Znaleziono 0 artykułów
27.01.2024

Jolanta Zięba-Gzik: Trzeba budować mosty, nie stawiać mury

27.01.2024
(Fot. Mateusz Stankiewicz)

Jestem dumna z dobrego kontaktu z lokalnymi społecznościami. Byłam aktywna jako radna i chcę być jeszcze bardziej aktywna jako posłanka – mówi Jolanta Zięba-Gzik, posłanka Trzeciej Drogi (Polskiego Stronnictwa Ludowego) na Sejm X kadencji, pedagożka, działaczka samorządowa. Z debiutującą parlamentarzystką rozmawiamy także o polskiej wsi, edukacji i prawach przedsiębiorców.

Jakie emocje towarzyszą pierwszemu poselskiemu ślubowaniu?

Choć nie jestem nowicjuszką w polityce, pierwszy dzień w Sejmie i moment ślubowania były dla mnie niezwykle emocjonalne. Doskonale zdaję sobie sprawę z odpowiedzialności, która na mnie spoczywa. Mandat oznacza zaufanie ludzi, którzy postawili na mnie, oddając swój głos. Mam za sobą wiele lat samorządowej działalności. Przez 13 lat pracowałam jako pedagożka, zarządzałam jednostkami kultury i sportu, byłam radną miejską, radną sejmiku, a także etatową członkinią Zarządu Województwa Łódzkiego. To też nie była moja pierwsza kampania parlamentarna, więc wiedziałam, z czym się mierzę. To nie jest łatwe. Szczególnie że w tym przypadku mieliśmy do czynienia z wyjątkowymi wyborami, najważniejszymi po 1989 r. Odpowiedzialność, by każda z list miała jak najlepszy wynik, by zdobyć jak największą liczbę mandatów i w efekcie przejąć władzę, była ogromna. I tak naprawdę początkowo wcale nie byłam przekonana do startu w wyborach.

Jolanta Zięba-Gzik: Patrząc na to, co dzieje się w naszym kraju, rosła we mnie determinacja, by zawalczyć o Polskę

Dlaczego?

To była trudna, ale przemyślana decyzja. Startowałam w poprzednich wyborach i doskonale wiem, ile taka kampania kosztuje pracy i czasu, który można poświęcić dla rodziny, przyjaciół. To tak naprawdę kilka wyjętych z życiorysu miesięcy. W przypadku mojego okręgu to 12 powiatów, więc to kampania na dużą skalę. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że szansa na mandat była niewielka, ponieważ w naszym okręgu PSL zgarniało zazwyczaj jeden. Ja startowałam z trzeciego miejsca. Ponadto, jako córka polityka, posła, doskonale wiem, co momenty kampanii, a później sejmowej kadencji, oznaczają dla dzieci. Jednak po długich rozmowach w partii zdałam sobie sprawę, że warto spróbować. Patrząc na to, co dzieje się w naszym kraju, we wszystkich rosła determinacja, by o Polskę zawalczyć. Stwierdziłam, że jeśli demokratyczna opozycja wygra wybory, będę szczęśliwa. Dopiero na drugim miejscu postawiłam swoją wygraną.

Wspomniałaś o ojcu, pośle. Wychowałaś się w świadomym politycznie domu.

Zawsze lubiłam angażować się w akcje charytatywne i społeczne. Działania na rzecz innych rzeczywiście wyniosłam z domu. Mam starszą o rok siostrę i młodsze rodzeństwo. Jako rodzina nie wspominamy najlepiej momentu politycznej działalności ojca. To były inne czasy. Nie było telefonów komórkowych, komunikacji, łatwej możliwości przemieszczania się. Gdy tata wyjeżdżał do Warszawy, nie miał z nami za bardzo kontaktu. Cała odpowiedzialność za dom i gospodarstwo spadała na mamę, która była mocno obciążona i zestresowana. Mieszkaliśmy w niewielkiej miejscowości, a mama nie miała prawa jazdy. O taksówkach nie było wtedy mowy. Kiedy młodsze rodzeństwo się rozchorowało, logistyka związana z zawiezieniem ich do lekarza była trudna. Choć tata nigdy nie przestał być społecznikiem, po jednej kadencji w Sejmie nie angażował się już politycznie. To wyszło rodzinie na dobre. Dzisiaj czasy są już zupełnie inne. Łatwiej o transport, komunikację. Ponadto u mnie sytuacja jest o tyle prostsza, że moje dzieci są już pełnoletnie.

Jolanta Zięba-Gzik: Etos pracy wyniosłam z domu

Powiedziałaś, że rodzice mieli gospodarstwo rolne. Jak wspominasz swoje dzieciństwo?

Urodziłam się w małej miejscowości Szadek, ale od lat mieszkam w Zduńskiej Woli. Od dziecka pomagałam rodzicom na roli, w uprawie warzyw. Z rodzeństwem śmiejemy się, że najlepszymi pracownikami byli członkowie rodziny, więc kiedy rówieśnicy wyjeżdżali na wakacje, my pomagaliśmy rodzicom. Ale dzięki temu doskonale wiem, czym jest ciężka praca. Jej etos wyniosłam z domu. Nigdy się tego nie wstydziłam i zawsze podkreślałam, że pochodzę z Szadku. To moje miasto rodzinne i wracam do niego, kiedy tylko mogę.

Stąd też wybór Polskiego Stronnictwa Ludowego?

Tak wybrałam, bo podobał mi się program partii. Choć na pewno wychowanie nie było tu obojętne. Trzeba też pamiętać, że PSL mocno ewoluowało. Kiedy byłam małą dziewczynką, w moim mieście było wielu rolników. Utrzymywali się z owoców swojej ziemi. Teraz w moim rodzinnym miasteczku jest ich może pięciu. Reszta to osoby, które może i mają swoje niewielkie tereny, ale z nich nie wyżyją, więc pracują gdzie indziej. Wsie stały się sypialniami miast. Ludzie w nich mieszkają, ale z wiejskim stylem życia niewiele mają już wspólnego. Przeszkadza im, gdy u sąsiada pieje kogut. Polskie Stronnictwo Ludowe dostosowało się do tych zmian, otwierając się na inne grupy społeczne, m.in. na młodych oraz małych i średnich przedsiębiorców.

Jolanta Zięba-Gzik: Kościół zdecydowanie za mocno zaangażował się w polską politykę

Twoje przekonania są liberalne, ale polska wieś, co potwierdzają wybory, wciąż jest przede wszystkim konserwatywna i tradycyjna.

Nie tylko w Polsce tak jest. Podobna sytuacja ma miejsce chociażby w Wielkiej Brytanii. Każdy ma prawo do swoich przekonań i poglądów, ale w tym przypadku rzeczywiście dużą rolę odgrywa Kościół. Ludzie słuchają tego, co powie ksiądz, a księża potrafią być naprawdę bardzo różni. Moim zdaniem Kościół zdecydowanie za mocno zaangażował się w polską politykę. Trzeba oddać Bogu, co boskie, cesarzowi, co cesarskie. W Polsce – szczególnie w miastach – widać powolny odwrót od Kościoła, co spowodowane jest właśnie jego politycznym zaangażowaniem.

Dodatkowo trzeba pamiętać, że w wielu miejscach w kraju ludzie mają dostęp wyłącznie do publicznej telewizji, w której przez osiem lat panowała rządowa propaganda. A kłamstwo powtarzane tysiąc razy staje się prawdą.

Platforma Obywatelska i Polskie Stronnictwo Ludowe straciły władzę w 2015 r. przez pomijanie potrzeb pewnych grup społecznych, do których później zwróciło się Prawo i Sprawiedliwość. Czy ta lekcja została odrobiona?

Myślę, że tak. Po ośmiu latach bycia w opozycji, wszyscy wyciągnęliśmy wnioski. Ten czas dał nam do myślenia. Rzeczywiście pewne grupy społeczne nie były w pełni zaopiekowane i za to trzeba uderzyć się w pierś. Podniesienie wieku emerytalnego też nie było dobrym pomysłem. Sądzę, że nie odczytano tutaj odpowiednio oczekiwań społecznych. Trzeba też pamiętać, że choć PiS przez osiem lat starało się zauważać część grup społecznych, o innych kompletnie zapomniało, jednocześnie nierzadko je szkalując, jak np. lekarzy czy nauczycieli.

Jolanta Zięba-Gzik: Pracuję w trzech komisjach stałych: komisji edukacji, nauki i młodzieży, komisji zdrowia oraz komisji finansów publicznych

Rozumiem, że pedagożce temat edukacji jest szczególnie bliski.

Zdecydowanie. Pracuję w trzech komisjach stałych: komisji edukacji, nauki i młodzieży, komisji zdrowia oraz komisji finansów publicznych. I to są moje priorytety. Chcę zadbać o to, aby korepetycje nie zastępowały szkoły. Nauczycielom należą się godne zarobki, bo przecież to oni swoją pracą kształtują nasze młode pokolenia. Podstawa programowa jest przeładowana, koniecznie trzeba to zmienić. Coś, co mnie szczególnie boli, również jako matkę trójki dzieci, to coraz szerzej występująca depresja i zaburzenia psychiczne u młodych ludzi. Dlatego uczniowie muszą mieć dostęp do psychologa.

Jakie kwestie są jeszcze dla ciebie istotne? O co, jako posłanka, będziesz chciała zawalczyć?

Pora znieść limity na leczenie w ramach NFZ, oddłużyć szpitale i skrócić kolejki do specjalistów. Prawa kobiet to dla mnie też bardzo istotna kwestia i mówiłam o tym w mojej kampanii wyborczej. To, jak traktował kobiety rząd PIS, musi odejść w zapomnienie. Badania prenatalne i znieczulenie przy porodzie muszą być bezpłatne i dostępne dla wszystkich. Mam wśród znajomych wielu przedsiębiorców, dlatego wiem, jak ważną kwestią jest uproszczenie podatków. Wszyscy byli zachwyceni tym, jak po latach transformacji Polska nadrobiła straty, dogoniła ten przysłowiowy zachód. Ale tak naprawdę odpowiedzialni za to są pracowici przedsiębiorcy. Także ci mali i średni. A tych PiS traktowało jak zło konieczne. To bez sensu.

Mali przedsiębiorcy, których bardzo często podatki kompletnie wykańczają.

Dokładnie tak. Dlatego sporo pracy przed nami. Niełatwej, biorąc pod uwagę to, że nowy rząd składa się z kilku ugrupowań, więc te priorytety też są różne. Ale myślę, że cel mamy jeden i jest nim Polska. I to ona będzie nam przyświecała przez te cztery lata. Świadomy wyborca wie, że to nie będzie łatwy czas. Co dla mnie najważniejsze – bardzo poważnie podchodzę do mojej pracy posłanki i będę chciała zrobić to, co zadeklarowałam. To, z czego jestem szczególnie dumna i co chcę kontynuować, to dobry kontakt z lokalnymi społecznościami. Byłam aktywna jako radna i chcę być jeszcze bardziej aktywna jako posłanka. Wiem, jak ważne dla mieszkańców jest to, aby interesować się ich sprawami, uczestniczyć w życiu publicznym, a przy tym nie wywyższać się i nie zamykać na nich. Uważam, że w nowym rządzie trzeba budować mosty, a nie stawiać mury. Liczę na to, że czas podziałów już się skończył. Teraz pora na to, aby wspólnie budować Polskę na nowo.


(Fot. Ina Lekiewicz Levy)

Więcej o nowych posłankach przeczytacie w styczniowo-lutowym wydaniu magazynu „Vogue Polska”. Do kupienia w salonach prasowych, online z wygodną dostawą do domu oraz w formie e-wydania.

Kara Becker
Proszę czekać..
Zamknij