Znaleziono 0 artykułów
04.03.2024

Zwierzęta jak rodzina – czy aby na pewno?

04.03.2024
Jak naprawdę traktujemy zwierzęta domowe (Fot. Getty Images)

Proces „odrzeczawiania” zwierząt musi wejść na kolejny poziom, nawołuje Karolina Kuszlewicz, adwokatka broniąca praw zwierząt. Jak przekonuje, na razie status podmiotów uzyskują tylko zwierzęta domowe, a i to nie zawsze. Nasze empatyczne spojrzenie wciąż pomija całą masę innych istot.

Wyprawiamy im urodziny, kupujemy świąteczne prezenty, zapewniamy ekologiczne jedzenie, prowadzimy do zwierzęcego psychologa. Z powodu ich reakcji potrafimy zrezygnować z kolejnej randki z osobą, której nie polubiły. Wolimy mieć koty i psy zamiast dzieci. Gdy odchodzą, uroczyście je chowamy, a żałobę po ich śmierci przeżywamy równie mocno, jak po bliskiej osobie. Bo kochamy je jak rodzinę.

Zwierzęta także potrafią odwzajemniać miłość, odczuwają ból, myślą i mają świadomość. Jako naród mamy wobec nich wiele empatii (raport „W Królestwie Zwierząt”, Havas, 2023), uważamy, że są bardziej autentyczne i szczere w uczuciach niż ludzie. Więcej – wierzymy, że to ze zwierzętami możemy nawiązać więź silniejszą niż z drugim człowiekiem. Są one przy nas, kiedy rodzina zawodzi. Dostrzegamy ich pozytywny wpływ na życie, do którego wnoszą więcej spontaniczności, śmiechu, sprawiają, że jest mniej samotnie, uczą czułości i łagodzą smutek. Silna emocjonalna więź ze zwierzętami – czy to psami, kotami, ptakami, gryzoniami, czy innymi zwierzętami, które żyją blisko nas – ma także dobry wpływ na nasz komfort psychiczny. Zauważalne jest to w szczególności u osób z zaburzeniami depresyjnymi, chorobami serca czy zmagającymi się ze stresem pourazowym, a także u osób starszych.

Historia zwierzęcia domowego

Wydawałoby się, że wszystko to świadczy o dużej zmianie pokoleniowej, dzięki której chociażby pies na łańcuchu to coraz rzadszy widok. Jak pisze w e-mailu Karolina Kuszlewicz, adwokatka działająca w obronie praw zwierząt, na przestrzeni lat nastąpiło wiele zmian – „od tego, jak komunikują się zwykli ludzie, kiedy opowiadają o swoich zwierzętach, przez coraz większą uwagę wymiaru sprawiedliwości w stosunku do spraw związanych z przemocą wobec zwierząt po rosnący w siłę ruch społeczny na rzecz praw zwierząt i weganizmu”. Kuszlewicz jednak na pytanie, co jeszcze powinno się zmienić i zadziać, odpisuje: „Wszystko”.

Od momentu, gdy ok. 30 tys. lat temu psy zostały udomowione, gdzieś w Europie lub zachodniej Syberii, ich rola w ludzkim społeczeństwie ewoluowała wielokrotnie. Początkowo pracowały u boku człowieka i służyły obronie. Koty wprowadziły się do domów później, choć, jak w „Feline Philosophy” pisze brytyjski filozof John Gray, nie tyle zostały udomowione, ile nauczyły się żyć z ludźmi, a przede wszystkim – nauczyły ludzi, by darzyli je miłością. Przydawały się do wyłapywania gryzoni oraz przeganiania innych zwierząt zainteresowanych przechowywanym w wioskach zbożem. W starożytnym Egipcie czczone były jak bóstwa i symbolizowały powodzenie. Jak wskazuje w swojej najnowszej książce „Justice for Animals” ceniona amerykańska filozofka Martha C. Nussbaum, relacje zwierząt z ludźmi uległy zmianie przede wszystkim wraz z pojawieniem się słowa „pet”. Dziś niektóre wciąż czasem zapewniają nam ochronę i pomoc, częściej jednak emocjonalne wsparcie. Bywają też uroczymi maskotkami do zabawy, ozdobami lub wartościowymi trofeami podkreślającymi status ich właściciela.

Historycznie zresztą zwierzęta portretowano w sztuce właśnie po to, by mówiły coś o swoim właścicielu – jego charakterze czy pozycji. Obecnie utrwalanie zwierząt ma nieco inne znaczenie (patrz: zabawne filmiki w sieci), co m.in. pokazała niedawna wystawa w nowojorskim muzeum Fotografiska. „Best in Show” była uznaniem dla zwierząt we współczesnej fotografii i badała ich rolę w kulturze. Dwudziestu pięciu artystów ukazało je z różnych perspektyw – jako partnerów życiowych, symbole statusu, przyjaciół i członków rodziny, a także jako dzieła sztuki. „Ludzi i ich zwierzęta łączy nierozerwalna więź. Ten bliski związek, który sprawia, że stanowią one istotną część naszego codziennego życia, czyni zwierzę czymś więcej – niezależnie od tego, czy jest to pies, kot, ptak, jaszczurka czy gryzoń”, czytam na wejściu.

W Polsce najczęściej z ludźmi mieszkają psy i koty (raport FEDIAF z 2023 r.), ale jak zauważa Karolina Kuszlewicz, w polskich domach zwierzęta występują głównie jako produkty. „Każdego dnia tysiące zwierząt, istot podobnie odczuwających jak my, trafia na rzeź, a następnie ich ciała lądują w lodówkach i na stołach. To wokół tych zwierząt wciąż organizuje się największa część rodzinnego życia Polek i Polaków, choć często w sposób nieuświadomiony bądź wyparty”, tłumaczy.

Kuszlewicz podkreśla, że ciężko mówić o relacji ze zwierzętami, podczas gdy masowe okrucieństwo wobec nich wpisane jest w normę kulturową. Takie rozdwojenie postawy nazywa wprost schizofrenią moralną. „Dla pełnego obrazu musimy uczciwie przyznać: jedne są kochane, inne są zjadane lub w inny sposób okrutnie używane. Decyduje o tym więź człowieka ze zwierzęciem. Przeciętny Kowalski nie ma relacji ze świnią w ubojni, więc się nią nie przejmuje, choć ta tak samo jak każde inne zwierzę pragnie żyć w bezpieczeństwie, bez bólu i strachu. Jego wyobraźnia i wrażliwość jednak już tam nie sięga. Jednocześnie patrząc na swojego psa, coraz częściej potrafi publicznie przyznać, że to jego przyjaciel. Innymi słowy obraz przeciętnego Polaka czy przeciętnej Polki wygląda tak, że pałaszuje z ochotą ciało kury, świni, krowy czy ryby, nie przejmując się jej życiem w męczarniach, i jednocześnie bierze kredyt na leczenie swojego chorego kota, bo kocha go bezgranicznie. Wciąż jako społeczeństwo w dużym stopniu jesteśmy zanurzeni w tym dysonansie i hipokryzji, co niektórych gryzie. Mam na to prostą odpowiedź: spróbujcie weganizmu, ponieważ ta postawa eliminująca używanie zwierząt jako produktów nie tylko jest najlepszym, co można dziś zrobić dla zwierząt i środowiska naturalnego, lecz także daje coś jeszcze – głęboką, wewnętrzną spójność, koniec męczącego wewnętrznego konfliktu. Mam też wielką nadzieję, że ludzie mogą uczyć się na przykładzie relacji ze zwierzętami, z którymi mieszkają, tego, jak wspaniałymi, złożonymi, świadomymi i czującymi są one istotami, a następnie, że przy odrobinie wysiłku przeniosą tę wiedzę na inne gatunki”, pisze w e-mailu.

Pieskie życie

Relacje ludzi ze zwierzętami od wieków zajmowały filozofów, artystów, poetów, badaczy i przyrodników. O kotach pisał William S. Burroughs, a w „Nieznośnej lekkości bytu”. Milan Kundera dumał nad tym, co o nas mówi to, w jaki sposób traktujemy zwierzęta: „Prawdziwa dobroć człowieka może się wyrazić w sposób absolutnie czysty i wolny tylko w stosunku do tego, kto nie reprezentuje żadnej siły. Prawdziwa moralna próba ludzkości, najbardziej podstawowa [...] polega na jego stosunku do tych, którzy są wydani na jego łaskę i niełaskę: do zwierząt”. Choć trudno nie zgodzić się z Kunderą, nauka w żaden sposób nie poparła tezy, że właściciele zwierząt różnią się od osób ich nie posiadających. Nie są oni ani lepsi, ani gorsi, ani milsi, ani mniej sympatyczni. Co więcej – często to właśnie z ich ręki cierpią „ukochane” przez nich zwierzęta.

W perspektywie ewolucyjnej to psy i koty miały najwięcej szczęścia – na przestrzeni wieków otrzymały miłość i szacunek ludzi, w wielu przypadkach także miano członka rodziny. „Coraz częściej ten krąg poszerza się o gryzonie, ptaki, fretki itd.”, zauważa Karolina Kuszlewicz, która jednak podkreśla, że jest przeciwniczką twierdzenia, że psy i koty mają się w Polsce dobrze. „Skala przemocy wobec tych zwierząt wciąż jest bardzo poważna i narażone są one na najbardziej wyrafinowane formy okrucieństwa ze strony ludzi, najczęściej ich rzekomych opiekunów. Pamiętajmy bowiem, że z funkcjonowaniem na prawach członka rodziny wiąże się cały pakiet konsekwencji, zarówno tych dla zwierząt dobrych, jak i tragicznych. Nauka zajmująca się badaniem zjawiska przemocy domowej wskazuje wyraźnie, że zwierzęta należą obok dzieci i kobiet do triady ofiar przemocy w rodzinie”.

Podobnym tropem w „Justice for Animals” idzie Martha C. Nussbaum, która pisze, że w przyjaźni między ludźmi a zwierzętami kluczowe jest poszanowanie odmiennych form życia i ich aktywności. Potrzebna jest też empatia, która pozwala nam spojrzeć na świat oczami drugiej istoty. Tymczasem wciąż zbyt często postrzegamy psy i koty jako naszą własność. Nawet jeśli chcemy widzieć w nich kogoś więcej, nie zawsze respektujemy ich prawa w pełni. Kupujemy je, sprzedajemy, są całkowicie od nas zależne, oczekujemy od nich podporządkowania. Według Nussbaum ludzie powinni umieć pójść na kompromis i nie oczekiwać od psa, że nie będzie szczekać, powinni być wyedukowani, jak działa język ciała zwierzęcia, czytać znaki i rozumieć, że jeśli reakcja była inna niż przewidywali, nie jest to wina wyłącznie psa.

Dlatego filozofka wskazuje konieczność powstania praw, które miałyby chronić zwierzęta żyjące z ludźmi i które uznałyby je za współobywateli – osobne byty żyjące swoim życiem. Zwłaszcza że wiele osób kwestionuje dziś pogląd mówiący o psach czy kotach jako własności. Tak jak i my przestajemy być właścicielami, one stają się dla nas członkami rodziny, towarzyszami, przyjaciółmi. Nie zdychają, a odchodzą, umierają.

Posthumanizm: Nie tylko człowiek w centrum

„Coraz częściej czytam, że ludzie uważają się za opiekunów, a nie właścicieli, mówią o trosce, o rodzinie, o miłości, oddaniu wobec zwierząt, z którymi mieszkają. I te narracje często są naprawdę poruszające. Przesuwa się punkt na osi od skrajnie przedmiotowego traktowania zwierząt ku podmiotowemu podejściu, ale wciąż – znowu biorąc pod uwagę wszystkie zwierzęta, a nie tylko te ukochane – jesteśmy na tej osi w dramatycznie źle świadczącym o nas miejscu”, pisze Kuszlewicz. „W maju 2023 r. miałam przed Sądem Najwyższym kolejną rozprawę o ochronę ryb, podczas której padło, że >>zwierzę nie tylko nie jest rzeczą, jest podmiotem, a obowiązkiem państwa jest zagwarantować mu ochronę<<. To bardzo ważne słowa sądu, wyznaczające kierunki rozwoju prawa na przyszłość. Musimy jednak pamiętać, że dopóki będziemy legalizować masowe, brutalne wykorzystywanie zwierząt, dopóty będą one spychane do roli produktów. Zatem zmianę możemy obserwować póki co w bardzo wybiórczym zakresie, tj. fragmencie odnoszącym się do zwierząt najbliższych przeciętnemu człowiekowi, głównie psów i kotów. I tu widzę zdecydowane podniesienie standardów i świadomości. Dziś już nikt nie śmie na sali sądowej lekceważyć spraw o znęcanie się nad zwierzętami, a 10 lat temu to się niestety zdarzało”, mówi.

Nadawanie wspomnianej podmiotowości zwierzętom zgodne jest z ideą posthumanizmu, który przestaje traktować człowieka jako centrum świata oraz miarę wszechrzeczy. W jednej ze swoich prac naukowych pisze o tym prof. UAM dr hab. Hanna Mamzer, która w tym kontekście analizuje zjawisko antropomorfizowania zwierząt i traktowania ich jako członków rodzin. Zwraca także uwagę na jednoczesną odpowiedzialność, „jaka spoczywa na gatunku homo sapiens, za losy przyrody i naturalnego otoczenia człowieka. (...) Rozwój cywilizacyjny zmienia percepcję pozycji zwierząt, ich uczuć, cierpienia, komunikacji i budowania relacji z innymi, a także ich moralności”, pisze.

Mamzer zwraca także uwagę na gest nadawania imienia, który jest wyrazem indywidualizacji zwierzęcia i traktowania go jak podmiotu, a nie jednego spośród wielu przedstawicieli stada. „W tym sensie, nadawanie imienia może być traktowane jako wyraz troski i być sygnałem dbałości o podniesienie jakości życia zwierząt. Zwierzę z imieniem zyskuje indywidualność. Przestaje być numerem, a staje się unikalnym bytem, który ma swoją osobowość, temperament, upodobania i lęki”.

Zresztą, jak pisze John Gray, już najstarsza i najbardziej uniwersalna religia, czyli animizm, stawiała zwierzęta na równi z ludźmi i dawała im podmiotowość, uznając je za istoty posiadające duszę. Choć z tego właśnie powodu podobno nie jadł ich Pitagoras, wraz z kolejnymi myślicielami (Arystoteles) oraz religią chrześcijańską zwierzęta zostały zdegradowane do „rzeczy”. Na wieki ustanowiliśmy bowiem wyjątkowość i wyższość człowieka nad wszystkimi innymi istotami.

Konieczne są więc zmiany. „Potrzebny jest pakiet zakazów ustawowych, które od dawna powinny w Polsce obowiązywać, ale kolejne rządy kłaniały się hodowcom, rolnikom i przyzwyczajeniom”, mówi Karolina Kuszlewicz. „Musimy pilnie wprowadzić zakaz hodowli zwierząt na futra, zakaz uboju rytualnego, który odbywa się na w pełni świadomych zwierzętach, obowiązek znakowania zwierząt domowych i środki związane z ograniczeniem ich niekontrolowanego rozmnażania, całkowity zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach. Musimy znieść możliwość trzymania psów na stałej uwięzi przez 12 godzin na dobę. Drugi poziom zmian ma charakter głębszy, obejmujący zmianę całego paradygmatu prawa ochrony zwierząt. Tu konieczne są prace nad uznaniem praw zwierząt w sposób formalny i publiczny, a nie tylko moralny. Musi nastąpić kolejny etap odrzeczawiania zwierząt, zaprzestanie wykorzystywania ich jako produktów. To żmudny i długi proces, ale historia praw zwierząt tworzy się na naszych oczach, a w zasadzie my ją tworzymy. Wierzę, że kiedyś jako ludzkość będziemy wstrząśnięci i zszokowani, że niegdyś powszechnie krzywdziliśmy inne, w pełni czujące istoty”.


Korzystałam m.in. z książek „Justice for Animals” Marthy C. Nussbaum, „Sapiens” Yuvala Noaha Harariego, pracy „Posthumanizm we współczesnych modelach rodzin: zwierzęta jako członkowie rodziny?” dr Hanny Mamzer, raportu Ipsos na zlecenie Boehringer Ingelheim oraz „W Królestwie Zwierząt” Havas Media Group.

Ismena Dąbrowska
Proszę czekać..
Zamknij