![(Fot. Getty Images)](/uploads/repository/julia/samantha-jones-seks-w-wielkim-miescie-i-tak-po-prostu.jpg)
Serial „I tak po prostu…” pokazuje konfrontację bohaterek z wieloma aspektami starzenia się. Zdecydowanie nie odzwierciedla jednak brutalnej rzeczywistości, z jaką dojrzałe kobiety stykają się jako potencjalne randkowiczki. Jak naprawdę wyglądałoby życie seksualne Samanthy Jones po sześćdziesiątce?
W internecie zapanowało poruszenie na wieść o tym, że Kim Cattrall powróci do roli Samanthy Jones w drugim sezonie „I tak po prostu…”. Słynąca z seksualnych eksperymentów – jak mówiła: „Spróbuję wszystkiego choć raz” – Samantha była dla wielu fanów siłą napędową serialu. Jej nieobecność sprawiła, że kontynuacji „Seksu w wielkim mieście” brakowało bigla. Choć Miranda porzucająca małżeństwo ze Stevem na rzecz burzliwego romansu z Che to zwrot akcji, którego nikt się nie spodziewał, to i tak ostatecznie pragnie monogamii.
Według plotek Samantha pojawia się w drugim sezonie serialu zaledwie w krótkiej rozmowie telefonicznej, ale można spekulować, jak wygląda jej życie w Londynie. W pierwszym filmie z serii „Seks w wielkim mieście” Samantha, która wcześniej walczyła z lękiem przed zaangażowaniem, odrzucała monogamię z nieśmiertelnymi słowami „siebie kocham bardziej” na ustach. Nietrudno wyobrazić sobie jej powrót do beztroskiego życia singielki, za które tak uwielbiano jej czterdziestoletnie wcielenie.
Ageizm w świecie internetowych randek
A jednak: Samantha jest teraz po sześćdziesiątce. Choć pozostaje piękna, wyzwolona i nadal cieszy się powodzeniem, nie jest zupełnie odporna na seksizm. Oglądanie, jak nadal chodzi na randki i wikła się w przelotne romanse, byłoby dużo odważniejszym podejściem do jej wątku niż pozwalanie jej na wygodne umoszczenie się w wieloletnim związku. Seks bez zobowiązań to zupełnie inna propozycja dla kobiety po czterdziestce niż dla tej po sześćdziesiątce, a dla Samanthy odświeżającymi byłyby zmagania z ageizmem, który staje się udziałem kobiet w jej wieku. „I tak po prostu…” pokazuje konfrontację bohaterek z wieloma aspektami starzenia się, jednak zdecydowanie nie odzwierciedla brutalnej rzeczywistości tego, jak starsze kobiety są traktowane jako potencjalne randkowiczki. Potrafię wyobrazić sobie Samanthę zakładającą konta w aplikacjach, ale nie mam złudzeń co do tego, co w nich znajdzie. Jeśli jakkolwiek mogę oprzeć się na doświadczeniach mojej mamy z internetowym randkowaniem, natknie się tam na wielu mężczyzn po siedemdziesiątce, którym wydaje się, że mogą złapać tam seksowną trzydziestkę, najlepiej taką, która mogłaby zajmować się nimi na starość.
![(Fot. Getty Images)](/uploads/repository/julia/samantha-jones.jpg)
Oczywiście, jeśli gdzieś można znaleźć interesujących, zabawnych, wpływowych mężczyzn po sześćdziesiątce i siedemdziesiątce, którzy nie poszukują kobiet młodszych o połowę, odnajdzie ich właśnie Samantha. Wątpię jednak, by miało się to zdarzyć w aplikacjach. Prawdopodobnie dołączy do jednego z tych elitarnych seksklubów zbierających się w wystawnych londyńskich rezydencjach, do których wejść można jedynie z zaproszeniem. A może będzie szukać na bardziej międzynarodowym rynku (z jakiegoś powodu widziałabym ją we Włoszech)? Przyglądanie się, jak zderza się z powszechnym w kulturze randkowania patriarchatem, nie musi być przygnębiającym doświadczeniem. Oczami wyobraźni widzę, jak odpowiada na niego z tupetem.
Samantha na pewno żyje pełnią życia
Odbyłam wystarczająco dużo rozmów z moją mamą i jej rówieśniczkami, by zdawać sobie sprawę, że nie musi to być łatwe, ale też że nadawanie swojemu życiu wymarzonego kształtu wiąże się z poczuciem wolności. Jako społeczeństwo mamy obsesję na punkcie kultu romantycznej miłości i wiary w to, że jedyną wartością wyznawaną przez kobietę jest zawarcie heteroseksualnego małżeństwa i rodzenie dzieci. Samantha zawsze przeciwstawiała się temu w odświeżający sposób, a jednym z powodów, dla których „Seks w wielkim mieście” wytycza nową ścieżkę, jest fakt, iż przedstawia on kobiety żyjące szczęśliwym, spełnionym, bezdzietnym życiem. To, że Samantha jest wolna od obowiązków polegających na opiece nad innymi – czy to nad potomstwem, czy starzejącym się partnerem – to sytuacja rzadko spotykana u kobiety z jej pokolenia. Bardzo chciałabym zobaczyć, jak wygląda jej codzienne życie – praca, odwiedzanie galerii, przyjaźnie, przyjęcia, lunche, podróże, jak urządzone jest jej bez wątpienia bajeczne mieszkanie, czy ma kota (musiałby to być wyjątkowo elegancki zwierzak). Nie mówię, że w jej życiu nie powinno być seksu – choć rok eksperymentalnego celibatu z pewnością byłby interesującym zwrotem akcji – ale wyobrażam sobie, jak żyje pełnią życia, w którym seks to tylko jeden z elementów czerpania przyjemności z życia.
Wszystko to oczywiście tylko fantazje, bo wygląda na to, że niestety czekają na nas tylko migawki zza kulis życia Samanthy. Lubię sobie jednak wyobrażać jej własny spin-off. O tym, że jeśli rozczarują ją amanci w jej wieku, zawsze są jeszcze młodsi mężczyźni.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.