pójść w ślady Fontany i umieścić na podszewce płaszcza jakieś przesłanie, jak by ono brzmiało?

De Sarno w czasie przymiarki z Remo Macco, weteranem Gucci, który w zeszłym roku został mianowany dyrektorem projektowym. Fot. Federico Ciamei

„Ancora”, czyli powrót tego, co nas uszczęśliwia

Chcę tego. Pragnę tego. Chcę, by ludzie znowu zakochali się w Gucci. Dlatego w swoim pokazie używam słowa „ancora” – mówi. De Sarno ma to słowo wydrukowane, oprawione i powieszone na ścianie obok swojego biurka. Gdy dostał pracę w Gucci, wytatuował je sobie również na lewym ramieniu (na prawym znajduje się reprodukcja dzieła Ellswortha Kelly’ego). – Słowo „ancora” ma wiele znaczeń. To coś, czego nie straciliśmy, coś, co ciągle mamy, ale chcemy tego więcej, bo nas to uszczęśliwia – tłumaczy.

De Sarno uszczęśliwił internet, gdy 5 sierpnia ukazało się pierwsze zdjęcie z kampanii promującej jego biżuterię z Darią Werbowy. Werbowy zdominowała wybiegi w pierwszej dekadzie XXI wieku, potem w 2013 roku odeszła z modelingu, ale powróciła dla swojego dawnego przyjaciela Sabato. Poznali się 20 lat temu, gdy De Sarno zdobywał umiejętności w Pradzie. „Daria, w 2003 roku oboje stawialiśmy pierwsze kroki w tej branży, a teraz jesteś przy mnie na początku tej nowej przygody”, napisał na Instagramie w poście towarzyszącym reklamie, w której modelka ubrana jest w czarny dół od bikini ze splecionymi dwiema literami „G” na biodrze oraz złote kolczyki koła. Na swoich stories projektant opublikował archiwalną fotografię – siebie z lokami i Darii z rozjaśnionymi brwiami.

Przygotowując pokaz, De Sarno i jego reżyser castingu Piergiorgio Del Moro skupiają się na nowych twarzach. – Chciałbym zaangażować nowe twarze – mówi. Jego debiut na wybiegu zbiegnie się w czasie ze sponsorowaną przez Gucci wystawą czwórki młodych artystów z Mediolanu, zorganizowaną niedaleko miejsca pokazu. Będzie ona otwarta dla publiki, a towarzyszy jej publikacja „Gucci Prospettive N.1, Milano Ancora”, którą De Sarno opisuje jako „list miłosny” dla Mediolanu.

Sabato De Sarno na chwilę przed pokazem: Jestem podekscytowany

Pod koniec lutego Kering ogłosił restrukturyzację firmy. W drugim kwartale sprzedaż w Gucci wzrosła o jeden procent, do 2,5 miliarda dolarów, poniżej ogólnie oczekiwanych czterech procent. Jednak François-Henri Pinault, potwierdzając wprowadzone zmiany w kierownictwie, powiedział, że „potencjał Gucci to ponad 15 miliardów dolarów”.

Bizzarri miał odejść we wrześniu, dzień po pokazie De Sarno, a zastąpić go miał Jean-François Palus, były dyrektor zarządzający Kering Group. Ta reorganizacja mogłaby zdestabilizować pozycję nowego dyrektora kreatywnego, jednak gdy De Sarno łączy się ze mną na tydzień przed pokazem, tłumaczy: – Jestem tu od niedawna. Toczą się różne zmiany. Wszyscy jesteśmy nowi. Na barkach De Sarno spoczywa teraz ogromna odpowiedzialność. – Jestem strasznie podekscytowany – mówi na chwilę przed pokazem.

Komentarze, pytania, feedback? Napisz do nas na: feedback@voguebusiness.com.

Nicole Phelps
Proszę czekać..
Zamknij