
„Ciągle jestem w rozkroku. Nie mogę się zdecydować, czy chcę ubierać się jak kochający kolory maluch, czy jak wyrafinowana dorosła kobieta. Prowadzi mnie to w dziwne miejsca” – pisała niedawno na Instagramie influencerka Marianne Theodorsen. Ten wpis świetnie streszcza sposób, w jaki się ubiera.
Theodorsen miewa kłopoty z definiowaniem własnego eklektyzmu. Bywa, że posiłkuje się pomysłami znajomych i członków internetowej społeczności, którą budowała przez lata. – Jedna z obserwujących opisała kiedyś mój styl jako „Adam Sandler w wersji couture” – opowiada Theodorsen, uważając to porównanie za równie zabawne, co trafne. Media okrzyknęły Sandlera ikoną stylu w okolicach 2021 roku. Nic wtedy w swoim wyglądzie nie zmienił. Po prostu jego odwieczna abnegacja oraz lojalność wobec wielkich koszykarskich szortów, obszernych T-shirtów z przypadkowymi nadrukami i niepasujących zupełnie sneakersów zbiegły się w czasie z kryzysem osiędbania wywołanym pandemiczną fatygą. Theodorsen też uwielbia koszykarskie i surferskie szorty, koszulki oversize z logotypami znanych drużyn jak Chicago Bulls, bluzy sportowych lig uniwersytetów czy topy i legginsy od adidasa, Supreme, Opera Sport albo Nike. Chętniej niż kurtkę z Walmartu założyłaby jednak coś od Prady, np. intencjonalnie podniszczoną wersję klasycznego modelu Michigan od Carhartt WIP. W jej szafie można znaleźć wszelkiego rodzaju uniformy. W elementach umundurowania, zestawach dresowych, garniturach i garsonkach – zwykle kolorowych i wzorzystych – wygląda trochę jak dziewczynka, która udaje dorosłą żołnierkę, trenerkę, księgową czy przedstawicielkę innego zawodu o ukonstytuowanym decorum. Zdarza się jej założyć drelichowy kombinezon à la hydraulik z popularnej kreskówki „Mario Bros”. Jego pluszową podobiznę, małego Luigiego, można czasem dostrzec przypiętego do jednej z jej ponad 50 luksusowych torebek, choćby do żółto-różowej Birkin od Hermès robionej na specjalne zamówienie. Obok niego wisi miniaturowa butelka wody mineralnej, sznur paciorków i atomówka Bójka. Przy różowej Pradzie kręci się żaba Kermit, przy rączce modelu Speedy od Louis Vuitton z printem graffiti Stephena Sprouse’a z 2009 roku dynda teletubiś, przy lustrzanej rączce modelu Keepall tej samej marki miniaturowy pistolet na wodę, Troskliwy Miś i głowa słynnego kotka Hello Kitty. Przy torebce Miu Miu tygrysek z „Kubusia Puchatka” obija się o oponę z resoraka. W pokaźnej kolekcji breloków Theodorsen są też sznury kolorowych koralików, gwiazdki, literki czy sploty wielobarwnych linek. Ta kompletowana latami kolekcja służy dwóm celom – przyjemności i eksperymentom.

Cały artykuł przeczytacie w majowym numerze „Vogue Polska”. Wydanie możesz też zamówić z wygodną dostawą do domu.

Zaloguj się, aby zostawić komentarz.