Znaleziono 0 artykułów
09.03.2024

Dlaczego laureat Oscara musiał oddać statuetkę? Kulisy wpadki Akademii

09.03.2024
(Fot. Getty Images)

Czasem nawet na najlepiej przygotowanej gali coś idzie nie tak. Plączą się koperty, na scenie zostaje odczytany niewłaściwy zwycięzca, ktoś przez chwilę myśli, że zdobył najbardziej prestiżową nagrodę świata filmowego. W pasjonującej książce „Oscarowe wojny. Historia Hollywood pisana złotem, potem i łzami” Michael Schulman opisuje także sytuację z 2017 roku, kiedy twórcy „La La Land” musieli oddać statuetkę za najlepszy film. Oto jak wspominali tamto wydarzenie na łamach książki Schulmana, której fragment publikujemy.

Na początku sezonu oscarowego Jordan Horowitz zawarł ze swoimi współproducentami układ: za każdym razem, kiedy będą odbierali jakąś nagrodę za „La La Land”, oni będą zabierali głos jako pierwsi. Ale jeśli film zdobędzie nagrodę Akademii, pierwsze przemówienie wygłosi Horowitz. Potem przez długi czas próbował o tym nie myśleć. Kiedy Beatty jąkał się na scenie, Horowitz westchnął w duchu: „Jakim trzeba być dupkiem, żeby w takiej chwili dla efektu odwlekać ogłoszenie, kto wygrał”. 

Dunaway oznajmiła wreszcie, że zwyciężył „La La Land”, a Horowitz wydał z siebie „dziki okrzyk”. Jak mówi: „Pragnąłem wygrać. Oscar stał się dla mnie naprawdę ważny. Dlatego kiedy okazało się, że zwyciężyliśmy, ryknąłem na całe gardło. Moja żona popatrzyła na mnie, położyła mi dłoń na ramieniu i powiedziała: »Musisz się uspokoić«”. Producent wziął głęboki oddech.

Wszedł na scenę, Beatty wręczył mu kopertę, a Dunaway statuetkę – zaskakująco ciężką. Wygłosił przemówienie, potem zaprosił do mikrofonu drugiego producenta, Marca Platta. Kiedy Platt zaczął przemawiać, Horowitz zauważył, że zrobiło się zamieszanie. „Na scenę wchodzą jacyś ludzie, ale nikt nie wie, co się dzieje. Ewidentnie coś się spier*****o”. Człowiek w słuchawkach – inspicjent Gary Natoli – podszedł do Horowitza i powiedział: „Kto ma kartę? Muszę ją zobaczyć”.

Horowitz spojrzał na kartę, którą trzymał w dłoni, i ku swojemu zdumieniu przeczytał: „Emma Stone, »La La Land«”. „Pamiętam, że czas się zatrzymał – mówi. – Byłem stuprocentowo pewien, że Emma zabrała swoją kartę, widziałem ją. Jak to możliwe, że ja trzymam jej kartę? Przecież to bez sensu. To jakaś popie****a magia”.

Natoli wziął kartę trzymaną przez Horowitza i poszedł za kulisy. „Właśnie wtedy do mnie dotarło: spier*****i coś z kopertami – mówi producent. – To nie my zdobyliśmy Oscara. Na nagraniu widać ten moment: ręka, w której trzymam statuetkę, opada, bo Oscar, który przecież swoje waży, zrobił się nagle dziesięć razy cięższy”.

(Fot. Getty Images)

Kilka chwil wcześniej Brian Cullinan, znajdujący się za kulisami po prawej stronie sceny, zdołał przecisnąć się między ludźmi, którzy stłoczyli się, żeby obejrzeć wręczenie ostatniej nagrody, i poinformował inspicjenta Johna Esposito, że odczytano niewłaściwego zwycięzcę.

– Jesteś pewien? – spytał Esposito.

– Na sto procent – odparł księgowy.

Esposito połączył się przez radiotelefon z Natolim, który towarzyszył Kimmelowi siedzącemu na widowni. Natoli polecił inspicjentom znajdującym się po lewej stronie sceny, żeby potwierdzili ten fakt u drugiej księgowej, Marthy Ruiz. Zgadza się, powiedziała Ruiz, wygrał „Moonlight”. „Wyprowadźcie księgowych na scenę!” – rozkazał Natoli przez radiotelefon, ale ani Ruiz, ani Cullinan nie chcieli się ruszyć. „Trzeba było dosłownie wypchnąć ich zza kulis. Ich zachowanie mnie zszokowało – opowiadał później Natoli. – Brian od razu zasugerował, że Faye popełniła błąd, więc natychmiast zacząłem szukać koperty”.

Producenci gali Michael De Luca i Jennifer Todd byli za kulisami i świętowali koniec udanego wieczoru. „Przybiliśmy piątkę – mówi De Luca. – Zdjąłem słuchawki, popijałem colę zero”. Przemówienie Emmy Stone skończyło się kilka sekund przed północą, dzięki czemu udało się zdążyć z ostatnią przerwą reklamową. „Nie musieliśmy już się stresować harmonogramem. Powiedzieliśmy sobie: pie****ć, ci od »La La Land« mogą teraz przemawiać tak długo, jak tylko chcą – opowiada Todd. – Ktoś podał mi kieliszek szampana. Skończyliśmy! Zadanie wykonane!”

Zdjęła słuchawki i położyła je na stole. Po chwili usłyszała dobiegające z nich krzyki, włożyła je więc ponownie. „Gary, inspicjent, i Glenn, reżyser transmisji, wołali: »Chyba otwarto nie tę kopertę, co trzeba«”. Todd wrzasnęła na całe gardło: „Ogłosili niewłaściwego zwycięzcę!”.

„Jej głos... Brzmiała jak postać z filmu Fritza Langa – mówi De Luca. – Poczułem, że włosy na karku mi się zjeżyły, ale przez chwilę nie mogłem zrozumieć tego, co Jenn do mnie mówi. To był jeden z tych surrealistycznych momentów, gdy dowiadujesz się, że właśnie wydarzyła się najgorsza możliwa rzecz – rzecz, która nie miała prawa się wydarzyć”.

Cheryl Boone Isaacs siedziała na widowni. Nie zdziwiło jej zwycięstwo „La La Land”; uważała, że to film, który przemawia do serc widzów. „Tak samo było wtedy, kiedy wygrał »Zakochany Szekspir«. Powtarzałam wszystkim: »Ten film dostanie Oscara«. Ludzie słuchają głosu serca”. Burzliwy rok, który miały za sobą Boone Isaacs i Akademia, doczekał się mało spektakularnego zakończenia.

Zaraz jednak zauważyła, że na scenie pojawili się Natoli i Brian Cullinan. „Brian zawsze ma mocną opaleniznę, ale teraz był biały jak ściana – opowiada Boone Isaacs. – Pomyślałam sobie: »Co on tam robi, dlaczego... Jezu, nie, to niemożliwe!«. Poczułam się jak Michael Corleone: »Już myślałam, że udało mi się z tego wyplątać, a oni wciągnęli mnie z powrotem«. Wszystko działo się bardzo szybko, ale miałam wrażenie, że upłynęła cała wieczność”.

(Fot. Getty Images)

„Matt Damon w ogóle tego nie pamięta, ale przysięgam, że odwrócił się do mnie i powiedział: »Doszło do pomyłki, ogłosili niewłaściwego zwycięzcę« – opowiada Kimmel . – Przez moment tylko patrzyłem, co się dzieje. Potem dotarło do mnie, że jestem jedyną osobą, która ma działający mikrofon, więc koniecznie muszę iść na scenę. Nie było innej opcji”.

Tymczasem trzeci producent „La La Land” Fred Berger stanął przed mikrofonem i zaczął dziękować Damienowi Chazelle’owi , który oszołomiony obserwował zamieszanie dookoła. „Na chwilę wszyscy spanikowali – opowiada reżyser. – Myśleliśmy, że ktoś umarł albo że doszło do zamachu terrorystycznego”. Ryan Gosling był przekonany, że za kulisami wydarzył się jakiś wypadek. Gdy dowiedział się, co się stało, wybuchnął śmiechem. Berger usłyszał, o czym mówią stojący za nim ludzie, i nagle przerwał swoje przemówienie. „Tak w ogóle to przegraliśmy”, powiedział. 

Jordan Horowitz odzyskał trzeźwość umysłu. „Rozejrzałem się dookoła i pomyślałem: »Jak wyjść z tej sytuacji?«. Nie podobało mi się, że to trwa tak długo”. Natychmiast ruszył do mikrofonu. „Doszło do pomyłki – oznajmił. – »Moonlight«, ludziska, to wyście wygrali Oscara za najlepszy film”. Na sali rozległy się stłumione okrzyki i ostrożne brawa. Niektórzy uznali, że Horowitz mówi w przenośni: „La La Land” zdobył Oscara, ale historycznym zwycięzcą jest „Moonlight”. „To nie żart – oznajmił stanowczo producent. – »Moonlight« otrzymał Oscara za najlepszy film”.

„Było oczywiste, że nikt nie ma, ku**a, pojęcia, co się dzieje – wspomina. – Widziałem to na twarzach ludzi na widowni. Zastanawiali się: »Co ten gość robi? Czy to jakaś pomyłka? Żart?«. I wtedy kątem oka zobaczyłem, że koło mnie stoi Warren i trzyma w ręku czerwoną kopertę. W ułamku sekundy zrozumiałem: trzeba pokazać im kartę, na której jest napisane, że »Moonlight« wygrał Oscara”. Wyrwał Beatty’emu kartę i uniósł ją, modląc się, żeby kamerzysta zrobił zbliżenie. Zszokowani ludzie zaczęli wstawać z miejsc.

Kimmel znalazł się przy mikrofonie. Myślał przede wszystkim o tym, jak okropnie muszą czuć się twórcy „La La Land”. „Daliśmy im Oscara, a potem im go odebraliśmy. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się nic podobnego – opowiada. – W takich chwilach potrzeba dużej delikatności, a delikatność nie jest raczej moją mocną stroną”. Postanowił zdobyć się na żart i powiedział Horowitzowi: „Moim zdaniem wam też należy się Oscar. Może po prostu powinniśmy rozdać ich więcej?”.

Dowcip był nieprzemyślany: sugerowanie twórcom filmu opowiadającego o życiu czarnych, żeby podzielili się swoją sprawiedliwie zdobytą nagrodą z twórcami filmu o białych, który nie wygrał, wypadło niestosownie, zwłaszcza rok po kampanii #OscarsSoWhite. Na szczęście Horowitz zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji. „Nie byłem w nastroju do żartów”, mówi. „Będę dumny, mogąc oddać tę nagrodę moim przyjaciołom, twórcom »Moonlight«”, oznajmił Kimmelowi.

Tymczasem drużyna „Moonlight” nadal nie mogła uwierzyć w to, co się dzieje. „Zastygliśmy w bezruchu”, opowiada producentka Adele Romanski. W pierwszej chwili sądziła, że zamieszanie zostało spowodowane alarmem bombowym. Kiedy stała w przejściu między rzędami, aktor Andrew Garfield podszedł do niej i wziął ją w objęcia.

– Co się dzieje? – spytała.

– Musisz iść na scenę – powiedział Garfield.

Producenci „La La Land” oddali statuetki producentom „Moonlight”, przez chwilę wszyscy serdecznie się ściskali. Po roku konfliktów politycznych i rasowych, które dzieliły Amerykę, na moment zapanowała harmonia. Gosling stał na stopniach prowadzących na scenę i ściskał dłonie mijającym go członkom drużyny „Moonlight”. Jeszcze przed chwilą na scenie dominowali biali, teraz przeważali czarni. Tymczasem do mikrofonu podszedł Beatty. „Chcę wyjaśnić, co się stało”, powiedział i wytłumaczył, że na karcie, którą wyciągnął z koperty, widniały słowa: „Emma Stone, »La La Land«”. Właśnie dlatego tak długo patrzył zdziwiony na Dunaway.

Kimmel spojrzał na widownię i zobaczył Denzela Washingtona, który pomachał do niego i ruszając ustami, wypowiedział bezgłośnie słowo: „BARRY”. „No tak, racja – pomyślał Kimmel. – Trzeba oddać głos prawdziwym zwycięzcom”.

Barry Jenkins, przeszczęśliwy, ale nadal kompletnie zaskoczony, powiedział parę zdań. Wydawało mu się, że jego głos dochodzi z bardzo daleka. „Nawet w moich marzeniach coś takiego nie mogłoby się wydarzyć – oznajmił. – Ale w cholerę z marzeniami, już ich nie potrzebuję. O mój Boże!”

„Nadal nie wiem, czy to się dzieje naprawdę”, powiedziała Romanski. Odwróciła się i zapytała, czy twórcy »La La Land« nadal są na scenie, ale okazało się, że już zniknęli. Kamery pokazały tymczasem zdziwione twarze Octavii Spencer i Samuela L. Jacksona, siedzących na widowni. Po chwili przemówienia dobiegły końca. Drużyna »Moonlight« zeszła ze sceny, za kulisami znów spotkała się z przyjaciółmi z ekipy »La La Land«. Stało się jasne, że odtąd oba filmy będą nierozerwalnie związane. Wszyscy czuli się kompletnie zagubieni. Jak, do cholery, mogło dojść do takiej pomyłki?


Książka „Oscarowe wojny. Historia Hollywood pisana złotem, potem i łzami” Michaela Schulmana w przekładzie Jana Dzierzgowskiego ukazała się nakładem wydawnictwa Marginesy.

Michael Schulman
Proszę czekać..
Zamknij