Znaleziono 0 artykułów
27.01.2021

Kariera w modzie: Agent modelek Julian Niznik

27.01.2021
Fot. archiwum prywatne

W branży mody agencja IMG jest jak Mount Everest – i dla modelek, i dla opiekujących się nimi agentów. Podopiecznymi agencji są legendy modelingu, najgorętsze twarze w branży, ale też projektanci, aktorzy i sportowcy z mistrzynią US Open Naomi Osaką na czele. – Celem IMG zawsze było wychodzenie poza schemat – mówi nam agent gwiazd Julian Niznik, który dla kariery w modzie poświęcił studia prawnicze.

Początkowo nic nie wskazywało na to, że będziesz pracował w branży mody. Jak trafiłeś do tego świata?

Moja mama pracowała jako redaktorka mody i stylistka. Gdy byłem dzieckiem, często zabierała mnie na plan. Pamiętam, że już od pierwszej wizyty poczułem ogromną fascynację tym, co działo się za kulisami. Byłem oszołomiony tym, że tak wiele wysiłku i zaangażowania potrzeba, by stworzyć coś pięknego.

Mimo to nie zdecydowałeś się na studia związane z modą.

Po liceum trafiłem na studia prawnicze. Byłem w tym dobry, ale szybko zdałem sobie sprawę, że w ogóle mnie do prawa nie ciągnie. Wiedziałem też, że zanim w ogóle zacznę pracę w zawodzie, minie co najmniej 10 lat. Nie byłem gotów na tak duże zobowiązanie. Gdy zostajesz prawnikiem, z reguły jesteś nim już do końca życia.

Jeden z moich przyjaciół pracował wtedy w niemieckiej agencji modelek i zasugerował, żebym spróbował sił w tej pracy. Zacząłem w poniedziałek i… zostałem. Od zawsze uwielbiałem modę i sztukę, miałem określoną estetykę, więc był to strzał w dziesiątkę. Trzy lata temu przeprowadziłem się do Nowego Jorku, by zacząć pracę w IMG.

Fot. Stanisław Boniecki

Niemiecki i amerykański rynek chyba trochę się różnią?

To prawda, ale fundament mojej pracy pozostał taki sam. Praca w IMG była moim największym marzeniem. Wiedziałem, że chcę pracować z najlepszymi. Mimo że jestem daleko od domu, wiem, że przeprowadzka była najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjąłem. Mogę się rozwijać i uczyć.

Fot. Felix Krueger

W IMG Models jesteś senior managerem. Czym zajmujesz się na co dzień?

Prowadzę naszych podopiecznych. W szerszej perspektywie oznacza to współpracę z nimi nad rozwijaniem ich karier oraz kreowanie strategii, dzięki której będą mogli spełniać marzenia. Każda z tych osób (nazywamy je „talentami”, bo to nie tylko modelki, ale też muzycy, artyści i osobowości internetowe) jest inna, ważne więc, by zgrać się z nimi na różnych etapach ich życia i kariery.

Brzmi jak praca, która nigdy się nie kończy…

Trochę tak. Jako agent modelek musisz być wielozadaniowy – czasami negocjujesz w imieniu talentów kontrakty, kiedy indziej pilnujesz logistyki i sprawdzasz, czy ich praca przebiega najsprawniej, jak się da. Jestem w stałym kontakcie z markami, projektantami, fotografami i redaktorami mody i przekazuję im wieści nie tylko o osobach, którymi się opiekuję, ale też o innych podopiecznych naszej agencji.

Czego szukasz w modelkach i innych potencjalnych podopiecznych?

Dążeniem IMG było zawsze przełamywanie barier. Ludzi interesuje znacznie więcej niż tylko piękna twarz – szukają zaangażowanych buntowników, którzy chcą zmienić branżę, inspirujących głosów, które mają do opowiedzenia jakąś historię, aktywistów, którzy działają na rzecz niedostatecznie reprezentowanych grup, osobowości o nieprzeciętnym talencie. Poznawanie tak inspirujących osób z różnych miejsc na świecie jest moją największą motywacją. Gdy idę ulicami SoHo, a na billboardzie widzę naszych podopiecznych, czuję ogromną satysfakcję.

Fot. Stanisław Boniecki

Modeling w ostatnich latach przeszedł sporą metamorfozę, szczególnie w kontekście różnorodności i reprezentacji. Jakie wyzwania dziś stoją przed branżą?

Zmiany były istotne i bardzo potrzebne. I cieszę się, że braliśmy nich czynny udział. Nasz upór i konsekwencja pozwoliły znacznie poszerzyć narrację. Dzięki temu Precious Lee mogła wystąpić w kampanii Versace, a Paloma Elsesser i Ashley Graham na okładkach amerykańskiego „Vogue’a”. Aby branża była bardziej inkluzywna, niezmiennie potrzebne są edukacja i wspólna praca na rzecz równości.

Moje pokolenie dorastało jeszcze w innym dyskursie. Dziś młodzi widzą wreszcie, że nie muszą być „idealni”. Czy jeśli chcą zrobić karierę w modzie, posiadać „idealne” wymiary…

Prawda jest taka, że wszyscy jesteśmy idealni! Piękno przybiera różne formy i bardzo się cieszę, że odeszliśmy wreszcie od jednego słusznego kanonu.

Fot. Felix Krueger

Pamiętasz pierwszą modelkę, która cię zachwyciła?

Brooke Shields. Po raz pierwszy zobaczyłem ją w „Błękitnej lagunie”. Historia zatoczyła zresztą koło, bo dziś jestem jej agentem.

Trudności minionego roku odczuło wiele branż, w tym także mody. Jak dostosowaliście się do nowej rzeczywistości?

Myślę, że pandemia sprawiła, iż każda firma musiała na nowo przemyśleć swoją strategię. Mimo że zakaz podróżowania był dla nas wyzwaniem, cieszę się, że nawet na chwilę nie przestaliśmy pracować. Branża mody zaadaptowała się do nowej rzeczywistości dość szybko.

Jak to wygląda w praktyce?

Codziennie odbywamy wirtualne spotkania w podzespołach z różnych miejsc na świecie. Modelki, redaktorzy i fotografowie w pewnym momencie zaczęli robić zdjęcia z domów – samodzielnie albo wirtualnie współpracując z innymi. Dzięki temu na bieżąco mogły powstawać kampanie i sesje zdjęciowe.

Mam wrażenie, że sytuacja ta wymusiła na nas więcej kreatywnego myślenia – żeby stworzyć coś ciekawego w tych warunkach i pokonać logistyczne przeszkody, trzeba było naprawdę wyjść poza schematy.

Zdecydowanie. Pandemia przyspieszyła wiele zmian, które prędzej czy później i tak musiałyby zajść. Tempo, w jakim funkcjonowała branża, stało się w pewnym momencie tak szybkie, że zaczynało wyrządzać ogromną szkodę środowisku. Projektanci wypuszczali liczne kolekcje w skali roku, modelki latały po świecie co kilka dni. W ostatnich miesiącach zamiast 20 osób na planie mogły być często zaledwie 3. To dało też okazję do pielęgnowania relacji i bliższej współpracy. Intymność pobudzała kreatywność.

 

 

Michalina Murawska
Proszę czekać..
Zamknij