Znaleziono 0 artykułów
16.01.2024

Filipka w wielkim mieście: Zaimki szyte na miarę

16.01.2024
(Il. Filipka Rutkowska)

Język jest jak tkanina. Czasem bez drobnych poprawek krawieckich trudno uzyskać kształt, który będzie leżeć na nas dobrze. Filipka w wielkim mieście w cyklicznym felietonie podejmuje temat zaimków.

Minionego lata zostałam zaproszona do udziału w panelu dyskusyjnym w ramach Festiwalu Sztuk Wyzwolonych odbywającego się corocznie na Uniwersytecie Warszawskim. Choć byłam jedyną panelistką, która nie ma na swoim koncie doktoratu, ochoczo zabierałam głos w sprawach dotyczących płci, tożsamości i języka. Nie wykluczam, że być może kiedyś los przekieruje mnie na tory biegnące przez tereny bibliotecznej ciszy i skupienia, ale na razie odpływam w stronę bardziej dynamicznych przygód, a za źródło wiedzy uważam codzienne doświadczenie. Zasmakowanie szerokiego spektrum wcieleń ma wagę niejednej publikacji.

(Il. Filipka Rutkowska)

Zasmakowałam już wielu wcieleń

Na początku spotkania każda z osób kolejno przedstawiła się imieniem oraz zaimkami. Zaczęły padać różne warianty typu „ona/jej”, „oni/im”, „on/jemu” itd., a ja dołożyłam wszelkich starań, żeby wszystkie spamiętać. Niestety należę do ludzi, którzy zapominają imiona przy pierwszym kontakcie. I to nie ze względu na wrodzoną arogancję, ale dlatego, że moment poznawania drugiego człowieka jest dla mnie doświadczeniem złożonym. Zamiast skupiać się na samym imieniu, moja uwaga rozprasza się – dostrzegam wyraz twarzy, zastanawiam się, czy mieliśmy okazję już kiedyś się spotkać, albo myślę, że chciałabym mieć takie same buty czy torebkę. Dorzucenie do tego zaimków nigdy nie było dla mnie ułatwieniem, chociaż wiele osób uważa, że ich używanie nie powinno sprawiać nam wysiłku.

(Il. Filipka Rutkowska)
(Il. Filipka Rutkowska)

Respektowanie zaimków jest kwestią kultury osobistej

W toku uniwersyteckiej dyskusji niechybnie dotarliśmy do sprawy ewolucji języka i tego, czy jego nowe formy uda się jakoś utrwalić. Dla sporej części społeczeństwa wszelka nowomowa związana z płcią jest niepotrzebnym tworem czy wręcz fanaberią. W debacie publicznej dalej jesteśmy od lat na etapie feminatywów. Emocje wzbudzają takie słowa, jak ministra czy adwokatka, więc trudno sobie wyobrazić, że z zaimkami będzie inaczej. Z drugiej jednak strony język powinien odzwierciedlać rzeczywistość. A skoro jakaś grupa społeczna deklaruje, że dotychczasowe słownictwo jest dla niej nieadekwatne, to trochę nieelegancko jest to ignorować. Czasem mam wręcz poczucie, że respektowanie zaimków może być bardziej kwestią kultury osobistej niż światopoglądu.

(Il. Filipka Rutkowska)

Akceptuję wszystkie zaimki świata, unieważniając w ten sposób język zbudowany na podziałach

Kiedy kilka lat temu zobaczyłam po raz pierwszy tabelkę z nowymi polskimi zaimkami, takimi jak jejgo, jenu, onea, onx czy vego, przypomniała mi się lekcja języka niemieckiego, kiedy próbowałam opanować odmianę der, die, das. Nie jestem fanką dużej liczby zasad. Wolę sobie upraszczać życie. Dlatego akceptuję wszystkie zaimki świata, unieważniając w ten sposób język zbudowany na podziałach. Czuję się z tym świetnie, nawet jeśli oznacza to, że różne osoby zwracają się do mnie inaczej, a ja w odpowiedzi żongluję rozmaitymi formami, ujawniając się raz jako „ona”, „on”, „ono”, a czasem nawet jako „oni”. Zamiast tkwić w językowym kostiumie, który został dla mnie uszyty, robię dodatkowe cięcia. Język jest jak tkanina – czasem bez drobnych poprawek trudno uzyskać kształt, który będzie leżeć na nas dobrze. 

Filipka Rutkowska (Fot. Karolina Zajączkowska)
Filipka Rutkowska
Proszę czekać..
Zamknij