Znaleziono 0 artykułów
14.02.2024

Przyjaźń jako tratwa ratunkowa. Dlaczego kobiety, wchodząc w związki, przestają dbać o przyjaciółki?

14.02.2024
 Fot. Getty Images

Czy jestem jej planem B? 35-letnia Joanna* zadaje sobie to pytanie za każdym razem, kiedy przyjaciółka odwraca się od niej, wchodząc jednocześnie w nowy związek z mężczyzną. 

Mam 36 lat i wiem, że przyjaźń jest dla mnie równie ważna jak więzi rodzinne. Przyjaciele, a mam ich może dwoje, to ludzie, których wybieram starannie. Lubię spędzać z nimi czas, cenię ich punkt widzenia, podziwiam osobowości. Czuję to magiczne pokrewieństwo dusz, które sprawia, że rozumiem, kim są i jak żyją. Nasz kontakt jest stały i regularny. Nawet jeśli nie widujemy się często, bo mieszkamy w różnych dzielnicach, SMS-y i telefony pozwalają nam żyć razem. W kontakcie. Zazwyczaj, bo są etapy, kiedy schodzę na drugi plan.

Przyjaciółka do czasu pojawienia się „wielkiej miłości”

O ile Adam jest w stabilnym związku od kilku lat i wiem, że zawsze ma dla mnie czas i chce poświęcić mi uwagę, o tyle dynamika relacji z Martą jest rwana. Od hiperintensywnego kontaktu – pisania codziennie, wspólnych świąt i wakacji, aż po „zanikanie”, gdy na horyzoncie pojawi się interesujący mężczyzna. Czy jestem jej planem B? – zadawałam sobie to pytanie już wielokrotnie.

Pierwsze udane randki przeżywamy jeszcze razem – dostaję od niej screeny słodkich wiadomości czy zdjęcia śniadania, które on jej przygotował. Czymś naturalnym jest dyskusja o tym, czy to dobrze, że pozwoliła zapłacić mu zbyt wysoki rachunek za kolację. Debatujemy też nad tym, co mogłaby kupić mu na walentynki albo jak dyskretnie dowiedzieć się czegoś więcej o jego poprzednich związkach. We wczesnej fazie czuję jeszcze, że jestem w jej drużynie.

Lubię rolę „najlepszej przyjaciółki” i zdobywam ją zaangażowaniem – wpadam do domu Marty w weekend posiedzieć z kotem, kiedy ona wyjeżdża z chłopakiem w góry. Nie mam też problemu z tym, żeby odebrać od niej zapłakany telefon w środku nocy i przez godzinę zastanawiać się razem z nią, czy fakt, że pomylił imię Marty w chwili czułości, wymieniając imię eks, to efekt przeciążenia pracą czy niezbity dowód na to, że tęskni za byłą.

Jestem cierpliwa, wyrozumiała i na każde zawołanie, bo czuję, że na tym polega ta wymiana – Marta odzywa się do mnie, kiedy potrzebuje wsparcia, a ja lubię taką bliskość. Mam też poczucie, że powinnam móc liczyć na to samo. Ale czy na pewno?

Wypracowałam tę rolę powierniczki, pocieszycielki, doradczyni, siostry i przekonuję się, że jest jednostronna. Takie osoby mogą wykazywać się w kryzysie, a potem szybko się o nich zapomina. Bo im lepiej Marta odnajduje się u boku nowego mężczyzny, tym bardziej on wypełnia jej przestrzeń w głowie i kalendarzu. Na mnie wtedy nie ma już miejsca. I podobno to jest normalne. Ona buduje przecież coś ważnego, „na życie”. Mnie nie postrzega w tych kategoriach, choć wielokrotnie, na przestrzeni kilkunastu lat, to właśnie nasza przyjacielska relacja okazała się znacznie trwalsza i silniejsza.

Powrót do przyjaźni, gdy w związku pojawiają się wątpliwości

Symptomy tego, że Marta odpływa w nowy związek, są czytelne. Kiedy ja proponuję obiad w nowej knajpie, do której ona jeszcze dwa miesiące temu pobiegłaby pierwsza, odpowiada, że „musi sprawdzić, jakie ma plany na weekend”, i nie wraca z odpowiedzią. Kiedy chcę zaplanować majówkę i zastanawiam się głośno nad opcjami już kilka miesięcy wcześniej, ona „uprzedza mnie lojalnie”, że w tym roku pewnie wybierze się z jego paczką. Jakby nie zauważając, że zostawia mnie na lodzie, zaczyna skarżyć się, że jest pełna obaw, bo to hermetyczne środowisko. 
Właściwie przestaję słuchać tego, co mówi, przypominając sobie jej relacje z Instagrama, na których tydzień wcześniej przygotowywała kolację, wrzucając milion zdjęć. Staram się nie być zazdrosna, ale to jest jakiś rodzaj odrzucenia.

Nie wysyła mi wiadomości: „Co tam?”, nie dzwoni pogadać bez konkretnego powodu. Nie wymyśla kina w piątek. Do czasu, aż coś zaczyna się psuć.

To zazwyczaj kwestia 3 do 4 miesięcy. Różowe okulary zsuwają się i chłopak zaczyna mieć wady, a wtedy ja znów staję się potrzebna. Mam słuchać i empatyzować, kiedy okazuje się na przykład, że on ma wciąż aktywne konto na Tinderze. 
Cierpliwie słucham takich historii i staram się uspokajać Martę, bo wiem, że ta para jest zbyt mocno w siebie wpatrzona, podejmie jeszcze walkę. Po krótkiej separacji tęsknota wymusi deklaracje. Pojawiają się gesty, wróci czułość. Marta znów zniknie.

Ale po kilku kolejnych tygodniach, miesiącach, przy kolejnym kryzysie wróci do mnie jak bumerang. Z przejęciem będzie opowiadać, że on na „kocham cię” reaguje ciszą albo że ma niepokojącą słabość do używek. Wtedy będę ją pocieszać, utwierdzać, że przecież ona zasługuje na lepsze traktowanie, że ma wokół siebie innych bliskich ludzi, czyli mnie. Kiedy postanowi się od niego wyprowadzić, zadzwoni pewnie właśnie po mnie.
Może wtedy wyjedziemy na jakiś weekend do spa albo jogowe warsztaty, gdzie słowo „siostrzeństwo” będzie odmieniane przed wszystkie przypadki. Odzyskam przyjaciółkę, ale na ile i na jakich zasadach? 

Komentarz ekspercki dr hab. prof. Uniwersytetu SWPS Katarzyny Popiołek

Opisany model przyjaźni można porównać do tratwy, która ma uratować i pozwolić bezpiecznie przeczekać aż do momentu, kiedy na horyzoncie pojawi się wyczekiwany okręt.

To nie jest dojrzały model, ma zaburzoną symetrię – jedna strona występuje w roli dziecka, które bierze, druga w roli rodzica, który daje i cierpliwie czeka. Pani Marta łatwo wyłącza się z życia swojej przyjaciółki, bo bardziej ceni bycie z mężczyzną. Nie pielęgnuje przyjaźni, kiedy czerpie siłę z innej relacji. Ale to nie znaczy, że należy ją skreślić, może wystarczy zmienić oczekiwania i inaczej, bardziej adekwatnie nazywać tę relację.
Jakie pani Marta ma zalety jako przyjaciółka? Mo
że jest spontaniczna, towarzyska, ciepła? Co sprawia, że nasza bohaterka wciąż lubi spędzać z nią czas? 

Jeśli nie będziemy mylić relacji z prawdziwą przyjaźnią, łatwiej będzie zaakceptować nam zmienną dynamikę. Cieszyć się towarzystwem, ale nie liczyć na zbyt wiele.

Można też spróbować przeprowadzić rozmowę, przedstawiając swoje emocje, ale nie w tonie wyrzutu „jesteś egoistyczna”, a raczej wyznania – „brakowało mi ciebie”, „nie zapominaj o mnie”. To może uwrażliwić tę drugą stronę na raniące zachowanie, którego nie jest w pełni świadoma, i wywołać jakąś zmianę, choć wciąż nie liczyłabym na wymarzoną przyjaźń opisywaną w książkach.

*Imię bohaterki zostało zmienione na jej prośbę.

Marta Szwarc
Proszę czekać..
Zamknij