Znaleziono 0 artykułów
27.10.2019

Dziecko z reality show

27.10.2019
(Fot. Getty Images)

Producenci telewizyjni w wielu krajach testują formaty, w których kobiety na oczach widzów wybierają dawców spermy. Zwolennicy takich reality shows przekonują, że to sposób na budowanie świadomości społecznej. Przeciwnicy mówią o naruszaniu prawa do prywatności. Obie strony mają trochę racji.

Channel 4 pracuje nad kontrowersyjnym nowym programem, w którym singielki chcące mieć dziecko wybiorą dawcę spermy – taką informację jakiś czas temu podał portal „The Sun”. Program owiany jest tajemnicą, wiadomo jedynie, że podejmując tę skomplikowaną i ważną decyzję, kobiety będą mogły liczyć na pomoc grona ekspertów oraz poznać przeszłość, a także genetyczne uwarunkowania kandydata. Zdaniem twórców program pokazuje kobiety, które chcą przejąć całkowitą kontrolę nad swoją płodnością. Oczywiście koncepcja może stanowić wyzwanie dla widza, który nie odbierze tego jako tradycyjny sposób posiadania dzieci. Ale w rzeczywistości kobiety mogą przejść taki proces samodzielnie, szczególnie wraz z rozwojem serwisów internetowych, które oferują dawców anonimowych.

(Fot. Getty Images)
(Fot. materiały prasowe wydanictwa Czarne)

Tradycja ogłaszania powstawania programów, które podejmują temat tak zwanych nowych rodzin, czyli rodzin zbudowanych przy wykorzystaniu medycyny reprodukcyjnej (tj. inseminacji, zapłodnienia pozaustrojowego, szczególnie wykorzystując komórki rozrodcze dawców), jest dosyć bogata. Co kilka lat newsy podobne do tego z „The Sun” pojawiają się i robią rundkę po mediach, po drodze obrastając w kolejne kryptonimy. Jednym z pierwszych wydaje się koncepcja z 2001 roku, kiedy świat obiegła informacja, że Endemol, pochodzący z Holandii producent „Big Brothera”, rozważa stworzenie programu o roboczej nazwie „Chcę twojego dziecka i niczego więcej”. Firma podała jedynie zarys pomysłu: około czterdziestoletnia kobieta wybiera dawcę nasienia, które posłuży jej do inseminacji. Cztery lata później telewizja kablowa Tapla, własność Johna de Mola, byłego właściciela Endemolu, pokazała pilotażowy odcinek programu. Widzowie, którzy do wyboru mieli pilotażowe odcinki czterech innych reality show, w tym o byłych prostytutkach otwierających kawiarnię czy o zaręczynach osób, które nigdy wcześniej się nie widziały, zagłosowali na nie. W mediach program zyskał przydomek „Sperm Show”.

Reality z dawcą spermy nie dawało jednak spokoju producentom z Endemolu. W 2004 roku razem z brytyjską firmą Brighter Picture próbowali sprzedać ideę programu „Make Me a Mum” (Zrób ze mnie mamę), w którym tysiąc kandydatów miało rywalizować o to, aby to ich sperma została wybrana do zapłodnienia komórki jajowej. W finale przyszła matka miała wybierać dawcę spośród dwóch kandydatów: jednego wybranego przez siebie oraz drugiego wskazanego przez grono specjalistów. Po kilku krzykliwych nagłówkach w prasie oraz krytycznych opiniach bioetyków i ekspertów medialnych pomysł zniknął. Zmartwychwstał jeszcze na chwilę, gdy po porażkach w Europie producenci postanowili sprzedać go w Stanach Zjednoczonych, lecz tam również nie chwycił. 

Mniej więcej w tym samym czasie Endemol próbował sił w Niemczech. Tym razem skupił się na dawcach. Dwunastu mężczyzn miało oddać spermę, której zadaniem było – pod okiem trzech lekarzy, w tym ginekologa – jak najszybciej dotrzeć do celu (była nim substancja chemiczna przyciągająca plemniki). Zwycięzca dostawał czerwone porsche. Jeśli myślicie, że celem programu było wywołanie kompleksów u mężczyzn, którzy mają problemy z płodnością, albo też to, żeby pokazać światu, jak wygląda mężczyzna, który jeździ czerwonym porsche, to się mylicie. Celem programu, zdaniem producenta, miało być uświadomienie Niemcom, że 1,6 mln ich rodaków ma problemy z jakością spermy. Do realizacji show nigdy nie doszło, ale na zawsze zapisał się na listach najdziwniejszych programów telewizyjnych wszech czasów.

(Fot. Getty Images)

Dziesięć lat później pomysły wydają się bardziej dojrzałe. Wraz ze wzrostem powszechności nowych rodzin rośnie poziom świadomości na ich temat. Tym razem prym wiodą Duńczycy. Nieprzypadkowo to właśnie w Danii znajdują się dwa największe banki spermy w Europie – Cryos oraz European Sperm Bank. Dwa lata temu media donosiły o tym, że duński Kanal 4 bierze się do przygotowania programu „Ciąża z nieznajomym”. Celem tego programu, który jest nadal w fazie rozwoju, jest dobranie w pary osób, które chcą mieć dziecko, ale nie mają partnera i wolałyby tego nie robić w pojedynkę. Program jest otwarty dla osób o wszelkich tożsamościach seksualnych i będzie pokazywał historie ludzi, którzy zdecydują się na współrodzicielstwo, czyli rodzicielstwo bez relacji romantycznej między rodzicami. 

Podobny program o nazwie „Pregnant and Platonic” (W ciąży i platonicznie) powstał w 2016 roku w Izraelu na bazie osobistej historii Assafa Gila, szefa firmy producenckiej, która do tej pory sprzedała ten format do ośmiu krajów. Program, który zapowiedział „The Sun”, przypomina inny – duński zrealizowany serial dokumentalny zatytułowany „Solomor”, czyli solomama. „Solomama” to nazwa preferowana przez kobiety, które decydują się na macierzyństwo, korzystając z dawców nasienia. Wymiennie używa się określenia „matki samotne z wyboru”, choć nie jest ono do końca prawdziwe, ponieważ badania pokazują, że większość z nich korzysta z dawcy, ponieważ nie ma partnera i czuje, że czas im ucieka. 

Chanel 4 nie potwierdza, czy program będzie oparty na duńskim formacie. Nie to jest jednak najważniejsze. Przede wszystkim tematy związane z nowymi rodzinami powinny przestać być opakowywane w kontrowersyjne i tandetne formaty. Tradycyjna rodzina, czyli kobieta, mężczyzna i dziecko, już od dawna nie jest dominującym modelem. Wiele czynników sprawiło, że nasze rodziny zmieniają oblicze, rozwodzimy się, poznajemy nowych partnerów, przeprowadzamy się, decydujemy na świadomą bezdzietność. Mierzymy się również z problemami z płodnością, zarówno medyczną, jak i społeczną, i to sprawia, że technologie reprodukcyjne są stałą częścią naszych wyborów. Stawia to przed nami nowe wyzwania, odnajdywanie się w nowych relacjach, nowych formach rodzicielstwa i pokrewieństwa. Jeśli pogłębiony i niezmanipulowany program telewizyjny mógłby przybliżyć nam te doświadczenia, to jestem na tak. 

Jest tylko jedno „ale”. Musimy pamiętać o dzieciach i ich prawach. Zwolennicy tego rodzaju programów powiedzą, że jest to sposób, aby zmieniać świadomość i budować zrozumienie, na czym dzieci również skorzystają. Przeciwnicy, że kwestia tożsamości rodziców oraz sposobu, w jaki przychodzimy na świat, to część intymnej historii dziecka i powinna być chroniona jako prawo do prywatności. Każda ze stron ma trochę racji. Na razie prywatność dzieci jest w rękach rodziców, co dobitnie pokazują nam media społecznościowe (swoją drogą ciekawe, czy za kilka lat wrzucanie zdjęć umorusanego, i nie tylko, bobasa nie będzie uchodziło za naruszenie prywatności lub godności). Jeśli dzięki mądrym programom opowiadającym o doświadczeniach nowych rodzin, w tym rodzin tęczowych, czyli rodzin budowanych przez osoby LGBTQ, dawca spermy jako biologiczny rodzic nie będzie budził żadnego zdziwienia ani potrzeby zrobienia kiepskiego żartu, warto przychylić się do ich powstawania. Serial dokumentalny o solomamach lub współrodzicielstwie? Bardzo proszę. Tylko bez wyścigu po czerwone porsche. 


* Karolina Domagalska – dziennikarka, autorka książki pt. „Nie przeproszę, że urodziłam. Historie rodzin z in vitro”, która znalazła się w finale Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za Reportaż Literacki. Obecnie studiuje bioetykę i pracuje nad książką o edycji genomu ludzkiego. 

Karolina Domagalska
Proszę czekać..
Zamknij