Znaleziono 0 artykułów
16.04.2021

Książka tygodnia. Haruki Murakami „Podziemie. Największy zamach w Tokio”

16.04.2021
Haruki Murakami, „Podziemie. Największy zamach w Tokio” (Fot. Materiały prasowe)

Słynny powieściopisarz tym razem w roli reportera. Zbiera relacje świadków zamachu w tokijskim metrze i daje nam opowieść o współczesnej Japonii. Jak zwykle w jego książkach pewnego rodzaju groza przeplata się z łagodnością. Wspaniała wielopoziomowa lektura, nie tylko dla wielbicieli Harukiego Murakamiego.

Co się wydarzyło w tokijskim metrze 20 marca 1995 roku? Na to pytanie Haruki Murakami postanowił poszukać odpowiedzi dopiero parę miesięcy później. Tamtego ranka obudził się w swoim domu w Ōiso, dwie godziny drogi na południe od Tokio, włączył muzykę i porządkował książki na półkach. Przyjechał na ferie ze Stanów Zjednoczonych, gdzie wówczas mieszkał. Nie miał radia ani telewizora, nie śledził też wydarzeń w Japonii. O porannym ataku terrorystycznym gazem bojowym w tokijskim metrze – do trzech pociągów w godzinach szczytu członkowie religijnej sekty Ōmu Shinrikō podrzucili worki z sarinem – dowiedział się od znajomego z mediów, który do niego zadzwonił. Zginęło wtedy 12 osób, kilka tysięcy zostało rannych.

Haruki Murakami (Fot. Getty Images)

Doniesienia z prasy nie wyjaśniały zbyt wiele. Murakamiego dręczyły pytania:

„Co wtedy robili ludzie jadący metrem? Co widzieli? Co czuli? Co myśleli? Gdybym tylko mógł, szczegółowo opisałbym każdego pasażera z osobna, aż po bicie serca i oddech, i to jak najwyraziściej. Istotne pytanie brzmiało: co by się przydarzyło zwykłemu obywatelowi japońskiemu, takiemu jak ja czy którykolwiek z moich czytelników, gdyby nagle padł ofiarą takiego zamachu?”.

„Gdybym tylko mógł?”. Pewnie, że mógł, w końcu był sławnym autorem poczytnych powieści. Przeprowadził więc setki rozmów ze świadkami i ofiarami zamachu, z lekarzami ratującymi rannych i członkami sekty Ōmu. Praca nad książką miała dla niego jeszcze jeden cel. Po siedmiu latach życia poza Japonią, najpierw w Europie, potem w Ameryce, poczuł, że pora wracać. „Najkrócej mówiąc – zawsze chciałem głębiej poznać Japonię (…). Dowiedzieć się najwięcej o Japonii jako społeczeństwie. (…) Ustalić, kim jesteśmy jako naród i dokąd zmierzamy”. Do zamachu gazowego doszło pod ziemią, a – jak przyznaje pisarz – podziemne światy zawsze go fascynowały. W niektórych powieściach odgrywały kluczową rolę, na przykład w książkach „Koniec Świata i Hard-boiled Wonderland” i „Kronika ptaka nakręcacza”.

W 1997 roku Murakami wydał po japońsku „Andāguraundo”, a po angielsku „Underground”. Po polsku ten tytuł ukazuje się jako „Podziemie. Największy zamach w Tokio”. Choć minęło ponad ćwierć wieku od tamtych tragicznych wydarzeń, czyta się to doskonale, bo nie o newsowość w niej chodzi, ale o japońskie społeczeństwo, o japońską kulturę życia. Autor chciał je lepiej poznać, więc i my możemy ciut się zbliżyć. 

Atak na tokijskie metro, 1995 rok (Fot. East News)

Z wrażliwością powieściopisarza Murakami oddaje głos mieszkańcom Tokio, począwszy od pracowników metra, przez osoby zatrudnione w firmach handlowych, odzieżowych, filmowych, budowlanych, księgowych, skończywszy na studentach i emerytach dorabiających na własną rękę; zajmujących różne stanowiska, od najniższych do najwyższych; młodych, w średnim wieku i starszych. Wszyscy codziennie dojeżdżają zatłoczonym metrem do pracy, podróż trwa minimum pół godziny, maksimum dwie. Poznajemy ich miejsca urodzenia, drogę edukacji, zainteresowania, marzenia, troski. Oczywiście każda osoba relacjonuje to, co wydarzyło się 20 marca rano. A raczej wspomina. 

Opowieści spisane przez pisarza, choć o tym samym, różnią się szczegółami, emocjami. Różnią się też wnioskami, choć większość ocalałych domaga się kary śmierci dla zamachowców. „Gdyby ci przestępcy stanęli przede mną, nie wiem, czybym się powstrzymał przed tym, żeby ich stłuc na kwaśne jabłko. Moim zdaniem bezsprzecznie powinni dostać karę śmierci. Nie brak wprawdzie zwolenników zniesienia tej kary, ale jak można puścić płazem taką zbrodnię?” – mówił pan Nishimura, lat 46, pracownik metra (wedle sondażu przeprowadzonego przez rząd w 2014 roku karę śmierci popierało 80 procent Japończyków powyżej 20. roku życia). Zdarzają się rozmówcy, którzy nie czują nienawiści i nie pragną zemsty. Zastanawiają się, czy zamachowcy działali świadomie, czy też pod wpływem przywódcy sekty Shōkō Asahary i że też sami byli jego ofiarami. Inni po zamachu zwątpili w policję i w straż pożarną, że nie umieli zapobiec tragedii. Jeszcze inni – w telewizję i jej tendencyjny, sensacyjny przekaz. 

Dla mnie książka Murakamiego to jednak przede wszystkim wyjątkowa wyprawa do Japonii, w której odwiedza się zwykłe domy zwykłych ludzi, siada w rogu i przysłuchuje, poznaje Japończyków, notuje podobieństwa i różnice. Z zazdrością słucham, jak opowiadają z wdzięcznością, z dumą, szacunkiem o swoich zawodach i wykonywanych obowiązkach, o relacjach z przełożonymi, podwładnymi, kolegami. Nie jęczą, nie narzekają – może to zmyłka, bo po prostu w Japonii nie wypada narzekać. Ale może to właśnie nas różni i dlatego Polska nigdy nie będzie „drugą Japonią”.

No i język. Choć reportaż jest bardzo uporządkowany, usystematyzowany, wiele w nim śladów powieści pisarza, pewnego rodzaju groza przeplata się z łagodnością. Wspaniała wielopoziomowa lektura, nie tylko dla wielbicieli Harukiego Murakamiego.

PS. W 2018 roku wykonano wyroki śmierci na 13 członkach sekty, przywódcy, sześciu zamachowcach i sześciu innych osobach zaangażowanych w planowanie zbrodni. 


Haruki Murakami, „Podziemie. Największy zamach w Tokio”, z angielskiego przełożył Michał Kłobukowski, Wydawnictwo Czarne

Maria Fredro-Smoleńska
Proszę czekać..
Zamknij