Znaleziono 0 artykułów
23.05.2025

Bliskość bez zbliżeń. Jak wygląda życie w spektrum aseksualności?

23.05.2025
Fot. Getty Images

Bliskość, której pragnę, nie ma charakteru seksualnego. To po prostu obecność drugiej osoby, z którą dzielę codzienność, na którą mogę liczyć i przy której czuję się bezpiecznie – mówi Weronika. Razem z Karoliną i seksuolożką Sylwią Wierzbicką opowiadają o spektrum aseksualności.

Od dziecka czułam się trochę wyalienowana, nie rozumiałam zachowań rówieśników i rówieśniczek ani bohaterek filmów. Nie rozumiałam, dlaczego stawiają mężczyzn w centrum swojego życia, a seksualność jest dla nich realizacją społecznych scenariuszy. Brakowało mi kogoś w tamtym czasie, z kim mogłabym o tej sprawie porozmawiać. Kogoś, kto by zrozumiał o co mi chodzi – mówi Karolina. Z czasem jej frustracja i poczucie niezrozumienia rosły. – Naprawdę nie rozumiałam, co dziewczyny widzą w chłopakach. Dużo osób mi mówiło, że może jestem zbyt krytyczna, wymagająca. Ale to zupełnie nie o to chodziło – opowiada.

Karolina swoją orientację zaczęła eksplorować w czasach gimnazjalnych. – Chciałam ją zdefiniować. Wiedziałam, że na pewno nie jestem hetero i na pewno nie jestem lesbijką. Na forach zagranicznych trafiłam na artykuły i dyskusje o aseksualności. Poczułam, że to mnie idealnie opisuje. W liceum eksplorowałam tę przestrzeń, a ona coraz bardziej ze mną rezonowała – zapewnia. Określenie swojej orientacji przyniosło Karolinie ulgę. – Poczułam społeczność i przynależność, bo zrozumiałam, że nie jestem sama. Więcej ludzi ma tak, jak ja – zaznacza.

Karolina aseksualność definiuje jako nieodczuwanie pociągu do żadnej z płci. Coming out, jak tłumaczy, nie był dla niej trudny. – Za każdym razem outuję się z przekorą i determinacją. Jeżeli chodzi o związki, przeważnie wchodzę w relacje z kobietami. Najbardziej istotne jest dla mnie, żeby druga osoba szanowała moje granice. Otwarta komunikacja jest dla mnie równie istotną kwestią – podkreśla. Karolina od lat działa aktywistycznie. Zależy jej na tym, żeby edukacja dotycząca seksualności była otwarta i na znacznie lepszym poziomie, niż jest teraz. – Taka, która pozwoliłaby zrozumieć, że aseksualność nie wynika z jakiegoś rodzaju zaburzeń, traum. Jest po prostu jedną z orientacji. Chciałabym, żeby kolejnym pokoleniom żyło się troszkę lżej. Żeby w dobrej przestrzeni mogły odkrywać swoją tożsamość, badać ją – podkreśla.

Relacja oparta na obecności

Weronika zawsze miała swoją wizję związku. – Wierzyłam, że najpierw trzeba dobrze się poznać, zbudować więź emocjonalną, a dopiero z czasem przyjdzie moment na zbliżenie fizyczne. Irytowało mnie, kiedy seks był dla chłopaków priorytetem – mówi. W swojej pierwszej relacji nie czuła potrzeby bliskości fizycznej. – W kolejnych seks był obecny, ale to nie ja inicjowałam sytuacje. Nie miałam żadnych fantazji, ale też nie odmawiałam, bo „tak przecież wygląda związek”. Zbliżenia nie sprawiały mi przyjemności, wolałabym robić w tym czasie cokolwiek innego – opowiada. Po zakończeniu jednej z relacji, Weronika świadomie zrobiła przerwę od relacji romantycznych. – Zaczęłam na nowo odkrywać swoje potrzeby i pragnienia. Trafiłam na treści dotyczące aseksualności i poczułam ogromną ulgę. Zrozumiałam, że to ja. Upewniłam się, że nic ze mną nie jest „nie tak”. Że poszukuję relacji opartej na emocjach, wspólnym czasie i bliskości, a nie na seksie. Bliskość, której pragnę, nie ma charakteru seksualnego. To po prostu obecność drugiej osoby, z którą dzielę codzienność, na którą mogę liczyć i przy której czuję się bezpiecznie – zaznacza.

Znalezienie partnera, który to uszanuje, było dla Weroniki wzywaniem. – Kiedy szukałam partnera przez aplikacje randkowe, zawsze od razu mówiłam, że jestem asem. Reakcje były różne: od zwykłej rozmowy i ciekawości aż po niewygodne pytania i głupie komentarze. Dziś po wielu nieudanych poszukiwaniach jestem z mężczyzną, który mnie akceptuje i kocha taką, jaka jestem. Żyjemy w tak zwanym białym związku i mogę szczerze powiedzieć, że to najlepsze, co mnie w życiu spotkało – opowiada. Weronika przyznaje, że nie wszyscy akceptują jej orientację. – Ludzie często traktują aseksualność jako fazę przejściową, coś, co z czasem „mi minie”. Słyszę, że gdy tylko poznam „odpowiednią osobę”, wszystko się zmieni. Wmawia się mi, że mam traumę, że się boję, że mam niską samoocenę. Uwolniłam się od tej presji społecznej. Mam swoje odczucia, potrzeby i granice, których się trzymam – dodaje.

Spektrum aseksualności

Aseksualność to jedno z najczęściej niedocenianych i nie do końca rozumianych pojęć w dyskusjach o seksualności. – To całe spektrum, w którym znajdują się osoby z bardzo różnym podejściem do seksu i seksualności. Aseksualność nie wyklucza potrzeby seksualnej. Nie wyklucza tego, że mamy libido. Życie seksualne po prostu nie jest dla osób aseksualnych kluczowym elementem w relacjach. Są osoby, które nie będą odczuwały pociągu seksualnego w ogóle, a inne będą potrzebowały specjalnych warunków, na przykład nawiązania głębokiej więzi, żeby pociąg seksualny się pojawił – wyjaśnia seksuolożka Sylwia Wierzbicka.

Aseksualność to orientacja, a nie wybór. Nie wyklucza tworzenia relacji romantycznych, więzi, potrzeby bliskości. – Związki osób aseksualnych są bardzo różne. Będą takie, w których bliskość i intymność nie będzie związana z seksualnością. A będą takie, w których jak najbardziej będzie. Każda osoba aseksualna swoją orientację odbiera w inny sposób. Trudne mogą być związki, w których jedna osoba jest w spektrum aseksualności, a druga nie. Znalezienie wspólnego języka tak, aby obie strony były w pełnej satysfakcji z tej relacji, może być wyzwaniem – tłumaczy ekspertka.

Tak, jak wyzwaniem w kraju zakorzenionym w heteronormie może być odkrywanie swojej tożsamości. – Nasze społeczeństwo tego mitu nie burzy. Mainstream umacnia w przekonaniu, że seks ma ogromne znaczenie w życiu. W konsekwencji refleksja nad tym, jaka jest moja seksualność, jaką mam orientację, może przyjść z opóźnieniem. Może powodować cierpienie, kiedy osoba czuje, że wszyscy wokół nawiązują relacje, mówią o seksualności, a jej to w ogóle nie interesuje. Pierwszym krokiem do zrozumienia swojej tożsamości może być sprawdzanie, czy etykietki do mnie pasują – czy bliżej mi do biseksualności, czy aseksualności – mówi Sylwia Wierzbicka. Kolejną fazą jest czas akceptacji, połączony z układaniem relacji. – Wspaniale, jeżeli osoba ma w tym wsparcie bliskich i może skorzystać ze wsparcia seksuologa_żki. Jeżeli nie, warto, żeby odezwała się do stowarzyszeń pomocowych. Polskiego Stowarzyszenia Asfera albo międzynarodowego AVEN. Zrozumienie i zaakceptowanie swojej tożsamości jest procesem. Nasza seksualność jest bardzo złożona, ma wiele warstw. I jedną z tych warstw jest orientacja, której odkrycie też może pochłonąć sporo czasu. Ważne jednak, żeby przez cały czas odkrywania, a potem umacniania swojej tożsamości dbać o swoje granice – zaznacza seksuolożka.

Anna Korytowska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Bliskość bez zbliżeń. Jak wygląda życie w spektrum aseksualności?
Proszę czekać..
Zamknij