Znaleziono 0 artykułów
11.07.2023

„Yellowjackets”: Serial o kobiecym doświadczeniu w ekstremalnych warunkach

11.07.2023
(Fot. materiały prasowe)

Łączący opowieść o dorastaniu z konwencją horroru serial „Yellowjackets” zaczynał jako niszowa ciekawostka, a stał się produkcją kultową. Na Canal+ trafił drugi sezon historii amerykańskich nastolatek, które przeżyły katastrofę lotniczą. Po latach jako dorosłe kobiety mierzą się z konsekwencjami dawnych traum.

Serial stworzony przez Ashley Lyle i Barta Nickersona („Narcos”, „Narcos: Meksyk”) zadebiutował w amerykańskiej telewizji pod koniec 2021 roku. Śledzi losy dziewczęcej drużyny piłkarskiej z New Jersey, która w drodze na licealne mistrzostwa rozbija się w kanadyjskiej głuszy. Choć części pasażerów udaje się przeżyć wypadek samolotowy, ich problemy mają się dopiero zacząć. Drastyczne okoliczności zmuszają do ekstremalnych kroków. Pytanie: „Kto nie zjadłby koleżanki, żeby przeżyć?” nagle przestaje brzmieć jak makabryczny dowcip.

Dwadzieścia pięć lat później dawne koleżanki prowadzą osobne i odmienne życie. Shauna (Melanie Lynskey) jest pozornie zrównoważoną, ale sfrustrowaną gospodynią domową, której sadystyczne predylekcje można wyłapać z nieznaczących gestów. Misty (Christina Ricci) spełnia się jako pielęgniarka, która pod słodką powierzchownością skrywa obsesyjne myśli i patologiczne tendencje. Taissa (Tawny Cypress) jawi się jako spełniona rodzinnie polityczka, ale dręczące ją zaburzenia snu i mroczne wizje zaburzają idyllę. Buntownicza Natalie (Juliette Lewis) rozprawia się z demonami z przeszłości, stosując używki, a myśl o śmierci nie opuszcza jej ani na chwilę.

Kobiety nigdy nie wyrwały się z cienia dawnej traumy. Przeżyte w dziczy graniczne chwile na zawsze je połączyły, jednocześnie dzieląc. Nie wszystko, co się wtedy stało, da się racjonalne wytłumaczyć, przeszłość zamieszkują rozmaite demony, duchy i nadprzyrodzone siły – być może wytwór zgłodniałych umysłów, ale czy aby na pewno? Kiedy bohaterki zaczyna szantażować tajemniczy nieznajomy, muszą znów zjednoczyć siły.

(Fot. materiały prasowe)

Serial „Yellowjackets” doceniony przez widzów i krytyków

Serial szybko zdobył uznanie krytyków i popularność wśród widzów. Odcinki z pierwszego sezonu przyciągały średnio ponad pięć milionów widzów tygodniowo (drugi najczęściej streamowany serialem Showtime). Zdobył też nagrody Critics Choice Super Awards i aż siedem nominacji do nagród Emmy, w tym wyróżnienia aktorskie dla jego najjaśniejszych gwiazd: Melanie Lynskey i Christiny Ricci. Szczególnie Lynskey, od lat aktywna zawodowo, dzięki „Yellowjackets” wreszcie została doceniona. Podczas gdy na ekrany trafia druga część tej historii, twórcy już pracują nad trzecim sezonem.

Obsadzenie w rolach dorosłych bohaterek aktorek ikonicznych dla lat 90., w których rozgrywa się pierwsza część akcji, było strzałem w dziesiątkę. Równie celnie dobrano młodą obsadę. I mniej, i bardziej doświadczone aktorki wspinają się na wyżyny swoich możliwości. W drugim sezonie pojawia się nowa para i nowa kultowa twarz – nastoletnia Van (Liv Hewson) dostaje swój dorosły odpowiednik. Wciela się w nią Lauren Conrad („Sześć stóp pod ziemią”). – Nie jestem w stanie wyobrazić sobie nikogo lepszego – emocjonowała się podczas wywiadów Hewson. – Ona jest niesamowita. Niestety nie mamy żadnych wspólnych scen, to niemożliwe, tak jak w przypadku innych dziewczyn. Ale miałyśmy okazję sporo porozmawiać o tym, jak widzimy relację naszych postaci, udało nam się nawiązać więź.

Aktorki grające w „Yellowjackets”: Siostrzeństwo jest najważniejsze

Wywodzę się ze świata filmu, więc dla mnie obserwowanie, jak wokół serialu rośnie fandom, było naprawdę niesamowitym doświadczeniem – tłumaczy Sophie Nélisse, która gra młodą Shaunę. Drugi sezon jej bohaterka zaczyna od opłakiwania najbliższej przyjaciółki (ale i rywalki) Jackie. Potem czeka ją to, co nieuchronne – poród w dziczy. Tymczasem dorosła Shauna ponosi konsekwencje romansu. – Zaczynając zdjęcia do drugiego sezonu zdawałyśmy sobie już sprawę, że towarzyszy nam nie tylko sympatia widzów, ale też oczekiwania, którym musimy sprostać. Mam nadzieję, że się udało. Prywatnie dodam tylko, że szansa uczenia się od tak niesamowicie utalentowanych koleżanek była dla mnie wielkim darem – podkreśla Nélisse („Złodziejka książek”). Zgadza się z nią Jasmin Savoy Brown, czyli nastoletnia Taissa, w drugim sezonie wciąż przyglądająca się swojej relacji z Van (Liv Hewson). – Pod koniec zdjęć wszystkie śniłyśmy bardzo dziwne sny. Ale mogłyśmy na sobie polegać, a w przypadku serialu o takim stopniu intensywności to naprawdę ważne. Na planie „Yellowjackets” siostrzeństwo jest najważniejsze – mówi aktorka.

W pierwszym sezonie nie brakowało ekstremalnych scen, ale drugi sezon wytacza jeszcze cięższe działa. – Wydaje mi się, że zagrożenie, jakie stanowi zima, staje się testem dla relacji łączących bohaterów. Skrajny mróz, wycieńczenie i psychoza z powodu głodu zdecydowanie zacierają granice i podwyższają stawkę. Niektórych to zbliża i umacnia, innych wręcz przeciwnie – mówi Jasmin Savoy Brown. Największym koszmarem bohaterek stanie się próba odpowiedzi na pytanie: „Co jesteś gotowa zrobić, żeby przetrwać?”.

Bohaterki stopniowo oswabadzają się ze społecznych i kulturowych norm. Dzicz dała im nowe pozycje w stadzie i nowe tożsamości, wyzwoliła od stereotypów. Dla niektórych wyrwanie się z patriarchalnej rzeczywistości było jak nagła pobudka. Kto w głuszy nie umie się przeobrazić, musi umrzeć.

(Fot. materiały prasowe)

Serial o kobiecym doświadczeniu

Produkcja stawia w centrum kobiece doświadczenie. Od rywalizacji nastolatek przez fizjologiczne zmagania z ciałem i dojrzewaniem z dala od cywilizacji – seks, menstruację, ciążę, poród – po wyzwania, przed jakimi stają dojrzałe bohaterki, wciąż mierzące się ze genderowymi stereotypami w domu, pracy czy związkach. – Mamy tu niezwykle rzadki okaz: serial, który pokazuje i akceptuje kobiecą wściekłość, nie oceniając jej. Myślę, że nasza produkcja daje widzkom w różnym wieku przyzwolenie na odczuwanie dowolnych emocji, które akurat się w nich kłębią. Nie zachęcam oczywiście do wyrażania ich czy przepracowywania w sposób równie skrajny, co na ekranie, ale sama idea jest ważna i słuszna – mówi Savoy Brown.

Anna Tatarska
Proszę czekać..
Zamknij