Znaleziono 0 artykułów
18.12.2018

Kolor na dłużej

18.12.2018
Modelki za kulisami pokazu podczas londyńskiego tygodnia mody (Fot. Getty Images)

Efekt koloryzacji utrzymujący się jeszcze kilka tygodni po farbowaniu to niedoścignione marzenie. Ekspertów pytamy o to, jak je zrealizować. 

Wychodząc z salonu fryzjerskiego, czujemy się piękne. Niestety kilka tygodni później czar pryska. Blondynki narzekają na brak blasku i żółte końcówki. Brunetki nie znoszą wypłukujących się na czerwono i pomarańczowo tonów. A rude dość szybko muszą powtórzyć koloryzację, bo kolor ich włosów płowieje. Zimą dodatkowo od nakryć głowy włosy stają się bardziej matowe, a od ciągłych różnic temperatur – przesuszone. Pytam dwóch ekspertów od koloryzacji, jak temu zaradzić.

Piękno niekoniecznie z natury

Jako pięciolatki mamy zazwyczaj najpiękniejszy kolor włosów. To czas chłodnych, popielatych blondów, słonecznych refleksów albo jasnych, ale dość chłodnych brązów. Dorastając, eksperymentujemy z wyglądem, a jednym z najłatwiejszych sposobów na metamorfozę jest farbowanie włosów. Choć nie każda przemiana upiększa, zdarza się, że koloryzacja wydobywa z człowieka jego prawdziwą osobowość. Nie znalibyśmy Anji Rubik, gdyby nie zmieniła wiśniowych włosów na blond, Marilyn Monroe nie stałaby się ikoną bez platyny, a Angelina Jolie zawdzięcza ciemnym włosom wizerunek silnej brunetki. Niezależnie jednak od tego, czy kolor na głowie zawdzięczasz naturze czy fryzjerowi, możesz poczuć się w pełni sobą.

Christophe Robin Gel Colorant Temporaire (Fot. Materiały prasowe)

W Polsce włosy koloryzuje się bardzo często. Stosowanie farb i szamponów koloryzujących jest  powszechne. W innych krajach, np. we Francji takie zabiegi nie są zbyt popularne. Po pierwsze ze względu na to, że farby zawierają składniki chemiczne, które przesuszają i niszczą strukturę włosa. Wiele osób nie znosi odrostów. Z myślą o nich stworzyłem produkt w dużym stopniu złożony ze składników naturalnych – żel tymczasowo koloryzujący włosy, który jest nasycony pigmentami. Pokrywa wszystkie włosy, łącznie z siwymi, ale stopniowo się wypłukuje, więc nie powstaje odrost – mówi Christophe Robin, światowej sławy kolorysta włosów.

Testuję produkt Christophe’a Robina. Nakłada się go jak szampon na całą powierzchnię włosów, przykrywa głowę czepkiem kąpielowym, a po 45 minutach dokładnie spłukuje. Produkt rzeczywiście pokrywa nawet siwe i rozjaśnione pasma, nadaje im lekko kasztanowy odcień (ale jest dostępny w kilku innych kolorach). Efekt utrzymuje się do kilku myć. Taka forma koloryzacji kojarzy mi się ze sposobem, o którym opowiadała moja babcia – płukanki z łupin orzechów włoskich dla brunetek czy napar z rumianku, miodu i cytryny dla blondynek. Te zabiegi pozwalały wydobyć piękno i głębię naturalnego koloru włosów. Problem pojawia się wraz z dużą ilością siwych włosów. Tu naturalny napar czy płukanka mogą sobie nie poradzić, a przynajmniej nie dadzą trwałego efektu. Na szczęście dziś można przebierać w sposobach koloryzacji, sięgając niekoniecznie po farby z amoniakiem czy chemiczne rozjaśniacze. Diabeł tkwi jednak w szczegółach. Jak się okazuje, nie od samej koloryzacji zależy moc koloru włosów.

Pielęgnacja pod kolor

Niezależnie od tego, czy nosisz włosy w odcieniu Living Coral (Pantone roku 2019), miętowym czy w naturalnym chłodnym brązie, mogą być intensywne w kolorze i błyszczące albo matowe i wypłowiałe. Dlaczego tak się dzieje?

Najważniejsza jest pielęgnacja. We włosach nawilżonych, odżywionych, z domkniętą łuską, pigment utrzymuje się znacznie dłużej. A kolor nie wypłukuje się tak szybko jak na włosie porowatym, suchym i zniszczonym. Szampon i odżywka powinny być dostosowane do włosów koloryzowanych, ale także do rodzaju skóry głowy. Kupowanie w ciemno kosmetyów w drogerii, sklepie internetowym czy perfumerii, to kiepski pomysł. Zdarza się, że klientki używają dobrych produktów, ale zupełnie niedopasowanych do potrzeb ich włosów i skóry głowy. Dlatego najlepiej przyjść na konsultację do salonu, żeby zapytać zaufanego fryzjera o indywidualne potrzeby włosów – mówi Daniel Gryszke, Fryzjer stylista z L’Oreal Professionnel.

L'Oreal Professionel Serie Expert (Fot. Materiały prasowe)

Szampon należy zawsze dobierać do rodzaju skóry głowy, a odżywkę i maskę do kondycji włosów. Zadaniem szamponu jest oczyszczanie powierzchni skóry i włosów. A odżywki – domknięcie łusek, dostarczenie składników pielęgnacyjnych i wygładzenie włosów na całej powierzchni. Liczą się także jakość i skład produktów do pielęgnacji.

Zawsze powtarzam, że warto myśleć o włosach jak o ukochanych ubraniach. Dlaczego jedwabną bluzkę lub kaszmirowy szal pierzesz w specjalnych zmiękczających płynach? Żeby nie zniszczyć ich włókna zwykłym detergentem. A dlaczego tak źle traktujesz swoje włosy, myjąc je szamponami z detergentami SLS lub SLES? Nie powinno się stosować produktów do włosów z silikonami, siarczanami i silnymi konserwantami – wyjaśnia Christophe Robin.

Szukając tych odpowiednich lub radząc się fryzjera w sprawie ich dopasowania, z pewnością trafisz na całą kolekcję szamponów niebieskich i fioletowych. To chyba ulubiona półka wszystkich blondynek i brunetek, które nie przepadają za ciepłymi pigmentami na włosach.

Odżywka do włosów Sisley Hair Rituel (Fot. Materiały prasowe)

Kolor i blask lepiej utrzymują się na włosach brunetek. U blondynek kolor szybko zmienia swój odcień. I wtedy z pomocą przychodzą szampony i całe linie do pielęgnacji włosów, które ochładzają lub neutralizują nieznośny żółtawy pigment. Opcjonalnie można też włosy podbić kroplą różowego pigmentu. Są specjalne odżywki i płukanki, które nadają pastelowy odcień włosom, dzięki czemu nie ma miejsca na znienawidzone żółte kolory. Natomiast brunetki mogą stosować serię BlondiFire Cool, która nadaje włosom nieprawdopodobny blask, gładkość i utrzymuje kolor na dłużej, albo sięgnąć po sprawdzony klasyk do każdego rodzaju włosów farbowanych, czyli serię Vitamino Color L’Oreal Professionnel – mówi Daniel Gryszke.

Co więcej, można też sięgać po maski z dobranymi do koloru włosów pigmentami lub takie, które działają jak pielęgnacja i koloryzacja w jednym. Niezastąpione są odżywki – maski z pigmentami, które możesz wybrać pod swój kolor włosów, jak np. Alchemic Davines.

Artego My Color Reflex (Fot. Materiały prasowe)

Wychodząc z salonu, możesz zabrać do domowego użytku kontynuację twojej koloryzacji, która przedłuży jej żywot o kilka tygodni. Do maski BlondiFire można dodać shora z pigmentami: niebieskim (dla brunetek), fioletowym (dla blondynek) lub złocistym (dla każdego). Efekt? W przerwie między kolejnymi koloryzacjami unikniesz ciepłych, pomarańczowych lub żółtawych pasm na włosach – mówi Daniel Gryszke.

Stylizacja z głową

Słynny amerykański kolorysta Guy Tang w jednym ze swoich filmików na YouTubie udowodnił, że kolor nie jest odporny na działanie rozgrzanej do 230 stopni Celsjusza prostownicy. Odcień płowieje, a pigmenty podczas stylizacji zdają się odparowywać…

Stylizacja urządzeniami na ciepło jest zmorą trwałości koloru. Temperatura dosłownie wypala kolor, co najlepiej widać na rudościach i czerwieniach, ale dotyczy to wszystkich kolorów. Dlatego jak refren powtarzam, że trzeba włosy chronić przed wysokimi temperaturami lokówek, prostownic czy suszarek. Po pierwsze, nie nastawiać ich na najwyższą temperaturę, a po drugie, nakładać produkt termoochronny, taki jak niezastąpiony od lat Nektar Termiczny Kerastase. Ma konsystencję kremu, który nakłada się na wilgotne włosy, a po wysuszeniu jest niewidoczny. Nie obciąża, nie przetłuszcza włosów i jest łatwy w obsłudze. Natomiast jeśli wolisz spreje zamiast kremów, sięgnij po coś mocniejszego, np. Konstruktor L’Oreal Professionnel – radzi Daniel Gryszke.

Odżywka do włosów Guy Tang #MyConfidant (Fot. Materiały prasowe)

Nie bez znaczenia jest też to czym, w jakiej ilości i z jaką częstotliwością stylizujesz włosy. Produkty do stylizacji niestety mogą na skórze głowy zamienić się w skorupę, pozbawiając ją zdolności do przepuszczania powietrza. Przestanie więc funkcjonować jak zdrowy organ. A włosy będą w związku z tym słabe, matowe i przesuszone. Jak temu zaradzić? Codziennie przed pójściem spać zmyć wszelkie produkty do stylizacji, które wylądowały na włosach i skórze głowy w ciągu dnia. Wtedy skóra ma szansę na regenerację.

A dodatkowo, raz w tygodniu, jeśli używasz dość dużą ilość produktów do stylizacji, warto wykonać peeling solny, cukrowy lub nałożyć na głowę maskę z glinką (różana od Christophe’a Robina, dostępna w Sephora jest zjawiskowa), aby dokładnie oczyścić skórę z resztek produktów kosmetycznych. Nie lubisz peelingów? Sięgnij po szampon oczyszczający lub przeciwłupieżowy. Natomiast te produkty mogą wypłukiwać pigmenty z włosów, bo mocno rozchylają łuskę włosa. Dlatego najlepiej unikać przesady, zarówno w ilości, jak również częstotliwości stosowania kosmetyków do stylizacji. A po suchy szampon sięgać naprawdę tylko w sytuacjach awaryjnych.

Maria Kowalczyk
Proszę czekać..
Zamknij